Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Relaks w lesie przy oberży"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Relaks w lesie przy oberży
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Bychu

Bychu

21.08.2012
Post ID: 70626

-Wyślę moje komary na zwiady do lasu, może one coś znajdą-powiedział Bychu po czym posłał w las wszystkie wyszkolone do zwiadów komary.
-Dobra myśl- powiedział Silveres, po czym dodał- poszukajmy jeszcze jakiś śladów.
Bychu od razu zaczął rozglądać się w poszukiwaniu śladów i znalazł kilka strzępków materiału i jakiś błyszczący medalion ze srebrną głową niedźwiedzia.
-Ha! Znam ten naszyjnik -krzyknął elf, po chwili dodał- Dawniej należał do szamana furbolgów.
-Czyli możliwe, że wilkołaki walczyły z nimi? Zapytał zaciekawiony Bychu.
-Tak, to bardzo możliwe- odrzekł Silveres.
-Sami nie zdołamy wiele zrobić, musimy poczekać, aż ktoś przyjdzie i nam pomoże oraz na powrót moich komarów.
Po tych słowach hodowca wspiął się na drzewo i zaczął oglądać okolice.

Hayven

Hayven

22.08.2012
Post ID: 70647

Wtem Bychu zauważył pewnego maga, zmierzającego w jego stronę.

- Na imię mam Hayven - przedstawił się mag po dotarciu do drzewa, będącego stanowiskiem obserwacyjnym Bycha.
- Może byś nam pomógł, co? - zapytał go Bychu.
- A co się stało? - zastanawiał się Hayven.
- A nie widzisz? - Silveres wydawał się zaskoczony.
- Hm, wydaje mi się, że miała tu miejsce wyjątkowo krwawa walka pomiędzy furbolgami a wilkołakami - dopiero teraz dokładnie przyjrzał się polanie.
Czyli to prawda, pomyślał Silveres.
- Więc co teraz zrobimy? - zastanawiał się mag.
- Na razie czekamy na powrót moich komarów, a potem się zobaczy - wytłumaczył Bychu, po czym ponownie wspiął się na drzewo.

Silveres

Silveres

22.08.2012
Post ID: 70648

- Dobrze - odparł elf wskazując kierunek północny - Wiemy przynajmniej, że stada, lub jedno z nich, przybyły z północy. Na północ od tego lasu znajdują się, lub w najgorszym razie znajdowały, legowiska niedźwiedzio-ludzi.
Ciekawe co jeśli wilkołaki wybiły furbolgów? myślał gorączkowo Silveres Na pewno nie zaatakowałyby tak po prostu więc musiały się czegoś przestraszyć...
- Aaa, Bychu - zaczął elf widząc, że komary nie wracają - Jak długo może zająć Twoim komarom powrót?
- Zależy od rozległości miejsca jakie musz... - zaczął hodowca - Nie myślisz chyba, że coś je zatrzymało?
- Nie możemy wykluczyć i takiej możliwości.
- Czekamy jeszcze na kogoś? - zapytał nagle Hayven.
- Dopóki Przyb(ó)dówka nie stanie na nogi nie możemy liczyć na pomoc żadnego innego maga niż obecnego tu Hayvena, więc myślę, że nie. Na nikogo już nie czekamy - odpowiedział Silveres po chwili namysłu.

Bychu

Bychu

22.08.2012
Post ID: 70649

Bychu siedzący na drzewie zauważył kilka grup komarów wracających ze zwiadów.
-Bzzy bzzyyyy -Komary podleciały i zaczęły bzyczeć. Bychu zaczął tłumaczyć
-Mówią, że zostały zaatakowane przez jakieś dziwne istoty z jeżykami niczym żaby, owłosione jak wilkołaki i silne jak niedźwiedzie, a zwinnością przewyższały węże i jaszczurki, twierdzą, że prawdopodobnie to stworzenie wypędziło wilkołaki i furbolgi.
-Czyli możliwe, że oba stada przybyły tutaj, ale umiały się porozumieć...- mówi Hayven lecz w tym momencie elf mu przerywa.
-I doszło do krwawej jatki- dodaje Silveres.
Bychu zaniepokojony o resztę komarów dopytuje te które tu są.
-A co z resztą naszych? Żyją?
-Bzyy Bbzzyyyy- odbzykują krwiopijcy po czym Bychu zaczyna tłumaczyć.
-Niestety większość poległa lub zaczęła chować się po drzewach i trawach gdy zauważyły, ze nie miały szans.
-Dobrze zrobiły -wtrącił elf- jeśli walka była przegrana szkoda było aby umierały, może wrócą i podadzą jeszcze jakieś cenne informacje -kontynuował złodziej czasu.
-A ile było tych stworów - zapytał mag.
-Bzzi Bzyy- odparły komary, po czym Bychu przetłumaczył, że 2 lub 3, że nie są pewne.

