Historia rodowa Don Asha

1 2 3 4 5
Poprzednia Jesteś na stronie 5.

Dwa tygodnie później Wardon uszedł z Ulgak, przed nadchodzącą armią Veymira. Ten drugi zaś wjechał triumfalnie do miasta i prawie natychmiastowo koronował się, nie na króla, ale na Imperatora. Był teraz panem całego Krewlod, a to wbijało go coraz bardziej w dumę. Zaczęto go traktować jako prawowitego władcę i już miesiąc po koronacji przybyło poselstwo od lorda Ackharna i Tatalian. Jego uczestnikami byli: syn lorda Rafen, wiedźma Nahanda oraz jeden z przywódców powstania Gandread. Przyjęto ich bardzo stosownie, wyprawiono na ich cześć ucztę, a następnego dnia Veymir udzielił im posłuchania w obecności największych ludzi w Krewlod: generałów, najważniejszych urzędników.[p]- Witaj, wasza wysokość - rozpoczął Gandread. Towarzyszący Imperatorowi zdziwili się, że nie przemawia Rafen, który był najważniejszą osobą delegacji, ale był on dość głupowaty, więc ojciec zakazał mu zabierać głos - mamy nadzieję, że wysłuchasz nas i rozpatrzysz nasze prośby pomyślnie.[p]- Witajcie. Mówcie czego pragniecie.[p]- Otóż, na pewno wiadomo ci, panie, w jakim ucisku, za rządów niesławnego Wardona, którego przepędziłeś, znajdował się naród Tatalii oraz jego dobroczyńca, wielmożny Lord Ackharn. Ponieważ ta sytuacja o pomstę do nieba wołała, więc...[p]- Do rzeczy! - przerwał Veymir - o co wam chodzi? Musicie wiedzieć, że nie zrobię nic co nie będzie leżało w interesie Krewlod i moim własnym![p]- Dobrze więc. Prosimy cię, panie, abyś nadał Tatalii i ziemiom lorda Ackharna niezależność jako dwa odrębne państwa. Nic nie tracisz, a zyskasz doz gonnych sojuszników. Zważ ponadto...[p]- Co?! - krzyknął - czy ja dobrze słyszę ?![p]- Tak, panie, właśnie tę prośbę do ciebie wnosimy.[p]- Nie wiem.[p]- Słucham?[p]- Nie wiem, czy jesteś bardziej bezczelny, czy bardziej odważny. Wiesz z kim rozmawiasz?! Wiesz, że twoja prośba byłaby śmieszna gdyby nie była żałosna?![p]- Panie czy to znaczy, że odmawiasz? - spytał już zaperzony obrotem sprawy poseł[p]- Czy masz mnie za głupiego? Mam się dobrowolnie pozbawiać wielkich połaci ziemi, wielu chłopów i wreszcie tworzyć nowe państwa na ziemiach które jeszcze nie są do końca scalone? O nie! Mam się dodatkowo pozbawiać intrat płynących z tego?! Nie! Odmawiam w imieniu swoim i całego Krewlod.[p]- Hę? Co? - jąkał się zdumiony poseł. Był niezbyt dobrym dyplomatą, więc nie wiedział jak bardzo wbity w dumę jest wódz po zwycięskiej walce. Po chwili odzyskał jednak przytomność umysłu i zacietrzewił się wielce - Jeśli tak... to ... oznacza wojnę - mówił przerywanym ze złości głosem. Wreszcie wykrztusił - Żegnam waszą królewską mość![p]I wyszedł. Po chwili zaś Veymir przemówił do obecnych w sali tronowej:[p]- A żeby tak szlag trafił tych przeklętych Tatalian, bagienne potwory, dzikusy! - wrzeszczał - żeby ich własne psy pogryzły, żeby ich wieprze zaćpały![p]Wreszcie, gdy się już wykrzyczał powiedział spokojniej:[p]- Stanęliśmy w obliczu nowej wojny. Przypuszczam, że będzie ona trudniejsza niż prowadzona przez nas dotychczas, gdyż teraz stoją przed nami nieznane siły w nieznanym, nieprzychylnym terenie. Co o tym waćpanstwo sądzicie?[p]- Moim zdaniem - ozwał się Amon - należy uderzyć, zanim się będą tego spodziewać. Najpierw należy rozbić Ackharna, a później wejść ze wszystkich stron na bagna i zdruzgotać ich.[p]- Niewykonalne - ocenił jednym słowem Veymir. - co jeszcze?[p]- Ja twierdzę - tu wtrącił się Farath - że możnaby zwerbować część tamtejszej ludności do naszych oddziałów i posłać w głąb bagien. Oni na pewno poradziliby sobie, a my nie tracilibyśmy wojsk z trzonu naszej armii.[p]- Hmmm... to wydaje mi się lepszym pomysłem... Czy waszmościowie przychylacie się do niego?[p]- Tak, tak. - odezwały się żywo głosy zewsząd. "Znów ta nasza jednomyślność" zaśmiał się w duchu Veymir[p]- Dobrze więc, jutro rozpoczynamy przygotowania do wyprawy. Wysłać ludzi na pogranicze bagien, niech wybadają teren! Postawić chorągwie na nogi! Niech na ranek wszyscy będą gotowi! - nowy władca słynął z takich szybkich decyzji.


Poprzednia Jesteś na stronie 5.
1 2 3 4 5