Akt stworzenia w aktach wielu

1 2 3 4 5
Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna

AKT II - O BOGACH NR 4 I 5, A I OD NARRATORA SŁÓW KILKA

Eru, Jedyny
Melkor, smutny, bo nielubiany, cichy, bo zastraszony
Manwe, zwolennik rozwiązań siłowych
Mandos, szantażysta numer jeden
Ulmo, postać dumna, choć nieco rozmyta

Narrator, papla, acz oswojona
Aule, płodny

[na scenie: Eru, u jego stóp ze strony prawej
Melkor, po lewej reszta rodzinki)

Eru:

Wszędzie brud jest i zgnilizna
i zaciąga smrodem!
Zaraz, zaraz... wiem co zrobię!
Zmajstrujemy wodę!

[majsterkuje]

Mandos:

[do siebie]

Nawet nie wiesz co wnet czynisz
Ojcze w czynach wartki!
Już ja widzę, jak nad zlewem
klną Cię małe dziatki!

Ulmo:

[dumnie]

Zwać mnie będą Posejdonem!!!
Jestem Morza Surmą!!!

Eru:

Dobra mały przestań pieprzyć!
Na imię masz Ulmo.

[Ulmo milczy ja niepyszny i decyduje się siadać.
Podchodzi do Melkora, patrzy na niego uważnie,
następnie zawraca i siada z drugiej strony,
koło Manwego]

Melkor:

[do siebie]

Jakże ja mam życie ciężkie!
Każdy dzień za długi!
Dziś na nowo znów odkrywam
że mię nikt nie lubi.

Eru:

Zaschło mię już mocno w gardle,
Na milczenie pora!
Niech kto inny teraz papla
Stworzę Narratora!

[majsterkuje]

Melkor:

[podrywa się]

Cóż Ty czynisz drogi Ojcze?
Lubisz, jak ktoś ględzi?
Przepowiadam Ci: ględzeniem
nas do grobu wpędzi.

Mandos:

[podrywa się i odciąga Melkora na słóweczko, wkurzony]

Zaraz mogę przepowiedzieć,
Jaka ty gadzina
Czy się będziesz mi, o Melku
W przepowiednie wcinał?

[Melkor przestraszony siada potulnie, tymczasem
zgromadzonym objawia się Narrator, cały w czerni
i koloratce, z dziwnie rydzykowskim wyrazie twarzy]

Narrator:

Pewnie, wpędzę Was do grobu
Poganie cholerni!
Lecz do raju nie pójdziecie.
Bośta są niewierni!

Eru:

[załamany faktem, że jest niewierny]

Och, co czynić synalkowie?
Przeta to potworek!
Róbcie, czyńcie, bo inaczej
Trafimy do Tworek!

Manwe:

Wiem coś Ojcze z doświadczenia.
Jak komuś przypieprzyć.
To się może, proszę Taty
Nawet mu polepszyć.

[co czyni]

Narrator:

Och, jak lepiej człowiekowi
gdy mu ktoś przygwiżdże.
Już czuję, jak mię opuszcza
Wrzód na organiźmie!

Jestem zdrowy, młody, piękny
Niemal jak z "Palomy"
Już mi się Radyja nie chce.
Jestem oswojony!!!

Eru:

Wszyscym radzi [radują się] tedy wreszcie
Czas stworzyć kowala
Czas, bo przecież mi się całkiem
Śrubokręt rozwala

[majsterkuje]

Narrator:

[do Widowni]

Jak widzicie, boski Eru
płodne to pachole
Jeszcze raz niech coś zmajstruje
Otworzym przedszkole

[Widownia Narratorowi krzywdę robi...]

Aule:

Dzięki ojcze, żeś mnie stworzył
Częśc Tobie i chwała
Trud płodzenia nie zaniknie
ja spłodzę krasnala

[idzie płodzić]

Narrator:

Poszedł płodzić boski Aule
pewny swoich knowań
Ale zanim płodzić zaczął
Projekt narysował

Piękna o tym jest ballad,
muzyka aniela
na cymbały rozpisana.
Trza stworzyć Jankiela!

[już ma przedłożyć projekt Eru, ale...]

Ale że już późna pora
A nam nie brak taktu
Oddam głos już Mandosowi

Mandos:

Koniec tego aktu.


Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna
1 2 3 4 5