1.03.2005
|
- Mam tego dosyć Nie będe szorowała podłóg - krzyczała Ashanti.
- Skoro chcesz się oderwać od pracy to napraw ten żyrandol - zaproponował Bubeusz.
- Coo... tu się stało, chyba zaspałam na chwilę a wy już zdążyliście coś rozwalić !! Nech tylko Ilness to zobaczy.... A zresztą, ja nic tu nie zrobiłam tylko wy, więc cała wina pójdzie na was - powiedziała wrednie demonka.
|
2.03.2005
|
Bubeusz westchnął podnosząc oczy w niebo.
-Jak zawsze wszystko na mnie... O ile dobrze pamiętam, to Thompson zwalił żyrandol... A ty w ogóle to co się wtrącasz, do roboty wracaj!- krzyknął na demonkę.
-Ja ci zaraz pokażę jaką robotę jestem w stanie odwalić!-
-Spokojnie, tylko spokojnie, bez krzyków proszę!- próbował ratować sytuację Fristron.
|
3.03.2005
|
Po chwili i Thompson się wtrącił do rozmowy. Od razu skierował swoje słowa do Nagasha:
- Dobra, sam pójdę po ten żyrandol i go kupię, bo na szczęście mam dostateczną ilość złota. Niemniej jednak zabieram ze sobą twoich nieumarłych, no bo ktoś to przecież musi nieść, nie? Sam tego nie udźwignąłbym i w ogóle co by ludzie powiedzieli...
Nagash się zgodził. Thompson pstryknął palcami i razem z obstawą opuścili pomieszczenie. Minęło kilka minut, w czasie których wszyscy poddali się wspólnej dyskusji o wszystkim i o niczym. Nagle drzwi się otworzyły i pośpiesznie wbiegli do środka nieumarli, a za nimi Thompson. Thompson mijając zgromadzonych zdążył powiedzieć, że jakby co, to ich tu nie ma. Nagle ktoś zapukał. Całe towarzystwo magów zbliżyło się do drzwi. Otworzył je Bubeusz. Przed nimi stali okoliczni mieszkańcy, uzbrojeni w widły, kosu i pochodnie. Na ich twarzach była wymalowana nienawiść. Ktoś z nich rzekł:
- Czy był tu taki pokręcony mag-wojownik i zgraja zombiaków?
Ktoś z magów:
- Eee... nie?
- OK, to chyba nie ten dom - odpowiedzieli ludzie, po czym pognali dalej. Magowie zaś powrócili na swoje miejsca. Ktoś otworzył dużą skrzynię, umiejscowioną przy ścianie. Ze środka wyszedł oczywiście zarówno Thompson, jak i kilku nieumarłych, reszta wyczołgała się spod stołu, ciągnąc za sobą żyrandol. Thompson:
- Załatwiliśmy sprawę, jednak towarzystwo z jakim się kręciłem wzbudziło pewne... nieoczekiwane działania w mieszkańcach. Nagle Nagash:
- Tak... Wszystko wygląda dobrze, ale ten żyrandol jest drewniany i do tego brązowy, a powinien być mosiężny, czarny.
- Trzeba będzie więc pomalować... kto się tego podejmie? Po chwili Ashanti złośliwie:
- A skąd, jeśli można wiedzieć, weźmiecie farbę, hę?
|
3.03.2005
|
-A chociażby stąd, droga demonko!- rzekł Bubeusz i w magiczny sposób wyciągnął jej z włosów kubełek farby.- Hihihi.... To kto maluje? Ja nie chcę się pobudzić. Po krótkiej kłótni Nagash kazał swoim zombim wszytsko zrobić i wkrótce żyrandol był czarny. -Ekhm... Nie zbyt starannie to wyszło...- skomentował dzieło biały czarodziej.
-No to zrób lepiej!
-Dobra, wieszajmy!- przerwał im Thompson.
