Misterne RękopisyBaśnie z Lasu Kłów |
Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4 5 | |
---|---|
Faramir2003-07-25 11:42 |
Wstęp:
Siedzę sobie w mom wygodnym foteliku, obok mnie wiatrak monotonnie rozwiewa stojace w miejscu, gorace powietrze, a w tle słychać cudowne rymty Blind Guardianu. Słowem: bajka. A do tego mym oczom ukazuje się nowa opowieść Mirabell. Mirabell, która w sumie powoli staje się mą ulubioną autorką w Osadzie. Nadzieje przed rozpoczęciem czytania mam duże. Wymagania tym samym także.
Rozwiniecie:
1) I od razu sie musze przyczepić. "krótkotrwałe istotki" - w odniesieniu do ludzi nic a nic mi nie pasuje! Natomiast cały wstęp, zrobił na mnie niezłe wrażenie. Od razu dał dać posmak czegoś, co kryje się w cieniu, i nie ujawnia, albo po prostu nie jest zauważane. Świetne!
2) "Wyszłam spojrzałam w stronę wsi" - a nie wyszłam i spojrzałam?
3) Maciek, Ewa, Deleckich? - hmmm... skad nagle takie Polskie imiona i nazwiska? Choć... bo baśni one akurat pasują...
4) "aż wybuchnie sprzecza" - sprzecza czy spreczka?
5) " Aż usłyszelimy okropny wrzask i polecielimy do Lasu" - osoby mieszkające na wsi mówią raczej bez tego "y" na końcu, czyli nie osłyszelimy, tylko usłyszelim, nie polecilimy, tylko polecielim. Wiem to:).
6) "weszły ze mną tylko trzy osoby: Ojciec chłopca,[...] Raynna [...] i Diana, moja klacz, którą zawsze zaliczam do kategorii osób." - przepraszam, może i ona lubiła i naprawdę szanowała swego konia, ale nazwanie go osobą to lekka przesada;))...
Zakończenie, tudzież podsumowanie:
Hmmm... mam mieszane uczucia. Z samego początku byłem bardzo rozentuzjazmowany. Podobało mi się i to strasznie, jednak... jednak kiedy zaczęłaś przedstawiać główną bohaterke i to zaczęłaś to robić w pierwszej osobie... jakoś straciłem zapał. Nie wiem czemu, ale jakos nie przepadam za opowieściami w pierwszej osobie pisanymi. Jakoś... nie przekonują mnie one.
Hmm... co dalej... akcja - ciekawa i zgrabnie napisana, ale jednak... jednak to nie to samo co było przedtem - w "Cieniach..." i w "Skrzydle...". No niestety, ale na razie mnie średnio zainteresowało. Jednak opisy wciąż są świetne i kilka scen mnie żywo zainteresowało! Gdyby tylko ta główna bohaterka tak nie kojażyła mi się z doktor Kłin :).
Na razie, tak asekurancko - wystawię czwórkę. Ale może się to zmienić, w sumie wątpię by na gorsze. Bo może to początek tylko taki słabszy jest? Mam nadzieję, bo sam początek tego opowiadania - do pierwszych gwiazdek spodobał mi się bardzo i dawał nadzieje, że będzie tutaj naprawdę ciekawa akcja i fabuła. No, zobaczymy! |
Farmerus2003-07-27 23:52 |
No i przeczytane.
Zwłaszcza wstęp mi do gustu przypadł - jest taki prawdziwy.
Jak na razie (z uwagi na brak konceptu, co będzie dalej)...
Oczywista wiem, że ostatecznie i tak będzie 6 (jakże mogłoby być inaczej), ale przynajmniej będę miał radość z podwyższania oceny :).
Pozdrawiam serdecznie
P.S.
|
Faramir2003-07-29 12:21 |
- "przyglądając się jaj zapłakanej twarzy" - jaj zapłakanej?;))
Poza tym - podoba mi się co raz bardziej.
Zaczynam się wciągać, i to mocno! Fabuła, mimo iż wciąż jeszcze mało wiemy, to jednak zaczyna być interesująca. Poza tym pojawia się wątek z tą córką króla, czy kto to tam jest:). I mnie on także zaciekawił szczerze.
Opisy bajeczne, jak to u Ciebie zawsze;).
Dalej, dialogi takie jak zawsze - naturalne i świetne.
Cały czas nie podoba mi się to, że opowieść w dużej mierze jest w pierwszej osobie, jednak powoli zaczynam sie przyzwyczajać do tego. No, i już główna bohaterka nie przypomina mi doktor Kłin:). Teraz, kiedy pokazuje ona, że wcale tych wieśniaków nie lubi, zacząłem ją widzieć jaką bardziej realną postać. Bo w sumie taka osoba, po studiach magicznych, która życie spędza na takim odludziu, powinna być wkurzona na bezsens własnej egzystencji. To mi się podoba.
I koniec końców...