Architectus

Architectus

22.08.2012
Post ID: 70663

Między drzewami, od strony północnej, dało się słyszeć trzask łamanych gałęzi i głośne dyszenie. Bychu sięgnął po swoją kosę i był gotowy odeprzeć niespodziewany atak. Na polankę, gdzie zebrali się Mag, Hodowca i Złodziej Czasu wybiegła jedna, ogromna postać, mierząca ponad osiem stóp wzrostu, pokryta pomarańczowym futrem. Po przelotnym przyjrzeniu się można było wywnioskować, że to weteran wśród furbolgowych wojowników.

- Na pięść Ursola - odezwał się w miarę przyjaźnie przedstawiciel niedźwiedzio-ludzi - mordują Klan Skamieniałych! Ostatni szaman poległ torując dla mnie drogę. Jaskiniowcy, pomóżcie odnaleźć Watahę Księżycowego Futra, zanim będzie za późno! - nabrał głębszego wdechu i kontynuował - znajdźcie mi mojego ucznia. Mieszka w waszej osadzie, to górski gnoll. Każda furiacka umiejętność jest na wagę księżycowej wody! - jego oczy nie zdradzały strachu, ale zebrani już wiedzieli, że chodzi o życie jego rodziny, a jeśli się nie pospieszą, to sami będą zagrożeni, wliczając w to innych mieszkańców Pazura Behemota.
- Jak cię zwą, leśny strażniku? - rzucił szybko Hayven.
- Skamieniały Pień! - zawołał przez ramię furbolg, przebiegając obok Silveresa.

Bychu

Bychu

22.08.2012
Post ID: 70667

Furbolg biegał jak oszalały i przeszukiwał każdy kawałek polany z nerwowymi krzykami"Gdzie on jest", "On musi tu gdzieś być"
Na co Bychu który trzymał w rękach medalion zapytał czy chodzi o niego.
-Tak! Tak! Futrzak uradowany zaczął prosić o oddanie mu go.
Bychu już był w stanie oddać mu go, ale mag zapobiegliwie zabrał mu go z dłoni.
-Ten naszyjnik musi być niezwykły, że tak Ci na nim zależy? Zapytał z zainteresowaniem mag.
-Tak, należał do szamana, nie mogę zdradzić do czego służy-
odparł Skamieniały Pień po czym furbolg wyrwał medalion z rąk maga i założył go na swoją szyję.
-Musimy odnaleźć jak najszybciej gnolla i niedobitków Watahy Księżycowego Futra - furbolg wciąż poganiał.
-Spokojnie -wtrącił przysłuchujący się wszystkiemu elf- odnajdziemy ich.

Hayven

Hayven

23.08.2012
Post ID: 70678

Hayven zwrócił się do Silva i Bycha:
- Słuchajcie, pójdę po Archiego, może on jakoś porozmawia z tym furbolgiem.
- Dobra myśl - stwierdził Bychu. - Ale wracaj na jednej nodze!
Mag zniknął z polany.

Wrócił pół godziny później razem z gnollem Architectusem, mrucząc pod nosem:
- Za stary jestem na takie rzeczy... Chyba niedługo będę musiał przejść do Vadarii...
Oparł się na kolanach, ciężko dysząc, a Silveres przedstawił Architectusa furbolgowi. Gnoll uśmiechnął się i zaczął konwersację...

