Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2
Darkena

2003-09-06 20:11

Błahahahahaha ale się uśmiałam. Hyhyhy fajne łopowiadanko. Trza mnie było z podłogi zbierać :). Gdzieś tam wyłapałam jakieś błędy, ale je pogubiłam ;). Super, oby tak dalej. Najbardziej podobała mi się gwara, jaką posługiwali się wieśniacy oraz dialogi Zbynia :P ze smokiem.

Składam wyrazy uznania i wystawiam 5. Szkoda, że to nie było gorsze opowiadanie, bo bym wystawiła niższą ocenkę i pochwaliła się, że się nie boję grodozdier......grodożer....Guiego :).

Faramir

2003-09-06 20:41

Hmmm... nie jest toto - IMHO - opowieść wspaniała. Ale także nie jest - również IMHO - zła. Powiedziałbym raczej - IMHO ofkors ;) - że jest taka sobie.

Kilka pomysłów było tutaj całkiem niezłych, ale jednak P.M.N.K.O. czy P.N.L.S. były dużo lepsze. Aczkolwiek to też czyta się w sumie przyjemnie. Styl jest dobry, dopracowanie tekstu - jak zwykle u Ciebie - na wysokim poziomie. Brak tutaj jednak trochę tego, co w Twoich opowieściach powinno być w ilościach - powiedziałbym - jak największych. Znaczy się o humor mi rozchodzi. Bo - jak już wspomniałem - jest tutaj kilka pomysłów, i kilka fajnych scen, jednakże nie jest też tak, że przy każdym akapicie, można parsknąć śmiechem. A szkoda.

Jednak jeśli szuka się czegoś, z czego możnaby się swobodnie pośmiać, a jednocześnie zbytnio dużo przy tym nie myśleć :P, to to opowiadanie spełni bardzo dobrze te wymagania:).

No i też tak było u mnie, przeczytałem, kilka razy się zaśmiałem i... na tym niestety koniec. Bo jednak nie jest to opowiadanie, które się długo zapamiętuje.

Ocena dobra. No może z małym minusem, ale naprawdę malutkim.

Dark: a ja się nie boję :P

PS: Gui, pierwszy rozdział jest skierowany do osób, które zarzucają, że w Twoich dziełach jest za mało opisów? ;)

Guinea (2003-09-06):
PS: Oczywiście. Ja też potrafię przynudzać jeśli się postaram. Chociaż bez sarkazmu się nie udało oczywiście :P.

Sandro

2003-09-06 21:21

Krótkie, stosunkowo proste, ale oryginlane.

Humor i fabuła nie są udziwnione, jak w PMNKO, co stanowi duży plus.

Niemniej nie jest to zbyt ambitna lektura.

Cztery.

Guinea (2003-09-06):
Chyba nie myślałeś że będzie nieoryginalne? :P

Farmerus

2003-09-06 22:00

Czytanie zaczynam.
W trakcie kilka rzeczy, które mie osobiście błedami się wydały, choć to zależy w pewnej mierze od punktu widzenia, siedzenia i interpreytacji :)

, z pewnością zostałby za jednego wzięty - nie lepiej: "za niego" ?

niektóre nawet są im starsze - "...im są starsze..." (tak łacniej to wygląda)

które imię nie jest znane - "którego"

To tyle tych spraw :).
Co do całości.

Widzę tu próbę specyficznej narracji (ja zwę takową: narracją galadorową :), przyjaznej dla czytelnika i wprowadzającej swpobodny i luźny klimat. I nie wydaje mi się, by była to próba zbyt udana. Chyba troszkę przesadzone jest to spoufalanie się z Czytelnikiem, zbyt "luzackie" i niepoważne podejście, które czasem miast bawić, irytyje.
Jednak nie jest to (próba takowj narracji) także całkowita klęska, tak więc płakać również nie będę (co zapewne wszystkich cieszy).

Jeśli chodzi o humor, to przyznaję, że dzieło wciąż trzymało moje usta w grymasie, oznaczajacym uśmiech a i kilka razy zmusiło mnie do śmiechowego parsknięcia (bakłażan itd) - pomagał w tym przedsięwzięciu lekki, łatwy i przyjemny styl pisania (który, dopiero co nieco skrytykować mi się zdarzyło powyżej). Mimo bowiem tego, iż nie dokońca mnie zadowla wykonanie (język i rzeczony styl), "zabawność" dzieła jedynie na tym zyskała :).
Należy jednak nadmienić, iż (niestety) nie jest to utwór jakiś tam wybitnie śmieszny.

Fabuła: nieciekawa. Nie chcę mówić nudna, ale gdyby nie humor, to taka by właśnie była. No i nie zaskakująca, nie trzymająca w napięciu i wzbudzającsa jedynie śladową ciekawość odnośnie tego, CoBędzieWNastępnymRozdziale... Może to nie jest zbyt poważny zarzut dla takowego dzieła, ale nie moglem odmówić sobie przyjemnosci wytkniecia go :).

Błedów jako takich, na szczęście brak.

Bohater troszkę bezpłciowy i "szarawy" (i nie mam tu na myśli wyglądu zewnętrznego), ale zdaje się być sympatyczny.

Co by tu jeszcze...

Smoka się nie czepiam, bo i nie ma czego, chłopów też nie, świat...

Świat. Brakuje mi tu jego opisów. Wiem, że nie miała to być opowieść szeroko traktująca o krajobrazach i innych takich, ale czytajac miałem wrażenie, ze oglądam przedstawienie bez dekoracji - z czarnym, pustym tłem. Nie specjalnie lubię takie uczucie, ale jednak nie jest to duże wykroczenie w tego typu utworach :).

