Akt stworzenia w aktach wielu

1 2 3 4 5
Poprzednia Jesteś na stronie 5.

AKT V: PIEŚŃ AINURÓW, CZYLI SZTUKA AKUSTYCZNA.

Dramatis personae (in order of appearance) /

Narrator, czyli postać w sztuce mówiąca i to z definicji
Melkor, postać śpiewająca, to w konfuzji, to niezupełnie
Jezu Chryste, przypadkiem i na moment
Manwe, Wojownik, takoż Światła, co Decybeli
Varda, panna na scenie przelotna
Mandos, future forecaster
Obwieszczenie, krótkie, płatne, węzłowate
Grupa, co Trzyma Władzę (Jury, znaczy)
Aule, konferansjer z przepony
Tulkas, wokalista liryczny
Starszy Pan, dla przyjaciół Rysio

Czas akcji: przed czasem
Przestrzeń akcji: poza przestrzenią

* * *

Intro:/

Narrator:

[cichutko, wstydliwie]

Ja na chwilkę... Na momencik...
Nie trzeba się wpieniać...
Chciałbym wam tu opowiedzieć
bajkę ze Śródziemia...

Bajka będzie całkiem śmieszna...
To główna jej cecha!
Nawet książe Krzywousty
przy niej się uśmiechał...

[uśmiecha się Narrator. Trochę krzywo...]

Będzie to sztuka muzyczna...
Znaczy, że opera!
Nie wyrzucajcie głośników...
Będzie czysto! Nieraz...

[uśmiech, paskudny]

A więc: Achtung! Zaczynamy...
Będzie wprost wspaniale...

[jęki słychać... Ale jakie!]

O! Aktorzy już gotowi!
Melkor ćwiczy skalę...

Scena I:/

Melkor:

[skalę ćwiczy]

Do re mi. Fasola. Si do!
Eru, jak ja śpiewam!
Sam mogę robić za boysband!
Braci mi nie trzeba!

Jestem cudny! Mogę wszystko!
Moge śpiewać dicho,
mogę punk, mogę klasyczną...

Głos, zza sceny:

A możesz być cicho?

Melkor:

[skonfud... skondfun... w konfuzji]

Cóż to?! Głosy?! Jezu Chryste!!

[... ?!?!?!]

Kogóż ja tu słyszę?!

[wchodzi Manwe]

A, no tak! Wojownik Światła.
W skrócie: mój braciszek.

Manwe:

[ironicznie, a szyderczo]

O! Mój brat! Ten pierworodny..
Artysta prawdziwy...

[do Melkora]

Czego jęczy? Czego stęka?
Ma hemoroidy?

Melkor:

[na stronie]

Panie, jak ja go nie dzierżę!
Pieczony palladyn!

[do Manwego]

Twoje demo sobie puszczam,
choć badziew. Z zasady.

Narrator:

[nadchodząc, z Nienacka]

Tutaj, droga Publiczności,
sekret Ci wyjawię:
Manwe płytę wydał, dumny...
Słowem: nieciekawie!

Melkor zaś, nowina nowa,
mocno mu zazdrości,
Śpiew więc ćwiczy. Jest tragedia,

proszę Publiczności!

Tedy kłócą się:

Melkor:

Jam lepszy!

Manwe:

Jam jest! Powiedz, Vardo...

Varda:

[chwilowo, przelotem, z naciskiem, z makijażem (na twarzy)]

Cisza chłopcy! Koniec zabaw...
Nadchodzi tu Mandos!

Mandos:

[nadchodzi z Tamtąd]

Witam panów! Proszę, "mute!"...
Złotem jest milczenie.
Przepowiednia jest. Na dzisiaj.
Przyjdzie Obwieszczenie.

Melkior:

[sarkastycznie]

Obwieszczenie? Niech nadejdzie,
jeśli ma potrzebę.
Jam jak góral. Ja powitam:
i solą, i chlebem.

Manwe:

[patrząc w dal, a daleko]

Jest potrzeba! Coś tak mknie tu,
że aż zwija drogę...

Jakby kto stworzył policję,
to miałby zarobek...

Obwieszczenie:

[mknąc z Kądinąd]

Witam Państwa! Krótka notka:
"Z inicjatywy Eru

Konkurs Śpiewu jest. Niedługo.
Solo. Bez partnerów.

Iluvatar stworzył Jury,
w małym, rzutkim składzie.
Całkiem to ciekawa Grupa.
No i Trzyma Władzę...

Jeśli nawet nie wygracie,
nie będzie to wstydem."
Koszt notatki: czypieńdziesiąt.
Płaćcie, a ja idę!

[pieniądze dostaje, odchodzi do Kądkolwiek]

Narrator:

[optymistycznie]

Informacja wiela cieszy
Manwe i Melkora.
Wreszcie wyda się, kto lepszy!
Najwyższa to pora!

Będzie contest! Obydwoje
wystąpią na scenie...

Mandos:

[ponuro]

Tym sposobem nad Muzyką
wnet zalegną cienie.

Scena II:/

Narrator:

[wchodzi na scenę przy - tradycyjnie - brawurowych oklaskach
- tradycyjnie - rozbawionej Publiczności]

Cicho być! Konkurs jest w toku!
Śpiewają bogowie...

