Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "THE RPG story"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > THE RPG story
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Fristron

Fristron

2.01.2005
Post ID: 13521

Fristron w biegu przewracał drzewa Oszołomieniem. Eughestar połamał gałęzie Trzęśieniem Ziemi i resztki entów pochłonął Rozstąpieniem. Po chwili odnaleźli się.
- Znowu żeśmy się porozdzielali... - stwierdził ze złością - nie widzisz kogoś może? - Eughestar był wyższy od Fristrona
- TAM! - Ashanti, Dragonthan i... Nagash, tak? Tak się nazywa ten nekromanta?
- Tak! Gdzie?!
- Tam! - wskazał grotę - Biegiem!
Bowiem z lasu zaczęły wybiegać Mechanodragi.
Kilka puściło się za Fristronem i Eughestarem, reszta rozbiegła się w poszukiwaniu innych członków drużyny. Parka towarzyszy wpadła do groty i zablokowała wejście. Pozostali zdążyli się już nieźle urządzić, acz wyglądali na zaskoczonych widokiem przyjaciół.
- Czemu zablokowaliście wejście? - spytał Drag
- Bowiem gonią nas Mechanodragi! - zawył Fristron
- Co? - Nagash osłupiał
- BIEGIEM! - wrzasnął Eughestar
- Poczekajcie... - powiedziała Ashanti. Umocniła głaz polem siłowym. Fristron z Nagashem ponownie rzucili Ścianę Płaczu.
- Szybciej! - krzyknął Drag na Eughesara, który robił za Ścianą Płaczu rozpadlinę
- Dobra, lecimy! - powiedział Nagash
- Którędy? - spytała Ashanti. Za pierwszym zakrętem korytarz rozwidlał się.
- Nie wiem.... tędy - zarządził Drag, wybierając lewą odnogę.

Nagash

Nagash

2.01.2005
Post ID: 13522

Niekóre rzeczy zaczynały się komplikować, jak zauważył demon... a niektóre układały się wręcz doskonale. Grupa zmechanizowanych wojowników zapędzała drużynę poszukiwaczy przygód wprost w kierunku armii nieumarłych.
To co zaniepokoiło Demona wydarzyło się w sporej odległości od miejsca pobytu drużyny bohaterów. Kupa kości jaka została po jego smoczym tworze poruszyła się pomimo tego, że sobie tego nie zażyczył. Wiedział, że musiała w to być zaangażowana jakaś wielka siła... której miał zamiar uprzykrzyć życie. Niech sobie bierze kości, ale najważniejszą rzecz, duszę błękitnego smoka która pozwalała kościom "żyć" Demon zachowa dla siebie. Wysłał silny mentalny sygnał do chmury pyłu unoszącej się nad lasem i wyrwał duszę smoka z nieumarłego ciała. Poczuł zawirowanie energii i kości rozpadły się w pył.
-Sama sobie znajdź ostatni składnik kłopotliwa istoto - warknął Demon.
*
Sharwyn stojąc na szczycie wzgórza, służąc za zwiadowcę drużynie, i spoglądając w kierunku południowym utraciła kilka uderzeń serca... Były ich setki, może nawet tysiące i na dodatek nieumarli kierowali się prosto na nich podczas gdy z drugiej strony znajdowała się pogoń meachanodragów. Musi szybko zawiadomić resztę grupy i uciekać stąd gdzie pieprz rośnie.
*
Dragonthan wsłuchiwał się w zawodzenie wiatru rozpamiętując przeszłość. Potrząsnął głową w zakłopotaniu. Nie mógł pozwolić sobie na słobość w tak ciężkiej chwili. Pogoń znowu wpadła na ich trop.
-Co teraz robimy? - spytał towarzyszy - nie możemy tu siedzieć w nieskończoność i czekać aż jakiś wróg...
W tym momencie wielki wicher wzniósł tuman kurzu... obraz dobrze znany wszystkim członkom grupy.
-Wynosimy się stąd - krzyknął Nagash

Ps.( post ten został napisany przez Destera lecz z powodu problemów z wysłaniem poprosił mnie abym wysłał za niego ... )

Ashanti

Ashanti

2.01.2005
Post ID: 13523

- Dobra chyba im uciekliśmy... - mówiła demonka sapiąc
- Jesteś pewna ? To patrz tam - Friston wskazał na armie nieumarłych
- Zmywajmy się stąd !!
- Nie mamy dokąd .... z drugiej strony idą mecha cośtam - wtrącił przez dłuższą chwile milczący Dragonthan
- To co robimy ??
- Mam pomysł. Można by doprowadzić do tego że te metalowe stwory zaczną walczyć z nieumarłymi...
- Ale jak to zrobić ? - wypytywał ostrożny Friston
- Jeżeli dacie mi chwile czasu to ja to załatwię ... a raczej Rzeźnik Dusz ...
- Kto to jest i co on zaradzi ?
- To co sie stało w wiosce elfek, bardzo prawdopodobne, jest jego sprawką - rzekł Nagash
- Jak to? Przecież ich królowa mówiła ...
- To nie ona mówiła, ona już nie żyła ... a to jak ożyła (na chwilę) to nie była nasza zasługa tylko Nescausa ... on nią sterował kiedy to mówiła.
- Ale po co ?
- Żeby nikt sie nie dowiedział że to jego sługa Rzeźnik Dusz to zrobił... gdzie kolwiek sie pojawi zaczyna się walka i zło ... to jest całe zło świata uwięzione w postaci zmasakrowanej lalki ... i właśnie po to go wezwę ... żeby zrobił rzeź ale musimy się szybko zmywać oby i nas nie przekonał do walki - tlumaczyl nekromanta.

