23.03.2005
|
-A chcesz poznać, jak to jest być roz...- krzyknął za nim Bubeusz, ale Fristron natychmiast go powstrzymał, rzucając w niego talerzem ze słowami:
-Cicho siedź!! Chcesz żeby Ashanti nas wyczaiła??-
Rozległ się brzdęk tłuczonego szkła na głowie Bubeusza.
-Tak, masz rację, ta kuchnia to świetna kryjówka.- rzekł Bubeusz i już miał odrzucić kawałek talerza, kiedy wszedł Ilness zwabiony brzękiem i ujrzał go trzymającego kawałek szkła w pozycji bardzo jednoznacznej.
-Co to ma być? Talerzami się rzuca?! To może ja wam dorzucę jeszcze parę?
-Ale to nie tak...- zaczął tłumaczyć się Bubeusz, lecz Ilness nie dał sobie bzdur wmawiać i dołożył im najnowszą stertę naczyń, po czym nakrzyczał na brud w kuchni i już miał wyjść, kiedy Fristron zawołał:
-Hej, a nie mógłbyś popytać w Oberży, czy znajdzie się jakiś chętny do pomocy biednym, schorowanym czarodziejom? Sowicie zapłacimy!-
|
24.03.2005
|
Do kuchni wszedł Lucas.
- Hę, co tu się dzieje? - zapytał Lucas widząc Fristona i Bubeusza myjąccyh talerze.
|
2.04.2005
|
- A może ja bym wam pomogła Co ? - spytała Ashanti z ognikami w oczach.
- Eee - Friston i Bubeusz nie wiedzieli co powiedzieć aby kara była łagodniejsza - uważaj wielki kangur za tobą
- Nie ze mną te numery
- Co masz zamiar z nami zrobić - spytał przerażony Bubeusz.
- Na początek popatrze jak wykonujecie prace którą zadał mi Ilness jako karę - odpowiedziała demonka.
- Ale przeciez musimy być tutaj.
- Trudno, jakoś to załatwcie - poiwedziała na koniec Ashanti i usiadła na krześle i obserwowała pracujących/zmywających magów.
|
2.04.2005
|
- GRRR! - ryknął Fristron w napadzie bezsilnej złości - Ja kiedyś tego Thompsona za...
- Thompsona? - spytał Ilness, wychylając się przez drzwi
- Tak, on zniszczył ten żyrandol, a my chcieliśmy tylko pomóc mu...
- Z nim też sobie porozmawiam. Ashanti, do pracy! - zagonił demonkę to roboty, zanim ta wyciągnęła ręce po magów. *** (szepty)
- Myślisz że się uda?
- Mam nadzieję.
Fristron i Bubeusz szli po ścianie oberży z aktywnym zaklęciem "Lepki Eter" zwiększającym przyczepność ich ciał.
Byli już na dachu i rzucali Lewitację, gdy ze środka rozległ sie krzyk Ilnessa. Nie zdołał ich dogonić.
|
4.04.2005
|
- O nie, tym razem nie dam się wrobić - krzyknęła Ashanti i zaczęła ciskać w magów kulami ognia. Próbowali się jakoś ochronić lecz wtedy skończyłby się czar lewitacji.... Po chwili lezeli potłuczeni tuż przed Ilnessem.
- No widzicie, jak wy nie przyjdziecie do roboty to ona przyjdzie do was. Macie zasiać trawnik, który właśnie zgniatacie. A ty Ashanti masz wolne za to że ich tu ściągnęłaś :twisted: :twisted: Oni za ciebie to zrobią :twisted: :twisted:
|
5.04.2005
|
Ashanti ucieszyła się, podskoczyła nieco zbyt energicznie... i TRACH! wpadła na stół niszcząc zdobioną porcelanę wartą kilkanaście tysięcy Bh.
- ARGH! - ryknął Ilness i ruszył ku demonce. Magowie korzystając z okazji czmychnęli. Tym razem im się udało... UDAŁO (!).
|
5.04.2005
|
W czasie gdy wszyscy w przyb(ó)dówce skakali, lewitowali i robili różne inne dziwactwa Nagash siedział sobie cicho na krześle i rozmyślał.
- A może by tak Nie, to sie nie uda na pewno się domyśli... Ale co tam, zrobię to * Później **
Po powrocie lisza z pobliskiej wioski z jakimś woreczkiem nic się nie zmieniło.
- Ilnessie, moge prosić o dwa kufle syrenek Wiem że to nieodpowiednie miejsce na picie ale mam do ciebie pewną sprawę.
- Dobrze, wejdę tylko na zaplecze i zobaczę czy nic w kuchni nie narozwalali - powiedział i poszedł na zaplecze. Tymczasem nekromanta wysypał zawartość woreczka do kufle gospodarza.
