Piekielny wędrowiec

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Jesteś na stronie 1. Następna

Wszystko ma swój koniec. Każde królestwo kiedyś upadnie, każda broń kiedyś się zużyje, a każdy człowiek i tak wkrótce umrze. Królestwo Eofolu nie stanowiło wyjątku. Szaleńczy plan Lucyfera Kreegana, stworzenie Ostrza Armageddonu i pogrążenie świata w ogniu zniszczenia i rozpaczy obrócił się przeciwko niemu. Teraz to on był ofiarą w dłoniach królowej Katarzyny, które były pokryte krwią wielu zabitych kreeganów. W dodatku stracił tą potężną broń. Lecz ta opowieść nie będzie o nich...
Wojska Katarzyny właśnie szturmowały stolicę Eofolu, Kreelah. Kreeganie byli bezsilni wobec połaczonych sił AvLee i wrót żywiołów. Może byli bezsilni, ale jednak dalej stawiali opór oddziałom żywiołaków i strzelcom partyzanckiego wojownika Gelu, które dostały się na piekielne mury. Spośród wszystkich demonów, które tam walczyły, z największą zaciętościa walczył właśnie on - Xeron.
Nikt nie budził takiego strachu w sercu jak ten demon. Zresztą chyba nie ma człowieka lub humanoida, który nie bałby się potężnie zbudowanego, muskularnego kreegana z ostrymi jak ostrze starożytnych rogami, którego oczy przecinają rozgałęzienia krwistych żył. Wydawało się, że wkrótce obejmą całe oczy. Prawa ręka Lucyfera Kreegana, jednak w rzeczywistości nie jest do końca demonem. Jego ojcem był rycerz, a jego matką sukkubusica, która owego rycerza porwała. Nikt nie zna jego wczesnych lat życia. To on doprowadził do stworzenia Ostrza Armageddonu, lecz dzięki żywiołakom Xeron stracił tą przerażającą broń, nie przynosząc zwycięstwa kreeganom. Teraz bronił się przed ostatecznym atakiem Katarzyny.
Przed Xeronem widniał obraz wielu magicznych, nie wiadomo jak stworzonych istot – żywiołaków. Złożone z czterech żywiołów: ziemi, wody, ognia i powietrza oraz ich ulepszone formy wdzierały się na mury Kreelah. Nie istniałyby, gdyby nie pewne, nieznane żywioły – magia i umysł. Maszerowały po spalonej lawą, piekielnej ziemi. Na ogniście czerwonym niebie, przysłoniętym częściowo oparami siarki, co chwilę pojawiała się salwa tysięcy strzał i pocisków oraz ogromne ilości mitycznych feniksów. Kreeganie powoli głuchli od odgłosów bitwy. Świsty strzał, wycie feniksów i żywiołaków zaczęło wywoływać ból w ich uszach. Niektórzy nawet zaczęli oddawać się w ręce wrogowi, jeszcze inni uciekali z pola bitwy. To wszystko przeciągało szalę zwycięstwa na stronę Katarzyny.
Gdy Xeron odparł wraz ze swymi oddziałami jeden ze szturmów żywiołaków ziemi, nagle usłyszał świst strzał. Ogromnej ich liczby. W oczach Xerona ukazała się niepewność Nie utrzymają stolicy, jeśli ciągle będą ostrzeliwani przez strzelców. - Kryć się! - krzyknął, lecz było już za późno. Wiele strzał zdążyło trafić w demony, których ogarnęła fałszywa niadzieja ocalenia się przed śmiercią z rąk łuczników. Przed jego oczami świsnęła strzała i trafiła czarta stojącego parę metrów od niego dziurawiąc mu czaszkę. – Gelu - syknął do siebie i w odpowiedzi nakazał magogom obrzucić najeźdźców ognistymi kulami. Po chwili cały skrawek pola bitwy przed nimi pokrył się ogniem. Jednak to był niewielki sukces w porównaniu z tym, jak los miał postąpić z Kreeganami broniącymi stolicy. Katarzyna, która dzierżyła straszliwe Ostrze Armageddonu, uniosła ową broń do góry. Z ostrza zaczęły jarzyć się iskry i płonąć wiecznym ogniem. Niebo zrobiło się czarne. Po chwili rozpoczął się nieustający deszcz siarki, ognia i płonących głazów Pole bitwy pokryło się meteorami i błyskającym zewsząd ogniem, zabijając wielu kreegan, zaś żywiołaki i siły AvLee pod dowództwem Katarzyny nie odnosiły żadnej szkody. Po zabójczym ataku armageddonem na mury ponownie rzuciły się żywołaki. Niespodziewanie jeden z żywiołaków magmy rzucił się na Xerona przykładając mu ognistą, jarzącą się magmowa pięść. Nie miał pojęcia, iż demon, choć stracił Ostrze Armageddonu, otrzymał słabszy, lecz równie skuteczny miecz, znany w księgach jako Ognisty Język Czerwonego Smoka. Po chwili magmowa kreatura poczuła, że ów miecz przebił jej magmową powłokę. Miecz wysysał stworowi z ciała jego magmową energię, wydając okazyjnie niezrozumiałe dźwięki, zapewne z bólu. Po chwili rozpadł się u stóp Xerona na wiele niewielkich kawałków skały magmowej.
- Mimo tego, że moje siły jeszcze utrzymują mur, będziemy musieli zacząć się wycofywać. I tak w końcu ugniemy się przed przewagą liczebną sił żywiołów. - Pomyślał Xeron. Po chwili przybył do niego adiutant. - Generale - Począł mówić - Wojska Katarzyny, króla Rolanda i Gelu opanowały wschodni skrawek murów. Niedługo opanują też...