Dragonthan

Dragonthan

2.01.2005
Post ID: 13524

- Cokolwiek ma się tutaj wydarzyć, ja nie będę w tym uczestniczył, o nieee... proponuję iść w tamtą stronę i skręcić w drugi tunel przy rozwidleniu.
- Poczekaj aż Friston wykombinuje coś... - rzekł Nagash
- A jak nie wyjdzie nic z tego? Nie zamierzam tu zdychać. Kto chce iść za mną niech idzie, nikogo nie bede zmuszał...
- Czekaj Drag - krzyknęła Ashanti, ale Drag był już zbyt daleko...
Dragonthan w pośpiechu poszedł na rozwidlenie tunelu. Korytarz którym szedł był o wiele ciemniejszy niż poprzedni. Zapalił pochodnie jaką miał przy sobie i kroczył wśród ciemności przed siebie... Po chwili korytarz znowu się rozdzielał, tym razem na 5 tuneli...
- Świetnie...
Wybrał środkowy. Idą nim powoli zaczął czuć coraz bardziej odór siarki. Po chwili odór był tam mocny, że nie mógł oddychać... Po chwili dotarło do niego, że trzyma w ręce pochodnie... Czym prędzej wycofał się do tyłu. Skręcił w tunel obok. Poczuł lekki powiew wiatru na twarzy. Szedł powoli. Nagle za sobą usłyszał szelest... bez wahania zaczął iść szybciej. Po chwili ziemia pod nim zapadła się i Drag zjechał jakimś tunelem w dół. Miejsce w którym wylądował było zasiarczone. wszedzie unosił się odór siarki, na szczęście jej gęstość była mała, także nie zapaliła się pod wpływem pochodni. Znów zaczął kierować się jakimś tunelem, kiedy to wpadł na jakąś sieć... Przyświecił pochodnią do pajęczyny i spostrzegł, że jest to sieć pająka żyjącego na powierzchni. Czym prędzej zaczął szukać jakiejś dziury wyjściowej. Nagle zobaczył niewielkie światełko przed sobą. Poszedł bliżej i zobaczył, iż światło dochodzi z góry. Zaczął wspinać się między szelinami w górę. Kiedy wyszedł na zewnątrz spostrzegł, że jest z drugiej strony Groty. Zobaczył wejście do groty, w którym to był przed paroma chwilami. Do środka wchodziły właśnie oddziały nieumarłych. Nagle coś złapało go na noge i wciągnęło spowrotem do podziemi. Był to pająk gigant... Drag nie zdołał wyjąć miecza, zanim pająk go schwytał. Wyjął sztylet z buta i ranił pająka w odnóże. Zapalił ostatnią pochodnie i zasłaniał się ją. Pochodnia szybko się wypalała, a Drag nie wiedział co dalej...

Fristron

Fristron

2.01.2005
Post ID: 13525

Małe sprostowanie: z tego co wynika z kilku poprzednich postów, Sharwyn nie ma w grocie.

Fristron ostrożnie podchodził do pomysłu Nagasha, aby wezwać Rzeźnika Dusz. Sam postanowił wydostać się w inny sposób, lecz jeśli wezwą go, nie da rady. Postanowił przedstawić im swój plan.
- Słuchajcie... mogę telekinetycznie przeniść ten wielki głaz tak, aby część armii nieumarłych zabić. Później musimy spróbować się przedostać.
- Co to to nie! - zaprotestowała Ashanti - Już wolę iść za Dragiem! - i popędziła, lecz gdy korytarze rozwidlały się, wybrała inną drogę.
- Pięknie... jest nas coraz mniej... a oni są coraz bliżej. To co robimy?
- Jeśli nie wypali twój plan, wzywamy Rzeźnika - rzekł Nagash
- No dobra. Teraz cicho!
Fristron w skupieniu zacisnął powieki. Olbrzymi głaz przejechał po niumarłych. Fristron otworzył oczy.
- Więcej nie dam rady... jak mi poszło?
- Wzywamy Rzeźnika. Jest ich za dużo.
- Brr... chodźmy może w stronę tej armii nieumarłych. Tam się jakoś przebijemy przy odrobinie szczęścia - rzekł Fristron - Poczekaj chwilę - dodał
I skoczył w sam środek armii nieumarłych. Wyczarował małe pole siłowe i poczekał moment na skumulowanie mocy. Zdjął osłonę i uwolniona moc magiczna stworzyła wielki wybuch. Z kłębu dymu wyszedł Fristron w lśniącej, srebrnej zbroi.
- TERAZ! - wrzasnął. Nagash w biegu wypowiedział inkantację, Eughestar stworzył mały tunel w miejscu, w którym było najmniej umarlaków, aby oddzielić ich od armii a Fristron rzucił na tunel strefę ciszy. Zanim umarli zdążyli się zorientować co się stało, zobaczyli mechanozaury. Tymczasem Rzeźnik Dusz sprawił, że umarlaki rzuciły sie na nich. Plan się powiódł.

***

Pani zaśmiała się, widząc starania demona, aby nie dostała potwora w swoje ręce.
- Ech... zabawne, że zwą mnie Panią Dusz...
Kilkunastu jeńców sprowadzono do sali tortur. Wśród jęków Pani kradła dusze. Po chwili zamieniła je w jedną, wspaniałą smoczą duszę, ale całkowicie jej uległą. Właśnie wtedy doszło do jej widmowego pałacu ciało. Zaraz rozpoczęła rytuały.
- A tobie nie zapomnę tego uniedogodnienia, mój drogi.
Umęczone dusze pod władzą Nescausa rozpłynęły się w mroku.

Destero

Destero

2.01.2005
Post ID: 13526

Rzeźnik dusz jako istota stworzona z czystego zła wzmagał we wszystkich żądzę mordu. Nieumarli i zelazny legion starli się w straszliwym boju lecz tył armi nieumarłych nie mógł wziąść bezpośredniego udziału w walce toteż zaczął zaraz wyszukiwać potencjalnych ofiar... mała grupka która przed chwilą przedarła się przez ich szeregi doskonale się do tego nadawała. Już po chwili Fristron, Nagash i Eughestar ujrzeli około dwie setki szkieletów i widm pędzące ich śladem.
-I co teraz!? - krzyknął Fristron do Nagasha
-Biegnij! Po prostu biegnij ile sił w nogach!

*

Ashanti udawało się podążać śladem Draga i już po chwili była na ścieżce którą szedł łowca Smoków. W oddali ciągle słychać było kleklot kości i zgrzyt żelaza toteż demonka starała się oddalić z pola bitwy tak szybko jak to możliwe nieświadoma grupy kilkunastu widm sunących nad lasem w jej kierunku.