Mirabell (2003-08-17): |
Ururam Tururam2003-08-07 12:53 |
Bardzo dobre choć nie porywające. Solidne pięć się należy. |
Starless2003-08-15 07:26 |
Hm,Hm, Hmmm...cóż tu nam pani Mirabell zaproponowała..
Pisząc krótko - kryminał fantasy, napisany stylem A. Sapkowskiego a fabułą przypominający sławną serię z Sherlockiem Holmesem w roli głównej czy "Archiwum X";).
Coż, do tej pory, mało który z osadowych krytyków, dogłębnie analizował dzieła naszej ukochanej i lubianej pisarki. Postanowiłem być jednym z pierwszych, który podejmie się takowej próby.
Przedstawiam wam analizę rozdziału pierwszego:
1. Dysputa na temat filozoficznego wstępu ;)
*"Są jak te piękne kwiaty, kwitnące tylko przez jedną noc i tylko jeden raz w życiu rośliny, spektakularne, krzyczące kolorami i umierające zaraz po urodzeniu."
(myślę, że po "życiu", powinnaś postawić kropkę, ale głównym powodem wyselekcjonowania tego zdania, jest zagadnienie poniżej)
"Patrzą na siebie, próżni i zachwyceni samymi sobą, zapominając o innych częściach rośliny, które były tu przed nimi i będą jeszcze długo po nich."
(jeśli wpierw porównujesz człowieka do "rośliny" a w następnym zdaniu piszesz o jej częściach, czyli o nodze,ręce, głowie - bo tak tu z tego wynika - to zdanie wydaje się bez sensu; Proponuje ująć to inaczej:
* "Nie dopuszczeni do odwiecznych tajemnic przyrody wymyślają własne, a rzeczy niezrozumiałe tłumaczą sobie mitologią, albo barwną i pełną czci i strachu przed tym, co nieznane, albo napuszoną i zadufaną w sobie, głoszoną przez więdnących staruszków w niezrozumiałych dla nikogo oprócz nich samych dziełach. "
(te zdanie napisane jest trochę niedokładnie i trudno się je czyta, proponuje dodać do niego kilka znaków interpunkcyjnych a mianowicie:
"Swoje nieznaczne sprzeczki nazywają wielkimi wojnami, bo będąc młodymi i przemijającymi nigdy nie mogli widzieć prawdziwej wojny."
(hmm ,jako historyk muszę zaprotestować - czy widziałaś może film "Europa, Europa" - zakładam, że tak. Ukazuje on m.in oddziały Hitler-Jugen, które złożone były z kilkunastoletnich chłopców. Uwierz mi, te nieszczęsne dzieciaki doświadczyły na sobie koszmarów wojny, natomiast ich rówieśnicy ładne kilkaset lat wstecz uczestniczyli w Wyprawach Krzyżowych, które swym ogromem i okrucieństwem przewyższają nie jeden konfliktl; dlatego domagam się wyjaśnienia sensu powyższego zdania ;))
*"Patrzą na siebie, próżni i zachwyceni samymi sobą, zapominając o innych częściach rośliny, które były tu przed nimi i będą jeszcze długo po nich....
(te dwa zdania, mówią o tym samym, więc uznałem to za powtórzenie)
2. A teraz kilka zjedzonych literek i pominięć oraz skojarzeń - hihi.
*"dziwożony wodne, leszy.." (pan Sapkowski zawsze pomocny ;))
"...iż biegnące(a)..."
*"Z daleka poznałam, że (to) o Raynna. "
"...w swoim mniemaniu..." - przydałby się to wziąść w nawias.
*"Więc skoro już nie żyje, to nie musiałaś tak biec. Poza tym ja go nie wskrzeszę... (bezduszna..:).)
"Skóra na brzuchu była rozdarta w poprzek, wyjęte na wierzch wnętrzności leżały niechlujnie porozrzucane po całym ciele. " - piękne zdania;)
* "Aż usłyszelimy okropny wrzask i polecielimy do Lasu. No i leżał tam. Na ścieżce. Córka musiała coś zobaczyć, upuściła go i uciekła." (hehe - niech zadzwonią do Geralta - 1-800-I-KILL-MONSTERS - darmowa wycena;)))
"...i Diana, moja klacz, którą zawsze zaliczam do kategorii osób." (hehehehe - dobre)
*"Nie było widać żadnych śladów, oprócz paru złamanych gałązek i nieokreślonych śladów na mchu, ale te znaki mogła zostawić siostra chłopca. Podniosłam się i napotkałam pytające spojrzenia." - (hmm, odważna to dziewucha, wszyscy w około bają się tego lasu a ona wybiera się z rodzinką na miejsce zbrodni bez żadnej obstawy ani ochrony...)
KONIEC.