Dobra. To tyle znecania się nad Zbysiem, Smokiem i ich wspólną przygodą.

Za całość, zdecydowałem się (po niemałym wahaniu)...
...postawić: 4- (minus duży)

Pozdrawiam i weny życzę :D

Tarband

2003-09-07 11:48

Dla rozrywki,relaksu i po dniu męczącym, czytam tą opowieść o Zbysiu Wędrowcy. Humor niewyraźny prawie się nie smiałem lecz z dialogów wynika że masz Panie talent. Znasz gwarę wiejską, zachownie smocze, 4 Tobie stawiam i o więcej proszę.

Samuel

2003-09-07 20:28

Cóż... nie wiem co powiedzieć.

Choć jednak już wiem...

Jest to najgorsze twoje dzieło.
ie wiem co o nim myśleć!
Czy to ma być komedia czy nie. Jednak czuć lekki posmak humoru ale to nie starcza by było przyjemnie.
Trzeba sie starać!
Styl to jest słaby. Język do mnie nie przemawia a treść... treść jest ciekwa sama w sobie ale to nie wystarcza. Spartoliłeś tylko.

Dopek z plusikiem.

P.S

Odrzucam to dłuto ;)
Jutro wrócę i pokuję...
może z plusa zrobię tylko dwuję :)

Guinea (2003-09-07):
Ranisz me serce... przestań dźgać ten kamień :PPP.

Lopez

2003-09-09 11:13

Ale ja się bojam, jesco mnie zezre, tak jak kowala zezor! - odparł pierwszy chłop.

hehe, chyba wiem jak sie ten chłop nazywał :)
jakoś tak imie jego z kartonem sie chyba kojarzyło

stawiam 5 po znajomości ;)

Eartless

2003-09-09 22:32

Początek, w którym zawarty jest opis nie jest może najwyższych lotów, ale coś tam o postaci mówi, a i pewną dozą humoru jest opatrzony. Motyw z twarzą jest boski :)

A dalej?
To już inna historia. Jako, że to miało być od początku opowiadanie o humorze,humorze i jeszcze raz humorze, za wiele od niego nie wymagałem.

Fabuła najgorsza nie jest, choć banalna do bulu:)
Postacie też w miarę rozsądne. Opisów nie wymagam, no to lekka lektura jest służąca odreagowaniu, a nie wkładu intelektualnego.

I samo zakończenie mnie też mocno nie rozczarowało.
Ogólnie lekko i swobodnie napisana opowiastka.

I jedyną wadą jest zbyt otwarte podejście narratora do czytelnika. Niektóre zwroty są niepotrzebne i mącą tylko miast rozśmieszać...

Ostatecznie solidne 4.

pozdrawiam

Ururam Tururam

2003-09-10 10:21

To chyba jakaś zaraza w Osadzie panuje, że po bardzo dobrym początku ciąg dalszy siada. Opis niepozornego wędrowca jest wręcz świetny, stwarzał nadzieje na coś bombowego, ale potem z lekka nudnawo się zrobiło. Nie tego się spodziewałem, nie tego. Owszem pomysł ze smokiem walczącym za pomocą wilczych dołów był fajny, koncepcja, że smoki ludzi atakować z własnej inicjatywy nie mogą - też, ale jednak czegos tej opowieści brak.

Zatem: 4.

Aiwelosse

2003-09-17 18:06

Powiem tak: w miarę czytania ocena wahała się niczym znana wszystkim mocno matematyczna sinusoida.

Zaczęło się, jak Pan Bóg przyklazał, od wstępu. Wstępu napisanego wspaniały, powalającym i rozbrajającym stylem. Stylem, który mnie obezwładnił i zmusił do do dalszego czytania, choć przecież pachniało już obiadem...
Po pierwszy rozdziale byłem stuprocentowo, stuprocento pewny, że wystawię szóstkę.

Niestety, rozdział drugi i trzeci owa pewność mocno rozwiał. Generalnie nie było źle, więcej, dobrze było, ale czegoś tu brakowało - narracji! Rozdział drugi i trzeci to wsza niamla wyłącznie dialogi - brak więc tej pierwszorozdziałowego, a pierwszoszędnego bajania...
W rozdziale czwartym jest już lepiej. Więcej opisów jest, lektura robi się trochę wolniejsza, ale przy tym przyjemniejsza. Rozśmieszają subtelne "nieliczne wyjątki od ziewania" i zabawna, choć dość prosta pointa. generalnie końćówka mie się podoba...

Summa summarum: pięć plus.

Gratuluję przy tym - przebrnąłem przez ogromną większość debiutów i z czystym sumieniem stwierdzam, że "Zbysio" jest jak narazie opowiadaniem najlepszym, ex aequo "Lasem Kłów". Tylko tak dalej, tylko tak dalej...

Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów...

Guinea (2003-09-29):
Może chciałbys poznać genezę tej sinusoidy? Pewnie niekoniecznie :P ale jak juz zacząłem...

Otóż pierwszy, opisowy rozdział był w 100% Terry Pratchett style. Nie żeby jakieś plagiaty :P ale po prostu pisałem tak, jak On mógłby to napisać... i chyba wyszło to wcale nieźle :P. Potem jednak stwierdziłem, że przesadzam, i odpuściłem opisy, być może niepotrzebnie, ale któż raczy wiedzieć?

No cóż, stwierdziłem że "kalkowanie" Pratchetta jest troszku bez sensu, gdyż gość jest jakieś 30 książek do przodu :). Muszę wypracować własny styl, może podobny, ale na pewno nie identyczny... i po komentarzach stwierdzam, że to jeszcze nie było to ;P. Zobaczymy co będzie dalej.

Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2