Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!" |
---|
Sharra20.11.2004Post ID: 14380 |
Drzwi zakątka otworzyły się gwałtownie i stanęła w nich kobieta w diademie i błękitnej sukni. Była zmęczona podróżą, jednak nie zapomniała o prezencie dla Sulii. Dała jej podobny diadem, tyle że bogatszy - z diamentami, nie szmaragdami. |
Darkena20.11.2004Post ID: 14381 |
Tymczasem od strony kuchni doszedł siedzących w karczmie odgłos łamanego drewna. Po chwili wyszła stamtąd Darkena, trzymając miotłę, którą to nieraz już musiała w Zakątku posprzątać po swych "wielkich wejściach". Owo narzędzie tortur, stosowane przez Sulię było teraz połamane na trzy kawałki. Dark ze złowieszczym uśmiechem, dzierżąc w dłoni szczątki miotły zbliżyła się do kominka. - Nie będzie już więcej zamiatania szkła, resztek drzwi, czy połamanych stołów...nigdy! BUAHAHAHAHAHA.....yk....khykhy...haha.... Po czym z wielkim ceremoniałem wrzuciła miotłę do kominka, odtańcując przy tym dziki taniec zwycięstwa. |
Lobo20.11.2004Post ID: 14382 |
- Czyli mamy rozumieć, że nie bedziesz już bałaganić, niszczyć, psuć oraz tłuc? - roześmiał się Lobo. - Śmiej się pókiś zdrów, a ta miotła już nigdy nic nie sprzątnie HARHARHAR! - Och Dark... - odezwał się zza jej pleców delikatny, kobiecy głos. Głos Sulii. Dark żałowała, że nie może schować sie pod ziemią. Choć i tam pewnie by ją znalazła. - Tak Sul? - spytała robiąc niewinną minkę. - Dark kochana, nie wiesz czasem gdzie podziała się moja ulubiona miotła? - M..mm...miotła? Nnieee...ccczemu ppytasz? - odparła Dark bezskutecznie starając się wyglądać na niewiniątko. - Eeee....to ja już może pójdę...o jejku, to już ta godzina? Tak, na pewno już pójdę... - Ależ zostań Dark, na pewno zguba się znajdzie. I na pewno znajdzie się dla niej jakieś nowe zastosowanie... - zchichotała Sul spogladając na resztki wazonu, który Dark przypadkiem zrzuciła ze stołu cofając się do wyjścia. |
Sharra20.11.2004Post ID: 14383 |
Sharwyn spojrzała na leżące w ogniu trzy kawałki drewna, będące kiedyś miotłą. Stanęła nieco głębiej i rzuciła naprawiające zaklęcie. |
Darkena17.12.2004Post ID: 14384 |
-A niech was wszystkich trafi! - Dark złożyła dłonie w pięści i usiadła naburmuszona w kącie - ja już chciałam nigdy więcej nie sprzątać po moich wielkich wejściach....a tu takie cuś...użyłabym dosadnego stwierdzenia, ale chyba nie wypada - rozglądnęła się, szukając wśród obecnych hetmana. - Aaaaaaaj! |
Lobo17.12.2004Post ID: 14385 |
- Taaaak? - zwrócił się do niej budząc się z kilkudniowej drzemki Lobo. - Taaaaak! A coś myślał, że ot tak sobie palnęłam dla rozrywki? - odparła Darkena krzyżując ręce na klatce piersiowej po czym z wyrazem niechęci na twarzy odwróciła się od reszty towarzystwa. - Cóż, z tobą to nigdy nie wiadomo, ale! Jest na to pewien sposób. - Jeeest? - Dark odwróciła głowę tylko by po sekundzie odwrócić ją spowrotem do kąta. - Nie wierzę Ci! Znowu stroisz sobie ze mnie żarty! - Gdzieżbym śmiał droga Darkeno...Ja, Ciebie? - drow przybrał obrażony wyraz twarzy, ale widząc, żenie wychodzi mu to najlepiej(brak wprawy) szybko dodał - To tajemny sposób...sekretny...nikomu nie znany...no...no po prostu tajny! - Loooobuś...