Bóg kłamstwa
1 2 3 4 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 4. |
Epilog
... A Bóg jak na ironię się zjawił.
Rozstąpiły się niebiosa skąd on zstąpił na zalany krwią świat, czemu towarzyszył przeraźliwy huk. Niektórzy wzięli to za boskie wołanie, inni - zapowiedź końca. Rację mieli i ci, i ci.
Nagle Bóg skrócił swą niebiańską wędrówkę i zmaterializował się w postaci starca, z długą, białą brodą, krzaczastymi brwiami i surowym wyrazem twarzy.
Obejrzał się wokół, przy czym jego - bijąca wręcz po oczach swą białością - szata rozwiała się i pozostała w takim tańcu, mimo, iż wszelkie wichry wokół ustały.
Kiedy Vant04˘hrow odwrócił się, nikt poza nim i Bogiem nie poruszył się na całym świecie. Nastała dojmująca cisza. Wszędzie wokół można było dostrzec zastygłe sylwetki ludzi, zwierząt, które zachowywały całkowity bezruch, jakby dla nich czas nagle się zatrzymał.
Zresztą, nie było to odległe od prawdy.
Wtedy staruszek przyjrzał się dokładnie Vant04˘hrowowi, marszcząc przy tym brwi. Nagle, nie wiedzieć skąd, w jego ręku pojawił się świetlisty miecz płonący białym płomieniem.
Bóg podszedł do nieprzyjaciela, który nawet nie próbował się bronić.
Zamachnął się i wbił ostrze w brzuch wroga. Następnie, bez żadnych emocji pociągnął za klingę i jego oczom ukazała się dziura, którą pozostawił po sobie miecz. Nie poleciała żadna krew. Nie było żadnej krwi.
Uniósł w górę broń...
- Zabiłeś mnie - wyszeptał Vant04˘hrow - i... ich - spróbował pokazać ręką na nieumarłych, również nie mogących się ruszać.
- Zgadza się - beznamiętny, wyprany ze wszelkich emocji głos Boga przerażał.
- Moje dzieci - cicho stęknął.
- Już ich nie ma - obwieścił Stwórca, po czym pstryknął w palce, niby to w zabawnym geście, a wszystkie trupy wokoło rozpadły się w drobny pył.
Vant04˘hrow jęknął.
- To ja je stworzyłem... Obdarowałem wolną wolą, wiecznym życiem... To były moje dzieci!... Istoty idealne!...
- Nie, to JA jestem idealny.
- Zabiłeś je, a one chciały mieć tylko własne miejsce do życia... One walczyły o przetrwanie! Chciały się tutaj osiedlić! Normalnie żyć! To były mądre stworzenia!
- Nikt nie będzie wiedział, że były rozumne. Sprawię, że wszyscy będą je pamiętać jako bezrozumne maszyny do zabijania.
- Jesteś Ojcem Kłamstw... - z nienawiścią wyszeptał Vant04˘hrow.
- Nie - na twarzy Boga po raz pierwszy pojawił się uśmieszek. Okrutny, złośliwy. Straszny - to będzie twoje miano.
Miecz opadł.
Poprzednia | Jesteś na stronie 4. | |
1 2 3 4 |