Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4
Lory

2003-09-03 17:21

hymm to jednak miałam racje że ta Laurana z opowiadania i ^^' Laurana z osady mają cos ze sobą wspólnego ;)... i La wie co bedzie dalej łoooooo :> i nic nie chce siem pochwalić .. eh :o(

Sandro

2003-09-07 15:52

Fajne.

Dobrze i zręcznie rozwijasz akcję. Podobają mi się skoki w czasie. Podejrzewam że w ciągu dalszym planujesz czytelników zaskoczyć, z czym na pewno wielki związek będzie mieć ów talizman niby od niechcenia podarowany Lauranie :-).

Nie oceniam na razie, czekam na ciąg dalszy.

PS. Ciekawi mnie wielce kto zacz ów Dep, bard ;-).

Ururam Tururam (2003-09-08):
Co by nie było niedomówień: Dep - syn Matellesa i Aspery, a któżby inny. ;-) Taki mały znacznik, że opowiadanie rozgrywa sie w tym samym świecie i w podobnym czasie, no, nieco później niż główna akcja MiA.

Zaskoczyć - mam nadzieję że zaskoczę, nawet co do talizmanu...

Aiwelosse

2003-09-16 20:44

Opowiadanie - w gruncie rzeczy - mi się podoba. Napisane jest porządnym, rozbudowanym stylem, zarys fabuły, choć spotykany w niejednym opowiadaniu, zapowiada się wcale intersująco, losy bohaterki pozytywna pozytywnie frapują czytelnika.

Minusów specjalnych nie widzę. Sugerewałbym przeróbkę ostatniego zdania (2 razy "nią" kłuje - przynajmniej mnie - w oczy), ale jest to, cytując Wołodyjowskiego nic, a nawet nic to. Słowem, choć nie przykuwa do monitora, zapowiada się przyjemnie. Miło będzie dalszy ciąg poczytać.

Póóki co, asekuracyjnie, cztery.

Tarband

2003-09-21 23:23

Heh i oto mamy to co tygryski lubią najbardziej czyli wartką akcję. Jeśli po pierwszym rozdziale były narzekania na brak akcji to tu jest wręcz odwrotnie. Mi się bardziej podobał rozdział pierwszy. Jak czytałem opis walki ze smokiem to się zastanawiałem jak do tego doszło? na szczęście to był tylko sen bochaterki a już się bałem że to koniec.
Czekam na więcej.

Sir Wookash

2003-09-24 18:57

To chyba twoje pierwsze opowiadanie czysto fantasy. Póki co 4 (po prostu nie ma przesłanek do wystawienia wyższej oceny), ale prawdopodobnie zmienię to po kolejnych rozdziałach.

Dodane później:
Fakt, o Matteles'u zapomniałem. PEC jak dla mnie ma za dużo domieszki komedii, żeby być "czystym" fantasy.

Ururam Tururam (2003-09-25):
Hmmm, a "Matelles i Aspera" to nie jest czyste Fantasy?...
A "Przygody Eksperymentującego Czarodzieja"?
Ja nie widzę tam domieszek z innych gatunków.

A przy okazji: Czytam te wszystkie komentarze... i dziwuje się. Dałem w obu częściach dotąd opublikowanych pewną rzecz, ciekaw byłem dyskusji, myślałem, niektórzy będą za, inni przeciw, niektórym się to spodoba, innym nie... A tymczasem NIKT TEGO NIE ZAUWAŻYż! Wobec tego nie wiem, czy dalsza praca nad tym opowiadaniem ma sens. Chyba je porzucę.

Aiwelosse

2003-09-25 21:28

Po drugiej części opowieści - ocena bez zmian.

Przyznaję, intryga się wiąże. :) Pojawia się aspekt przyjemnie psychologiczny, pojawiają się i sceny walki. Generalnie wszystko czyta się bardzo przyjemnie - co dobrze wróży przyszłości tego - oby nie porzuconego - opowiadania.

Jedno pytanko: to wiedźmińskie "wyrównywanie oddechu" - zamierzone? :)

Ururam Tururam (2003-09-26):
Grrrrr....

Jakie "wiedźmińskie", do jasnej anielki?!
Aiwe, czy zawsze musisz mi przysunąć jakims nie trawionym przeze mnie pisarzem? Jak nie Młynarskim to Sapkowskim?! Grrrr...

