Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Kotlina Wojowników" |
---|
Durin13.06.2008Post ID: 29662 |
- Według mnie walka była ładna i na wysokim poziomie. Lecz muszę przyznać, że zakończyła sie za wcześnie. A wojownicy nie zdążyli pokażzać na co ich tak naprawdę stać.-odpowiedział na pytanie Durin. |
Vokial13.06.2008Post ID: 29663 |
- Ja powiem że ta walka była krótka, ale za to ciekawa. Najbardziej zadziwił mnie Yonbii, tylko on zadał duże obrażenia. - powiedział niezauważony Vokial siedzący z tyłu. |
Hellscream22.06.2008Post ID: 30170 |
Hellscream właśnie wyszedł z oberży. Był bardzo nachmurzony, gdyż za szybko skończył swą ostatnią walkę. Miał już jednak zabójczy plan. Poszedł do Kotliny Wojowników, do swojego przyjaciela Brimstona. Znalazł gremlina na arenie. Trenował jakieś Kung Fu. |
Thausael22.06.2008Post ID: 30188 |
Nędzny przeciwnik zjawił się szybciej niż Grom byłby wstanie przewidzieć, bo gwoli ścisłości zjawił się nim Ork skończył zdanie. Grom słysząc za sobą kroki odwrócił się, ujrzał przeciwnika na którego czekał. Zobaczył mizernie (jak na jego kryteria) zbudowanego mężczyznę o kruczo czarnych włosach i wyjątkowo leniwej postawie. Leniwej bo wyglądał jak gdyby miał zaraz się przewrócić pod ciężarem własnego ciała poprzez brak chęci do jego podtrzymania, z pewnością nie była to postawa dobrego wojownika. |
Hellscream22.06.2008Post ID: 30189 |
- Z nieukrywaną przyjemnością, mości Law. Ostrzmy kling! - ork skłonił się i wycofał. Czekali na Deavę albo Brimstona który gdzieś zniknął. |
Fergard22.06.2008Post ID: 30197 |
Daeva obserwujący wydarzenia, które rozegrały się przed chwilą na arenie uznał, że mamy do czynienia z kolejną walką. Demon zatarł ręce, po czym skinął na Brimstona. Gremlin wystawił tabliczkę z odpowiednim napisem informującym. Następna walka w Kotlinie Wojowników niedługo się rozpocznie... |
Thausael23.06.2008Post ID: 30205 |
Usatysfakcjonowany Revan Law znalazł sobie cichy kąt, zdjął płaszcz po czym rzucił go na ziemię tworząc sobie miejsce spoczynku. Na plecach został odkryty masywny dwuręczny miecz, kłócący się z jego postawą. Odpiął klamrę, usiadł i oparł go o siebie. Czekał, a przynajmniej tak pomyślał by ktoś go obserwujący. W rzeczywistości po prostu usnął jak dziecko. Na chwilę przed mruczał coś o walce jeden na jednego. Jakiś czas później przechodzący obok gremlin chcąc sprawdzić czy ów osobnik rzeczywiście śpi pomachał mu zaraz przed twarzą rączką, bez reakcji. |
Archidyplomata Kameliasz23.06.2008Post ID: 30206 |
Dziś, wyjątkowo, Aries usiadł na trybunach (wpłacając wcześniej sztukę srebra), by obejrzeć walkę swojego zielonego przyjaciela z nowym. |
Hellscream23.06.2008Post ID: 30215 |
- A komu się śpieszy? - mruknął siedzący po turecku Grom. Po chwili namysłu ork poszedł do swej leśnej chaty. Miał zamiar zmienić styl walki i zbroję. Czas znowu wdziać zbroję Mistrza Ostrzy... |
Brimstone24.06.2008Post ID: 30295 |
Hellscream w końcu raczył się zjawić. Miał na sobie coś na kształt żelaznych uprzęży przewieszonych przez pierś i spodnie z kolczugi. Całości dopełniały naramienniki i nagolenniki. Oraz kunsztowne ochraniacze na uda, każdy nakładający się na siebie. Ork miał też mały sztandar z flagą Wojennej Pieśni, rozdziawiony demoniczny pysk. Sztandar był przyczepiony do uprzęży. Oprócz tego ork miał czarny hełm, wyglądający niemal jak czaszka Mannorotha. Revan Law też zmienił trochę ubiór. Przez drobne dziurki w kaftanie prześwitywała srebrno-niebieska kolczuga. Widać na niej było elfickie szlify. Miecz miał też wyraźne znaki krasnoludzkich i gnomich robót. Nawet jeśli on sam nie był niebezpieczny, jego broń to rekompensowała. - Jak za starych, dobrych czasów, co? - zagadnął Brimstone Groma. |