- A więc co to za sprawa
- Chciałem się spytać skąd masz tą niesamowitą głowę jednorożca Czyżbyś ją upolował Opowiedz o tym jestem bardzo ciekawy ... ale zanim zaczniesz to się napijmy - obydwaj wznieśli swoje kufle i wypili.
- Właśnie Ilnessie nie miałeś przypadkiem żadnego żyrandola z diamentami
- Nie, nigdy takiego nie miałem - odpowiedział.
- A porcelana- bardzo droga
- Niestety nie posiadam takiej
- A nie jestes może troche zły na Ahsanti, Fristona i Bubeusza
- A czemu miałbym być ??
- No to już wszystko co chciałem wiedzieć... jest jest udało się - szeptał Nagash i poszedł oznajmić wiadomość Ashanti i magom Bubeuszowi i Fristonowi.
|
9.04.2005
|
Kiedy Bubeusz i Fristron to usłyszeli, od razu polecieli wypić po kieliszku, aby uczcić zakończenie pracy :)
|
14.04.2005
|
- Uwaga, uwaga Prosze o spokój Chciałbym coś ogłosić - krzyczał Nagash wchodząc na stół - Właśnie wpadłem na pomysł aby zorganizować pokaz moich nekromancjich mocy Po występie będzie się można zapisywać na adeptów nerkomancji, zgłoszenia prosze przynosić do mnie !! Dziękuje to wszystko - skończył nekromanta i usiadł przy stole
|
15.04.2005
|
-No to może byś zaczął?- zapytał Bubeusz, udając znudzenie. W rzeczywistości jednak był zadowolony, że coś się dzieje. -Chociaż wątpię, że będzie co oglądać...
Wokół stolika Nagasha zgromadziło się parę osób. Drugie tyle zajęło się rzucaniem zaklęć ochronnych na siebie i przybudówkę...
|
15.04.2005
|
... a trzecie tyle zaczęło umykać w trosce o własne zdrowie fizyczne (z Fristronem na czele). Usiedli o kąciku głównego pokoju oberży i zaczęli ożywioną rozmowę.
- Ile razy będzie "BUM"? Przyjmuję zakłady! - rzekł pewien jegomość w niezbyt lśniącej zbroi i z wieeelkim mieczem.
- Szesnaście.
- Dwadzieścia trzy.
- Sto trzydzieści osiem.
- Tyle co na palcach dwóch rąk być i jeszcze tyle - barbarzyńca uniósł dwa palce - tyle być.
BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM! BUM!
- Wygrałem! - krzyknął krasnolud - dwadzieścia trzy!
BUM!
- Yyy...
|
20.04.2005
|
Po dłuższej chwili Bubeusz odetkał uszy i ze zdziwieniem zauważył, że BUM już się nie rozlega. Wychylił głowę spod stołu. W przybudówce stał tłum ludzi otaczających pole występu Nagasha, przez co jego szanse zobaczenia czekokolwiek wynosiły 0. Wstał i zaczął przepychać się między ludźmi i nieludźmi, pytając:
-Przejście proszę! Co się stało?-
|
20.04.2005
|
- Toż to jakby odgłosy jakich armat! - mówił Coyote - Jak na wojnie! Ale zaraz. Gdzie tu wojna, w przybódówce? To tylko eksperymenty. Choć szczerze powiem, że mnie trochę przestraszyły - Uspokoił Bubeusza, po czym rzucił magiczny pocisk w pana od eksperymentów - NIGDY więcej nieudaczniku! - Gość aż zakwikał z bólu i wyszedł z przybódówki.
- No i mamy durnia z głowy - rzekł uradowany Bubeusz.
- Ano - potwierdził Coyote.
- Swoją drogą, to masz nawet ciekawy system traktowania...amatorów - ciągnął Bubeusz - może i ja powinienem nauczyć się kilku sztuczek magicznych, choćby tak dla zabawy... - Skończył.
- Magia, to nie zabawa - mówił Coyote, czarując w ręku jednocześnie błękitną kule - wysuń swą dłoń - Coyote podał kulę Bubeuszowi.
- Aj, aj, to parzy! - krzyknął Bubeusz, po czym upuścił kulę na ziemie. Kula przy zderzenie się z ziemią, wydała dźwięk BUM! Wypalając przy tym malutką dziurkę w podłodze - Ups!
- Nic się martw, nic się nie stało - Uspokoił Bubeusza.
- Bardziej martwiłem się o rękę, trochę mi skórę zdarło - ciągnął Bubeusz - a co tam jakaś dziura...
- A, więc zostawiasz tą tak dziurę? Zgłoszę Ilnessowi - mówił poważnie Coyote.
- Hę? Przecież mówiłeś, że nic się nie stało...
- A tak - w tym momencie obaj się rozeszli w swoje strony...
|
20.04.2005
|
Bubeusz, gdy upewnił się że Coyote odszedł już daleko prychnął ze złością:
- Będzie mnie tu magii uczył. Mnie! Czarodzieja!
