Legenda Oka Śniegu
1 2 3 4 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
- Dolej piwa karczmarzu! Tylko dobrze zagrzej i goździkiem dopraw. Ziąb na zewnątrz taki, że jeszcze mi zęby szczękają - rzucił mały niziołek w stronę miotającego się przy szynkwasie grubiutkiego krasnoluda.
Krasnoludy i niziołki były nieczęsto widywane w Riodesoy. Było to swego czasu największe miasto i stolica Brakady. Było to miasto tajemnej magii i potężnych czarów. Stąd wywodzili się najwspanialsi magowie w historii Antagarichu. Tu miał swój dom mag Gavin Magnus, tu kształcili się Theodorus i Astral. Teraz to miasto traciło swoją sławę. Nie tchnęło już czarującą ducha i oczy magią. Od bardzo dawna nie pojawił się tu żaden potrafiący zachwycić swoim talentem czarodziej. Oczywiście miejscowa Akademia Magii co roku wypuszczała nowych adeptów, jednak to już nie była ta sama Riodesoy, co kiedyś.
Tej zimy było wyjątkowo mroźnie. Od miesiąca temperatury z każdym dniem były coraz niższe. Nikt, nawet najstarsi magowie nie pamiętali takiej zimy. Można było splunąć, a na ziemię spadał malutki sopelek. Drwale nie nadążali z wycinką lasów. Trzeba było dużo drewna na opał, a i tak w wielu domach trzeba było nosić grube wełniane swetry.
Właśnie taka nieprzyjazna pogoda i jakby smutniejsze Riodesoy przywitały młodego niziołka Gierydda. Przywędrował on do Riodesoy aż z Av'lee. Ściągnęły go tu legendy, które słyszał jeszcze, gdy był małym chłopcem. Gierydd bardzo lubił fantazjować. Często wyobrażał sobie, że jest odważnym rycerzem ratującym księżniczki zamknięte w wysokich niedostępnych wieżach. Od wychowujących go druidów (rodzice niziołka zginęli w jednym z barbarzyńskich najazdów, kiedy ten miał trzy latka) słyszał wiele historii o magii przyrody i przyjaźni ludzi z naturą. Często jego Krąg odwiedzali przybysze przynoszący opowieści z najdalszych krańców świata. Między innymi był tam raz pewien brakadzki mag, który opowiedział małemu Gieryddowi historię, która zapadła niziołkowi mocno w pamięć. Ta opowieść była taka piękna, że chłopiec co noc marzył, że odnajduje zaklętą wieże Tirith, że włada potężną magią wielokrotnie silniejszą od tej, jaką opanowali druidzi.
Teraz, kiedy już podrósł i usamodzielnił się, mógł wyruszyć w podróż swojego życia i odwiedzić krainę, o której tak wiele rozmyślał w dzieciństwie. Cały czas był marzycielem i rozkoszował się każdą zasłyszaną tawernianą historią.
W chwili, w której znajdujemy Gierydda w karczmie, słucha ballady wygrywanej na lutni przez tutejszego trubadura:
"A wielki smok z kryształu cały
Co łuską pokryty nie jest wcale
Zawładnął wieżą w sercu gór
Tej wieży magii strzeże mur
Zaklęcia nie zmoże byle kto
Tylko śmiałek pokona zło
Gdy rzuci na smoka wielki czar
Uprzednio pokona złych drogę mar
Śniegi, lody i potępieńczy wiatr
Bo gdyby mrok bariery spadł
Odeszłaby zima, straszny mróz
I ta zła aura ległaby w gruz
I kamień żywiołów znów by nam
Równowagę w przyrodzie przywrócił sam
Lecz najpierw szukamy bohatera
Co uwolni kamień zwany Okiem Śniegu"
Szkliste oczy Gierydda smętnie wpatrywały się w postać barda. Bardzo piękne było to, o czym on śpiewał. W tej chwili niziołek wyobrażał sobie, że to właśnie on pokonuje smoka i przywraca równowagę w przyrodzie. Był bardzo ciekaw, jaki to czar pokona zło. Był pewien, że tylko najpotężniejszy mag znał takie zaklęcie.
Tymczasem jasnowłosy minstrel zebrał brawa od publiczności i zaczął sposobić się do wyjścia. U progu karczmy podbiegł do niego Gierydd, złapał za rękaw i błagalnym głosem skazańca proszącego o litość zapytał:
- Panie, powiedzcie gdzie znajduje się ta wieża.
- O co ci chodzi młodzieńcze? - odpowiedział pytaniem na pytanie trubadur.
- Gdzie jest ta ona zaczarowana wieża, o której takeście panie pięknie śpiewali?
- A... ta wieża... - bard nie krył początkowo zdziwienia, ale patrząc w pytające oczy niziołka poczuł, że nie może go zawieść i wyjawić bolącej prawdy, że to była tylko spisana naprędce ballada, która miała mu zapewnić nocleg na ten mroźny wieczór - Tak powiedział mi pewien mag, którego kilka dni temu spotkałem na Głównym Rynku. On zna sekret i sposób na pokonanie smoka. Wyjawi go tylko temu, któremu ta misja jest przeznaczona - zełgał na poczekaniu minstrel.
- Dzięki ci panie - Gierydd rozradowany wrócił do stolika, żeby pogrążyć się w rozmyślaniach...
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
1 2 3 4 |