żonie własnej nie powiesz...? - mruknęła Dark momentalnie zmieniając ton głosu i świecąc mu przed twarzą swoimi wielkimi niebieskimi oczyma - Mnie przecież możesz powiedzieć praaawda? - zamrugała łasząc się do Loba jakby był pluszowym misiem. - No nie wiem...ja na prawdę nie powinienem ale...no dobra, nie potrafie Tobie odmówić...a więc tajemnica polega naaa..... - przeciągnął ten moment ile tylko się dało, aby uzyskać odpowiedni efekt ale Dark widocznie zależało na szybkiej, rzetelnej informacji więc zaczęła go ponaglać i czochrać jego i tak już zburzoną czuprynę. - Taaaaaak? No pooowiedz wreszczie prooooszę... - Polega naaaaa.... - nie rezygnował, w rzeczywistości bawił się świetnie i nie zamierzał odmawiać sobie tej przyjemności - ....uzywaniu klamki przed użyciem drzwi! - drow wybuchnął śmiechem, lecz widząc nieco zawiedzioną twarz Darkeny poczuł lekkie ugryzienie sumienia i postanowił przeprosić. - Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że znowu zrobisz coś takiego...! - wrzasnęła Darkena naburmuszona. - Darkuś, przepraszam, ja na prawdę nie chcia... - urwał w połowie słowa czując coś dziwnego pod palcami ręki, którą właśnie próbował doprowadzic włosy do porządku. -...więc postanowiłam posłuchać trzynastego przykazania. "Czyń innym, zanim oni uczynią tobie" Her Har Har! - w tej chwili Lobo zauważył buteleczkę zielonej farby wystającą z jej kieszeni. Ze zgrozą podniósł rękę do oczu i z jeszcze więkrzym przerażeniem stwierdził, że jest cała z farby. Popędził co sił w nogach do najblizszego lustra czując na sobie rozbawione spojrzenia współbiesiadników. Faktycznie, jego piękne, srebrzyste włosy zmieniły się w zieloną, rozczochraną kupkę kłaków. - Dark! Niech no ja cię tylko dopadnę! Eee....Dark? Daaark? Gdzież ona się podziała... - zrezygnowany załamał ręce i pobiegł do pokoju na piętrze aby zmyć to z siebie. W tej chwili w pobliżu stolika, przy którym przed chwila siedziała Darkena zjawiła się Sulia. Usłyszała stłumiony chichot gdzieś z dołu, zdjęła ze stolika obrus odkrywajac kryjącą się pod nim z trudem powstrzymującą wybuch śmiechu Dark. - Eeee...witaj Sul...piekny mamy dziś dzień, nieprawdaż? - Taaak...faktycznie piękny...mimo, że jest to wieczór - teraz to Sulia się smiała. Dark postanowiła, ze najbezpieczniej będzie dołączyć do wspólnej wesołości ale miotła, która pojawiła się własnie przed jej oczyma oraz palec Sulii wskazujący na resztki rozbitego szkła pozostałego po jej ostatnim wejściu skutecznie starły uśmiech z jej twarzy. |
Sulia17.12.2004Post ID: 14386 |
Gospodyni spojrzała na wyraźnie pochmurną Dark. - Moja droga, jakby cię coś ostatnio ugryzło... - uśmiechnęła się do niej i węczyła kubek gorącej herbaty - Spejalna mieszanka dla poprawienia nastroju. - Następnie dotknęła jej dłoni i wymruczała kilka słów. - Nie będzie boleć. Następnym razem szukaj męża i na nim wyładowuj złość. Jest na pewno... - mrugnęła wesoło do dziewczyny - miększy. A temu szkłu daj spokój. Wystarczy jedno machnięcie ręki któregoś z magów. Śliczne włosy Lobo. - stwierdziła uśmiechnięta widząc Lobo z mokrą, zielonkawą czupryną Sulia podeszła do Sharwyn. - W tym zamieszaniu nie zdążyłam ci podziękować za śliczny diadem. Więc przyjmij moje spóźnione podziękowania i czuj się w Zakątku jak u siebie w domu. Zaraz przyniosę puchar mego najlepszego miodu. Pokoje zaś znajdziesz na górze. Aha..miotła. Już się bałam, że ją zgubiłam. A to taka cenna pamiątka rodzinna. Sprzątała nią moja... - elfka przerwała i zamyśliła się - w każdym razie jest u nas od bardzo dawna. |
Mirabell23.12.2004Post ID: 14387 |