-OK, wieszajcie.- odrzekł Bubeusz i założonymi rękoma obserwował wszystko z miną znawcy. Thompson stał na środku z żyrandolem, nie wiedząc, co począć.
-Nie uważacie, że jest tutaj trochę za wysoki sufit?- zapytał
-Nie uważasz, że powinienneś się pospieszyć, bo Ilness zaraz przyjdzie
-No to wieszaj, jak taki mądry jesteś! Zrób szybciej!
-A co to ja jestem?
-Wiszajcie żesz wreszcie ten żyrandol, bo zaraz kogoś powieszę- wrzasął Bubeusz.
-Proszę bardzo, możesz wieszać.- rzekł Thompson wręczając mu żyrandol.
Zaskoczony Bubeusz popatrzał na sufit, skupił się i przytknął dłonie do skroni. Żyrandol zawisł w powietrzu i zaczął się pomału unosić. Kiedy dotarł na samą górę, Bubeusz zapytał:
-I jak mam go powiesić, jak haczyk jest wyłamany!-
-Eekhm... I tu jest haczyk.
-Przecież właśnie brakuje tego haczyka?
-To zróbcie mi haczyk, bo się skupić nie mogę przez was- krzyknął Bubeusz.
-A skąd ja ci haczyk wezmę?- zapytał Fristron.
-Spuścić ci na głowę ten żyrandol?!-
-Nie dzięki...
-To się pośpieszcie, bo długo nie wytrzymam!- rzekł Bubeusz, ze wszystkich sił próbując nie wybuchnąć i nie opieprzyć kompanów.
|
3.03.2005
|
- Może wyślę zombi po haczyk do miasteczka? - zapytał Nagash
- Wiesz, lepiej nie - mruknęła Ashanti
- KRETYNI ZNAJDŹCIE JAKIŚ HACZYK, BO... - zawył Bubeusz
Wszyscy spojrzeli w górę.
- Jakim cudem miałby być tam haczyk, skoro żyrandol był powieszony TAM? - Fristron wskazał drugi koniec sali
- Ee... - bąknął Bubeusz - no to...
BUM!
Żyrandol rozpadł się w drzazgi. Bubeusz leżał na podłodze złorzecząc. Thompson wyrywał sobie włosy i krzyczał coś o idiotach, niezdarach itd. Fristron, Nagash i Ashanti patrzyli zdziwieni na rozgrywającą się przed ich oczami scenę.
- Najgorsze - powiedział grobowym głosem Thompson - jest to, że więcej żyrandoli nie ma w promieniu setek mil...
|
3.03.2005
|
Do przybudówki wbiegł ognisty wilk i przeskoczył nad odłamkami żyrandola o mało nie wpadając na Babeusza i Fristrona. Wilk zatrzymał się, zamienił w ifryta i rzekł:
- Wróciłem! Ojć... chyba wam nie wyszło... Wiecie może by tak zebrać wszystkich magów z okolicy i z całej Jaskini żeby pomogli naprawić ten żyrandol... A tak poza tym to na tym starym żyrandolu, który stłukł Thompson były jakieś magiczne runy a więc będzie trudno znaleźć taki sam, chociaż... W sklepie na drugim końcu Jaskini jest taki sam do kupienia a tamtejszym sprzedawcą jest kapłan i nienawidzi zombi które widziałem jak wysyłaliście... A może wystrugamy taki żyrandol i pomalujemy go? Ale chyba nikt nie ma takich zdolności... Babeuszu, czy ty nie potrafiłbyś stworzyć takiego żyrandola, którego można by nie dotykać ale paliłby się potem na przykład zrobić tak że na oczach Ilnessa żyrandol sam spadnie i stworzyć iluzję tych kawalków... Albo powiedzieć Ilnessowi, że sam spadł... Albo... Eee... No ja już nie wiem... A to wszystko przez Thompsona! A zresztą jakby co to mnie tu nie było -powiedział i wybiegł z prędkością kilkuset km na godzinę, została po nim tylko chmara kurzu...
|
7.03.2005
|
Bubeusz spojrzał dziwnie na wybiegającego wilka.
