Przygody MacDudekusa
1 2 3 4 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 3. | Następna |
- Poproszę wygodne łoże i łaźnię.
- Tak to będzie sto pięćdziesiąt miedziaków landzkich.
MacDudekus nie mógł spać bardzo długo. Słyszał śpiew świerszczy za otwartym oknem. Myślał, o tym, że to on został wpakowany w ratowanie świata. Dlaczego on? Dlaczego nie Marccius? Nagle okno się poruszyło. Pewnie wiatr.
- Nie śpisz?
- Znam ten głos. Nie mogę zasnąć.
Jego oczom nagle ukazała się twarz elfki. czarnowłosej elfki i wielkich oczach.
- Kim ty jesteś do cholery! Nie zamawiałem, żadnych ladacznic.
- Nie powienieneś zamawiać. To ja Mefista.
- Mefista? Przecież ty tak nie wyglądasz. Tak mi się wydaje.
- Musiałam się zmienić. Ścigają mnie. Wieśniacy myślą, że to przeze mnie ta wojna.
- Dlaczego?
- Kupiłam na targu pewną kulę, podobno trofeum wojenne. Jednak okazało się, że ma ono tajną, ukrytą moc. Nie umiem narazie z niej korzystać, jednak gdy się nauczę mogę być najpotężniejsza.
MacDudekus przypomniał sobie opowiadanie Orri. Świat może uratować pewnien klejnot, który jest prawdopodobnie w rękach orków. Być może klejnot jest bliżej niż się wydawało?
- Mogę się koło Ciebie położyć?
- Oczywiście.
Tej nocy nic nie zaszło między Yzą a MacDudekusem. Był trochę zawiedziony, lecz cieszył się, że ma przy sobie kogoś bliskiego. Gdy się obudził zastał ją, podającą posiłek na stół. W tym momenicie zaczęło dręczyć go jedno pytanie: "Czy ona coś do mnie czuje?".
- Nakryte do stołu, proszę.- odrzekła Yza.
- Jakie przysmaki. Wiele Cię to kosztowało?
- Trochę pracy. Wiesz posiadając moc magiczną należy cieszyć się z jej zalet i z nich korzystać.
- Prawda. Dlaczego mnie opuściłaś ostatnio?
- Słyszałeś o wojnie. Ja także pragnę ją jakoś zakończyć. Uciekłam od Ciebie, bardzo przepraszam, jednak nie dlatego, że...
- Że co?
- Nic takiego. Jak już mówiłam w zwyciężeniu wojny może pomóc mi ten przedmiot.
Mef wyciągnęła na stół kulę z materiału przypominającego szkło. Była ciepła i lekka. Macdudekusa naszła myśl, że może to jest klejnot potrzebny tej Orri Yoss.
- Yza możesz mi użyczyć tej kuli?
- Po co Ci. Przecież chyba nie umiesz czarować?
Duduś wyjaśnił jej całą sytuację. To, że być może ten klejnot może uratować świat i o tym, że trzeba go zanieść bardzo daleko. Mef słuchała z zaciekawieniem i podnieceniem.
- Więc musisz wziąść i mnie.
Bum, bum, bum, bum... Bębny orków. Wieśniacy uciekają w popłochu słysząc same bębny. Wrzaski matek, płacz dzieci. Orkowie nadjeżdżają. Słychać dzikie wrzaski. Biegną bardzo szybko. Z ciemności wyłaniają się płomnienie pochodni. Ludzie uciekają. nagle niebo się rozjśnia. W ogniu staje cała wioska. Wszędzie krew. Giną matki, dzieci, starcy... Po kilku chwilach słychać tylko zwycięskie okrzyki orków i żaby w pobliskim jeziorku.
Poprzednia | Jesteś na stronie 3. | Następna |
1 2 3 4 |