Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Kotlina Wojowników"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Kotlina Wojowników
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Durin

Durin

13.06.2008
Post ID: 29662

- Według mnie walka była ładna i na wysokim poziomie. Lecz muszę przyznać, że zakończyła sie za wcześnie. A wojownicy nie zdążyli pokażzać na co ich tak naprawdę stać.-odpowiedział na pytanie Durin.

Vokial

Vokial

13.06.2008
Post ID: 29663

- Ja powiem że ta walka była krótka, ale za to ciekawa. Najbardziej zadziwił mnie Yonbii, tylko on zadał duże obrażenia. - powiedział niezauważony Vokial siedzący z tyłu.

Hellscream

Hellscream

22.06.2008
Post ID: 30170

Hellscream właśnie wyszedł z oberży. Był bardzo nachmurzony, gdyż za szybko skończył swą ostatnią walkę. Miał już jednak zabójczy plan. Poszedł do Kotliny Wojowników, do swojego przyjaciela Brimstona. Znalazł gremlina na arenie. Trenował jakieś Kung Fu.
- Ach, witaj! - rzekł jowialnie Silas.
- Cześć. Napiszesz coś dal mnie? - orkowi świeciły się oczy. Silas wygrzebał jakiś karton, nadający się na ogłoszenie.
- No mów.
- Notuj. "Ja, Grommash Hellscream, potężny wojownik et ceatera, et ceatera. Wyzywam dzielnego wojownika do podniesienia mej rękawicy. Hańba temu, kto nie stanie ze mną w szranki" - Grom spojrzał na gremlina, który już zamocował ogłoszenie. No, teraz trzeba czekać na jakiegoś nędznego przeciwnika...

Thausael

Thausael

22.06.2008
Post ID: 30188

Nędzny przeciwnik zjawił się szybciej niż Grom byłby wstanie przewidzieć, bo gwoli ścisłości zjawił się nim Ork skończył zdanie. Grom słysząc za sobą kroki odwrócił się, ujrzał przeciwnika na którego czekał. Zobaczył mizernie (jak na jego kryteria) zbudowanego mężczyznę o kruczo czarnych włosach i wyjątkowo leniwej postawie. Leniwej bo wyglądał jak gdyby miał zaraz się przewrócić pod ciężarem własnego ciała poprzez brak chęci do jego podtrzymania, z pewnością nie była to postawa dobrego wojownika.
Ork odezwał się pierwszy:
- Tego "nędznego" przeciwnika nie musicie brać na aż tak poważnie...
Tajemniczy człowiek zmierzył go wzrokiem, od góry do dołu. Jego oczy miały barwę prawie tak ciemną jak włosy.
- Całkiem przytulną macie tu arenę (zignorował ironiczną obelgę). Patrząc na ciebie, Orku, mogę stwierdzić że niejedną bitwę przeżyłeś, nie jedną bestię powaliłeś...
Grommash Hellscream wyprostował się dumnie, widać lubi pochwały.
- Nazywam się Revan Law, chciałbym się z tobą zmierzyć na arenie.
Wzrok Revana utkwił w miejscu, czekając na odpowiedź.

Hellscream

Hellscream

22.06.2008
Post ID: 30189

- Z nieukrywaną przyjemnością, mości Law. Ostrzmy kling! - ork skłonił się i wycofał. Czekali na Deavę albo Brimstona który gdzieś zniknął.

Fergard

Fergard

22.06.2008
Post ID: 30197

Daeva obserwujący wydarzenia, które rozegrały się przed chwilą na arenie uznał, że mamy do czynienia z kolejną walką. Demon zatarł ręce, po czym skinął na Brimstona. Gremlin wystawił tabliczkę z odpowiednim napisem informującym. Następna walka w Kotlinie Wojowników niedługo się rozpocznie...

Thausael

Thausael

23.06.2008
Post ID: 30205

Usatysfakcjonowany Revan Law znalazł sobie cichy kąt, zdjął płaszcz po czym rzucił go na ziemię tworząc sobie miejsce spoczynku. Na plecach został odkryty masywny dwuręczny miecz, kłócący się z jego postawą. Odpiął klamrę, usiadł i oparł go o siebie. Czekał, a przynajmniej tak pomyślał by ktoś go obserwujący. W rzeczywistości po prostu usnął jak dziecko. Na chwilę przed mruczał coś o walce jeden na jednego.