Architectus

Architectus

23.08.2012
Post ID: 70680

Gnoll na przywitanie ukłonił się przed furbolgiem, po czym uścisnął dłoń Silveresowi i Bychowi. Rozejrzał się wokół, a także zastrzygł uszami. Zobaczywszy medalion na piersi niedźwiedzio-człeka przybrał strapioną minę.
- Nauczycielu, już wiem, co cię sprowadza do Osady. Tak szybko do tego doszło?
- Niestety, drogi uczniu - Skamieniały Pień uspokajał oddech.
- Co było nieuniknione? - przerwał Hayven.
- Utracenie wszystkich wyszkolonych szamanów w naszym Klanie - odrzekł olbrzym.
- Archi, chyba nie mówisz, że należysz do tego klanu? - zadziwił się Silveres.
- Tak, Silveresie, ale nie czas na rozklejanie się. Z czym mamy do czynienia, nauczycielu?
- Z potężniejszymi przeciwnikami niż ostatnim razem. Rozgromili Watahę...
- CO!? Oni są nie do zdarcia przecież! - obruszył się gnoll.
- Jacyś szarlatani użyli swoich zaklęć, by tchnąć życie. Na razie wiem, że aura magiczna jest u nich silniejsza niż materiał, z którego zostali wykonani. Wchłaniają co popadnie, nawet poległych - spoważniał.
- Bzz-bzzzt-bzzzi - komary chciały coś dodać.

Silveres

Silveres

23.08.2012
Post ID: 70681

-Moglibyście nam wytłumaczyć co takiego jest w tym amulecie - spytał już nieco poirytowany elf - Mimo wszystko żaden z nas wciąż tego nie wie...
-Mam lepsze pytanie - wtrącił Hayven - Co się z resztą furbolgów i kto to zrobił?
Hodowca, mag i złodziej czasu spojrzeli na siebie nawzajem.
-Nigdzie nie pójdziemy dopóki nie dowiemy się chociaż tego co mamy robić - zadecydował elf
-I z czym ewentualnie walczyć - wtrącił Hayven
-Więc postanowione - podsumował Bychu - Nigdzie nie pójdziemy dopóki nie dowiemy się czegoś więcej.

Bychu

Bychu

23.08.2012
Post ID: 70705

Tymczasem w Przyb(ó)dówce Gildii Magów Hayven rzucił zaklęcie śliskości i niespodziewający się tego biogolem nie dał rady dłużej go trzymać. Czarodziej wyślizgnął się pod jego uchwytem i dołączył do tych, którzy zdecydowali się nie uciekać w popłochu, by ratować własną skórę.

***

Bychu siedzący wciąż na drzewie zauważył, że do polany zbliża się pewna grupa, nie wiedział kim są, lecz po chwili zobaczył, znajome twarze. Po chwili rozmowy, wszyscy wyruszyli przez polanę do Gildii Alchemików. Szli szybkim tempem, lecz czas gonił ich niemiłosiernie, ponieważ biogolemy ich ścigały. W pewnym momencie na barku elfa usiadł komar.

-Spadaj krwiopijco -rozdrażniony elf chciał już zabić komara, lecz Bychu powstrzymał go.
-Spokojnie to jeden z moich. Miał nam coś do powiedzenia wcześniej -rzekł trener biorąc komara na ręke.
-Bzziyiy Bzzyyz- bzyczał komar.
-Mówi, że wszystkie komary, które poległy w walce także zostały wchłonięte przez te stwory, zupełnie jak furboli i wilkołaki! -przetłumaczył Bychu.
- Wolę do nich nie dołączyć - Irydus przyspieszył, oglądając się za siebie, czy aby nie widać tumanu kurzu od kroków biogolemów.

Hayven

Hayven

22.10.2012
Post ID: 71743

Nagle przez polanę przebiegła grupka przerażonych alchemików, którzy rozpierzchli się i rozbiegli na wszystkie strony. Przybył za nimi również Gargon. Stwór zatrzymał się, rozejrzał i pobiegł. Pobiegł w stronę Kotliny Wojowników.