No... Nieco się uspokoiłem.
A odpowiedź jest - w każdej co bardziej zaawansowanej sztuce walki panowanie nad swoim oddechem jest niezwykle istotne. A rozsynchronizowanie uderzenia z oddechem jest jednym ze sposobów oszukania przeciwnika co do momentu ataku. I żadnych [----][ustawa o kontroli publikacji i widowisk] wiedźminów do tego nie potrzeba...

PS. Pewien Anglik wrócił do domu zlany do suchej nitki przez straszliwą ulewę. Po przyjściu stwierdził: "Chyba zanosi się na deszcz..."

Farmerus

2003-09-26 09:58

Wtaroj razdjeł przeczytałem.
Do podniesienia ocenki jednak za mało jest - mordobicie to nie wszystko ;). Zwłąszcza, ze ciut za dokładnie (dokładność kosztem obrazowości) opisane (jak dla mnie), gdyż zamiast cieszyć się walką, czytałem powoli i w skupieniu, aby wyrozumieć wszystko to, co się działo. Ale o tym tylko tak wspominam...

Bardziej martwi mnie to, iż nie mogę odnaleźć owych dwóch rzeczy (celu), dla któreo autor opowieść pisze. Albo żem jest gupi, albo ślepy, albo i to i to... Sam nie wiem. Może jakaś podpowiedź? Na co należy uwagę zwrócić (komenty do PEC'a już czytałem ;) )?
Jednak może jakiś strzał w ciemno (odnośnie rzeczonej zagadki) będzie w mym wykonaniu:
A więc tak. Na pewno nie chodzi o bohaterkę = Osadniczkę, gdyż sam autor zarzekał sie, iż to dwie rózne osoby.
Nie ma raczej związq z tym bard, łączacy tą fabułę z MiA.
Więc może chodzi o oparcie się na grze jakiejś? W PEC funkcjonowała magia wg systemu coś-tam-coś-tam-gathering, w Cesarskiej = scenariusz do hirosków, to może i tutaj jakieś odwołanie jest?
Po głowie chodzi mi jeszcze kilka pomysłów, ale nie kcem sie znimi wyrywać, coby już na totalnego ignoranta nie wyjść.

Chyba przeceniłeś spostrzegawczość przeciętnego czytelnika UT, albo może jego dociekliwość i Twoją renomę (może zauważył coś-co-chciałeś-by-zauważył, ale nie widzi powodu do wypominania tego TAKIEMU autorowi - z założeniem, że UT ma w tym na pewno cel jakowyś). W kazdym razie nie poddawaj się i daj nam szansę na rozwiązanie zagadki ;). Wielcem ciekaw o co w tem wszystkiem chodzi. Zaczynam wręcz postrzegać to opowiadanko jako kryminał ;).

No, ale nic to...
Pożyjemy zobaczymy, a tymczasem...

...Pozdrawiam

P.S. (dodane później)
Chyba niezręcznie się wyraziłem (apropo tej zagadki). Cóż. Co się stało, to sie nie odstanie.
A ja mam jednak nadzieję, że dzieło kontynuowane w miejscu tym jednak będzie...

Ururam Tururam (2003-09-26):
O rety, w tym nie ma żadnej zagadki.
Trudno. Nie wyszło mi jak chciałem, a komentarze Aiwego i Twoje ostatecznie mnie do mojej decyzji przekonują - opowiadanie to poleży sobie tu jeszcze czas jakiś, ale tu dalszy ciąg się nie pojawi. Choć go napiszę.

Aiwelosse

2003-09-26 17:07

To "wiedźmińskie" wyrównywanie oddechu to był taki test mały...

Ja wiem, że nie lubisz Sapkowskiego i to wiem od bardzo dawna. Komentarzykiem tym chciałem niejako sprawdzić, czy nie piszesz czegoś na pohybel "Wiedźminowi", czy nie piszesz tego zdegustowany popularnością tego, ja sam mówisz, [ustawa] cyklu.
Jak widać, nie piszesz.

Wobec tego przyznaję otwarcie - nie wiem, cóż jest warte dyskusji. Możliwe, że przebywam w Osadzie zbyt krótko, mozliwe, że nie komentuję tego, co i tak dostrzegłem. Możliwe, że jestem zwyczajnie niewidomy, możliwe że zbyt ograniczony, by zauważyć ową rzecz. ,
Nie wiem. Jedno jest pewne: niestety, nie widzę.