(jak do tej pory, opowiadanie napisane bardzo dobrym językiem, trzymające w napięciu - zobaczymy co przyniesie rozdział II - pewnie kolejne ofiary ;))
DRODZY WIELBICIELE(ki) ;)) ANALIZA II ROZDZIAżU JUŻ NIEBAWEM! ;)))
Pozdrawiam Cię słodka Mirabell i życzę weny, abyś jej nie utraciła (czytaj - ochoty do pisania), bo jak narazie robisz furrorę w naszej kolorowej osadzie ;). Mirabell (2003-08-17): |
Starless2003-08-15 21:30 |
ROZDZIAż II:
*"Lasu biło chłodem i jakimś nieuchwytnym, przypominającym grzyby zapachem. Tylko że w Lesie nie było grzybów. A z resztą, kto wie..."
(to jak to w końcu jest z tym grzybami? są czy ich nie ma? - hehehe)
"...co ja tu robię, po co pędzę ten cholerny wiejski żywot na jakimś zadupiu i zajmuję się chorymi na ospę dzieciakami i kulejącymi końmi?"
(ekm, miejmy nadzieję, że nie chodzi tu o "Pazur Behemota" ;)))
*"...przyjechałam tu szukać świętego spokoju. Ale szybko okazało się, że oprócz świętego spokoju potrzebne mi jest jedzenie i ubranie. Na szczęście w pobliżu była wieś."
(hmm coś mi się tu nie zgadza. Bohaterka mówi, że przyjechała "tu", czyli chodzi jej o WIEŚ w rzeczy samej, więc nie rozumiem następnego zdania. Wydaje mi się ono zupełnie nie potrzebne, można je śmiało usunąć i kontynuować bez niego)
"...nienawidziłam tych wszystkich ludzi i ich głupich problemów."
(nie za ostre słowa? przecież to takie fajne wieśniaki - hihi)
*"-Ja?- rzekł szczerze zdziwiony- (J)ja się nie skradałem." (literówka)
"Podszedł do (niej) bliżej, ale zachował bezpieczną odległość. Tak, jakby bał się mojej klaczy." (literówka)
*"...zawstydzona jak jakiś podlotek na pierwszej randce,..."
(wyraz "randka" uznałem za niefantastyczny i proponuje go zamienić określeniem - "zchadzka")
"Leciała najszybciej, jak mogła...."
(heh, to ta dziewczynka latać umiała...ciekawe, wiem, wiem, chodziło Ci, że szybko biegła ;), proponuje, więc zmienić ten wyraz na "pędziła")
TO TYLE.
POZDRAWIAM SERDECZNIE I CZEKAM NA CIĂâG DALSZY. Mirabell (2003-08-17): |
Aiwelosse2003-08-29 00:08 |
O Eru, nawet nie wiesz, jak się cieszę :)
Cieszę się, bo, podobnie jak z poematami, problem miałem. Ot, nic mi się do tej pory nie podobało, wszystko jakiś niesmak budziło, w nudę wpędzało i zmuszało do wystawienie niewysokiej oceny. Zmuszało, ale już nie zmusza. A powód jest ku temu banalny, a prosty.
Mnie się podobało! :)
Podobał mi się wstęp, interesujący, świetnie budujący klimat opowiadania. Podobała mi się dobrze napisana narracja, realistyczne dialogi, wyraziste postacie. Fabuła mnie wciągnęła, bo interesująca jest, a i straszna troszkę...
Podsumowując - bardzo dobrze jest :) Póki stawiam piątkę, z szóstką się wstrzymam, aż się zagadka rozwiążę. Co, mam nadzieję, stanie się wkrótce :)
Pozdrawiam serdecznie |
Farmerus2003-09-01 18:37 |
Ktoś 2 wystawił i nawet nie uzasadnił tej oceny...
I to takiemu dziełu i takiej autorce!
Czyżby mściwością to woniało?
Echh... Ururam Tururam (2003-09-23): |
Aiwelosse2003-09-01 19:10 |
I dlatego jestem za tym, by oceny były jawne. Co by było wiadomo, gdy kto komu ocenę złośliwie zaniża.
A poza tym... jak się wystawia ocenę, to wypada - jak na mnie - ją uargumentować. Ale to już tylko sumieniu Waści pozostawiam... |
Starless2003-09-02 06:15 |
Ten kto wystawił ocenę 2 takiej autorce i jeszcze nie ma na tyle odwagi żeby się do tego przyznać i ocenę swą uzasadnić, jest nie godny bycia Jaskiniowcem!
Toż to zwykła zawiść i zazdrość, że ktoś pisać umie a ktoś nie.
Także jestem za ujawnianiem ocen! Wtedy nie będzie takich sytuacji jak ta a co za tym idzie, pozbędziemy się pseudo-krytyków, którzy działają na szkodę Namiotu Minstreli oraz całego Imperium i złośliwe obniżają oceny.
Ja bym taką osobę do Trybunału wręcz podał i sprawę jej założył! ;)
Pozdrawiam |
Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4 5 |