-Lata wte i we wte jak zwariowany... Znam pewną czarodziejkę, która posiada fantastyczny przepis na nadpobudliwość. Cyra się nazywa i z pewnością mogłaby mu pomóc...-
-Ty mi tu nie gadaj o czarodziejkach, tylko myśl co z tym żyrandolem teraz - wykrzyknął Fristron.
-Aj tam, to nie moja sprawa, wy zniszczyliście, wy się męcz...-
-My zniszczyliśmy??- zapytał niewinnie Nagash - A mam ci przypomnieć, kto ostatni bawił się tym żyrandolem?
-Moja wina, że nikt nie chciał wieszać?! Tylko pomogłem!
-Toś nam pięknie pomógł, dziękujemy bardzo!
-Przestańcie się kłócić matoły Ilnessa chcecie tu sprowadzić?! Całe szczęście, że w oberży jest jakaś rozróba, to nie słychać tych krzyków.- przerwał im Fristron.
-Nie, skądże.. .- odezwał się ktoś zza ściany.
-Ekhm... Tooo kto ma jakiś pomysł odnośnie tego żyrandola?- zapytał Bubeusz cichutko.
|
11.03.2005
|
Wszedł. I padł. Zaraz też się obudził. Wyszedł bez słowa.
|
15.03.2005
|
- Ech... diamentami się zajmę ja jak tylko przyniesiecie mi trochę węgla, resztą zajmiecie się sami!! Zrozumiano - krzyknęła Ashanti.
- Tak, już lecimy, Ilness na zapleczu troche węgla ma - poiedział Bubeusz i pobiegł na zaplecze. Po chwili wrócił cały usmolony węglem.
- Tyle chyba wystarczy
- Tak. Teraz zajmijcie się żyrandolem a ja zrobie diamenty.
Po krótkiej naradzie każdy pobiegł w inną strone w poszukiwaniu żyrandola.
|
15.03.2005
|
- Biedny Ilness... - mruknął Fristron - to musiał być dla niego szok.
- Czemu? - zdziwił się Thompson
- Bo ten żyrandol był wart dwanaście tysięcy Behemów, 8 Pazurów i 53 grosze... - powiedział powoli mag
Coś łupnęło. To Thompson zwalił się na podłogę.
- Skąd to wiesz? - spytała Ashanti
- Wyczytałem to w jego oczach ... - zaczął, ale nei dokończył, bo Bubeusz już podniósł karteczkę z wypisaną wartością żyrandola.
- No... - zaczął - właściwie to to mi też pomogło.
|
17.03.2005
|
- Eee... to jeszcze nie tak dużo, jak ja kiedyś podczas lekcji nekromancji niechcący ożywiłem budynek w którym znajdowały się stare księgi to musiałem im płacić aż do poprzedniego stulecia. - powiedział Nagash.
- Tak, tyle że ty sie spłaciłeś a czy my sie spłacimy to nie wiadomo - wtrąciła Ashanti.
- Spokojna głowa, zapłacą mu ci którzy żyrandol zniszczyli - powiedział Friston po czym spojrzał na Bubeusza.
|
17.03.2005
|
-Oh, jakie zabawne, doprawdy!- zawołał Bubeusz z ironią. -Jakbyście mi nie kazali wieszać żyrandola dwa metry dalej, to wszystko byłoby w porządku! A poza tym to wszystko zaczęło się od Thompsona!- bronił się czarodziej. -Ja nie płacę!
-Aha, czyli na rachunek Ilnessa?- zapytała Ashanti. - Na pewno się ucieszy, jak się o tym dowie.
-Nic mu nie mów! My... złożymy się na ten żyrandol.- powiedział Thompson, w nadziei, że chociaż zminimalizuje wydatki.