*

Drag znajdował się w poważnych tarapatach. Ośmionoga bestia plunęła mu w twarz lepką substancją oplątując go od stóp do głów i zostawiając jedynie drobny otwór na nozdrza by ten się nie udusił. Kilka chwil później Dragonthan wisiał głową na dół przylepiony do sufitu. Sieć na jego oczach rozchyliła się lekko i ujrzał pająka sunącego do niego powoli z drgającymi kłami ociekającymi jadem. Gdy bestia była już kilka cetymetrów od jego twarzy zatrzymała się nagle i zadrżała. Drag mógł przysiąc że się bała. Nagle pająk, zupełnie jakby zapomniał o pewnej uczcie, biegiem rzucił się w głab tunelu uciekając niewiadomo przed czym. Drag rozgryzł pajęczynę zasłaniającą mu usta i ciągle wisząc do góry nogami powiedział:
-Niech cię diabli wezmą...
-W ISTOCIE!
Drag obrócił lekko twarz by spojrzeć wgłąb tunelu skąd dochodził gruby, metaliczny i nieprzyjemny dla ucha głos. Jaskinię rozjaśniła czerwona poświata, a do środka wkroczył Demon.
-Sam bym tego lepiej nie powiedział - zakpił bies.
Drag przyjrzał mu się. Cały pokryty czerwono-czarną łuską, z olbrzymią, błoniastą parą skrzydeł zajmującą całą wolną przestrzeń wokół niego, długimi czarnymi szponami u każdej ręki, wprowadził strach w serce Dragonthana. Nie mógł wydobyć z siebie głosu, czuł jak sytuacja staje się beznadziejna kiedy wisiał bezbronny w swym więzieniu z pajęczyny, a Demon przemówił.
-Znam twoje lęki.. Dragonthanie - uśmiechnął się złowrogo - i wiem jak wykorzystać je przeciwko tobie.
z tymi słowy podszedł do łowcy smoków. Dopiero teraz Dragonthan zauważył że bies ma zamknięte oczy. Demon wyciągnął rękę przed siebie kierując otwartą dłoń w stronę łowcy smoków. Dragonthan poczuł jak płonie coś w okolicach jego pasa i parzy go mocno. Zacisnął zęby nie chcąc krzyknąć i dać tym samym satysfakcji Demonowi.
-Wiem, że nie marzysz teraz o niczym innym jak tylko o zabiciu mnie - kontynuował Demon. Zanurzeniu miecza w moich wnętrznościach i patrzenia jak z moich oczu ucieka życie... Tak bardzo mnie nienawidzisz a jednak tak bardzo mi się przysłużyłeś.
Dragonthan otworzył oczy na to absurdalne oświadczenie i odezwał się pierwszy raz:
-Nie wiesz co mówisz plugawa istoto.
-Czyżby? To za twoją sprawą wiedziałem ciągle jakie są poczynania waszej grupy!- demon wyciągną oskarżycielsko czrany szpon w jego stronę - To ty za moim pośrednictwem namawiałeś drużynę do odpoczynków. To ty za moją sugestią o mało co nie żuciłeś się na Nagasha ze sztyletem w ręku. Oczywiście nie była to tylko moja zasługa. Te pragnienia były w tobie... głęboko skryte, a ja je tylko pobudziłem. I ostatecznie to ty odłączyłeś się od grupy na moje życzenie choć nawet nie zdawałeś sobie z tego sprawy!
-I myślisz że uwieżę w te kłamstwa?!
-Kłamstwa drogi łowco smoków!? - demon wrzasnął Dragonthanowi prosto w twarz - Wiedz że cały czas miałem nad tobą pewną kontrolę głupcze! Cały czas od kiedy... - nagle demon przerwał i zacinął pięść przed twarzą Dragonthana. Ból w okolicach pasa wzmógł się, a łowca smokół poczół swąd przypalanego ciała. Jęknięcie wydobyło się z jego ust. Nagle Dragonthan ujrzał jak jakiś czarny przedmiot wypada z wypalonej dziury w otoczce z sieci - Cały czas od kiedy wszedłeś w posiadanie tego! - Krzyknął Demon triumfalnie.
Dragonthan dopiero po chwili rozpoznał przedmiot. Wrócił pamięcią do chwili gdy wraz z Destero siedział w karczmie a ten pokazał mu swoje oczy do chwili gdy ten zatrzymał potężnego smoka pędzącego po klifie w ich stronę samym wzrokiem. Wrócił wspomnieniami do chwili gdy wraz z drużyną wszedł na wypaloną polanę i odnalazł przedmiot należący do jego przyjaciela. Przedmiot na który teraz patrzył... opaskę na oczy. Wyraz zrozumienia pojawił się na jego twarzy, a Demon odezwał się:
-Tak teraz mi wierzysz prawda? - uśmiech satysfakcji pojawił się na jego strasznej twarzy - Chyba nie sądziłeś, że potęgę kryjącą się w spojrzeniu twojego przyjaciela - demon wypowiedział ostatnie słowo z wyraźną kpiną w głosie - może powstrzymać zwykły, niemagiczny skrawek materiału!? Ten sam magiczny skrawek materiału który pozwalał mi się wkraść do twego umysłu i nakierować go tak by służył moim celom!
Dragonthan nie mógł wydobyć z siebie głosu. Spojrzał na rozbawioną twarz bestii i na jej zamknięte oczy:
-nie może być... - wyszeptał
W tym samym momencie demon podsunął swoją twarz do jego i otworzył oczy. Dragonthan doświadczył już raz czegoś takiego ale nie mógł być przygotowany na intensywność tego doznania.
Czerwień oczu demona całkowice pochłonęła jego świat. Widział obraz elfki która zginęła w walce ze smokiem, jej zmasakrowane szczątki i jego samego stojącego nad nią, bezczeszczącego jej zwłoki kopiąc je. Wiedział że to kłamstwo a mimo to stracił oddech w pzrypływie przerażenia i żalu. Jego umysł zalały setki różnych wizji śmierci tej samej elfki a z jego oczu po raz pierwszy od wielu lat polały się łzy... zemdlał.
Demon odsunął się od łowcy smoków:
-Teraz znasz prawdę - powiedział cicho z wyraźną satysfakcją - żyj tak długo jak ja na to pozwalam lecz wiedz że przyjaciel któremu zaufałeś zdradził cię - Demon skrzywił się czując mentalny protest Destero i wyszedł z jaskini.

***

Ashanti zauważyła pogoń i rzuciła się do biegu tylko po to by po kilku krokach wpaść do otoworu w ziemi. Po kilku minutach marszu dotarła do wiszącego przy suficie łowcy smoków.
-Drag!
Demonka podbiegła szybko do towarzysza i rozwiązała go za pomocą delikatnego czaru ognia. Położyła go na ziemi, rozpaliła ognisko i zaczęła czuwać.