Jakiś czas później przechodzący obok gremlin chcąc sprawdzić czy ów osobnik rzeczywiście śpi pomachał mu zaraz przed twarzą rączką, bez reakcji.
- Zaiste, jak dziecko. Już obawiam się o jego zdrowie w walce z takim wojownikiem jak Grom...

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

23.06.2008
Post ID: 30206

Dziś, wyjątkowo, Aries usiadł na trybunach (wpłacając wcześniej sztukę srebra), by obejrzeć walkę swojego zielonego przyjaciela z nowym.
- Oj, będzie śmiesznie...

Hellscream

Hellscream

23.06.2008
Post ID: 30215

- A komu się śpieszy? - mruknął siedzący po turecku Grom.
- Ano nikomu - odparł Brimstone i pociągnął ze swej piersiówki.
- Słuchaj...masz może zapałki? - spytał się potężny ork.
- Ano mam. Bierz - gremlin dał Hellscreamowi zapałki i oddalił się. Cóż to będzie za walka...

Po chwili namysłu ork poszedł do swej leśnej chaty. Miał zamiar zmienić styl walki i zbroję. Czas znowu wdziać zbroję Mistrza Ostrzy...

Brimstone

Brimstone

24.06.2008
Post ID: 30295

Hellscream w końcu raczył się zjawić. Miał na sobie coś na kształt żelaznych uprzęży przewieszonych przez pierś i spodnie z kolczugi. Całości dopełniały naramienniki i nagolenniki. Oraz kunsztowne ochraniacze na uda, każdy nakładający się na siebie. Ork miał też mały sztandar z flagą Wojennej Pieśni, rozdziawiony demoniczny pysk. Sztandar był przyczepiony do uprzęży. Oprócz tego ork miał czarny hełm, wyglądający niemal jak czaszka Mannorotha.

Revan Law też zmienił trochę ubiór. Przez drobne dziurki w kaftanie prześwitywała srebrno-niebieska kolczuga. Widać na niej było elfickie szlify. Miecz miał też wyraźne znaki krasnoludzkich i gnomich robót. Nawet jeśli on sam nie był niebezpieczny, jego broń to rekompensowała.

- Jak za starych, dobrych czasów, co? - zagadnął Brimstone Groma.
- Ano. Tez pancerz trzeba było trochę wypolerować, ale leży świetnie.
- No, to chyba czas walczyć - rzekł wesoło Revan.
- Ta...Oczekuję, jak zawsze, ładniej i czystej walki. Nie łamcie sobie zbyt wiele kości, ale nie chcę też żeby był to zaplanowanych pokaz szermierki bez dotykania wroga. No, to walczcie. Deava, fanfary! - wrzasnął Brim i odskoczył. Wojownicy zaczęli krążyć po arenie...

Hellscream

Hellscream

25.06.2008
Post ID: 30419

Hellscream wystrzelił w pewnym momencie w kierunku Revana. Półelf jednak tylko odskoczył. Hellscream ponawiał ataki, ale Law zwijał się jak fryga. Widać chciał zmęczyć wielkiego orka.

Wówczas Grom zrobił jeden ze swych najprzebieglejszych numerów. Zaszumiało, zaświerczało... i nagle na arenie pojawiło się 4 identycznych Grommashów.
- Proszę państwa, oto jedna z bardziej spektakularnych technik Mistrzów Ostrzy. Lustrzane Odbicie! - co jak co, ale Brimstone miał donośny głos.
- Zgaduj w którego trafić! - ryk 4 Hellscreamów ranił wręcz fizycznie. Wszyscy, jak jeden mąż, ruszyli na Revana Law...

Thausael

Thausael

26.06.2008
Post ID: 30479

(Chciałbym zaznaczyć iż wstąpiłem do kotliny wojowników jako Revan Law, człowiek, a nie jako Thausael Thorstone, półelf :) Powinienem był uprzedzić o wcieleniu się w drugą wykreowaną [swoją drogą równie lubianą] przeze mnie postać, mój błąd. Jednak myślałem że dość czytelnie to zaakcentowałem.)