Hellscream25.06.2008Post ID: 30419 |
Hellscream wystrzelił w pewnym momencie w kierunku Revana. Półelf jednak tylko odskoczył. Hellscream ponawiał ataki, ale Law zwijał się jak fryga. Widać chciał zmęczyć wielkiego orka. Wówczas Grom zrobił jeden ze swych najprzebieglejszych numerów. Zaszumiało, zaświerczało... i nagle na arenie pojawiło się 4 identycznych Grommashów. |
Thausael26.06.2008Post ID: 30479 |
(Chciałbym zaznaczyć iż wstąpiłem do kotliny wojowników jako Revan Law, człowiek, a nie jako Thausael Thorstone, półelf :) Powinienem był uprzedzić o wcieleniu się w drugą wykreowaną [swoją drogą równie lubianą] przeze mnie postać, mój błąd. Jednak myślałem że dość czytelnie to zaakcentowałem.) Revan Law wstąpił na arenę chwiejnym krokiem, kolczuga założona pod skórzanym kaftanem przeszkadzała mu i krępowała ruchy jak gdyby nie był przyzwyczajony do noszenia wojennego ekwipunku. Wyciągnął ostrze zza pleców, widział spojrzenie Brimstone na swojej broni, wiedział co myśli. Przybrał dość niedokładną pozycję obronną. Obronną bo Ork, zwany Hellscream'em już szarżował w jego kierunku. Hellscream był doświadczonym wojownikiem, znał tę pozycję i zaatakował z lewego górnego rogu, atak był nie do sparowania, i sparowany nie został. Law cudem odskoczył, kolejny atak Law nieprecyzyjnie odbił prawie tracąc przy tym palce, wirował i odskakiwał niezgrabnie choć o dziwo skutecznie. Tym razem to Grom odskoczył, szczęście Revana nie mogło trwać długo, ale Ork nie chciał czekać. Coś błysło, zaświszczało i nagle przed przeciętnym człowiekiem stało czterech, groźnych, oj naprawdę groźnych, pokaźnych i uzbrojonych Orków. Wszyscy czterej groźni Orkowie ruszyli w jednym tempie na przeciętnego człowieka, krzycząc "Zgaduj w którego trafić!". Przeciętnego człowieka powinno to przyprawić o zawał serca, Revan jednak nie drgnął, może nie był aż tak przeciętny? Revan musiał myśleć szybko, jego oczy wyrażały lekką panikę. Rzucił się w lewo, przeturlał i szybko przeskoczył jeszcze kawałek, byłoby to najlepsze z możliwych zagrań w tej chwili gdyż wiadome było iż z więcej niż jednym przeciwnikiem naraz już samo szczęście nie wystarczy, a z tej pozycji tylko Grom biegnący z lewej mógł przypuścić atak. Zagranie rzeczywiście byłoby dobre, gdyby Revan się nie potknął, zakołysał i zaczął lecieć na plecy. Wojownik tak doświadczony jak Grom potrafi zareagować na pomyłkę przeciwnika szybciej niż ów zda sobie z niej sprawę. I to był jego błąd. Revan Law ciął precyzyjnie, płasko na wysokości szyi. Cios był śmiertelny. Uderzył celnie. Tyle że nie spotkał się z oporem, Grom zamiast paść na ziemie z rozpłataną krtanią rozpłynął się w powietrzu. Impet uderzenie przerzucił Revana na lewy bok, utrzymał się wbijając miecz w ziemię, po czym odbił się zostawiając go tam i kopnął z rozpędu drugiego z rzędu Groma prosto w splot słoneczny. Cios obezwładnił by go na dłuższą chwilę, jednak pancerz Groma był wyjątkowo mocny, kopniak zdołał go tylko odrzucić, zresztą na równą odległość na którą poleciał on sam. Idealną odległość by zahamować za pomocą rękojeści wbitego ciężkiego miecza. Grom numer dwa nie miał tyle szczęścia, zahamował również na mieczu, ale miast na rękojeści to na ostrzu miecza trzymanego przez Groma numer trzy, który właśnie się obracał. Podobnie jak poprzednik rozpłynął się w powietrzu. Wszystko działo się bardzo szybko. ... |