Nie zdążył dokończyć, gdyż nagle strzała wbiła się w oko i przeszła na wylot. Xerona ogarnął słuszny niepokój. Nie wiedział, gdzie skupić większość swoich sił. Kiedy się zastanawiał, poczuł boleśnie wbity ostry przedmiot w prawym boku. – Sopel z magicznego lodu. Odwrócił się, po czym za sobą ujrzał żywiołaka lodu. Lodowy stwór wtapiał w niego swoje srogie, lodowate spojrzenie z zamiarem oddania kolejnego strzału. Na jego lodowym, przezroczystym ciele był wyrzeźbiony stary dąb - herb elfów. Już miał zadać śmiertelny cios, gdy nagle bestia wydała tępy dźwięk, a jej lodowa głowa głowa potoczyła się na podłoże, z kolei bezgłowy tułów się rozpadł.
Uratował go drugi adiutant, z zamiarem dostarczenia informacji do dowódcy.

- Dowódco. -Zaczął adiutant - Wojska Katarzyny Gryphonheart opanowały prawie cały mur. Za chwilę będziemy musieli zacząć sie wycofywać!

- Dobrze wiedzieć. - Odpowiedział Xeron, po czym syknął z bólu.

- Co się stało, dowódco?

- Nic poważnego, to zwykła rana.

- Nie jestem pewien. Wycofajmy się, zanim dostanie się tu więcej żołnierzy. Ranę potem opatrzymy.

