Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Przyb(ó)dówka Gildii Magów"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Przyb(ó)dówka Gildii Magów
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Hiro

Hiro

22.04.2011
Post ID: 61806

Hiro szedł polną drogą pogwizdując z cicha. Świat nareszcie nastrajał pozytywnie jego ludzki, aczkolwiek - przepojony elfią kulturą umysł. Słońce raźnie świeciło, na szczęście nie przesadnie, gdyż wiał zimny wiatr, pogoda była więc całkiem znośna. Ptaki śpiewały swoje trele, poranne słońce rzucało długie cienie na soczyście zieloną łąkę. Dla zapewniania wiosennego klimatu nie zabrakło kilku zajęczych bobków na przydrożu.

Druid miał zamiar wstąpić do jakiejś przydrożnej budy w celu zakupienia kanapki z ogórkiem lub grzyboburgera, gdy jego uwagę przykuł ruch gdzieś po lewej stronie drogi. Stała tam dobrze znana mu Przybudówka Gildii Magów, od dawna zakurzona i zaniedbana, obrastająca w wszędobylski bluszcz. Tym razem jednak Hiro miast opuszczonego muru i zionącego pustką wejścia zobaczył Irydusa, który szczerząc zęby w zadowoleniu wstawiał właśnie do okien nowe szyby. Elf dokręcił jedną z ostatnich śrubek i kolejny raz błysnął w uśmiechu, przyglądając się swojemu dziełu.

Druid widząc to szybko zapomniał o zamiarze nabycia kolejnego niezdrowego, bezwartościowego posiłku. Skierował się w kierunku Przybudówki, mając zamiar pomóc w sprzątaniu. Zastanawiał się, czy aby od razu nie wyczarować mopa lub równie efektownej miotły, zapewniając sobie tym samym wspaniałe, epickie wejście do budynku... Zdecydował się jednak tego nie robić. Będzie jeszcze czas na takie rozrywki.
Przestąpił próg z cisnącym się na usta pozdrowieniem, gdy coś za nim huknęło, buchnął dym i dał się słyszeć chrzęst spadającego gruzu. Zdębiały obejrzał się za siebie i zobaczył sporą, bzdura, naprawdę dużą dziurę we frontowej ścianie. W głębi duszy przeklnął soczyście prześladujący go pech i wykrztusił:

- Czy znowu coś zepsułem?

Irydus

Irydus

22.04.2011
Post ID: 61807

Gdy tylko huk przycichł, zaraz dał się słyszeć kolejny głośny dźwięk.

- Aaaaaaaaaaaaaaaaaa... - a potem poleciała siarczysta wiązanka przekleństw na wszelkiej maści bożków, magów, wybuchów, gremlinów i komponentów magicznych które stały na wysadzonej razem ze ścianą półce. Najwidoczniej część tych paskudnych, oślizgłych, smrodliwych ipt. preparatów wylądowała na głowie elfa i dwóch magów znajdujących się wewnątrz budynku. W całym tym zamieszaniu nikt nie zauważył przybycia Hira.

Trith

Trith

23.04.2011
Post ID: 61814

Trith od pewnego czasu chodził sobie po Osadzie bez celu i nucił coś cicho pod nosem, kiedy nagle usłyszał głośny huk. Zdziwił go taki odgłos w wydawałoby się spokojnej miejscowości, więc postanowił spokojnym krokiem udać się w stronę hałasu i dowiedzieć się, co tam się wydarzyło.

Gdy dotarł na miejsce, znalazł budynek, któremu brakowało trochę jednej ściany. Podszedł bliżej, jego ciekawska natura zmuszała go do poznania przyczyny takiego stanu rzeczy. Zerknął przez dziurę w ścianie. Dostrzegł druida, dwóch magów oraz elfa czerwonego bardziej niż zwykle.

Nie zastanawiając się nad absurdalnością pytania skierował je do wszystkich zebranych - Przepraszam, że przeszkadzam. Stało się tutaj coś? Przed chwilą usłyszałem jakiś hałas, chyba gdzieś stąd właśnie. - Po czym wszedł do budynku przez dziurę, by sprawdzić czy sufit nie spadnie mu na głowę.

