Ich czworo

1 2 3 4 5 6 7 8 9
Poprzednia Jesteś na stronie 7. Następna

7.POGAWĘDKI ZE SMOKIEM

Grenadier, SAM-UeL, Guinea i Tarband spędzili u Ilnessa trzy godziny. Razem zjedli
całego knura (gospodarz mówił, że to własność knurzego jeźdźca, któremu zrobił dziurę
w klatce piersiowej) i wypili dzban wina, które było rzeczywiście pyszne. Rozmawiali
o "Pazurze Behemota", kobietach i swoich przygodach. Gdy zapadł zmrok SAM-UeL oświadczył,
że pora ruszać na spotkanie ze złotym smokiem, którego mają spotkać w małym zagajniku

kilometr na wschód od podziemnego źródełka (tak powiedział im Ilness, który zaraz po
opuszczeniu źródła przez wędrowców, zasnął). Marsz bohaterowie umilili sobie starą
chłopską pieśnią, której tekst wyglądał tak:
Ponad lasami i górami
Fruniemy całymi dniami
Nikt nam nie przerwie podróży
No chyba, że smok się wkurzy
Dalszy ciąg jest całkiem ciekawy, lecz niecenzuralny. W końcu dotarli na miejsce. Smok leżał
przy zagajniku odwrócony do nich ogonem. Jego ciało mieniło się w świetle księżyca.
- No Tarband. Do dzieła. - powiedział szeptem SAM-UeL.
- Co? Ja? - nie kryjąc zdziwienia odrzekł elf.
- No chyba ty masz fiolkę, nie?
- No ale jak mam to zrobić?
- Zawołaj go i pokaż artefakt, a później pójdzie łatwo.
- No dobra. Ehm... Panie Smoku - krzyknął Tarband, a smok odwrócił się i spojrzał na nich
czerwonymi ślepiami. Elf wysunął rękę i zaczął wymachiwać Smoczą Krwią.
- Co to? Smocza Krew? Dawaj mi to! - ryknął smok, a z jego nozdrzy buchnęła para.
- Spokojnie Złoty Smoku! - opanował sytuację Grenadier - damy ci ten artefakt, jeśli ty
wyświadczysz nam przysługę.
- Mogę was spalić w ciągu jednej sekundy!
- Wtedy Tarband w ciągu jednej sekundy wyleje krew na ziemię! - sprytnie powiedział
Guinea, a smoczysko zamyśliło się.
- No to, o co chodzi z tą przysługą?
- Więc - zaczął SAM-UeL - chcemy jak najszybciej dostać do Krzemu, a wiemy, że piaski tej
pustyni kryją wiele groźnych potworów, takich jak ty, więc wolimy dotrzeć do państwa
Krzem drogą powietrzną.
Smok zamyślił się po czym powiedział:
- Stoi! Wysadzę was ze dwa kilometry przed granicą, bo nie chce, by mnie zestrzelili.
- Za ile tam dotrzemy? - spytał Guinea.
- Za jakieś dwie godziny. No to wsiadajcie!
Smok naprężył ogon, po którym na jego grzbiet weszli dwoje elfów i para ludzi.


Poprzednia Jesteś na stronie 7. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9