Za oknem zamiast zwyczajowego podczas Księżyca Głębokiego Zimna, okrywającego wszystko wokół śniegu rozciągał się krajobraz pełen zamarzniętego błota. Szron pokrywał ściętą mrozem okolicę, a przenikliwie chłodny wiatr szarpał nagie gałązki drzew. W Zakątku było ciepło. W kominku trzaskał ogień, żółto i łagodnie oświetlając pomieszczenie. Ciekawe, czy on może wejść przez kominek, w którym akurat się pali... – zastanawiała się Mi. Powiodła wzrokiem po oberży. Parę osób rozmawiało, większości udzielił się smętny nastrój wieczoru. Przed rozgrzewającym powietrze kominkiem wciągnął się książęco Ellapar, zajmując swoją majestatyczną osobą wyjątkowo dużo miejsca. Obok niego ział pustką ciemny kąt. Nic w nim nie było. Kompletnie nic, a wydawało się to być jakieś dziwne. Czegoś tam ewidentnie brakowało. Śliffka spojrzała na senne towarzystwo. Nikt nawet słowem nie wspominał o niczym. Zapomnieli, co jest jutro, czy jak? Dziwne... |
Sulia24.12.2004Post ID: 14388 |
Sulia spojrzała na zamyśloną Mi. Następnie podążyła za jej wzrokiem i obejrzała z uwagą ciemny, pusty kąt. *To już? Ale ten czas szybko leci.* Wyjrzała przez okno i westchneła: - Brak śniegu za oknem. Nic dziwnego, że ludziom mieszają się pory roku. - uśmiechnęła się lekko i oddaliła do kuchni. Po chwili była już z powrotem. W ręce niosła dzban pachnący jak kompot śliwkowy. - To dla ciebie, moja droga - podała Śliffce naczynie. - Smacznego. I nie martw się brakiem choinki. Posłałam już Morfa po nią. Za godzin kilka będzie tu stało zielone drzewko. I jeśli masz dziś wenę twórczą możesz zabrać się za jej ozdabianie, gdyż ja to pewnie na ostatnią chwilę zostawię. Pozostawiam ci wolną rękę...oby tylko drzewko nie spłonęło nagle... - mrugnęła wesoło i poszła do kuchni by doglądać świątecznych wypieków. W oberży znowu zapanowała cisza. Nie na długo jednak. Drzwi od kuchni otworzyły się z głośnym hukiem. Do sali wpadł a raczej wleciał Morf. Biały Morf. Naprawdopodobniej Morf. Goście spojrzeli zdziwieni na nowy wizerunek kruka. Tuż za nim wpadła Sul. Też biała. - Mooooooorf!! - krzyk Gospodynie rozległ się w całym Zakątku. - To mąka a nie śniegowy puch. Mówiłam ci, że odpowiedni woreczek jest na drugiej półce od góry! - goście spojrzeli ze strachem na swoje naczynia, gdyż głos elfki roznosił się z niesamowitą wprost mocą. Sul zakończyła swoje krzyki rzucając ścierką w kierunku kruka. Morf uchylił się i schował pod jednen ze stolików. Sul powiedziała coś do siebie cicho i wróciła do kuchni. Po paru minutach Morf zbliżył się do drzwi chcąc zobaczyć czy jego przyjaciółka wróciła już do stanu jakiej takiej równowagi. Drzwi zaskrzypiały złowrogo i uchyliły się lekko. Tuż obok Morfa na podłodze wylądował srebrny woreczek. - Zajmij się tym, ale porządnie. - Sul była już o wiele spokojniejsza. Posłała Morfowi lekki uśmiech i wróciła do swych wypieków. |
McGregor24.12.2004Post ID: 14389 |
-Ho Ho Ho.. - Do karczmy wszedł Dziadek Mróz w czerwonym kubraczku, takim samym nakryciu głowy, oraz w jednej onucy, w dodatku pomalowanej na kolor pomarańczowy. |
Mirabell24.12.2004Post ID: 14390 |
-O, dziękuję – Mi uśmiechnęła się na widok kompotu. Poczęstowała nim obecnych po czym nalała szklaneczkę i sobie. Od strony drzwi powiało mroźnie, jakaś postać stanęła na progu oberży. -Ależ McGregorze, ładnie to tak starego Dziadka Mroza udawać? – roześmiała się. Tymczasem w pustym jeszcze nie dawno kącie zapachniało żywicą. Zielone drzewko grzało się w cieple kominka. Esmeralda natychmiast znalazła się w gęstwinie jego gałązek. Nawet Ellapar podniósł łeb i patrzył z zaciekawieniem. Śliffka wymamrotała coś i na szczycie drzewka coś zamigotało, mieniąc się jak śnieg nocą. Wilk przytargał skądś wielki wór bombek, łańcuchów i innych ozdób. Pewnie znalazł w kuchni albo piwnicy... Mi uklękła i zabrała się za ubieranie drzewka. -Ktoś mi pomoże? – rzuciła w stronę pozostałych Zakątkowiczów. |
Denadareth24.12.2004Post ID: 14391 |