Hiro

Hiro

23.04.2011
Post ID: 61819

Hiro nadal stał jak wryty (już od jakichś kilku sekund), gdy stało się najgorsze - cały magiczny dobytek Przybudówki w ślad za rozwaloną ścianą począł staczać się w nieładzie ze swojego miejsca. W rezultacie różnorakie mikstury, butelki, czarki i inne rzeczy wrażliwe na wstrząsy spowodowały wybuch, który odrzucił pozostałe artefakty po całej powierzchni budynku. Co odporniejsze przedmioty z prędkością - nie przymierzając - susła na sterydach efektownie odbiły się kilka razy od ścian, powodując kolejne zniszczenia, co przypomniało mu stare, dobre czasy praktyki u alchemika.

Druid przed tym zdarzeniem kątem oka zauważył jeszcze nadchodzącego, eee... nadchodzącą... rusałkę? Tritha, jednak cała jego uwaga skupiła się na rozgardiaszu we wnętrzu Przybudówki. Gdzieś pod tymi gratami byli żywi ludzie, albo i nie żywi, czego Hiro najbardziej się obawiał. On sam uniknął przygniecenia dzięki swojej wcześniejszej głupocie, która nakazała mu stać nieruchomo w wejściu (zgodnie z prawami fizyki logiczne, że ominęła go lawina spadających przedmiotów, oczywiście przelatując ze świstem tuż obok jego ucha).

Druid rozejrzał się po morzu bałaganu. Wszędzie widniały połamane drewniane części, rozbite szkła, artefakty, rozlane mikstury, pogniecione zwoje. Gdzieniegdzie wydobywał się ostry i gryzący dym, który powoli zaczął wypalać dziurę w sklepieniu...
Skądś dały się słyszeć stłumione przekleństwa, jednak mimo niewyraźnego kontekstu czuć było z daleka, że ich autor nie szczędzi wyobraźni w wymyślaniu coraz to wymyślniejszych i paskudniejszych. Wyczulone zmysły Hira wyostrzone podczas wychowywania w środowisku elfów zlokalizowały wkrótce źródło odgłosów. Mniej więcej na środku całego rozgardiaszu ze szczątek zmiażdżonych skrzyń wydobywała się sczerwieniała (zapewne ze złości) ręka. Palce co jakiś czas nerwowo zaciskały się i rozkurczały w takt miotanych obelg.

Druid zastanawiał się poważnie, czy nie uciec z miejsca zdarzenia, a potem na Ognisku podczas zdawania relacji przez któregoś z poszkodowanych spróbować niewinnego wytrzeszczania oczu, jednak ta dobra, nie: lepsza człowiecza cząstka jego duszy przezwyciężyła pokusę. Przywołał szerokie rakiety śnieżne na swoje nogi (gdyż nie sposób było się poruszać w inny sposób po nierównym podłożu gratów) i z trudem zaczął przemieszczać się w kierunku wystającej ręki, która nawiasem mówiąc stawała się coraz bardziej nadpobudliwa. Po drodze śliznął się na paru przedmiotach osmalonych magicznymi substancjami, ale - o dziwo! - zachował równowagę, przynajmniej ten jeden raz w życiu. Słysząc jedne z pikantniejszych wyzwisk ręki kierowane do winowajcy całego wybuchu zatrzymał się niepewnie, zastanawiając się czy aby na pewno należy ryzykować, w końcu Bóg może weźmie pod uwagę okoliczności zaniedbania pomocy bliźniemu, lecz w końcu odważnie podążył dalej.

Gdy wreszcie osiągnął cel, zdjął rakiety śnieżne i odrzucił je gdzieś w kąt - dodając swą kroplę do morza zniszczenia - po czym zaparł się z całej siły w podłoże i wyciągnął postać przygniecioną skrzynkami. Właścicielem ręki i autorem wykwintnych przekleństw okazał się Irydus.

Irydus

Irydus

23.04.2011
Post ID: 61820

- Hiro! - wydarł się elf, gdy tylko druid wyciągnął go spod skrzyń. - Następnym razem mógłbyś wejść drzwiami, a nie ścianą!

W między czasie gdy Irydus wydzierał się na Hira, Lays i Cedric wygramolili się spod sterty ksiąg i magicznych artefaktów i poczęli otrzepywać ubrania z pyłu. Gdy Iryd w najlepsze się wydzierał i energicznie gestykulował rękoma, zrobił krok w tył i wyrżnął się na jakimś kamieniu.