Revan Law wstąpił na arenę chwiejnym krokiem, kolczuga założona pod skórzanym kaftanem przeszkadzała mu i krępowała ruchy jak gdyby nie był przyzwyczajony do noszenia wojennego ekwipunku. Wyciągnął ostrze zza pleców, widział spojrzenie Brimstone na swojej broni, wiedział co myśli. Przybrał dość niedokładną pozycję obronną. Obronną bo Ork, zwany Hellscream'em już szarżował w jego kierunku. Hellscream był doświadczonym wojownikiem, znał tę pozycję i zaatakował z lewego górnego rogu, atak był nie do sparowania, i sparowany nie został. Law cudem odskoczył, kolejny atak Law nieprecyzyjnie odbił prawie tracąc przy tym palce, wirował i odskakiwał niezgrabnie choć o dziwo skutecznie. Tym razem to Grom odskoczył, szczęście Revana nie mogło trwać długo, ale Ork nie chciał czekać. Coś błysło, zaświszczało i nagle przed przeciętnym człowiekiem stało czterech, groźnych, oj naprawdę groźnych, pokaźnych i uzbrojonych Orków. Wszyscy czterej groźni Orkowie ruszyli w jednym tempie na przeciętnego człowieka, krzycząc "Zgaduj w którego trafić!". Przeciętnego człowieka powinno to przyprawić o zawał serca, Revan jednak nie drgnął, może nie był aż tak przeciętny?

Revan musiał myśleć szybko, jego oczy wyrażały lekką panikę. Rzucił się w lewo, przeturlał i szybko przeskoczył jeszcze kawałek, byłoby to najlepsze z możliwych zagrań w tej chwili gdyż wiadome było iż z więcej niż jednym przeciwnikiem naraz już samo szczęście nie wystarczy, a z tej pozycji tylko Grom biegnący z lewej mógł przypuścić atak. Zagranie rzeczywiście byłoby dobre, gdyby Revan się nie potknął, zakołysał i zaczął lecieć na plecy. Wojownik tak doświadczony jak Grom potrafi zareagować na pomyłkę przeciwnika szybciej niż ów zda sobie z niej sprawę. I to był jego błąd. Revan Law ciął precyzyjnie, płasko na wysokości szyi. Cios był śmiertelny. Uderzył celnie. Tyle że nie spotkał się z oporem, Grom zamiast paść na ziemie z rozpłataną krtanią rozpłynął się w powietrzu. Impet uderzenie przerzucił Revana na lewy bok, utrzymał się wbijając miecz w ziemię, po czym odbił się zostawiając go tam i kopnął z rozpędu drugiego z rzędu Groma prosto w splot słoneczny. Cios obezwładnił by go na dłuższą chwilę, jednak pancerz Groma był wyjątkowo mocny, kopniak zdołał go tylko odrzucić, zresztą na równą odległość na którą poleciał on sam. Idealną odległość by zahamować za pomocą rękojeści wbitego ciężkiego miecza. Grom numer dwa nie miał tyle szczęścia, zahamował również na mieczu, ale miast na rękojeści to na ostrzu miecza trzymanego przez Groma numer trzy, który właśnie się obracał. Podobnie jak poprzednik rozpłynął się w powietrzu. Wszystko działo się bardzo szybko.
- Cholera, zawsze byłem słaby w zgadywaniu. Zaśmiał się Law.
Jego postawa nie była już tak niezdarna, miecz trzymał pewnie, oczy nie wyrażały emocji a pozycja nie odsłaniała żadnych słabych punktów. Grom wiedział już że dał się nabrać, wiedział że każdy wykonany przed chwilą ruch był zaplanowany w najmniejszym szczególe. Wiedział też że to nie szczęście jest atutem Revana, a doświadczenie. Gdyby miał szczęście, sam leżał by już trupem.
- Przygotuj się, mości Law. Drugi raz mnie nie zaskoczysz.
- To się okaże.

...

