Nowe Życie
1 2 3 4 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 3. | Następna |
W pomieszczeniu było ciemno... Tylko świece dawały słaby blask. W ciemnościach nie można było dostrzec, czy ściany są czymś ozdobione, ale było wątpliwe, że wisiały na nich jakieś obrazy. W powietrzu unosiła się słaba woń stęchlizny, która nagromadziła się tutaj przez wieki. Na ziemi leżał wielki czerwony dywan, który zakrywał większą część podłogi w pokoju. Na staroświeckiej kanapie siedziała kobieta przed którą klęczała postać. Nagle dał się słyszeć krzyk, niespodziewany, jak piorun na burzowym niebie.. Głos tak samo niespodziewanie zamilkł. Niewątpliwie należał do człowieka.
- Ushade, pragniesz jeszcze krwi?
- Tak - odpowiedziała odrzucając na bok ciało mężczyzny. Który jeszcze przed chwilą żył. To on krzyczał..
- Przyprowadźcie jeszcze jedną ofiarę! - Jego głos niósł się echem po pokoju.... Jeżeli można to nazwać pokojem.
W chwilę potem dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn wprowadziło do sali szamoczącą się kobietę. Została rzucona Ushade pod nogi.
- Jak się nazywasz? - Zapytała melodyjnym głosem, pokazując przy tym swoje piękne kły.
- Adee - dumnie odpowiedziała kobieta, patrząc wampirzycy prosto w jej zielone oczy.
- Nie boisz się mnie? - Ushade ponownie uśmiechnęła się.
- Niby, czego mam się bać? Pewnie i tak mnie zabijesz. Czy teraz czy później. Żadna różnica.
- Życie Ci nie jest miłe?
- Nie. Nie mam po co żyć. Nie mam dla kogo żyć.
- Dobrze więc.
Ushade wstała. Powoli, jakby z namysłem, stawiała każdy kolejny krok. Adee, która klęczała oddalona kilkanaście stóp od wampirzycy, czekała na każdy kolejny krok z utęsknieniem. Ta chwila trwała i trwała... Gdy wampirzyca stanęła naprzeciwko swojej kolejnej ofiary, błyskawicznym ruchem odgarnęła włosy z jej szyi. Kiedy wbiła kły w tętnicę poczuła, że żyje. Było to jej prawdziwe życie. Przez jej usta popłynęła ciepła, sycąca krew. Tak to naprawdę było przyjemne. Ciało już martwej dziewczyny odrzuciła na bok. Wtem podszedł do niej Togu i pocałował ją namiętnie, tak jak całują się kochankowie przed kolejnym rozstaniem... Gdy oderwał swoje usta od jej jeszcze pełnych krwi, jakże smacznych i pociągających ust.
Wziął ją za rękę i poprowadził do innego pokoju.
W pomieszczeniu panował półmrok. Ushade szła cicho po starej dębowej podłodze, rozglądając się z zachwytem.
- To zbrojownia. - powiedział.
Młoda wampirka przyglądała się z nabożną czcią, każdemu narzędziu śmierci wiszącemu na ścianie, czy też leżącemu na stołach rozstawionych wokół przestronnej sali.
- Możesz wybrać, co tylko zechcesz.
- Co tylko zechcę...- wyszeptała.
Wolnym krokiem ruszyła obchodząc wokoło, całą komnatę. Jej błyszczące, zielone oczy, dokładnie lustrowały każdą z broni. Pięknie wykonane miecze, masywne topory, nieporęczne lecz zabójcze korbacze, halabardy, rapiery, florety, sztylety, szable, włócznie, łuki, kusze, dmuchawki i inne śmiercionośne przedmioty, których nie potrafiła nawet nazwać. A ona mogła wybrać co tylko chciała! Sprawdziła kilkakrotnie każdą z broni, robiła improwizowane ataki, zabijając wyimaginowanych przeciwników, ale żadna z dotychczasowych nie przypadła jej do gustu. Bronie drzewcowe, jak halabardy czy włócznie, w ogóle jej nie odpowiadały. Potrzebowała czegoś lżejszego, szybszego, czegoś z duszą... Nagle jej wzrok utkwił na metrowym, czarnym przedmiocie, lżącym kilka stołów dalej. Spojrzała na dziwne gwiazdki, zakończone ostrzami, nietypowe sztylety bez rękojeści i trzy smoliście czarne pochwy. Uniosła najdłuższą z nich i powoli wysunęła błyszczącą klingę. Broń ważyła mniej od zwykłego miecza, miała okrągłą gardę i była lekko zakrzywiona. Jej oczy dostrzegły dziwne znaki wyryte na ostrzu.