- Aaaaa, nie cierpię tego miejsca, tu nawet kamienie są w zmowie. - wrzasnął jeszcze bardziej poirytowany i cisnął kamieniem, którym okazał się być magiczny kamień pewnego orka, w rumowisko. Gdy tylko kamulec wpadł między gruzy i magiczne artefakty, przybudówką wstrząsnęła kolejna eksplozja.

Laysander

Laysander

23.04.2011
Post ID: 61822

- O Mahadaevo! Sulia nas zabije! - jęknął Lays.
- Ty jesteś magikiem! Zrób coś. - odpoiedział Irek.
- Wiem... Nieee... Aha! Nie, nie, ostatnio potem przez miesiąc śmierdziało zgnilizną... To, będzie... o, rany, lubiłem tego elfa, a rozerwało go na cztery strony świata...
Trzeba to zburzyć i postawić od początku! - to mówiąc chips zanurkował w gruzach w poszukiwaniu zwoju armageddonu...

Irydus

Irydus

23.04.2011
Post ID: 61824

- Zwracam honor Hiro, to nie twoja wina, tylko tego kamienia. Hmmm, zaraz zaraz, kto go tu przytargał do przybudówki? Gdybym to ja jeszcze pamiętał. - Ir podrapał się w głowę i zwrócił się do Laysa. - Jak walniesz tutaj armagedonem to dopiero Sulia się zdenerwuje. Lepiej szybko to uprzątnąć i walnąć jakąś prowizorkę, choćby i iluzje.

Alkarin

Alkarin

23.04.2011
Post ID: 61826

Alkarin przechadzał się przez Osadę. Po jakimś czasie usłyszał huk, poszedł w tamtym kierunku i zobaczył dym ulatujący z dziury w ścianie pewnego budynku. Mag dostrzegł druida Hira, który wchodził do budynku. Elementalista podkradł się w tamtym kierunku, po chwili do jego uszu doleciały przekleństwa Irydusa. Po jakimś czasie usłyszał pomysł użycia zaklęcia armageddonu, ale ten pomysł szybko został odrzucony. Innym planem, który usłyszał, było stworzenie iluzji.

-To nic nie da - powiedział zgromadzonym wchodząc do budynku - Co tu się w ogóle stało?

Hiro

Hiro

23.04.2011
Post ID: 61828

- Heh. Też chciałbym to wiedzieć - mruknął Hiro.

Przechadzał się właśnie po fragmencie podłoża w miarę nadającym się do swobodnego chodu. Co jakiś czas uskakiwał przed buchnięciem kłębiącego się dymu gdzieś między stertami rupieci, niekiedy podnosił z ziemi butelkę lub artefakt przyglądając się temuż. Irydus i Lay toczyli zawziętą dyskusję na temat zaprowadzenia porządku. Alkarin stał bezczynnie bez konkretnego zajęcia.
Druidowi wpadł do głowy pewien pomysł, gdy przeglądał się w czymś, co wyglądało na szklane oko trolla lub innej szkarady.

- Może wypieprzymy to wszystko przez teleportację gdzieś w odległą galaktykę? W końcu i tak z wyjątkiem Ziemi nigdzie nie istnieje życie, więc nikomu nie zaszkodzimy... - zaproponował, z góry będąc przygotowanym na pobłażliwe spojrzenie któregoś z magów, albo i wszystkich od razu.

Irydus

Irydus

23.04.2011
Post ID: 61829

- Gruz można wywalić w iny wymiar, ale głupio by było posłać gdzieś daleko magiczne księgi, zwoje i artefakty. Trzeba by je najsampierw powybierać z rumowiska. Zna się któryś z panów magików na telekinezie? Byłaby bardzo pomocna. - Zapytał Irydus zebranych.
- A jak już wyciągniemy co się da, to Lays z pewnością gdzieś to ładnie wyrzuci, w końcu nikt nie potrafi się teleportować tak jak on. - Iryd nie mógł sobie podarować kąśliwej uwagi.

Trith

Trith

23.04.2011
Post ID: 61830

- Pierwszą falę Rozliczenia już mamy za sobą? - spytał Trith. Rozejrzał się uważnie po zgliszczach. Chyba nic większego już nie wybuchnie, zatem można zabrać się za pomoc poległ... Ekhm... Po prostu pomoc.

