Historia pewnej podróży

1 2 3 4
Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna

ROZDZIAŁ III

*

"Historia Elintaru"

Rozdział II
pt.: "Stworzenie elfów, ludzi, oraz krasnoludów"
Alfred Mangemins

(...) I rzekła bogini Angerithan, mentorka fauny i flory: "Powołajmy do życia istoty na Nasze podobieństwo, tak, aby panowały nad tym co stworzyliśmy - niech to one rządzą światem w naszym imieniu". I Dwunastu* postanowiło zgodnie, aby stworzyć Pierworodnych - elfy, dzieci Ziemi. Valiger, dziś patron ludzi ciężko pracujących oraz górskich szczytów, tak zaś powiedział swoim braciom i siostrom: "Pozwólcie bracia i siostry, abym mógł stworzyć nasze dzieci. Ulepię ich ciała z gliny, tak, aby byli twardzi i nie dali się łatwo złamać przeciwnościom życia. Serca ich niech będą z magmy, krwi Ziemi, która ich wychowa. Niech kochają mocno i gorąco i niechaj tak samo nienawidzą wrogów swoich. Aby ich umysłami władał błysk i idea nowa poczyńmy ich rozumy ze światła gwiazd tak, by w każdym ich czynie widać było geniusz stworzenia." I bogowie radośnie podchwycili pomysł swojego brata. Tylko jeden z nich, Baakrath - pan wojny i mordu, był w głębi swego serca zły, bowiem to on pragnął być ojcem dla Pierworodnych...

I zamknął się Valger w swoim podziemnym warsztacie w wysokich Górach El-liath, by w spokoju pracować nad swym nowym, najwspanialszym dziełem, jakie miał stworzyć. Pracował długo i ciężko. Byłby już kończył swe dzieło, kiedy Baakrath złym, podstępnym czynem zmienił nieodwracalnie losy świata. Przyszedłszy do komnaty swego brata rzekł mu: "Mój boski bracie, siostra nasza, Elbaria* wzywa cię do siebie, aby z tobą porozmawiać". Tak skłamał swemu bratu, a kiedy ten opuścił warsztat swój, Baakrath zamienił magmę z serc Pierworodnych, na zimny, zaśnieżony kamień, który podniósł sprzed warsztatu brata swego. Kiedy zaś Valger nie znalazłszy swej siostry powrócił do komnaty - nie zauważając podstępu - ukończył pracę swych boskich rąk, dając elfom rozum stworzony ze światła gwiazd.

Tak powstali pierwsi elfowie, praworządni władcy Ziemi. Jako pierwszy powieki podniósł mężczyzna - Elovei - tak więc bogowie postanowili, że los świata spocznie po wieki właśnie na jego barkach. Żona jego - Elovea - obudziła się ze snu chwilę później. I Dwunastu zgromadzonych w swym podniebnym pałacu rzekło do nich: "Wysłuchajcie nas, pierworodne dzieci Ziemi. Łączcie się i rozmnażajcie. Zaludnijcie całą Ziemię, którą oddajemy wam we władanie. Zamieszkajcie jednak proszę wpierw tutaj, w ogrodzie Edenu, ukrytym wśród wysokich szczytów gór, gdzie nauczycie się trudnej sztuki życia. Nie martwcie się jednak! Gdy uznacie, iż czas nadszedł odpowiedni i gotowi jesteście do opuszczenia Rajskiego Ogrodu, oznajmijcie to nam, my zaś otworzymy przed wami wrota prowadzące ku żyznym ziemiom Elintaru."

Zgodzili się pierwsi mieszkańcy Ziemi z decyzją bogów i pozostali w Edenie. Jednakże dwunastu spostrzegło w zachowaniu Pierworodnych niczym nie uzasadnione zimno, arogancję wobec samych siebie, jak i stworzonych dla nich przez bogów roślin i zwierząt. Zszedł więc do Edenu Queatnir, Pan Podniebnego Pałacu, najstarszy z bogów, i rzekł: "Pierworodni, czegóż to serca wasze są tak oddalone od siebie, dlaczegoż pomiędzy wami jest taka nienawiść? Przecież nie takimi was stworzyliśmy" Elovei odpowiedział zaś: "Czyż nie daliście nam serc z kamienia, zimnych i aroganckich - tak więc czemu oczekujecie czego innego od nas?"