Manwe będzie Wam rapował...
Aule go zapowie!

Aule:

[donośnie, z przepony]

Przed Wami, na scenie, Manwe!
Śpiewa barytonem!

Eru mu zapoda bitem...

Eru:

[pstrykając palcami]

Check it out! Zrobione!

[Bit leci, nie wiadomo skąd, ale na pewno nie z samplera.
Manwe śpiewa, nie wiadomo jak, ale na pewno nie dobrze.]

Narrator:

Ryczy Manwe. Głos donośny
wzlatuje nad chmury.
Śpiewa, śpiewa... - aż się zmęczył!

Aule:

Posłuchajmy Jury!

[i słuchamy]

Członek Jury (1):

Jam jest Jacek nie-Soplica!
Pierwszy głos w zespole!
Śpiewasz słabo! Jeśli przejdziesz,

to coś sobie zgolę!

Członek Jury (2):

[tak jakoś niezdecydowanie...]

Jestem Robert, jestem w kropce.
Śpiew Twój, przyjacielu...

Wiesz... Jam za... A nawet przeciw!
Nie wiem... A Ty, Elu?!

Elu... Znaczy, Ela:

W górnych partiach dolnych dźwięków
z tonu trochę schodzisz!
Ale "Nie!" Ci dziś nie powiem...
Nie będę Ci szkodzić!

Członek Jury (4):

[w tle słychać marsz żałobny... Melkor coś nuci?]

Ja zaszkodzę! Żeś zaśpiewał,
jakbyś był pijany!
Taka chwiejna intonacja...
Jestem obrzygany!

[ponure milczenie...]

Narrator:

Straszne słowa, straszne jury,
straszna to godzina!
Myślą bogi, co tu począć...

Manwe:

[rzutko]

A może wiedźmina?

Narrator:

[tak na marginesie, lekko zawiedzony]

Niestety, pomysł upada!
Nici z krwawej waśni!
Wiedźmin wszak trochę zajęty,
bo gra w "Starej baśni".

Gra takowoż znów muzyka!
Całkiem znany schemat...

Aule:

[donośnie, as usual]

Teraz Tulkas. Pieśń liryczna.
Eru podda Temat.

[Eru poddaje melodię, Tulkas śpiewa, Jury głuchnie]

Narrator:

Śpiewa Tulkas, śpiewa słabo!

Jury, do klątw skore
straszliwie go obsobacza...

Tulkas:

Nie będę tenorem!

[smutne, nie?]

Narrator:

Bogu smutno, a na scenie
na wokalu zmiana:
Melkor stoi, oczy błyszczą,
z pyska cieknie piana.

Melkor:

Moja kolej! Kto najlepszy,
to czas wnet pokaże!
Pieśń będzie, co metalowa!
Eru na gitarze!

Zaczynamy!

Narrator:

I zaczęli!
Pędzą decybele...
Mkną palce po srebrnych strunach
Szybciej, faster, schneller!!

Śpiewa Melkor:

Melkor:

Sza la la la....

Narrator:

Ela na to:

Ela:

Chryste!

[dum-dum-dum-dum... ?!?!?!]

Własnym uszom mym nie wierzę...
Te tony są czyste!

Jaki głos! I jaka skala!
Jaki zakres giętki!
I jak głośno! Oj, za głośnoo...!

Mandos:

[tonem-co-wyjaśnia-wszystko]

Pękły jej bębenki.

Narrator:

Sprawę chce ratować Aule...

Aule:

Opanuj się, stary!

Narrator:

Nagle słychać Eli skowyt...

Mandos:

[tonem-co-jak-wyżej]

Pękły okulary.

[w tym miejscu przypominamy, że sztuka przeznaczona jest
jedynie dla osób pełnoletnich. Wszelkie krwawe sceny zostały
odegrane za pomocą keczupu, galaretki truskawkowej i sosu tabasco.
Nie próbujcie tego w domu.]

Narrator:

Eru precz gitarę rzuca,
skacze na ratunek!
Boskie moce bierze z sobą...
No i opatrunek.

Eru:

Nic się nie bój, droga Elu!
W boskiej tyś opiece!
Narodowy Fundusz nie chce,
to ja cię poleczę!

[bandaż zębami przytrzymuje, szepleni więcz trochę]

Sztreszu nie trza. Nie mdejemy!
Do choery... Ea!!!

Narrator:

Tak z owego szeplenienia
powstała nam Ziemia!

[i finał!]

Outro:/

Narrator:

Widzicie! Powstanie Świata
to przypadku dzieło...
Nie dziw więc, że dziś logikę
nam w Ojczyźnie wcięło..

Z tego cała papka, chaos,
burdel, życia szkoła...
Z tego rejwach i bałagan...
Z tego także morał!

Choćby wszystkie ptaszki świata
kwiliły na drzewach,
Ty zlituj się nad bliźnimi...
Na bogów, nie śpiewaj!

Jeśli będziesz, światu przydasz
smutku, zgryzot, troski...
Albo będzie jeszcze gorzej...

Starszy Pan:

Tu Rysio Rynkowski...

[kurtyna opada złowróżbnie....]


Poprzednia Jesteś na stronie 5.
1 2 3 4 5