Zrobił kilka kroków przed siebie i potknął się o jakiś wystający z gruzu kij. - Ło żesz! - Wrzasnął tuż przed upadkiem. W powietrze wzbiły się tumany pyłu. Kiedy tylko opadły, Trith wrócił do pozycji stojącej. Spojrzał na sprawcę swojego upadku.

- Te wszystkie graty stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia. Uroczo. - Stwierdził odwracając wzrok w stronę Irydusa, który właśnie mówił o coś telekinezie oraz teleportacji gruzu. Słysząc to Trith skrzywił się i zaczął mówić - Chcecie się pozbyć takiego dobrego gruzu? Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, ile ciekawych rzeczy można z niego zrobić... - jednak widząc na twarzy elfa zdziwienie zmieniające się w irytację zszedł na inny nieco inny temat - Ee... Telekineza powiadasz? Chyba coś się na tym znam. Ale ostrzegam, że dawno nie praktykowałem i ktoś może oberwać. - Nie czekając na reakcję elfa odwrócił się i ponownie rozejrzał się na pomieszczeniu. Nieopodal leżało kilka książek. Trith skupił się na nich, wyciągnął przed siebie otwartą dłoń i wyszeptał pod nosem zaklęcie. Uniósł dłoń w górę, a książki wzniosły się za jego gestem. Podekscytowany tym wrzasnął - Działa! - a książki momentalnie huknęły o ziemię.

- Ups... Ale przynajmniej wiem, że działa! Spróbuję jeszcze raz. - Powiedział, po czym znowu przygotował się do rzucenia zaklęcia.

Kanako

Kanako

29.04.2011
Post ID: 62135

Do zgliszcz zbliżył cię pół-elf zalatujący lekko demonem.
-Co się tu...?! - zapytał zdziwiony po czym spojrzał na Tritha. - Może pomóc? Mogę wyczuć wszelkie magiczne przedmioty - uśmiechnął się. Skupił się, a jego włosy zabłysły bielą. Sięgnął w głąb gruzu wyjmując zwój z zaklęciem. Oczy Elfa zgasły i powrócił im karmazynowy kolor. Kanako zabrał się do odkopywania kolejnego artefaktu.

Krzysiowich

Krzysiowich

29.04.2011
Post ID: 62137

Krzysiowich szedł spokojnie drogą. Zwiedzał Osadę. Nagle zobaczył budynek. A przynajmniej coś, co przedtem było budynkiem. Aktualnie, jedyne ściany tego ,,budynku", które jeszcze stały były połamane.
,,Co tu się stało?". Pomyślał. Podszedł bliżej i wtedy usłyszał jakieś głosy.
,,W tych ruinach ktoś jest!". Szybko wbiegł w miejsce, gdzie wcześniej zapewne znajdowały się drzwi.
- Co tu się stało? - Rozejrzał się przyglądając osobom w środku. Byli tam Irydus, Trith, Kanako, Hiro, Alkarin i Lays. - Witam wszystkich. - dodał.

Irydus

Irydus

29.04.2011
Post ID: 62139

- Witajcie, witajcie. - Ir przywitał głośno nowo przybyłych i cicho sam do siebie dodał - więcej ich matka nie miała, cholerna eksplozja tłumy tu ściąga.

NO ale nie było czasu aby narzekać, trzeba było szybko wszystko uprzątnąć i postawić jakąś prowizorkę, przynajmniej do czasu odbudowania przybudówki. Gdy wszyscy zabrali się za sprzątanie wszelkiej maści bibelotów i ich resztek. Irydus spojrzał jeszcze raz na kupę gruzu z magicznym kamulcem.

- Czy któryś z panów mógłby zabezpieczyć tę kawałek skały pozostawiony tu przez jakiegoś roztargnionego orka. Zdaje się, że to on spowodował wybuch. Szkoda, że właściciel zaginął, ehhh. Warto by przyjrzeć się jego papierom w biurze pretorii i rozglądnąć czy przypadkiem nie pozostawił w osadzie więcej takich skał.

Kanako

Kanako

29.04.2011
Post ID: 62140

-Okej. Zajmę się tym - stwierdził cicho Kanako. Pól-elf skierował otwartą dłoń w stronę skały. Po chwili nad palcami Kanako załamywało się powietrze, jak nad ogniskiem. Wyssane ze skały ciepło powędrowało w niebo. Elf skierował tym razem dwie dłonie. Za skałą błysnęła czerwono-pomarańczowa energia. Skała przesunęła się, a elf wyprowadził ją z dala od ludzi, po czym zamknął w polu z czerwonej many.