Hellscream

Hellscream

26.06.2008
Post ID: 30502

Hellscream zataczał łuki po arenie. Co jakiś czas doskakiwał do człowieka, wymieniali ciosy i odskakiwali. Trzeba coś z tym zrobić.
Grom rzucił Gorehowlem, po czym sam się rzucił w stronę Revana. Człowiek sparował topór, nie mógł jednak sparować orka. Potężne, ważące na pewno przynajmniej dwa cetnary cielsko uwaliło się na Lawa. Grommash nie czekając, gruchnął go pancerną rękawicą w szczękę. Potem zrobił to jeszcze dwa razy. Odczekał chwilkę, po czym wyrzucił ciało do góry i przekręcił się tak, aby butem potraktować szczękę Revana. Ork przetoczył się i złapał topór, człowiek odczołgał się do miecza. Obaj się podnieśli. Revan splunął krwią.
- Zmęczony? - spytał niefrasobliwie ork.
- Jeszcze jak. Ale patrz na to... - na Revanie zacisnęły się wszystkie mięśnie. Po chwili rany się zabliźniły.
- Ładnie - mruknął ork.
- Moja sztuczka - człowiek lekko skłonił głowę.
- Moja jest lepsza - warknął Hells i złapał się kolca wystającego ze ściany areny.
- Łap! - wrzasnął i rzucił kolcem. Powtórzył manewr kilka razy. Jeden z kolców wbił sie w udo Revana Law. Gdy człowiek schylił się, Grom zniknął. Człowiek był trochę zdezorientowany.
- Proszę państwa, oto Spacer po Wietrze! Bardzo trudna sztuka MIstrzów Ostrzy! Zobaczymy, jak poradzi sobie Revan Law! - Silas znowu popisywał się donośnym głosem.

Thausael

Thausael

26.06.2008
Post ID: 30510

Kolce lecące w stronę Revana zaniepokoiły go. Pierwszy zwinnie uniknął, z drugim też mu się udało - zmienił trajektorię jego lotu muskając go czubkiem ostrza. Wiedział że z trzecim też mu się uda dzięki ponowieniu manewru z drugiej strony, wiedział też że czwarty lecący na wysokości uda był rzucony dość potężnie by szybkość jego lotu nie pozwoliła mu go uniknąć. Jego ciało przeszył ból, wyjątkowo gwałtowny i mocny. Jednak jeszcze bardziej od tej sytuacji zaniepokoił go fakt zniknięcia Hellscream'a...

- Szkoda że nie dysponuję tak imponującymi technikami...
Tas zaśmiał się ponownie. Lekko dyszał, skrzywił się w grymasie bólu kiedy wstawał.
- Co innego zagoić powierzchowne rany, a dziurę o dwu centymetrowej średnicy. To z pewnością utrudni walkę.
Z rany sączyła się krew, kolec wciąż tkwił w środku.
- Gromie, myślę że przeceniasz swoją umiejętność.
Powiedział to dokładnie w momencie kiedy ork zaatakował, zaatakował szybko, z dużego wyskoku od tyłu. Revan przechylił się w prawo w tym samym momencie wyjmując kolec tkwiący w udzie tylko po to by wbić go w odsłoniętą część ręki Groma. Ten nie pozostał dłużny, szybko odnalazł się w sytuacji i uderzył go barkiem w prawe ramię, wiedział że jego ciało nie utrzyma się poprzez okaleczoną prawą nogą. Revan zatoczył się do tyłu i upadł, Grom stał jakiś metr przed nim z lekko wykrzywionymi ustami, a raczej gębą.
- Skąd wiedziałeś z której strony zaatakuję? Spytał zdziwiony Grommash.
- Śmierdzisz orku, cuchniesz potem na odległość. Pewnie nawet obserwatorzy to czują. Mimo wszystko to było dobre zagranie, szkoda że nie wykorzystałeś go na samym początku.
- Hmpf. Parsknął tylko Ork.
Revan wstał, Ork mógł zaatakować kiedy leżał, jednak nie zrobił tego.
- Ja mam niesprawną nogę, ty rękę, jesteśmy kwita. Czas jednak zrobić nowe długi.
Powiedziawszy to Revan Law wymierzył ostrzę w stronę Groma i czekał aż zaatakuje. Nie musiał czekać długo, Grom ruszył natychmiast, korzystając tylko z jednej ręki zaatakował ponownie na osłabioną stronę przeciwnika, tyle że tym razem przeciwnik się tego spodziewał. Odbił topór w ładnym piruecie, zawirował jeszcze raz na lewej nodze i zaatakował niesprawną rękę Grommasha. Uderzenie było dobre, dość dobre by odrąbać ową rękę gdyby uderzył celnie, jednak Revan w połowie ataku obniżył tor lotu przez atak bólu prawej nogi. Ork wykonał nieprawdopodobny przy jego masie skok, przeskoczył dwuręczne ostrze Revana i ciął od góry, tym razem obiema rękami. Revan zdążył się zablokować jednak siła Orka była przytłaczająca. Trwali tak przez chwilę po czym Revan upadł na kolano - noga nie wytrzymała. Starcie trwało nadal. Siłowali się jeszcze chwilę, sytuacja zaczęła przybierać dramatycznych barw dla Revana... Gdy nagle raniona ręka Groma opadła bezwładnie.
I tak długo wytrzymała biorąc pod uwagę sterczący z niej kolec. - pomyślał Law.
Publika zamarła, widać było że obaj wojownicy są mocno zmęczeni, w dodatku poważnie zranieni. Ani jeden, ani drugi nie mógł sobie pozwolić na choćby chwilowe rozluźnienie mięśni. Co prawda, Ork napierał tylko jedną ręką mimo to Revan był w gorszej pozycji, a cały ciężar starał się utrzymywać na zdrowej nodze. Stali tak jeszcze kawał czasu. Nikt kto o tym by usłyszał, nie widząc na własne oczy nie uwierzyłby jak cholernie długo napierali na siebie.
- Ile oni tak jeszcze mogą... Zapytał ktoś na widowni.

