Nieudany spacer po parku
1 2 3 4 5 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 5. |
Epilog
Noc. Światło bijące od niewielkiego kominka ślizgało się po zgromadzonych w komnacie kształtach tworząc fantazyjny teatr cieni. W rogu pomieszczenia, naprzeciwko masywnego lustra siedział Ertiok Arleigh. Rozciągająca się przed nim przestrzeń dębowego biurka wypełniona była najnowszymi meldunkami. Traktował ją jako jeszcze jedną scenę teatru cieni. Swobodnie założył ręce za głowę. Czekał.
Gdzieś w oddali, niesione zamkowym echem, rozległy się odgłosy szybkich kroków. Rozleniwione spojrzenie Arleigha ożywiło się i powędrowało w stronę wejścia do komnaty. Chwilę potem rozległo się głośne łomotanie do drzwi.
- Lordzie Arleigh? Tu Tallik. Mam dla pana posłanie.
- Wejdź.
W niewielkim prostokącie światła pojawił się niewysoki, nieco przysadzisty kształt. W wyciągniętej ręce trzymał skrawek pergaminu.
- To z Pogranicza.
- Domyślam się. Czytaj.
Niewyraźna postać zamknęła nerwowym ruchem drzwi za plecami i przesunęła się bliżej kominka. Refleksy ognia przywróciły jej konturom właściwą zawartość. Z ciemności wyłoniła się zastygła w oficjalnym wyrazie, pucułowata twarz skryby.
- Zaczyna się jak zwykle od wyrazów wdzięczności i...
- Omiń to.
- Ehem...cóż...
Pragnęlibyśmy poinformować Jego Lordowską Mość o śmierci żołnierza Imperium na terenie Pogranicza. Przedwczoraj parobkowie znaleźli go śmiertelnie rannego w zaroślach niedaleko miejsca polowań. Pomimo starań naszego znachora niestety nie udało nam się go uratować. Zmarł tracąc uprzednio zbytnie ilości krwi.
Nie znamy powodu jego obecności, które to powody z pewnością nieobce są wiedzy Lordowskiej Mości. Nie znaleźliśmy przy nim nic poza kijem, za pomocą którego się poruszał, i jego ubiorem, na którym widniał emblemat braci Lionn Etolia.
Jeśli moglibyśmy w jakikolwiek sposób udzielić pomocy Jego Lordowskiej Mości w tej sprawie, uczynimy to z największą ochotą i takimże poświęceniem.
Raz jeszcze przesyłamy wyrazy naszego ubolewania.
Wierny sługa Jego Lordowskiej Mości,
Redon Dintar, Radca Włości Pogranicza
Twarz Arleigha nieco stężała. Skryba niepewnie łypał oczyma na swojego pana. Ostrożnie zwinął pergaminowe pismo. "Coś poszło nie tak", skomentował w myślach.
- Czy jestem jeszcze potrzebny, panie?
Cisza. Przeciągające się milczenie. Arleigh w zamyśleniu pocierał podbródek zupełnie ignorując obecność drugiej osoby w komnacie. Tallik przełknął ślinę.
- W takim razie, za pańskim pozwoleniem, oddalę się.
Skierował się ku wyjściu, co i rusz zerkając na czarną sylwetkę ubranego w polowy mundur dowódcy. W końcu pociągnął za klamkę i bezszelestnie prześlizgnął się do rozjaśnionego blaskiem świec korytarza.
Arleigh został sam. Obrzucił pustym spojrzeniem obszar, z którego jeszcze chwilę temu obejmował go wzrok Tallika. Podszedł do lustra i intensywnie zajrzał swojemu odbiciu w oczy. Czerń jego źrenic kurczyła się i rozrastała w rytm tańczących w kominku płomieni.
Światło i cień.
Na krótką chwilę czerń ta wstąpiła w trzeci wymiar i kryjąca się pod nią pustka osiągnęła rozmiary nieskończoności. W spojrzeniu tym odbijały się zimno i bezkres kosmicznej próżni. Znajdujące się w pomieszczeniu cienie zlały się w jeden i dwie tylko, nieziemsko lśniące się gwiazdy przenikały mrok komnaty. Lord Arleigh mógł ujrzeć się w swojej prawdziwej postaci.
ZNOWU NAM SIĘ NIE UDAŁO, NAJDROŻSZY. ALE JUŻ NIEDŁUGO BĘDZIESZ ZNOWU MÓJ. BARDZO NIEDŁUGO.
Sekundę później rzeczywistość na powrót przybrała swoją zwyczajową postać. W lustrze znów znalazł się Ertiok Arleigh. Człowiek.
- Tallik!
Drzwi otworzyły się niemalże natychmiast.
- Tak, panie?
- Wyślesz natychmiast posłańca do Kapituły Lionn Etolia.
Chwila pauzy, podczas której na usta dowódcy Daragnonu wypłynął pełen zadowolenia uśmiech.
- Posłaniec przekaże Jego Ekscelencji Kardynałowi, że jeden z jego ludzi znajdujących się pod moją komendą - Theron Hargrin - zaginął wraz z całym oddziałem w niewyjaśnionych okolicznościach. Podczas rutynowej misji zwiadowczej. Niech wyrazi moje ubolewanie z powodu ewentualnej straty.
- Oczywiście, natychmiast.
- I uprzejmie poprosi o oddział doborowych członków Bractwa, który mógłby pomóc w poszukiwaniach...
Poprzednia | Jesteś na stronie 5. | |
1 2 3 4 5 |