Nagash

Nagash

3.01.2005
Post ID: 13527

- Zgubiliśmy ich? - spytał nekromanta
- Chyba... - odpowiedział mu Friston, który na chwile się zatrzymał widząc że zgubili pogoń gdy nagle wokół siebie usłyszał klekot kości podniósł głowę do góry i zobaczył odział liszy ...
- No pięknie Wpadlismy z deszczu pod rynnę ... - lamentował
- Co ty gadasz ? Jestesmy uratowani
- odpowiedział mu Nagash
- Ale jak to ? - wtrącił żywiołak
- Witajcie, jestem dowódcą straży Nagasha w 6 wieży strażniczej ... i nazywam się Viokal a to jest reszta - rzekł lisz dowódca i z chlubą wskazał na odział stojący za nim ...
- Wow ! Masz własną wieżę i straż ? Myślałem że lisze siedza sobie zamknięci w jakichś wieżach i czytaja księgi a nie prowadzą wojny ....
- Eh długo by mówić a czasu nie mamy ... przeciwnicy już blisko - odpowiedział Nagash i zobaczył że w ich strone leci kilka drakoliczy ... no pięknie zaraz nas zaatakują pomyślał Frist... lecz te nie atakowały lecz krążyły wokół nich jakby czekały aż ich ofiary zaczną uciekać ...
- Uciekajmy szybko !!
- Nie, gdy tylko zaczniemy biec zaatakują. Musimy mieć jakiś sposób żeby się stąd wydostać..
- A co powiecie na tor saneczkowy bez saneczek ? - spytał Eughestar
- Co?! Nie teraz czas na zabawe ! - wrzasnął Nagash lecz żywiołak rozchylił ziemie i zrobił z niego tor do którego wepchnął całą drużynę .... po kilku minutach zatrzymali się w jakimś lesie.
- Co to za las ?
- Nie mam zielonego pojęcia.

*****
- Nic ci nie jest ? - spytała czule demonka lecz łowca smoków nie odpowiadał bo był nieprzytomny.
- Oby przbyła jakaś pomoc .... - mruczała lecz po chwili pacnęła się w głowe i przypomniała sobie że nad nimi jest pełno nieumarłych i że nikt nie wie gdzie są ....

Hellburn

Włodarz Hellburn

3.01.2005
Post ID: 13528

Ashanti nagle usłyszała głos, co prawda cichy... ledwie słyszalny...
- A...Ash...Ashhhanntiii.....
Demonka spojrzała złowrogo na wyjście jaskini.
-...Ashantiii.... - szeptał głos.
- Kto to powiedział !? - zawołała przygotowując się na najgorsze.
-...Jaaaaaa........ Jestem Hellburn........ władcą zachodnich piekieł...
- Pokaż się, demonie !
W ognisku pojawiła się twarz o pomarańczowej cerze i krwawo czerwonych oczach jarzących się ogniem.
- Czego chcesz - zapytała podniesionym tonem Ashanti jakby w obawie zeby Hellburn nie śmiał jej lekceważyć.
-...wołałaś pomocy...i oto się zjawiłem...
To mówiąc zaczął się materializować. Tysiące jasnych punkcików zaczęło skupiać się w jednym miejscu. Błyszczące iskierki szły w górę odsłaniając człowiekopodobną istotę. Nagle wszystko ustało... Ashanti widziała teraz przed sobą wysoką postać w pełnej zbroi płytowej, co ciekawe była ona wykonana ze szmaragdu. Hellburn trzymając swój hełm podszedł do demonki:
- Odsuń się - rozkazał.
- Co mu chcesz zrobić ?? - zawołała wojowniczo Ashanti.
- Poprostu się odsuń - powtórzył.
Coś jej mówiło żeby ustąpić jednak postanowiła nie ufać demonowi.
- Uciekaj
! Na powierzchni szaleją nieumarli, jeszcze takich jak ty nam tu brakowało !
- Zejdź mi z drogi - huknął Hellburn i odepchnął ją na bok tak, że upadła na ziemię.
- ZOSTAW GO
! - krzyknęła.
Demon nie słychając podszedł do Dragonthana, uklęknął i położył swoje piekielne dłonie na jego uszach a kciukami rozwarł jego powieki i zamknął oczy....
Ashanti nieruchomo wpatrywała się w demona i Draga, których teraz otaczała ognista poświata.
- ZOSTAW GO !!! - zawołała jeszcze raz ze strachem.
Hell otworzył oczy i zabłysły krwawymi ognikami po czym puścił jego głowę, wstał i cofnął się dwa kroki... Dragonthan powoli otworzył oczy a gdy zobaczył stojącą nad nim postać zerwał się na równe nogi, dobył miecza i odskoczył na bezpieczną odległość.

Destero

Destero

3.01.2005
Post ID: 13529

Demon toczył wewnętrzną walkę. Destero zawsze sprawiał mu kłopoty ale bies nie spodziewał się tak silnej reakcji. Mentalny szturm jego więźnia trwał i Demon obawiał się że może niedługo stracić kontrolę nad tym ciałem. Zatoczył się o mało co nie upadając.
Potrzebował duszy... i to nie jednej.
Wiedział że jeśli wkrótce się "nie posili" Destero się uwolni i kto wie ile czasu minie zanim Demon będzie mógł znowu przejąć kontrolę nad ciałem. Mimo zawrotów głowy Demon uśmiechnął się lekko na widok pobojowiska. Szczątki armii nieumarłych walały się po całej okolicy, a pomiędzy nimi znajdowały się resztki metalowych wojowników. Bitwa zakończyła się niedawno a więc dusze pewnie nie zdążyły opóścić swych nieumarłych powłok. Demon wiedział, że w porównaniu z duszą błękitnego smoka te tutaj są zaledwie ochłapami... ale ich były tysiące!
Demon z ledwością stanął prosto na środku pobojowiska i rozłożył szeroko ręce i skrzydła.
Resztki kości zaczęły lekko klekotać, a przezroczyste powłoki widm zaczęły przesuwać się leniwie w jego stronę. Po chwili z nieruchomych szkieletów zaczęła wydobywać się delikatna niebieska mgiełka. Gdy pierwsze niebieskie opary dotarły do Demona ten mógł już pewniej stanąć na nogah, lecz nie miał zamiaru przeryać. Chmara dusz wirowała wokół sylwetki biesa lecz zmniejszała się stopniowo wchłaniana przez niego. Demon czuł się już w pełni sił kiedy pochłonią ostatnią z marnych dusz a mentalny atak Destero w końcu ustał.
Lecz demon jeszcze nie skończył.
Zlokalizował trupa wielkiego władcy wampirów który poległ w bitwie. Sięgnął do jego ciała wyrywając z niego wielki czerwony obłok który natychmiast wchłonął. Czuł jak energia w nim rośnie nie mogąć znaleźć ujścia. Pojawił się ból i Demon zaczął obawiać się, że przesadził. Nagle poczuł rozrywający ból w plecach gdy wyrosła mu druga para skrzydeł i na czole gdy pojawiły się dwa czarne rogi.
Demon czuł się potężniejszy niż kiedykolwiek. Ryknął potężnie i ruszył na polowanie.