Hellscream26.06.2008Post ID: 30502 |
Hellscream zataczał łuki po arenie. Co jakiś czas doskakiwał do człowieka, wymieniali ciosy i odskakiwali. Trzeba coś z tym zrobić. |
Thausael26.06.2008Post ID: 30510 |
Kolce lecące w stronę Revana zaniepokoiły go. Pierwszy zwinnie uniknął, z drugim też mu się udało - zmienił trajektorię jego lotu muskając go czubkiem ostrza. Wiedział że z trzecim też mu się uda dzięki ponowieniu manewru z drugiej strony, wiedział też że czwarty lecący na wysokości uda był rzucony dość potężnie by szybkość jego lotu nie pozwoliła mu go uniknąć. Jego ciało przeszył ból, wyjątkowo gwałtowny i mocny. Jednak jeszcze bardziej od tej sytuacji zaniepokoił go fakt zniknięcia Hellscream'a... - Szkoda że nie dysponuję tak imponującymi technikami... ... |
Fergard27.06.2008Post ID: 30533 |
"Dobre pytanie", pomyślał znużony Daeva. Ork napierał na człowieka, człowiek wytrzymywał napór orka i tak przez jakąś godzinę. Publika była znudzona, a demon wiedział, że jeśli wyjdą przed końcem walki, zażądają zwrotu pieniędzy. Demon wydał z siebie przeciągły pomruk. "Błagam, niech się stanie Cud!", pomyślał, składając ręce w gest modlitewny. Na Cud nie trzeba było długo czekać. Przez obsydianową powierzchnię przebił się kret krwi, zwierzę niebywale rzadkie i przynoszące pecha temu, kto miał z nim jakikolwiek kontakt. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że wygrzebał się dokładnie pod nogą Hellsa. Postawny ork zachwiał się i upadł na plecy. Przez trybuny przeszedł szmer zaskoczenia. Sam Revan także był zdziwiony. Rozległ się głos Brimstona, który z niewiadomych przyczyn zastępował Daevę w miejsce komentatora: |
Hellscream27.06.2008Post ID: 30538 |
Gdy się tak mocowali, siła fizyczna orka wzięła górę nad siłą człowieka. Ork przygwoździł go do ziemi. Potem zaczął tłuc go opancerzonymi rękawicami. Po paru uderzeniach szczęka Revana pękła. Wtedy ork podniósł się, złapał go za kubrak i podniósł wysoko do góry. Potrzymał go chwilę, po czym ryknął donośnie i z całej siły trzasnął Revanem o ziemię. Huk łamanych kości potoczył się po arenie. Grom wyrwał z ręki kolce i wyrzucił go daleko. Stał trochę nad Revanem. Za każdym razem, gdy człowiek próbował się podnieść, Grom kopał go potężnie w podbrzusze. Nie było to czyste zagranie, ale nie było też zabronione. Revan jednak zdołał się przetoczyć i chwiejnie stanął na nogi. Wtedy Grom pokazał, po co mu były zapałki Brimstona. Owinął ciasno butelkę Szajbimbru i zapałkę. Podpalił zapałkę i rzucił butelkę w człowieka. Widać nigdy nie widział Szajbimbru w akcji. |
Nekros27.06.2008Post ID: 30547 |
- Ładna była walka, prawda? - spytał Nekros Kameliasza. |
Kordan28.06.2008Post ID: 30556 |
- Zastanawia mnie jedno... Dlaczego Hell użył iluzji, skoro nie można ich używać? - Zapytał Kordan, upijając łyk wina, mlasnął kilka razy po czym dodał - Tak samo spacer po wietrze, podobno tutaj się walczy wręcz a nie popisuje się umiejętnościami magicznymi... |
Thausael28.06.2008Post ID: 30557 |