-To się składajcie, nie ma sprawy. Chciaż ja nadal uważam, że lepiej byłoby, jakbyście złożyli żyrandol...-
-Przepraszam, że przerwę, a czemu mówisz WY a nie MY, Bubeuszku?-
-Bo ja się do tego nie przyznaję, NAGASHKU!-
-Aha, to ja idę do Ilnessa...- powiedziała Ashanti.
-Niee! Zaczekaj!- krzyknął Fristron. Demonka obejrzała się na niego, czekając aż coś zaproponuje.
-No to po ile się składaMY?- zapytał.
-Nie wiem, po ile się składaCIE...- odparł Bubeusz, z założonymi rękoma. -To w końcu Ty wyczytałeś wartosć tego żyrandola.
-Nie chciałbym wam przerywać, ale wszyscy się na nas dziwnie patrzą.. - rzekł Thompson, rozglądając się po twarzach innych obecnych.
|
17.03.2005
|
- To WY - tu wskazał na BubeuszECZKA ( :] ) i Thompsona - zepsuliście żyrandol i WY się złożycie! - zawył Fristron
- Tak jest, tak jest - krzyknęła Ashanti
- Dobrze gada - potwierdził Nagash
|
18.03.2005
|
-Zapomnij....- wycedził czerwony ze złości Bubeusz, próbując się opanować. -Prędzej zjem własny kapelusz!
-No to smacznego..- odparł zimno Fristron, czego skutek był natychmiastowy. Biały (a raczej czerwony z wściekłości) mag gwałtownym ruchem wycelował swoją laską w Fristrona i błysnęło żółte światło. Maga z Avlee odrzuciło do tyłu. Rąbnął o ścianę i zaczął okropnie kaszleć. Bubeusz tymczasem wykonał zwrot o 180 stopni i wymaszerował z Przybudówki.
-Dziękuję bardzo!- rzucił na odchodne.
Reszta towarzystwa podbiegła do Fristrona, który właśnie wykrztusił wielkiego nietoperza. Biedne, spanikowane zwierzę zatrzepotało skrzydłami i poleciało chwiejnie w stronę okna. Niestety nietoperz był na tyle oszołomiony, że skończył boleśnie lot na ścianie przybudówki.
-Już nic mi nie jest, ale mam wrażenie, ze niedługo stanie się coś Bubeuszowi...- wymamrotał zawistnie Fristron, podnosząc się na nogi, podczas gdy nietoperz osunął się na ziemię z głuchym plaśnięciem.
-Gdzie on poszedł?!- wykrzyknął mag z Avlee.
-Zdaje się, że do Zakątka, alee...- odrzekł Nagash, lecz Fristron już biegł w stronę wyjścia. wszyscy ruszyli za nim, a na miejscu została tylko zdziwiona Ashanti. W tym samym czasie wpadł wściekły Ilness, krzycząc:
-Kto odpowiada za ten żyrandol?!!- jego wzrok padł na zmieszaną demonkę.
|
19.03.2005
|
Ale przejdźmy do wydarzeń, które rozgrywały się poza Przybudówką. Bubeusz widząc gromadę osób biegnącą za nim z Fristronem na czele rzucił się do ucieczki, myśląc, że to nie gapie, a ludzie chcący się na nim zemścić i wymusić pieniądze za żyrandol. Było jednak za późno - Fristron strzelił w niego Spętaniem Nóg. Biały mag runął na ziemię. Pochwycił swoją różdżkę i wycelował we Fristrona. Strumień złotobrązowego światła odbił się o nakreślony szybko pentagram i trafił w Oberżę.