Dragonthan

Dragonthan

3.01.2005
Post ID: 13530

- tyy... ty... on cie przysyła!... o nie nie... drugi raz nie dam sie wrobić... - krzyczał Drag
- Uspokój się...
- Zamilcz demonie! Już raz widziałem to czego nie chciałem zobaczyć... drugi raz nie będę na to patrzył...
Demonka stanęła za Dragiem i obydwoje wpatrywali się w postać Hellburna.
- Wiem kto cie przysyła!
- Mylisz się łowco, nie jestem sługą ciemności, ja jestem panem zachodnich piekieł. Ciemność może się mnie obawiać...
- PRECZ!
W tym samym momencie Drag zaczął wspinać się po ścianie do góry, próbując opuścić już znienawidzone przez niego podziemia...
- Drag! Czekaj! - krzyczała z dołu Ashanti
- A ty nie próbuj za mną podążać! - wykrzyczał Drag do Hellburna
- Mylisz mnie z kimś innym łowco! Nie jestem twoim wrogiem!
Drag chwycił za rękę demonke i wyciągnął ją na stopień skalny. Kazał jej się wspinać, poczym sam ruszył za nią. Kiedy wyszli na zewnątrz, ujrzeli armię nieumarłych błąkającą się przed wejściem do groty, a po drugiej stronie grupę lisz osłaniającą drużynę.
- Tego to ja już nie rozumiem... ale nieważne. Spływamy do lasu
- A jak nas znajdą pozostali?
- Nagash wie jak mnie znaleść, jako jedyny nieumarły wie...
Pobiegli obydwoje w stronę lasu. Mysląć, że są niezauważeni wbiegli w gąszcz i schowali się pod wielkim dębem. Nagle nad doliną zebrały się chmury i zaczął padać deszcz. Ograniczyło to mobilność szkieletów i lisz... Dragonthan i Ashanti mokli pod wpływem deszczu. Nie było gdzie się schować. Demonka zauważyła grote nieopodal i wskazała ją Dragowi.
- O nie! Żadnych grot! tuneli! i podziemi! nie wejde tam już! bynajmniej nie w tej w tym stanie...
Deszcz wzmógł się. Na polanie nie było już ziemi... było błoto... a wręcz bagno... Deszcz przybrał jeszcze bardziej na sile. Zaczęło grzmieć. Drag i demonka siedzieli pod dębęm. Mokli nie mniej niż gdyby stali na otwartej przestrzeni... Drag miał lepszą sytuację, bo jego płaszcz był ze smoczych skrzydeł, materiału odpornego na wilgość, ogień, mróz i proste czary typu lodowy pocisk czy magiczna strzała. Drugą zaletą płaszczu była jego odporność na wszelakie ostrza z metali. Jedynie diament mógł przebić się przez łuski smoka... Dragonthan widząc moknącą Ashanti, zdjął płaszcz i przykrył ją. Zdjął również swój hełm, czego nigdy nie robił i również jej założył na głowe. Tymczasem końca deszczu nie było widać...

Fristron

Fristron

3.01.2005
Post ID: 13531

Tymczasem pozostali, którzy byli już daleko w lesie ciągnęli za sobą narzekającego Fristrona:
- Ciągle tylko lasy i groty... może coś innego? - mruczał pod nosem
- O, jaskinia! - krzyknął Nagash - Możemy się w niej schować
- Cóż za odmiana! - wybuchnął Fristron - Mało ci jeszcze jeskiń?! Licho wie co kryje ta...
Nagle z jaskini dobiegł klekot kości, przeciągły jęk, a potem huk. Po chwili wychynął z niej potwór. Podobny do smoka, który sprawił im trochę kłopotów kilka dni temu, a zarazem zupełnie inny. Na kościach zwisały strzępy zgniłej skóry, paszcze miał cztery, ale oprócz nich wiele wyrywających się widmowych głów. Skierował się na drużynę, która zamarła.
TRZASK
Jedna z głów zamieniła się w głowę Draga.
TRZASK
Druga głowa ukazała oblicze Lobo
TRZASK
Simba. Isli. Isc. Ashanti. Sandro. Den. Malazar. Cobalt. Sharwyn. Ghost.
Bestia przyozdobiona w widmowe głowy tych, którzy mieli związek z tą sprawą, powodujące strach wśród drużyny, rzuciłą się na trójkę towarzyszy. W ostatniej chwili Nagash ocknął się i Odesłaniem uchronił Fristrona przed śmiertelnym ciosem. Ten zrewanżował sie za chwilę, kiedy druga głowa pochyliła się, aby odgryźć Nagashowi część nekromanckiego ciała. Rzucił Pole Siłowe, tak żeby smok rozbił twarz o nie. Po chwili usłyszeli po raz kolejny
TRZASK
Tym razem za nimi. Sharwyn się do nich aportowała!
- No no... nieźle... w doskonałym momencie. A więc to są tylko iluzje! - krzyknął, wskazując na widmowe głowy.
W tym momenie widmowa twarz Sharwyn wystrzeliła i wybuchnęła niedaleko Eughestara, odrywając mu dłoń.
- Tędy! - krzyknął Nagash
- Szybko! - zawył Eughestar
- CHODU! - wrzasnął Fristron
Cała czwórka pobiegła w mrok lasu.

***

Demon zauważył astralnym wzrokiem nowego przeciwnika Nagasha, tego Elementala, głupawego maga i tej pożal się Boże bogini - jak nazywał po kolei wszystkich towarzyszy nekromanty. Mruknął:
- Nieźle... Całkiem nieźle istot, czymkolwiek jesteś. Nie zniszczę tego... To mi się może przydać. Uchronię tylko Nagasha, jest mi potrzebny...

