Przepowiednia

1 2 3
Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna

Gdy Tom zaprowadził Bernarda na górę, starzec i jego dawny uczeń przeszli do salonu i zasiedli w fotelach przy kominku. Ternil wyjął ze swojej torby starą, trochę podniszczoną fajkę.

- Czy masz może trochę ziela? Moje skończyło się tydzień temu.

- Oczywiście, że mam. Nawet je uprawiam i sprzedaję.

Podszedł do kredensu i wyjął z niego niewielki, lecz pękaty woreczek i fajkę. Usiadł na swoim fotelu i podał ziele starcowi. Ternil otworzył mieszek i powąchał jego zawartość.

- Przednia jakość. Widzę, że nauka nie poszła w las.

- Miałem dobrego nauczyciela - uśmiechnął się Gelfin.

Nabili fajki i zapalili. Usadowili się głębiej w fotelach i spoglądali na jasny ogień tańczący po sosnowych polanach. Rozmawiali do późna o dawnych czasach, kiedy Gelfin pobierał nauki u Ternila, a także o obecnych, które na pewno nie były lepsze od dawnych. Rozmawiali o wojnie, która kilka lat temu spustoszyła ziemie całego Gerian. Gawędzili o nowych krasnoludzkich wynalazkach, którymi było zalewane Figvaell i całe Królestwo. W końcu jednak tematem rozmów stał się Bernard.

- A kim jest ten chłopiec, którego przyprowadziłeś ze sobą, mistrzu? - zapytał Gelfin.

- Jest moim uczniem i przyprowadziłem go tutaj, bo chcę, abyś ty go uczył.

- Ja? Ależ, mistrzu...

- Bardzo chciałbym opiekować się Bernardem, lecz jestem już stary. Mój czas się kończy.

Gelfin milczał, nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Nie wyobrażał sobie świata bez swojego mistrza, nie chciał, aby on umarł.

- Nie wiem, kiedy odejdę do Pana, lecz resztę swego życia chciałbym spędzić z tobą i z Bernardem. Oczywiście, jeśli to nie problem.

- Ależ nie. Możesz zostać jak długo chcesz, mistrzu.

- Chcę ci powiedzieć kilka ważnych rzeczy o Bernardzie. Muszę to zrobić dzisiaj, ponieważ nie wiem, czy jutro będę mógł.

Gelfin nadal milczał, nie chciał nic mówić. Chciał słuchać swojego nauczyciela.

- Mam powody przypuszczać, że ten chłopiec ma bardzo duże wrodzone zdolności, lecz nie jestem tego pewien. Znałem jego babkę i matkę, obydwie były nosicielkami bardzo silnego genu. Niestety nie znałem jego ojca, a on jest jeszcze za młody, żeby sprawdzić, czy ma potencjał. Jedno jest pewne; nie możemy go zostawić. Jego rodzice zginęli w czasie wojny, a niedawno umarła jego babka. Kiedy odejdę, zajmij się nim i ucz go. Nawet jeśli nie będzie miał umiejętności, wprowadź go do Bractwa.

- Dobrze, mistrzu. Jednak myślę, że nie powinieneś być tak pochopny. Zawsze miałeś dobre zdrowie, może to jeszcze nie pora?

- Młodzieńcze, stary człowiek wie, kiedy będzie umierał. Ja wiem, że stanie się to wkrótce, może nie jutro. Chcę jednak być gotowy - przerwał na chwilę, jakby zastanawiał się, co mówić dalej. Dopiero po chwili podjął - Będziesz teraz nauczycielem Bernarda, więc muszę ci powiedzieć... a raczej pokazać.

Sięgnął do pasa, do przywiązanej do niego sakwy i wyjął z niej jakiś mały przedmiot, który delikatnie błyszczał w świetle ognia. Podał go Gelfinowi. Gelfin wziął ową rzecz do ręki i przyjrzał się jej. Na jego twarzy pojawiło się bezgraniczne zdumienie, otworzył szeroko oczy i usta, jakby zobaczył wcielonego diabła. Oddał przedmiot Ternilowi. On jednak go nie przyjął, lecz rzekł:

- Należy teraz do ciebie, Bernard jest teraz twoim uczniem.

Gelfin nie wiedział, co powiedzieć. Jeszcze raz obejrzał ów przedmiot.

- Może to pomyłka lub przypadek. Czy pytałeś go, mistrzu, skąd go ma?

- Tak, dostał go od swojego ojca.

- Może więc przepowiednia mówi o jego ojcu, a nie o nim.

- To niemożliwe. Gdyby tak było, spełniłaby się już, jego ojciec nie żyje od paru lat.

- Zdarzało się już kilkakrotnie, że pojawiał się ktoś z Symbolem, a przepowiednia się nie wypełniała.

- Wiesz przecież, że tekst wróżby nie został całkowicie przetłumaczony. Nie znamy szczegółów, nie wiemy skąd ma wziąć się Symbol. Przepowiednia nie mówi także nic o innych Symbolach, które się pojawiały. Nie wiemy, czy to jest ten właściwy Symbol, ale nie wolno nam zaprzepaścić szansy.

- Mistrzu, to zbyt duże obciążenie, nie wiem czy podołam.

- Ja wiem, że podołasz. Jesteś moim najlepszym uczniem. Wiesz przecież, że nauczyciela posiadacza Symbolu obowiązuje tajemnica. Nie możesz powiedzieć nic innym, ani nawet Bernardowi. Ucz go tak, jak każdego innego ucznia, jeśli nadszedł czas, przepowiednia sama się wypełni.

Gelfin milczał przez chwilę, był przytłoczony wieścią, obawiał się.

- Wiem, że muszę podołać. Tak chciał Pan.

- Cieszę się, że tak na to spojrzałeś. Uwierz w siebie i nie daj się zniszczyć swojemu strachowi.

- Dobrze, mistrzu.


Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna
1 2 3