Kropki na końcu zdania/posta! - Sul

Cedric

Cedric

30.04.2011
Post ID: 62153

Cedric przywitał nowych przybyszów.
- Eh, co tu się stało? Co to za gruz? Trzeba to uporządkować przy pomocy telekinezy, to chyba oczywiste. - Mag spojrzał na wyczyny Tritha. - Dobrze, tylko musisz się skoncentrować. Wszyscy, którzy znają telekinezę niech nam pomogą. Ci którzy nie znają, niech uporządkują to ręcznie. - Cedric przeniósł zaklęciem sporą część gruzu, a następnie dzięki telekinezie ułożył magiczne artefakty na swoich miejscach.

Agon

Agon

2.06.2011
Post ID: 62834

I nagle stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Do przybudówki z wielkim hukiem przybył drow Agon. Nastąpił wielki wybuch, po którym magiczny ogień zaczął niszczyć wszystkie artefakty zgromadzone w tym miejscu. Ci, którzy tu przebywali zapłonęli czarnym ogniem, wywołującym straszliwe męki. Po chwili jednak wszystko ucichło. Agon przemówił:
- Czy wszyscy mnie widzą? Czy wszyscy mnie słyszą? Doskonale.
- O nie tylko tego tu brakowało. - Zajęczał Irydys.
- Milcz! Agon będzie rządził wszystkimi! Zostaniesz unicestwiony za swoją głupotę. Nikt nie będzie mnie bezkarnie obrażał. - Ryknął Agon, po czym zaczął mamrotać zaklęcie i wystrzelił magiczny pocisk w kierunku buraczanego elfa.
- Giń! - Jednak Irydus nie zginął od zaklęcia drowa. Stało się natomiast coś innego. Coś dziwnego i przerażającego. Elf zaczął się zmieniać. Ci, którzy przebywali w pobliżu zasłaniali oczy, nie mogąc patrzeć na straszliwe mutacje, które się dokonywały. Tak elf został przemieniony w kraba. Dokonało się.
- Mwahahaha! Teraz o jednego darthilr'a mniej. Za to populacja krabów wzrosła o jednego osobnika. Ktoś jeszcze chce zadzierać z wielkim czarownikiem Agonem?

Sawyer

Sawyer

2.06.2011
Post ID: 62843

Sawyer przyglądał się wszystkiemu z daleka śmiejącą się z obecnej sytuacji.
- Jak można sterować kimś, albo ten drow mówił do siebie, albo coś jednak mu się w głowie poprzewracało. - Powiedział.
- Te istoty nigdy niczego się nauczą... - Dopowiedział po czym oddalił się od Karczmy w nieznane, zniknął.

PS: Tak, odniosłem się czegoś. :P

Arisa

Arisa

25.06.2012
Post ID: 69846

Zawiał potężny podmuch, który przewrócił zgromadzonych. Po środku ruin stała dziewczyna, kiedy ujrzała obecnych, kopnęła kamyk, dość duży, który poszybował hen i jeszcze dalej. Po chwili słychać było krzyki kupca, który najwyraźniej nie był zadowolony z rozwalonego okna. - Znowu zabłądziłam. - powiedziała, jakby do siebie. Po chwili zorientowała się, że zgromadzone tu istoty patrzą na nią. - Musieliście nieźle zabalować, żeby zrównać dom z ziemią. Skoro mam czas, a dokładnie całą wieczność, może pomóc ? - dodała z podziwem w głosie.

Cedric

Cedric

25.06.2012
Post ID: 69847

Cedric zauważył nową osobę i ucieszył się, że pojawiła się kolejna para rąk do pracy. Dziewczyna wydawała się magowi nieco dziwna, jakby nie z tego świata. Zdał sobie sprawę, że ona nie jest żywa, a jest jedynie zjawą.
- Witaj, nazywam się Cedric. Nastąpiły tu pewne komplikacje i jeśli byłabyś tak dobra i pomogła nam to uprzątnąć, to byłbym wdzięczny. W tym bałaganie nie można niczego znaleźć. Mówiąc o tej wieczności miałaś na myśli to, że jesteś duchem prawda? Może powiesz jak się nazywasz, skąd i w jakim celu tu przybywasz? - Mag spojrzał podejrzliwie na ową istotę.