Destero

Destero

3.01.2005
Post ID: 13532

Demon mknął z niewiarygodną prędkością nad lasem, gdy nagle zatrzymał się czując coś znajomego. Jego mentalny wzrok wypatrzył dziwaczną bestię której uciekła czwórka z drużyny. Pierwszym jego impulsem było wykorzystanie istoty do własnych celów lecz rozsądek nad nim zapanował. Demon zaśmiał się wyraźnie rozbawiony:
-Doprawdy wspaniale zaplanowane kłopotliwa istoto - rzekł myśląc o kłopotliwej "Pani" - lecz ja nie jestem głupcem!
Demon wiedział, że smokopodobna bestia została tu wysłana z dwóch powodów. Pierwszym była eliminacja drużyny poszukiwaczy przygód, a drugim... on sam. Z gardła biesa dobył się straszliwy chichot:
-Dobrze więc - powiedział - zagram w twoją grę... Ale na moich własnych zasadach
Demon poszybował z przeraźliwą prędkością w stronę tworu "Pani" i już po chwili stał przed nim. Bestia syknęła przeraźliwie i zaczęła zmieniać wizerunki twarzy tak by jak najbardziej osłabić jego koncentrację lecz były w stanie przybrać wygląd rozmazanych szarych plam.

*

"Pani" siedząca na swym tronie warknęła zirytowana. Demon się zmienił... czuła to i wyglądało na to że jej sztuczka nie działa tak jak należy. Lecz mimo to pewna siebie "Pani" wysłała bestii mentalny sygnał do ataku.

*

Smok rzucił się na Demona tylko po to by trafić wszystkimi głowami o jakąś niewidzialną barierę. Demon rzucił się do przodu przechodząc przez swoją własną tarczę i scinając dwa łby jednym ścięciem krwawo-czerownego miecza który nagle, nie wiadomo skąd, zmaterializował się w jego dłoni... głowy momentalnie wróciły na swoje miejsce godząc w Demona, który jednak zdążył odskoczyć zanim którejś udało się go trafić:
-Chyba za bardzo się postarałem - rzekł Demon, rozpoznając w bestii swój własny twór... tyle że odrobinę ulepszony - ty zresztą też... kłopotliwa istoto - warknął poirytowany gdy jedna z głów wybuchła mu koło twarz parząc go lekko. Demon wiedział że bestii nie da się pokonać zwykłym atakiem fizycznym... lecz on wiedział co musiał zrobić. Odskoczył do tyłu i schował się za drzewo, a gdy bestia rzuciła się w jego stronę za wszystkich drzew dookoła wyszło kilkanaście obrazów Demona. Bies wiedział, że "ta kłopotliwa istota" z łatwością zlokalizuje jego prawdziwe ciało lecz nie przejmował się tym. Jego klony zadawały pchnięcia bestii, a rany które wykonywały zaraz się zasklepiały. W pewnym momencie jeden z jego obrazów przyszpilił jedną z głów smoka do ziemi mieczem. Prawdziwy Demon natychmiast doskoczył do szarej masy która miała być twarzą bestii i spojrzał swym potwornym wzrokiem w jej głębię.

*

"Pani" natychmiast wyczuła mentalny szturm... potężny mentalny szturm. Poczuła zakłpotanie i na sekundę straciła koncentrację.

*

Demon nie potrzebował sekundy. To co wydarzyło się następnie nie mogło zostać zmierzone czasem. Demon sięgnął swą mentalną siłą w głąb istosty odnajdując najsilniejszą z dusz, tę która utzrymywała resztę razem... Wyrwał ją z objęć śmiertelnej skorupy i wcielił w siebie. Poczuł wzrost siły a jego rany zasklepiły się. Reszta dusz bez przewodnika rozpierzchła się tylko po to by znaleźć użytek w zaspokojeniu wiecznie nienasyconego pragnienia dusz Demona. Smocze cielsko padło na ziemię.

*

"Pani" była wściekła na Biesa. Zaciskała ręce w pięści wbijając sobie paznokcie w nadgarstki. Przerwał jej koncentrację! Jak to możliwe!? Po sekundzie "Pani" uspokoiła się.
-Tak Demonie. Być może cię nie doceniłam... to będzie interesujące.

*

Demon był wściekły. Jego spojrzenie powinno było przerazić "tę kłopotliwą istotę", a tymczasem tylko wprowadziło ją w zakłopotanie
Po chwili Demon uspokoił się jednak.
-Tak kłopotliwa istoto. Być może cię nie doceniłem... to będzie interesujące.

Hellburn

Włodarz Hellburn

4.01.2005
Post ID: 13533

Stojąc pod dębem Drag i Ashanti nagle zauważyli jasny punkt wyłaniający się zza drzewa na drugim końcu "polany".
- No nie - szepnął Dragonthan, chwycił rękę demonki i zaczęli uciekać między drzewami.
Hellburn nigdzie się nie spiesząc podążał za nimi żwawym krokiem...
Po 5 minutach błąkania się po lesie Ashanti szepnęła do łowcy:
- Stój, uspokój się, chyba go zgubiliśmy.
Drag stanął i spojrzał na demonkę.
-...Śnisz... - szepnął.
I właśnie w tej chwili przekonał się, że miał racje. Ashanti krzyknęła. Dragonthan zrozumiał co się stało. Dobył miecza i na ślepo zaatakował postać stojącą za nim. Hellburn uniknął ostrza i pchnął Łowcę na pobliskie drzewo.
-...Głupcze... Nie wiesz z kim masz do czynienia - szepnął.
- Tak ?? - odszepnął Drag wstając na równe nogi i rzucając się do ataku na Hellburna.
Demon próbował się ruszyć lecz nie mógł. Zdał sobie sprawę, że to Ashanti rzuciła swój czar paraliżujący. Usłyszał odgłos tłuczącego się szkła a potem straszliwy ból. Wydał z siebie straszliwy, wysoki krzyk. Popatrzył na swoje lewe żebro. Tkwił w nim miecz Dragonthana. Łowca wyjął swoją klingę i kopnął Hella tak, że ten upadł na ziemię. Demon chwycił się za swoją ranę i popatrzył na Draga, to na Ashanti.
-...Nic nie rozumiecie... - szepnął. Zaczął się czołgać do tyłu.
- Rozumiemy, aż za wiele - spiorunował go spojrzeniem Łowca.
Demon poczuł za plecami pień drzewa. Popatrzył na swoją ognistą dłoń ociekającą niebieską krwią. Drag wymierzył w niego swój miecz i powiedział:
- Przygotuj się na śmierć demonie.
Nagle usłyszeli szelest. Ashanti popatrzyła złowrogo na drzewa. Uświadomiła sobie, że podczas gdy oni tu walczyli z Hellburnem armia nieumarłych dogoniła ich i otoczyła.
- I co teraz ?! - zapytała demonka.
- Będziemy walczyć...
-...nie...uciekniecie... - zacharczał Demon.
- Niby jak !! - wrzasnął zdenerwowany Łowca.
-...na mój znak... w tamtą stronę...- Hellburn wskazał południe - uciekajcie ile sił w nogach...
Wszyscy milczeli, śledzili wzrokiem każdy cień skradający się za drzewami. Wkrótce zza pobliskiego buku wyszedł nieumarły wojownik. Upiornie bladoskóry ze strzałą w oku i w nodze. Zaczęło się pojawiać coraz więcej podobnych typów.
-...pamiętajcie...na mój....znak...- przypomniał demon.
Hellburn podniósł rękę do góry, jego płominne krwisto czerwone oczy błysnęły. Rzucił ognistą kulą w szereg martwiaków stojących na południu.
- TERAZ - zawył demon.
Dragonthan wziął za rękę Ashanti i zaczął biec we wskazanym kierunku, mijając różne części ciał... wszędzie pełno krwi... obumarłych tkanek i kończyn... To dziwne że czas tak szybko mija... Nim się obejrzeli las był już daleko.
- Może niesłusznie go osądziliśmy... - Ashanti szepnęła z wyrzutem do Łowcy.
- Może tak... może nie...
I ruszyli biegiem na poszukiwania reszty.