- Ojoj... - mruknął Fristron. Ku ich przerażeniu z Przybudówki wyszedł Ilness prowadząc bladą (jak na demonkę) Ashanti. Fristron rzucił się do ucieczki, pozostali się rozpierzchli, Bubeusz zaś mruczał inkantację Sanktuarium. Ilness doszedł do niego zaraz po zakończeniu czaru i jego ręka, wyciągnięta po Bubeusza odbiła się o ścianę wielkiego niebieskawoczerwonobrązowożółtozielonopomarańczowego bąbla. Musiał więc zacząć z nim rozmowę...
|
21.03.2005
|
- O nie, na pewno nie dam się złapać. Nie mam zamiaru zmywać podłogi przez kolejny miesiąc !! - powiedział Nagash i użył czaru teleportacji, a że nie miał jej zbyt dobrze nauczonej to przeleportował sie w powietrze. Spadł na ziemie, a dokładniej to na ........... Fristona który właśnie uciekał. Ilness widząc to zaczął iść w strone maga i lisza aby ich złapać póki nie mogą się ruszać. Niestety oni jakoś sie z siebie wygramosili i pobiegli do lasu.
|
21.03.2005
|
Bubeusz tymczasem korzystając z zamieszania i z tego, że Ilness patrzy w drugą stronę (no w każdym razie na pewno nie patrzy w jego stronę), szybko pobiegł jak najdalej stąd, podwijając swoje szaty.
|
21.03.2005
|
I tak to jako jedyna została złapana demonka Ashanti. Ilness nie mógł ukarać całej reszty więc połączył karę demonki z karami wszystkich innych, którzy byli w to zamieszani. Podsumowywując Ashanti przez pięć miesięcy musiała ciężko pracować a jej ostatnie słowa jakie wszyscy usłyszeli brzmiały:
- Jak tylko was zobaczę to mi odpłacicie !! - krzyczała tak głośno że całe ptactwo z okolicy uniosło się w górę i napaskudziło na okna przybudówki, demonka była strasznie wściekła i ciskała ognistymi kulami w ptaki. Podczas gdy ona tak rzucała kulami na ścianach przybudówki pojawiły się czarne smugi,które później musiała umyć.
|
23.03.2005
|
Tymczasem za drugą ścianą oberży, koło drzwi kuchennych, Bubeusz z Fristronem potrząsali sobie ręce, mówiąc:
-Brawo, przyjacielu, bardzo udana akcja!
-Jeszcze raz przepraszam za tego nietoperza..
-Aaa, nic się nie stało, ważne, ze nie płacimy. - Odrzekł Fristron.
-Ale to było świetnie pomyślane, trzeba przyznać. Chyba będzie nam się dobrze współpracowało w przyszłości. - powiedział Bubeusz.
-Ekhm... A co, w czymś potrzebna ci pomoc?
-Niee, tak na przyszłość mówię.- odrzekł Bubeusz i nagle po całej okolicy rozlał się wołający o pomstę do nieba wrzask Ashanti.
-Hmmm... Więc, mój drogi wspólniku, niniejszym zakładam Spółkę Pomocy Czarodziejom Zagrożonym. Jako nasz pierwszy cel postawimy sobie następujące zadanie: przeżyć...
Nagle drzwi kuchenne otworzyły się z trzaskiem, a w wejściu ukazała się uśmiechnięta do przesady twarz Ilnessa.
-Zaiste trudne zadania sobie dajecie na początek, drodzy panowie...- rzekł na powitanie. W kuchni panował niesamowity skwar i duchota. Kłęby pary unosiły się z kotła gorącej wody, w której Fristron płukał umyte naczynia. Kocioł obok, przy ciągle powiększającej się stercie brudnych naczyń siedział Bubeusz i szorował brudne talerze.
-Kto by pomyślał, to już 742 talerz... Za jakieś dwa miesiące może się uwiniemy...- mamrotał Biały Mag, biorąc do ręki kolejny talerz, okropnie zabrudzony resztkami jakiegoś dania, którego on w życiu nie wziąłby do ust (jakaś sałatka z mózgu gorgony czy coś).
|
23.03.2005
|
Zza drzwi kuchennych wyjżała głowa Hell'a. Ten się rozglądnął i zoczywszy dwóch magów myjących talerze zaśmiał sie cicho i zawołał:
- Nareszcie ktoś poznał jak to jest! Hahahaha!
I zniknął za drzwiami.
|