Hayven

Hayven

6.12.2012
Post ID: 72296

Hayven wkroczył na polanę.
- Hej-ho! Jest tu kto? - zawołał.
Odpowiedziała mu cisza.
"No, jasne, pomyślał Hayven, nikogo nie ma. Zresztą, czego się niby spodziewałem? Że ludzie nie będą się bali tu wrócić po zdemolowaniu tego zakątka przez Gargona?"
Mag przygotował się. Wypowiedział zaklęcie, a wszystkie śmieci zalegające na polanie zawirowały, po czym legły w ziemi i zostały zasypane przez stertę leżącego w okolicy piachu.
- Zrobione - mruknął do siebie Oberżysta.
Czarodziej ponownie wypowiedział magiczną formułę i w niebo wystrzeliły fajerwerki, układające się w słowa "Zapraszamy!". Teraz każdy wiedział, że tutaj można miło wypocząć.

Fergard

Fergard

16.01.2013
Post ID: 72729

Niewielka polana, na którą Fergardowi zdarzało się uczęszczać wciąż była zniewalająco piękna, nawet jeżeli zmieniła się nieco. Półdemon strzelił karkiem, rozglądając się. Gdzieś mignęła mu sylwetka Hayvena, nowego Oberżysty. Nic do niego nie miał, może poza zbytnią oficjalnością.
Widząc, że na chwilę obecną jednak Oberżysta nie poświęca mu za wiele uwagi, półdemon rozsiadł się na ziemi, spoglądając tępo przed siebie. Kiedy był tutaj po raz ostatni? Nie potrafił znaleźć odpowiedzi na to pytanie.

Hayven

Hayven

16.01.2013
Post ID: 72731

Hayven zauważył kątem oka ruch na polanie. Czym prędzej skierował tam kroki i ujrzał pół-demona, którego wcześniej widział w Oberży.
- Fergard, prawda? - zagaił mag.
- Tak, prawda.
- Co tu porabiasz?
- A co tu można robić? - zniecierpliwił się Fergard. - Wypoczywam sobie. A teraz rozmawiam z tobą. W sumie, przydałyby się jakieś ławki, koce...
Hayven westchnął.
- Niby tak, sam o tym myślałem, ale skąd wziąć coś takiego? Chyba że...

Fergard

Fergard

17.01.2013
Post ID: 72734

Półdemon potrafił wręcz dostrzec trybiki z terkotem obracające się w głowie nowego oberżysty.
- Opcje są dwie - mruknął, podnosząc się z miejsca. - Można albo zapewnić tu odpowiednie rzeczy gotówką - bo jestem przekonany, że w Thomeheb znajdzie się przynajmniej jeden handlarz kupczący podobnymi rzeczami - albo je wyczarować bądź przywołać te już istniejące. Od razu jednak mówię - Fergard uniósł ręce na krótką chwilę. - że w kwestii magicznej będziesz musiał zdać się na siebie, Oberżysto. Tu gdzieś niedaleko winien być opuszczony portal... a może były to ruiny? - Stratoavis podrapał się w tył głowy, myśląc intensywnie.

Hayven

Hayven

19.03.2013
Post ID: 73274

Hayven namyślał się przez chwilę. Właściwie to nie przez chwilę, ale przez dłuższy czas. W końcu Fergard nie wytrzymał. Tupnął nogą tak, że grudy ziemi wyskoczyły prawie pół metra w górę. Mag spojrzał na niego i mruknął coś o niecierpliwej młodzieży.
- Dobra, jak już nie możesz się doczekać roboty, to mam dla ciebie zadanie. Pójdziesz do Oberży i przyniesiesz kilka koców i parę koszyków z jedzeniem (mój sobowtór ci je da), a ja się zajmę... czymś innym - odezwał się czarodziej.
Półdemon spojrzał na Oberżystę.
- Hę? - mruknął.
Hayven przewrócił oczami.
- Słyszałeś. Idź już.
Fergard odwrócił się do maga tyłem i zwrócił swe kroki w stronę Oberży. Gdy półdemon zniknął z pola widzenia, Hayven zakasał rękawy i zaczął tworzyć magiczne światełka, jakby wydostające się spomiędzy jego palców. Następnie czarodziej za pomocą siekiery zostawionej przez jakiegoś gapowatego drwala ściął niskie, ale masywne drzewo i wypowiedział zaklęcie. Chwilę później przez czarodziejem stała bogato rzeźbiona ława. Oberżysta rzucił jeszcze jedno zaklęcie, które stworzyło dwie kopie ławy.
- No, zrobione - rzekł Hayven. - Teraz pozostaje tylko czekać na Fergarda...