Fristron

Fristron

4.01.2005
Post ID: 13534

Pani Dusz miała już w głowie plan. Teraz zrozumiała, że jego najważniejszym przeciwnikiem jest jej dawny twór, z którego była tak dumna...
Wiedziała jednak gdzie znaleźć jego słabość. Słabość, którą sama posiadała. Żądzę władzy...
Wydała z siebie krótki okrzyk i znalazła mentalnie Demona. Teraz ona przeszła do ofensywy.
Demon rzucił się do obrony, lecz nie zdążył powstrzymać fali niby - wspomnień, podobnych do tych, którymi niedawno raczył Draga. Żadne nie mogło go poruszyć, więc starała się go przestraszyć i zakłopotać. Wiedziała, że go w ten sposób nie pokona, ale miała inny cel...
Drużyna cieszyłą się ze zwycięstwa nad nim... Przyjaciele jej dawnej pani mówią, że słąbszego demona nie widzieli... a na koniec ukazała mu się sama...
- Znajdę cię na końcu świata... Wiesz jakie jest twoje przeznaczenie... Nie przeszkadzaj mi...
I osiągnęła w tym momencie swój cel. Osłabiony walką demon został wzięty w mentalne kleszcze. Z jednej strony Pani, a z drugiej Destero. Nie wytrzymał, uciekł z tego ciała. Pani też chciała odejść, gdy nagle spojrzała na Destera.
- Cóż za interesująca moc... No, no... Niedługo go od ciebie odbiję, demonie.
Wróciła do swego materialnego (na tyle, na ile materialne może być "ciało" ducha) ciała. Była zadowolona. Faza pierwsza przebiegła pomyślnie. W drugą postanowiła wpleść porwanie Destera.

***

Sharwyn leżała na słońcu, Eughestar przechadzał się tam i siam, a Nagash i Fristron rozmawiali cicho o swoich podejrzeniach co do potwora, którego dziś spotkali. Obydwaj natychmiast go rozpoznali, gorzej jednak było z powiedzeniem, co mu się stało... Jakim cudem zdobył jeszcze większą moc.

Nagash

Nagash

4.01.2005
Post ID: 13535

-Co jest co taki zamyślony ? - spytał go Friston
-Nie wiem czemu ale kogoś tutaj wyczuwam ....- odpowiedział nekromanata.
-Kogo ?
-Nescausa ...
-Na pewno ?
-Tak mi sie wydaje ... - odpowiadał Nagash gdy nagle wszyscy odwrócili się w jego stronę a ich twarze zaczęły krwawić ... później widział trupy wszystkich których uśmiercił a było ich bardzo dużo.
Następnie widział jak jego rodzice są zabijani przez czarnego rycerza. Wtedy nie wytrzymał i padł na ziemie trzymając się za głowe gdy usłyszał cichutki głosik Viokala:
- Panie nic ci nie jest ? - mówił głos coraz ciszej gdyż zakłócał go jakiś okropny wrzask. Wszystko zaczęło się robić ciemne a przed nim było widać tylko wielką zakapturzoną postać która mówiła:
-Mówiłem że jeszcze wrócę, mogłeś się przygotować na spotkanie ze mną ... - mówił głos i wysłał bardzo mocny sygnał mentalny, który powalił nekromantę tak że nie mógł wstać.
-Ależ panie przestań ... powiedz czego ode mnie chcesz ...
-Mamy pewien problem .... a dokładnie chodzi o Rzeźnika Dusz ... jest głodny. Masz dla niego przygotować jakąś dusze, rozumiesz ? - wrzasnął głos i wysłał kolejny mentalny sygnał, który niemal nie zabił Nagasha.
-Tak panie, już kończe.
-A żeby ci ułatwić zadanie przeniosę cię troche od twoich towarzyszy żeby ci nie przeszkodzili - tłumaczył a nastepnie przeniósł go gdzieś na środek lasu. Nekromanta był nieprzytomny i obudził się dopiero gdy stał nad nim lew i lizał go po twarzy.
-Nareszcie sie obudziłeś ... -przemówił do niego lew
-Kim jesteś ?? - spytał arcylisz
-Zwą mnie Simba ...
-Simba to ty ? - krzyknął wesoły Nagash
-No a ty to Nagash ? Strasznie sie zmieniłeś ... i co robisz po środku lasu ? - spytał lew gdy nagle okrążył ich odział szkieletów.
-Lepiej nas stąd zabierz .... - powiedział przyjaciel i wskoczył na jego plecy wtedy on rzucił się w bieg i dobiegł na jakąś polankę ...

Fristron

Fristron

4.01.2005
Post ID: 13536

- Cholercia... - mruknął Fristron. W chwili ataku na Nagasha sam poczuł zawroty głowy... Co dopiero musiał czuć Nagash...
Wrócił ze spaceru Eughestar. Oczy mu się szkliły, miny nie miał jak zwykle dobrotliwej, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Sharwyn wstała, Fristron dalej był oszołomiony po ataku na Nagasha.
- Gdzie Nagash? - spytała bogini
- Nie wiem... Ktoś go przeniósł - odrzekł Fristron
- Szybko, szukajmy go - zawołał Eughestar, po czym rzucił się w kierunku północnym, zanim Fristron zdążył mu wyperswadować, że nie wiadomo dokąd nekromanta został przeniesiony, Popędzili za Elementalem.