- Co to jest? - zapytała.
- Katana. Miecz wschodnich wojowników, zwanych samurajami. Legendy mówią że niczego się nie lękają.
- Katana... Zadziwiająco lekkie jak na broń dla mężczyzny. Tu są jakieś dziwne znaki. Co one znaczą?
- To znane powiedzenie w kraju pochodzenia tego miecza, a znaczy: "Wahanie jest ziarnem porażki"
- Tak... A pozostałe?
- Najkrótsze to Tanto, a średnie Wakizashi. Katana i Wakizashi w tandemie zwane są Daisho. To bronie wymagające dyscypliny i opanowania, ale wiedziałem że ci się spodobają...
- Dlaczego ty ich nie wziąłeś?
- Mówiłem, dyscyplina i opanowanie. Nie potrafiłem nimi walczyć. Nie chciały się mi poddać... Tamten jest mój. - wskazał leżący na podstawce miecz. Dostałem go od samej Sefi.
- Kiedy zaczniemy trening?- spojrzała na niego z błyskiem swych zielonych oczu i uśmiechnęła się wyzywająco...
- Kiedy tylko będziesz gotowa.
Do pokoju wdarły się pierwsze promienie słońca. Słudzy pojawili się jakby z nikąd. Zasłonili wszystkie kotary w oknach i wyszli. Zaczynał się nowy dzień...a z nim egzystencja ludzi.
- Czas położyć się spać Ushade.
- Z miłą chęcią.
Przeszli przez cały dom, który przypominał bardziej magazyn, a jednak czuło się w tym budynku jakąś atmosferę. Ale czy domową? Nie całkiem...
Sypialnia była gustownie urządzona, wielkie łoże z baldachimem komponowało się z kolorystyką całego pokoju. Meble pochodziły z XII wieku. Były bogato zdobione, po prostu piękne.. Po przyjrzeniu się postaciom zdobiącym kolumny baldachimu można było dostrzec, że każda jest inna, starannie wykonana, ale zarazem straszna... Ponieważ ukazana w momencie agonii...
- Sypiasz tu sam?
- Nie, zdarzało się że miałem towarzyszkę. Teraz mam nadzieję, że miejsce obok mnie przez długi czas nie będzie puste.
- Też mam taką nadzieję.
- Przepraszam, zaraz wrócę.
Togu wybiegł z pokoju jak oparzony, widać, że przypomniał sobie pewną nie cierpiącą zwłoki sprawę i musiała być ona załatwiona za dnia. Ushade w tym czasie przebrała się ze skórzanego ubrania, które nadal miała na sobie w zwiewną, letnią koszulę nocną. Która współgrała z kolorami pościeli - była błękitna.
Gdy wrócił, błyskawicznie przebrał się w czarne atłasowe spodnie do spania i położył się obok Ushade na łożu. Po chwili przekręcania się z boku na bok, postanowił przysunąć się i przytulić do wampirzycy.. Po ciężkiej nocy, która bardzo rzadko się zdarzała , ponieważ mało kogo postanawiał przemienić, ten dotyk był ukojeniem.
W sumie było to coś prawie nowego, ponieważ Ushade była trzecią kobietą, którą zmienił. Ale z nią łączyła go jakaś dziwna więź, i przeczuwał, że ona naprawdę wiele osiągnie i będzie wyjątkowa. Gdy zasypiał, ta myśl nie dawała mu spokoju...
Poprzednia | Jesteś na stronie 3. | Następna |
1 2 3 4 |