Tak wyszedł na jaw zły podstęp Baakratha. Ostatni bogowie, w liczbie jedenastu osądzili go w Podniebnym Pałacu i skazali na ziemską banicję, zabraniając zbliżania się do Pierworodnych. Lecz już wtedy Baakrath obmyślił sobie zemstę, zarówno na bogach, jak i na elfach. Co się zaś tyczy tych ostatnich, to bogowie ułożyli ich do głębokiego snu, a Valger zaniósł ich do owej komnaty gdzie powstali pierwsi rozumni mieszkańcy Ziemi, aby naprawić to co zepsuł jego brat - dać elfom serca z magmy. Lecz jego moc okazała się zbyt słaba wobec potęgi Baakratha, która ciągle wzrastała, budowana na złych uczynkach Pana Wojny. Ułamek kamienia pozostał w ciele zarówno Eloveiego, jak i Elovei i utkwił tak mocno, iż żadnymi siłami żaden z bogów nie mógł go stamtąd wyjąć. I spoczął gorący kamień magmowy, tuż obok malutkiego ułamka zimnej, górskiej skały. Pozostała też do dnia dzisiejszego w krwi elfów lekka domieszka egoizmu i arogancji. Wieczna, jak ów kamień nieszczęścia.

Żyli więc elfowie w iście boskiej krainie, jednakże inaczej niż do tej pory. W ich życiu panowała bezustanna miłość, choć czasami przerywana złym skutkiem działania kamienia Baakratha. Szczególnie Pierworodni upodobali sobie drzewa i kwiaty, widząc w nich ideał stworzenia. Oddawali im wręcz boską cześć, traktując ich zarazem jako braci, jak i siostry. Mogło się wydawać że, to co próbował zniszczyć podstępnie Pan Mordu zostało, ku dobru ogólnemu naprawione. Jednak uczynek ich brata jeszcze nie raz ważył na życiu i losach wielu elfów. Nie trzeba było też, czekać na to zbyt długo.

Elovei i żona jego Elovea doczekali się licznego i wspaniałego potomstwa. Mężni i silni synowie, oraz piękne i mądre córki były radością dla swoich rodzicieli. Bogowie mozolnie uczyli Pierworodnych nauk, rzemieślnictwa, czy też sztuki wojennej. Rozbudzili też w swoich dzieciach zamiłowanie do sztuk, wśród których Ci szczególnie upodobali sobie muzykę, która napełniała ich dusze radością i spokojem. Elfowie szybko uczyli się od swych patronów i ich wiedza o świecie i jego prawach ciągle się poszerzała. A bogów uszczęśliwiło to, iż stworzyli tak wspaniałych podopiecznych. Jednak nie wszyscy pierworodni cieszyli się z braćmi z opieki bogów. Nie działo się to jednak bez przyczyny.

I choć Baakrath został przez braci i siostry ukarany banicją z dala od Edenu, to często przybierał postać nietoperza i przelatywał przez oddzielające rajski ogród od Elintaru Góry Sudcarr. Sączył on potajemnie w uszy Pierworodnych plugawe kłamstwa w taki sposób, iż ci mniemali, że owe niegodziwości to ich własne myśli. Z czasem w sercach niektórych Pierworodnych zagościła niepewność, wrogość do bogów. Poczęli powoli odsuwać się od swych patronów - tych, którzy nauczyli ich wszelkich nauk i sztuk rzemieślniczych, dali mowę, pismo oraz przede wszystkim życie. Byli też jednak tacy elfowie, którzy nie dali się zwieść zwodniczym podszeptom podstępnego boga. Odrzucali od siebie od razu złe myśli uznając je zawczasu za niegodziwe i nie dopuszczali ich już do siebie, zawierzając we wszystkich sprawach jedenastu.

Był też wśród nich Telmer - pierworodny potomek Eloveiego i Elovei. Przewyższał on wszystkich swych braci i wszystkie swe siostry mądrością i roztropnością. Miłował on swych rodzicieli oraz czcił Jedenastu całym swym sercem. Wiedział on też o zdradzie swego rodzeństwa. Bardzo kochał swych braci i swoje siostry. Poszedł tedy do nich prosząc ich, aby powrócili na drogę prawego życia i przeprosili bogów za ową zniewagę, a oni zaś z pewnością im przebaczą ich występek. Jednak oni nie chcieli słuchać swego brata. Pochwycili miecze i zabili go.

Bogowie zaś spostrzegli, iż nigdzie wśród braci nie ma Telmera. Wezwali więc do siebie zbuntowanych i pytali ich: "Czy nie wiecie gdzie jest brat wasz Telmer, którego bardzo miłujemy, a nie ma go pośród was?" Ci zaś odpowiedzieli, iż nie wiedzą. Pewnego zaś dnia bogini natury przechadzała się po Edenie i doglądała swych roślin. Kiedy zaś przechodziła obok jaskini gdzie Zbuntowani ukryli ciało Telmera spostrzegła baranka, który wbiegł do groty. Poszła wiec bogini Natury za nim. Spostrzegła zrazu też przysypane stertą kamieni zbezczeszczone ciało Telmera.