***

Pani patrzyła z uwagą na poczynania Nescausa. Po chwili uznała, że demon zniknął i może zacząć akcję dywersyjną. Tak więc szybko przeniosła Simbę daleeko od Nagasha. Następnie zainteresowała się Desterem. Obejrzała mentalnie, jak Nescaus nim włada i zobaczyła masę sznurków, które sprawiały że Destero był jak marionetka w rękach demona. Zlokalizowała miejsce, gdzie wszystkie mentalne sznury się łączyły i zaczęła przekierowywać to na siebie. Aby nie tracić czasu do następnej pełni księżyca, kiedy to Destero powienien przejść pod jej kontrolę, postanowiła ulepić słabego demona i stworzyć mu średnią duszę, po czym wywabić Nescausa z kryjówki. Oj tak... trzeba się go pozbyć, a potem tej drużynki, która i tak nie może się zorganizować... To drobna sprawa.

Destero

Destero

4.01.2005
Post ID: 13537

Demon przetrwał spotkanie z uranioną jedynie dumą, która również jednak zaczynała się leczyć... Pani dała się oszukać. Demon nie mógł zostać odłączony od ciała z którym tworzył jedność. Ciało gościciela, w tym wypadku Destero, nie mogłoby istnieć bez obecności Demona. Rozpadłoby się w pył a Demon szybko znalazłby kolejnego więźnia... chociaż wątpił że znalazłby raz jeszcze tak interesującego gościciela. Dusza, którą wystawił na pastwę losu "Pani" była jedną z jego lepszych ofiar... tak Demon żałował poświęcenia duszy wampirzego króla, lecz rozumiał to jak zło konieczne. Niech "Pani" myśli że go schwytała, niech myśli że Destero jest wolny... niech tak myśli do momentu aż będzie za późno.
Nagash, Rzeźnik Dusz, Pani, a teraz ta tajemnicza istota, o której usłyszał w myślach jego przeciwniczki... Nescaus...
Wielu potężnych i wartościowych przeciwników... których Demon włączy do "Wielojedności" ku uciesze swojej i udręce Destero.
Bies odciął jakikolwiek memtalny kontakt który mógłby połączyć go z Panią... nie chciał jej zabijać... chciał mieć jej duszę.
Demon ruszył w dalszą pogoń.

Fristron

Fristron

4.01.2005
Post ID: 13538

Demon był gotowy. Nie był silny, ale nie miał wygrywać z tym demonem. Wysłała go w otoczeniu kilku umęczonych dusz.
- Demonie, masz mnie za idiotkę? - warknęła nagle
Poczuła, że to nie Destero... ale nie podda się tak łatwo. Choćby miała Desterowi stworzyć nowe ciało. A na razie mu pomagała jak mogła...

***

Eughestar wbiegł między kilka ponurych wzgórz. Tam zniknął. Sharwyn i Fristron stanęli i już mieli krzyczeć: "Eughestar!", kiedy poczuli chłód na ramionach. Obejrzeli się i zobaczyli kilka demonów w otoczeniu Ścian Przerażenia. Cofnęli się szybko, mieli już rzucić się do ucieczki, kiedy pokazał im się Eughesar.
- Hej! Tutaj! - krzyknęła Sharwyn
Twarz Eughestara przybrała szarego odcieniu. Nagle - szybciej niżby Fristron zdążył mrugnąć - Elemental skoczył do niego, Ściany rzuciły się na Sharwyn, uneimożliwiając jej pomoc magowi, zaś demony niwelowały czary Fristrona. Eughestar przybliżył ku niemu swoje puste oczy...

ŁUP!

Den powalił Elementala i porwał Fristrona. Malazar wydobył Sharwyn spośród Ścian. Bogini zawołała:
- Smociek! Zawsze zjawiasz się w odpowiedniej chwili!
- Dzięki - mruknął Fristron - Gdyby nie ty, byłoby ze mną krucho.
Gładko mknęli nad lasem.[/u]

Agith

Agith

5.01.2005
Post ID: 13539

Gdy Nagash sie ocknął Simby już nie było.
Zaczął słyszeć szmery dobiegające zza jego plecow.
- Kim jesteś!?! - krzyknął gniewnie.
Kiedy istota wyszła z krzaków, Nagash był zdumiony.
Istota ta wyglądała niczym demon, lecz jej aura byla neutralna, wręcz dobra.
- Zwę się Agith. - odpowiedział demon, po czym padł nieprzytomny.

Nagash

Nagash

6.01.2005
Post ID: 13540

Widząc że osobnik padł na ziemie szybko do niego podbiegł i zobaczył że ten jest bardzo poraniony i pogryziony . Przez kilka minut nekromanta próbował ocucić przybysza lecz nic z tego nie wynikało w końcu wpadł na pomysł żeby oddać mu troche mocy aby demon mógł utrzymac ciało w jednym kawałku . Tak jak się spodziewał to mu pomogło, demon wstałlecz nie był jeszcze w pełni siła ale z każdym momentem jego siły się regenerowały .
- Wieć witam ponownie mam nadzieje że troche o sobie opowiesza abym nie musiał od ciebie tego wyciągać siłą.
-Spokojnie ... wiesz już jak sie nazywam więc teraz powiem ci skąd się tu wziąłem , chociaż sam do końca nie wiem ale to było tak :
Podróżowałem ze swoimi przyjaciółmi w poszukiwaniu nowego domu gdy nagle zaatakował nas jakiś dziwny stwór , przypominał smoka ale był złożony z kilku innych smoków , do tego miał chyba z 5 głów Walczyliśmy do upałego lecz nie dawaliśmy sobie rady z tak poteznym przeciwnikiem . Zaczęliśmy się cofać i wtedy wpadłem do jakiegoś portalu który przniósł mnie tu ... - opowiadał demon gdy nagle z lasu wyszedł jakgdyby nigdy nic Simba ...
- Skąd się tu wziąłeś ?? - spytał nekromanta wyrażnie zdziwiony
-Powęszyłem i doszedłem do ciebie - odpowiedział lew i spojrzał na demona który stał obok - A ten to kto ?
- Witaj Simbo nazywam się Agith i właśnie się dołącyłem do Nagasha - powiedział Aghit i wyciągnął ręke do lwa który równiez wyciągnął swą łąpe ...
- No to mozemy ruszać
- Nie tak prędko ... - powiedział przerażony Simba
-Ato niby czemu ?
- Bo ta Chimera raczej nas nie przepuści ....
Gdy tylko lew skończył to mówić wskazał na Chimerę która stała za drzewem i pluła w nich kwasem .....
-Musimy z nią walczyć