Póki co, jeszcze nie dobiegła końca. Walka, ku zdziwieniu wielu trwała. Revan Law stał na nogach. Co prawda powrócił do pierwotnej chwiejnej postawy, ale stał. Revan nie lubił nieczystych zagrań, jednak wyklinał się w myślach za swoją nieuwagę - przecież niejeden raz jego przeciwnik grał nieczysto. Hellscream trzymał się znacznie lepiej od niego, niesprawna ręka nie doskwierała mu w walce tak bardzo jak się tego można by spodziewać... Początkowo chciał pochwalić Orka, dawno przecież nie miał tak wytrwałego przeciwnika, tyle że nic z tego nie wyszło. Szczęka mu na to nie pozwalała. Law ogarnął się, "hah, bywałem w gorszych sytuacjach" - pomyślał. "Tylko wtedy zawsze mogłem zdać się na magię, w kotlinie jest ona zabroniona..." - dokończył myśl ponurym akcentem. "Pozostaje mi tylko jedno, niestety. Ale skoro gramy nieczysto..." Zdjął z siebie pozostałości pancerza, usunął resztkę kolczugi strawionej przez "Durotar" odczuwając przy tym niemały ból poparzonego ciała. Nie miał na sobie żadnej ochrony. Hellscream dostrzegł na klatce piersiowej Revana dziwny tatuaż, przypominający czarne słońce. "Lubisz sztuczki, Orku, no to pokażę ci moją ulubioną" słowa wypowiedziane zmienionym głosem nie wyszły z ust człowieka, jednak Hellscream słyszał je dokładnie, w swoim umyśle. Oczy Revana całe pochłonięte zostały czernią, wraz z białkami. Tak samo jak dłonie i okolice tatuażu. Wyglądał upiornie. Zaczął oddychać szybko, nierównomiernie. Ruszył w szarży na Orka, stąpał twardo, jakby ignorując odrętwiałość i ból prawej nogi. Zaatakował końcem ostrza, Ork odbił cios po czym chciał wyprowadzić kontratak. Revan, a właściwie jego demoniczna podobizna była szybsza, dużo szybsza. Brak zbroi był ryzykowny, ale Revan zawsze lubił ryzyko. Postawił wszystko na szybkość. Uderzył pod podniesione ramię Orka z wymuszoną siłą której pozazdrościł by krasnolud. Zawirował i ponownie uderzył w to samo miejsce. Tym razem pod ciosem trysła krew, obficie. Revan nie poprzestał na tym, wyprowadził powolne, aczkolwiek mocne cięcie w stronę głowy. Coś chrupło. Było to żebro człowieka, złamane pod potężnym ciosem Hellscream'a. Hełm Orka leżał parę metrów od niego, głowa była jednak nieuszkodzona. Ruszyli na siebie w jednym tempie, Revan koślawo stąpając, Grommash lekko się chwiejąc. Revan zaatakował za wcześnie, od góry, Grommash jednak za długo z nim walczył by mógł posądzić go o taką pomyłkę - zwolnił tempo. Revan przerywając poprzedni atak ciął szybko, płasko jak przy pierwszym jego ataku. Ork jednak tym razem się schylił i ciął potężnie toporem od dołu... Coś było nie tak. Wszystko wirowało, okropnie bolała go głowa. Czy jego przeciwnik... Zaatakował głową? "Musisz planować zawsze kilka ruchów do przodu, Orku". To było ostatnie co Ork usłyszał przed straceniem przytomności. "Szkoda że nie zawsze wszystko wychodzi zgodnie z planem, haha" powiedział normalnym już głosem, ale do siebie upadający na ziemię Revan Law. . 1. Nie walczymy na śmierć i życie! 2. Walczymy "fair play". 3. Zero magii, zwłaszcza iluzje i leczenie są niemile widziane. Hellscreamie, obawiam się że udało nam się złamać trzy podstawowe zasady w tej walce. Starałem się nie używać niczego co można by nazwać magią, ty jednak wyręczyłeś mnie w tym leczeniem, a sam podpadłeś iluzjami. Revan najbardziej zawinił łamiąc pierwszą zasadę, ale on niestety inaczej nie walczy. Używanie bomb czy opętanie mojej postaci raczej fair play nie było, co zresztą sami przyznaliśmy. No cóż, jedyne co mi pozostaje to przeprosić ciebie, Jaszczurzy Golemie w imieniu nas obu. Mimo to, dobrze się bawiłem. Dzięki za walkę Hell, pamiętaj o układzie. |
Hellscream28.06.2008Post ID: 30558 |
Zmęczony, ale i uradowany zwycięstwem Grom na odchodnym trzasnął Revana jeszcze raz w szczękę. Człowiekiem trochę obróciło i padł na obsydian areny. Grom spokojnie opadł na kolana i podniósł pięść do góry. Warknął głośno, bo nie miał siły na ryk. Po chwili usłyszał słowa Kordana. |