A Bóg mi świadkiem, że szukałem. Opuściwszy raz na zawsze mylny anty-wiedźmiński trop zaczęłem szukać śladów gdzie indziej. Odniesień do innych dzieł nie znalazłem, nie widzę tu tez reinterpretacji żadnego z greckich mitów. Generalnie jestem na aluzje ślepy.
Jednyne, czego jestem niemal pewien, to myśl, że ów obleśny kastet odegra jakąś ważną role w opowieści. Jaką - nie wiem. Ale raczej ważną.

To jednak, rzecz jasna, niewielki łup, jak na tak długie polowanie. Ot, może zwierzyna się świetnie maskuje? A może łowca nie najwyższych lotów...

Pozdrawiam serdecznie
Aiwe

PS. Nie traktuj "wiedźmińskiego regulowania oddechu" jako obelgi. Ja lubię Sapkowskiego i jego opowieści znam niemal na pamieć. Nie dziwne więc, że wszystko mi się, miast z seksem, z widźminem kojarzy.

Ururam Tururam (2003-09-30):
W sumie załapałeś wiecej niż większość: Zdanie z Twojego poprzedniego komentarza: "Pojawia się aspekt przyjemnie psychologiczny". I o to właśnie idzie... To miało być opowiadanie o ludziach, o ich przeżyciach i charakterach a nie o ich przygodach. Wyraźnie mi nie wyszło.

Faramir

2003-09-26 17:42

1) "Pierwszy uzbrojony był w krótka, mocno zakrzywioną szablę" - ogonek wcięło. Krótką.

2) "Doceniając swoja rywalkę" - ogonek. Swoją.

Cóż za sceny walki, normalnie jak z "Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok" :) czy tez odwrotnie ;). Całkiem niezgorsze, choc chyba aż za dokłądne. I jak ona te kilka salt zrobiła?

Ogólnie rzecz biorąc, poziom ten sam, czyli na mocne 4. Pewnie jakby kto inny to pisał, to mógłbym dać nawet i słabe pięć, ale dla naczelnego minstrela ma się jednak większe wymaganie niż dla debiutantów. Znaczy się, porzadne, dobre opowiadanie. Nie widzę sensu go porzucać przed zakończeniem.

jOjO

2003-09-30 13:43

Ocenę dam - jak zwykle dla UT - wysoką.
Z tego fragmentu wyłania się intrygująca historia, rzuceni w jej środek, delikatnie jesteśmy wprowadzani, kolejnemi pociągnięciami Ururamowego pióra, w retrospektywne objaśnienia.

nieco powybrzydzam:
UT ma taką manierę, narratorskiego wyzłośliwiania się nad prostaczkami :P

warto coby nie za często, bo to się może zrobić nużące
na znak firmowy to za słabe!

w sumie najciekawiej zapowiada się jak autor wybroni? diecezję Laurany...

to może być ciekawa volta, gdy czytelnik już zżyty z dzielną heroiną, nagle zacznie dostawać coraz silniejsze sygnały, że Jej droga to ślepa uliczka...

te wypowiedzi Vetimy, są tak ostre! i tak prawdziwe...

* * *

spodobała mi się ta dygresja o oryginalnej faunie
w sumie nie jestem pewien, czy aby na pewno Laurana i jej "towarzysze" to humanoidzi?
byłoby fajnie poczytać o INNYM świecie!

=== %%% ===

reasumując
proszę o więcej!

Ururam Tururam (2003-10-08):
Ależ ja się nie wyzłośliwiam! Dbam jedynie, by każda postać mówiła swoim indywidualnym językiem. Czy to złe?...

A tak poza tym, to cóż mam rzec? Z jednej strony jestem namawiany do kontynuowania tutaj tej opowieści przez wiele szacownych osób z hetmanem na czele, z drugiej zaś widzę, że odbiór tejże dziejby jest diametralnie inny od tego, co miałem na mysli, gdy ją tworzyłem. Cóż wiec mam zrobić?... Może (na próbę niejako) dołożę jednak kontynuację, ale najpierw zamieszczę tzw standard disclaimer:

TO NIE JEST OPOWIADANIE PRZYGODOWE!
Fabuła i akcja mają znaczenie drugorzędne, są jedynie tłem. W szczególności nie ma znaczenia, czy opisywane wydarzenia dzieją się w opisanym świecie naprawdę, czy śnią się Lauranie, czy też wreszcie są jej marzeniami.

Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4