...

Fergard

Fergard

27.06.2008
Post ID: 30533

"Dobre pytanie", pomyślał znużony Daeva. Ork napierał na człowieka, człowiek wytrzymywał napór orka i tak przez jakąś godzinę. Publika była znudzona, a demon wiedział, że jeśli wyjdą przed końcem walki, zażądają zwrotu pieniędzy. Demon wydał z siebie przeciągły pomruk. "Błagam, niech się stanie Cud!", pomyślał, składając ręce w gest modlitewny. Na Cud nie trzeba było długo czekać. Przez obsydianową powierzchnię przebił się kret krwi, zwierzę niebywale rzadkie i przynoszące pecha temu, kto miał z nim jakikolwiek kontakt. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że wygrzebał się dokładnie pod nogą Hellsa. Postawny ork zachwiał się i upadł na plecy. Przez trybuny przeszedł szmer zaskoczenia. Sam Revan także był zdziwiony. Rozległ się głos Brimstona, który z niewiadomych przyczyn zastępował Daevę w miejsce komentatora:
- Proszę państwa, tego się chyba nikt nie spodziewał! Dzięki tej sprytnej zagrywce Revan uzyskał ogromną przewagę nad Hellsem! - Człowiek jednak machał ręką, jakby chciał powiedzieć: "To nie ja". Grom wykorzystał tą jedną chwilę nieuwagi u przeciwnika. Niesamowicie szybko podniósł się i rzucił się szczupakiem w stronę Revana Law. Wielka zielona masa nie dała żadnych szans zaskoczonemu człowiekowi. Chwilę później przeciwnicy trwali w mocnym uścisku. Wszystko było jasne: Kto teraz przegra, straci jakiekolwiek szanse na zwycięstwo...

Hellscream

Hellscream

27.06.2008
Post ID: 30538

Gdy się tak mocowali, siła fizyczna orka wzięła górę nad siłą człowieka. Ork przygwoździł go do ziemi. Potem zaczął tłuc go opancerzonymi rękawicami. Po paru uderzeniach szczęka Revana pękła. Wtedy ork podniósł się, złapał go za kubrak i podniósł wysoko do góry. Potrzymał go chwilę, po czym ryknął donośnie i z całej siły trzasnął Revanem o ziemię. Huk łamanych kości potoczył się po arenie. Grom wyrwał z ręki kolce i wyrzucił go daleko.