Zasmuciła się wielce bogini i wezwała do siebie pozostałych bogów. Naradzali się bogowie, cóż poczynić z owymi braćmi. Wezbrani gniewem orzekli ogromną karę, którą obwieścił im Queatnir: "Pierworodni, choć jesteście naszymi dziećmi, musicie ponieść karę, gdyż zawiniliście przeciw nam i przeciw bratu swemu. Ponieważ złamaliście przymierze zawarte przy stworzeniu świata, zostaniecie wygnani z raju, którego Święta Ziemia nie zniosłaby noszenia na sobie plemienia bratobójców, oraz zdrajców. Będziecie żyć na Ziemi, z której zostaliście stworzeni, która tak samo, jak was zrodziła, tak samo pochłonie wasze ciała. Jednak dusze wasze po odpokutowaniu swych win na Ziemi będą mogły cieszyć się rozkoszą nieśmiertelności. Zaś wy, którzy nas zdradziliście, nigdy nie dostąpicie łaski. Skóra wasza na wieki stanie się czarna, tak jak serca wasze, aby Ci, którzy spostrzegą was albo potomstwo wasze wiedzieli, iż z bratobójców plemienia pochodzicie. Niech też promienie słońca będą dla was bólem, byście zamieszkali w podziemiach, gdzie nasze boskie oczy nie będą musiały was oglądać."

Zaraz po nim przemówiła też Angerithan: "Ponieważ zawiedliście nasze zaufanie czeka was kolejna kara. Z tej samej ziemi, co wy powstaną ludzie, młodsze dzieci Ziemi. Choć nie będą tak wspaniali jak wy, to oni będą władać Ziemią po wsze czasy, wy zaś będziecie im służyć, bądź też żyć w ukryciu, z dala od innych."

Po raz kolejny więc zamknął się Valger w swej komnacie i przystąpił do pracy. Pracował długo i żmudnie, aby ludzie byli dziełem niemalże równie wspaniałym jak pierworodni. Pracował dwa dni i dwie noce. A kiedy poczuł ogromne znużenie i senność i udał się na spoczynek. Wiedział o tym Baakrath, który ukrył się w warsztacie pod postacią nietoperza. Kiedy zaś brat jego udał się by odpocząć on powrócił do swej pierwotnej, boskiej postaci. Zobaczywszy lepionych przez Boga Pracy ludzi bardzo się ucieszył. Postanowił on po raz kolejny pokrzyżować plany Jedenastu. Wziął on bowiem stworzony ze światła gwiazd rozum ludzi i połamał go na pół - zarówno u kobiety, jak i u mężczyzny. Kiedy dokonał tego niecnego czynu przybrał postać nietoperza i powrócił do Elintaru, gdzie w podziemiach urządził sobie siedzibę. Valger zaś po raz wtóry nie zauważywszy oszustwa brata tchnął życie w ludzkie ciała. Mężczyznę nazwali Demeim, a kobietę Demeia, co w języku Pierworodnych znaczyło Drugi i Druga.

Jednak po skończonej pracy bóg spostrzegł, iż na kamiennym stole na którym powstali ludzie pozostało jeszcze dużo życiodajnej gliny. Pozostała jednak znikoma ilość światła gwiazd. Postanowił więc nie trwonić jej i stworzyć nowe istoty - krasnoludy. Począł więc uzupełnić ich braki w mądrości dając im ogromną siłę tak, aby poradziły sobie w Życiu. Po raz trzeci pracowity bóg zabrał się do lepienia. Jednak gdy ucieszony zakończeniem pracy trzymał w rękach krasnoludy, dało o sobie znać zmęczenie i znużony Bóg Pracy upuścił nieożywione jeszcze figurki krasnoludów. Te zaś obie upadły, deformując sylwetki najmłodszych dzieci dwunastu.

Tak oto spełniła się przepowiednia, że o losie wszystkich dzieci Ziemi decydować będzie ślepy los, a szczególnie przypadek.

_

* tylu bowiem bogów liczył panteon Elintaru.
mow. staroż. 'Sinych'
* bogini ładu i sprawiedliwości, patronka urzędników, sędziów, oraz kupców i handlarzy.
** mow. staroż. 'Płaczu'


Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna
1 2 3 4