Z bojowego nastroju wyrwał go Fristron
- Salwa przeszła? - spytał - Co się dzieje Nagashowi? Mówi że ma mdłości.... zaiste, ciekawe... szkielet miejący mdłości. Brakuje jeszcze zakatarzonego ifryta.
Hell zajrzał na moment do przybudówki, po czym poszedł gdzieś, nie wiadomo gdzie. Fristron, nie wiedzieć czemu, poczerwieniał.
|
21.04.2005
|
- Dobra, koniec zabawy Zaraz zaczynamy - krzyczał lisz po czym podszedł do lisza który wyglądał zupełnie jak on - Dziękuje Józefusie że rozgrzałeś widownie ale niestety czas na mistrza - powiedział nekromanta i zaczął inkantacje
- Meharad aweru skopmer utyliolnysz - w tym momenicie kurczak które jeszcze przed chwilą leżał martwy na talerzu kogoś w oberży zaczął biegać po stołach. Wszycy wzięli się za łapanie darmowego kąska robiąc przy okazji takie zbiegowisko że aż strach, wtedy Nagash pstryknął palcami a kurczak którego ożywł padł martwy na podłogę
- Jeżeli chcecie się nauczyć tego i paru innych rzeczy to prosze się ustawić w kolecje za 10 min obok mojego stolika. Do tego czasu pokaże wam kilka sztuczek mój sobowtór Józefus !!
BUM BUM BMU BUM TRACH ZGRZYT Łubudu PISK ODGŁOSY PĘKAJĄCEGO DREWNA I RÓŻNE INNE DŹWIęKi
|
21.04.2005
|
... zaczął wydawać Nagash, chcąc efektownie zniknąć w kłębie dymu. Niestety pomylił zaklęcia i aktualnie leżał na wycieraczce. Nikt nie wiedział co mu jest i nikt nie chciał się domyślać.
|
21.04.2005
|
-Pffhihih... - zarechotał Bubeusz, widząc dymiącego Nagasha rozkraczonego na podłodze.
-Czy Ty w ogóle coś umiesz oprócz robienia z siebie ofermy?- rzekł do niego, wychodząc na środek. -Oto prawdziwa magia!- wykrzyknął podnosząc ręce do góry. Po przybudówce pootoczyły się magiczne słowa, a z laski wystrzeliło błękitne światło, oblewając czarodzieja. Biały mah zrobił dziwaczny ruch rękoma i złączył dłonie na głową, z których wybuchnął niebieski dym. Huknęło i momentalnie wszystko zgasło, a na miejscu została tylko kłębka błękitnego kurzu.
-Ekhm... Bubeusz?- Fristron wystąpił z tłumu, rozwiewając ręką dym przed sobą. Odpowiedziało mu głuche echo i Nagash:
-Phi, takie sztuczki to w przedszkolu uczą...
-Sądząc po Twoich rezulatatach, Ty to raczej do przedszkola nie chodziłeś...- powiedział Fristron.
-Daruj sobie, zastanów się lepiej, gdzie się podział Bubeusz.- odparł Nagash.
-Powinien się już pojawić.- dodał Coyote. -Kwestia tylko GDZIE.
|
23.04.2005
|
Lucas spojrzał na Nagasha i Fristona. - Może teraz ja sprubuję, jeszcze nie czarowałem. Po czym wypowiedział tajemnicze słowa w smoczym języku. Nagle zrobiło się ciemno w całej przyb(ó)dówce, potem się rozjaśniło. Po chwili na podłodze zaroiło się od wszystkiego rodzaju robactwa od mrówek po pająki. - Aaa! - krzyknął Nagash, którego oblazły karaluchy. - Uuupss... Pomyliłem zaklęcie. Habuum Estennas Yrengun! - krzyknął Lucas. Na podłodze nie było już ani jednego robaka. Wszyscy odetchnęli z ulgą. A na stole pojawiły się stosy przepysznych dań, wszelkich zup, mięs i owoców.
|
23.04.2005
|
-Mmm a cóż to za zapach?- powiedział Ymir,którywszedł do przybódówki.
-A tak w ogóle to jestem Ymir a co do magii to..-to mówiąc wypowiedział jakieś słowa w stylu "Ursus Kitamus Mrestos" na podłodze zaroiło się od monet
-Bieżcie wszyscy!-powiedział po czym usiadł gdzieś w środku przybódówki.
|
23.04.2005
|
- Phi! Zaraz wam pokażę prawdziwą sztukę transmutacji! - krzyknął Fristron biorąc koc i udko kurczaka - Mam tu udko! - rzekł do tłumu - teraz czary, mary... - okrył siebie i udko kocem. Przez chwilę było słychać tylko mlaskanie, a następnie wyskoczył spod koca z kością - Tadamm! - ryknął, a tłum zaczął wiwatować.
|