Stał trochę nad Revanem. Za każdym razem, gdy człowiek próbował się podnieść, Grom kopał go potężnie w podbrzusze. Nie było to czyste zagranie, ale nie było też zabronione. Revan jednak zdołał się przetoczyć i chwiejnie stanął na nogi. Wtedy Grom pokazał, po co mu były zapałki Brimstona. Owinął ciasno butelkę Szajbimbru i zapałkę. Podpalił zapałkę i rzucił butelkę w człowieka. Widać nigdy nie widział Szajbimbru w akcji.
- Paskudne zagranie, nie ma co. Jak dla mnie, Hellscream już wygrał - mruknęli jednocześnie Brim i Deava. Żadne przepisy nie zabraniały jednak wnoszenia alkoholów. Butelka uderzyła w pierś Revana, który od razu zajął się ogniem. Ogień Szajbimbru był specyficzny, palił się szybko i trawił stal. No i nie działał na Gnolle, Orków, Rosjan i Smoki.
- TO JEST DUROTAR! - wrzasnął Grom, podbiegł w kierunku Revana Law i wybił się. Potężne kopnięcie posłało płonącego człowieka po obsydianie. Hellscream zaczął wywrzaskiwać swą przerażającą i donośną pieśń bojową. Jak dla niego, ta walka dobiegła końca.

Nekros

Nekros

27.06.2008
Post ID: 30547

- Ładna była walka, prawda? - spytał Nekros Kameliasza.
- Co? Gdzie? A, to ty...Jak udało ci się nie zapłacić?- Kam był szczerze zdziwiony.
- A myślisz, że czemu leżę cały czas pod trybuną?
- Aha... No, walka była ładna, naprawdę ładna.
- Też tak myślę. Ale póki co, jeszcze nie dobiegła końca.

Kordan

Kordan

28.06.2008
Post ID: 30556

- Zastanawia mnie jedno... Dlaczego Hell użył iluzji, skoro nie można ich używać? - Zapytał Kordan, upijając łyk wina, mlasnął kilka razy po czym dodał - Tak samo spacer po wietrze, podobno tutaj się walczy wręcz a nie popisuje się umiejętnościami magicznymi...

Thausael

Thausael

28.06.2008
Post ID: 30557

Póki co, jeszcze nie dobiegła końca. Walka, ku zdziwieniu wielu trwała. Revan Law stał na nogach. Co prawda powrócił do pierwotnej chwiejnej postawy, ale stał. Revan nie lubił nieczystych zagrań, jednak wyklinał się w myślach za swoją nieuwagę - przecież niejeden raz jego przeciwnik grał nieczysto. Hellscream trzymał się znacznie lepiej od niego, niesprawna ręka nie doskwierała mu w walce tak bardzo jak się tego można by spodziewać... Początkowo chciał pochwalić Orka, dawno przecież nie miał tak wytrwałego przeciwnika, tyle że nic z tego nie wyszło. Szczęka mu na to nie pozwalała.

Law ogarnął się, "hah, bywałem w gorszych sytuacjach" - pomyślał. "Tylko wtedy zawsze mogłem zdać się na magię, w kotlinie jest ona zabroniona..." - dokończył myśl ponurym akcentem. "Pozostaje mi tylko jedno, niestety. Ale skoro gramy nieczysto..." Zdjął z siebie pozostałości pancerza, usunął resztkę kolczugi strawionej przez "Durotar" odczuwając przy tym niemały ból poparzonego ciała. Nie miał na sobie żadnej ochrony. Hellscream dostrzegł na klatce piersiowej Revana dziwny tatuaż, przypominający czarne słońce. "Lubisz sztuczki, Orku, no to pokażę ci moją ulubioną" słowa wypowiedziane zmienionym głosem nie wyszły z ust człowieka, jednak Hellscream słyszał je dokładnie, w swoim umyśle. Oczy Revana całe pochłonięte zostały czernią, wraz z białkami. Tak samo jak dłonie i okolice tatuażu. Wyglądał upiornie. Zaczął oddychać szybko, nierównomiernie. Ruszył w szarży na Orka, stąpał twardo, jakby ignorując odrętwiałość i ból prawej nogi. Zaatakował końcem ostrza, Ork odbił cios po czym chciał wyprowadzić kontratak. Revan, a właściwie jego demoniczna podobizna była szybsza, dużo szybsza. Brak zbroi był ryzykowny, ale Revan zawsze lubił ryzyko. Postawił wszystko na szybkość. Uderzył pod podniesione ramię Orka z wymuszoną siłą której pozazdrościł by krasnolud. Zawirował i ponownie uderzył w to samo miejsce. Tym razem pod ciosem trysła krew, obficie. Revan nie poprzestał na tym, wyprowadził powolne, aczkolwiek mocne cięcie w stronę głowy. Coś chrupło. Było to żebro człowieka, złamane pod potężnym ciosem Hellscream'a. Hełm Orka leżał parę metrów od niego, głowa była jednak nieuszkodzona.
- Zgrywasz twardziela, ale utrata krwi i zmęczenie robią swoje. Jesteś strasznie wolny i nieprecyzyjny, Orku.
Znowu złowieszczym głosem szeptał w myślach Grommasha. Ork odpowiedział rykiem, bardzo donośnym.
- Diabelski pomiocie, demony to moja specjalność! Sam ledwo dyszysz a jeden cios wystarczy byś przestał szczekać.
Oboje mieli rację, jeden i drugi nie mogli już ciągnąć tej walki. Hellscream stracił za dużo krwi a Revana trzymała na nogach tylko furia opętania. To trzeba zakończyć. Revan widział w oczach Grommasha to samo co i on w jego własnych, to punkt kulminacyjny walki. Oboje przygotowali się do ostatniego natarcia, Ork ryczał, jego gęba dobitnie pokazywała rozdrażnienie. Człowiek zaś wykrzywił usta w demonicznym grymasie, dodało mu to jeszcze więcej upiorności.