Denadareth uklęknął przy Śliffce i zabrał się za przyozdabianie drzewka... po co mieć te wszystkie smocze klejnoty jeśli nie ma co z nimi zrobić ? Te "święta" czy jak to zwali miały jakąś specyficzną atmosferę... której nie miały nawet Rytuały i Ceremonie jego rasy... |
Sulia25.12.2004Post ID: 14392 |
Sul wróciła z kuchni z półmiskiem pełnym przeróżnych serników i makowców. Jeden postawiła przed Szkotem. - Witaj Mac. Oto Twoja szklaneczka Loch Ilness. Przy okazji trochę słodkości. I jeszcze coś... - elfka wyciągnęła lewą rękę, którą do tej pory trzymała schowaną za sobą. - Oto szkocka krata. Mam nadzieję, że nie masz jeszcze tartana takiego koloru. I nie rób takiej smutnej miny - uśmiechnęła się do Szkota. - Mi, Den. Dziękuję bardzo. - podeszła do swoich projektantów choinki - Wspaniale się błyszczy. - spojrzała zachwycona na bombki nowego rodzaju. Odchodząc postawiła przed nimi półmisek pełen ciasta i małą brązową buteleczkę. - Polewa czekoladowo-orzechowa. Zresztą chyba jest magiczna. Będzie taka jaką sobie zażyczycie. Sulia obeszła wszystkie stoliki, na każdym umieszczając ciasta i dzban jej specjalnego miodu. Gości obdarzała szerokim uśmiechem. Następnie podeszła do kruka siedzacego grzecznie na swoim drążku. Morf na wszelki wypadek odsunął się. Uśmiechnięta elfka szturchnęła lekko jego srebrny dziób i pogłaskała go czule po czarnych piórach. - Dobra robota. - rozejrzała się po sali błyszczącej śniegowym pyłem. |
Darkena25.12.2004Post ID: 14393 |
- Aaaaaaaaa! Ten oto krótki monolog wygłosiła Dark, po ujrzeniu choinki, a właściwie tego, co przemykało między jej gałązkami. W mig Dark znalazła się pod jednym ze stołów dygocąc ze strachu. - Brrrrr....ona ma takie zzzzzimne, puste oczka...... Spojrzała z przerażeniem na Esmeraldę niewinnie odpoczywającą na jednej z gałązek. Kiedy owo zwierzątko spojrzało na nią ciekawie, Dark krzyknęła w niebogłosy i skuliła się w kłębek. - O....ona jest taka straszna - Dark niemal miała łzy w oczach. |
Sharra25.12.2004Post ID: 14394 |
Sharwyn po dłuższej ciszy spojrzała lodowatym spojrzeniem na Darkenę. Ta lekko się speszyła, bo zachowywała się już nieco ciszej. |
Darkena25.12.2004Post ID: 14395 |
Wystraszona przez Sharwyn Dark nieśmiało wychynęła spod stołu. - Wybacz Shar....tak się jakoś składa.....że boję się wiewiórek. I na powrót schowała się pod stół. |
Sharra25.12.2004Post ID: 14396 |
- Ha! Jak ja to robię! Nie obraziłam się. Wyjdź spod tego stołu, a dostaniesz lizaka. |
Darkena25.12.2004Post ID: 14397 |
- Nawet lizakiem nie przekonasz mnie do wiewiórek.....one są straszne! Dark zaczęła pospiesznie ściągać ze stołu obrus i rozwiesiła go między nogami stolika, pod którym siedziała, byleby tylkko nie patrzeć na wiewiórkę. |
Sharra25.12.2004Post ID: 14398 |
Sharwyn spojrzała na wiewiórkę, która tak przerażała Darkenę. Zajrzała w oczy rudego stworka. I to ją przeraziło. |
Mirabell25.12.2004Post ID: 14399 |
Słysząc te krzyki wystraszona Esme dała nura między gałązki i schowała się między nimi drżąc jak liść. Zamieszanie obudziło śpiącego przy kominku wilka, który podniósł się ciężko, majestatycznym krokiem zbliżył się do stołu, majestatycznie pod niego zajrzał, po czym równie majestatycznie (wszak był księciem) przeciągnął długim jęzorem po policzku Dark. Zaczerwieniona Mi zanurzyła ręce między bombki i łańcuchy. -Przepraszam za gryzonia – rzekła skruszona w stronę stołu – Ona taka łagodna jest... a nikt jej nie lubi, łącznie z moim mężem... już zabieram, już – mówiła, umieszczając Esmeraldę pod płaszczem, tak iż wystawał jej tylko łepek. |