Ledwo dokańczając zdanie, usłyszeli świst ogromnego, płonącego głazu, po czym odczuli potężny wstrząs. Zaniepokojony Xeron wiedział, co się działo. - Uciekać!! Katapulty!! - wykrzyczał Xeron. Po chwili na czerwonym niebie ukazało się znacznie więcej głazów, które przysłoniły czerwone od siarki słońce. Demony zaczęły uciekać ze strachu, jednak wobec potężnych uderzeń pocisków o ogniste mury stolicy wiele z nich zaczęło z nich spadać. Xeron i drugi adiutant w ostatniej chwili uciekli z muru, gdy nad ich głowami przeleciał ogromny pocisk z katapulty. Niestety, armia Katarzyny poczęła ścigać obrońców. Wiele Kregaanów zmasakrowano i wyrżnięto w pień. Mimo to Xeronowi wraz z adiutantem udało się uciec do głównej twierdzy.
Postanowili teraz przejrzeć ranę Xerona, jednak adiutant spoglądając na pokrytą krwią zbroję towarzysza, zorientował się, że rana jest poważniejsza. Pośpiesznie ściągnął zbroję, po czym zobaczył palącą, demoniczną krew cieknąca z prawego boku kreegana. Tkwił w nim magiczny, lodowy sopel. Jednym mocnym szarpnięciem wyciągnął pocisk żywiołaka lodu, dzięki czemu Xeron poczuł ulgę, po czym szybko zdarł z martwych zwłok leżących obok kawałek tkaniny i obwiązał się nim wokół rany. Nagle usłyszał niezwykle głośne bełkotanie żywiołaków za główną bramą. Teraz była to walka na śmierć i życie. Nie mieli żadnej drogi ucieczki. Ocaleli kreeganie wyjęli oręż. Żelazna brama zaczęła się niszczyć pod naporem połączonych sił żywiołaków i AvLee pod dowództwem Katarzyny, Rolanda, Gelu. W końcu skrzydła bramy opadły, a tysiące przeróżnych żywiołaków i elfów wdarło się do środka. Obie zwaśnione strony rzuciły się na siebie.
Xeron, który miał w posiadaniu swój morderczy miecz, który zakończył żywot niejednego potwora, rzucił się z impetem na całą armię Erathii i jej sojuszników. Nienawistnie rozcinał zbroje i ciała elfów, kamienne, lodowe i inne powłoki żywiołaków , nie raz raniąc również swoich pobratymców. Jednak całą furię okazał dopiero, gdy przebijając się przez szeregi ujrzał króla Rolanda Ironfista z Enroth u boku Katarzyny. W gniewie uniósł miecz do góry z zamiarem rozcięcia króla na pół, jednak Roland w porę skontrował atak. Xeron zdążył się uchylić i postanowił nie odpuszczać, zasypując Ironfista mnóstwem ciosów. Katarzyna dołączyła do walki chcąc wspomóc swego męża, lecz nawet we dwoje nie mogli zranić Demona. Xeron jednak nie czuł nic poza żądzą rozszarpania pary królewskiej i nieświadomie odsłonił się, co błyskawicznie wykorzystał Roland powalając go potężnym cięciem na ziemię. Miecz był po zasięgiem Diabła, więc teleportował się za króla i uderzył go rękawicą w skroń. Korzystając z chwili oszołomienia przeciwnika, szybko doskoczył do swej leżącej broni, podniósł ją i zaszarżował chcąc zakończyć życie Ironfista. Udało by mu się gdyby nie Gelu, który trafił Xerona strzałą w kolano. Ranny Kreegan krzyczał z furii i miotał klątwami gdy Gelu podchodził z mieczem by go wykończyć. Pocisk z katapulty trafił jednak w wieżę która zaczęła walić się na nich wszystkich. Gelu i królewska para uciekli, pozostawiając przygwożdżonego do ziemi Xerona. Tony kamienni zwaliły się na niego i przygniotły ostatniego generała Kreegan.
Lucyfer Kreegan zabarykadował się w swej sali tronowej, ale nawet to go nie uratowały i został zabity Ostrzem Armaggedonu, które dzierżył Gelu. Wszyscy myśleli, że to już koniec Eofolu, królestwa Kreegan, jednak żaden z elfich zwiadowców przeszukujących ruiny w poszukiwaniu niedobitków nie znalazł Xerona pogrzebanego pod wieżą. Jedynie jego olbrzymia nienawiść utrzymywała go przy życiu rannego i nieprzytomnego...


Jesteś na stronie 1. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10