Ruszyli na siebie w jednym tempie, Revan koślawo stąpając, Grommash lekko się chwiejąc. Revan zaatakował za wcześnie, od góry, Grommash jednak za długo z nim walczył by mógł posądzić go o taką pomyłkę - zwolnił tempo. Revan przerywając poprzedni atak ciął szybko, płasko jak przy pierwszym jego ataku. Ork jednak tym razem się schylił i ciął potężnie toporem od dołu... Coś było nie tak. Wszystko wirowało, okropnie bolała go głowa. Czy jego przeciwnik... Zaatakował głową? "Musisz planować zawsze kilka ruchów do przodu, Orku". To było ostatnie co Ork usłyszał przed straceniem przytomności. "Szkoda że nie zawsze wszystko wychodzi zgodnie z planem, haha" powiedział normalnym już głosem, ale do siebie upadający na ziemię Revan Law.

.



1. Nie walczymy na śmierć i życie!
2. Walczymy "fair play".
3. Zero magii, zwłaszcza iluzje i leczenie są niemile widziane.

Hellscreamie, obawiam się że udało nam się złamać trzy podstawowe zasady w tej walce. Starałem się nie używać niczego co można by nazwać magią, ty jednak wyręczyłeś mnie w tym leczeniem, a sam podpadłeś iluzjami. Revan najbardziej zawinił łamiąc pierwszą zasadę, ale on niestety inaczej nie walczy. Używanie bomb czy opętanie mojej postaci raczej fair play nie było, co zresztą sami przyznaliśmy. No cóż, jedyne co mi pozostaje to przeprosić ciebie, Jaszczurzy Golemie w imieniu nas obu. Mimo to, dobrze się bawiłem. Dzięki za walkę Hell, pamiętaj o układzie.

Hellscream

Hellscream

28.06.2008
Post ID: 30558

Zmęczony, ale i uradowany zwycięstwem Grom na odchodnym trzasnął Revana jeszcze raz w szczękę. Człowiekiem trochę obróciło i padł na obsydian areny. Grom spokojnie opadł na kolana i podniósł pięść do góry. Warknął głośno, bo nie miał siły na ryk. Po chwili usłyszał słowa Kordana.
- Sztuka Mistrzów Ostrzy to nie magia! To percepcja, zwinność i akrobatyka. Sztuka oszukania oka rywala. Iluzoryczne kopiowanie siebie, owszem. Ale to zwykłe złudzenie optyczne, miraż i fatamorgana. Spacer po Wietrze? Sztuka panowania nad ciężkością, sztuka pozostawania niewidocznym. Nie zarzucaj mi oszustw magicznych! - po tych słowach ork całkiem już upadł, ale zachował przytomność. Podniósł pięść i głucho warknął w piasek.