Pazur Smoka
1 2 3 4 5 6 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 6. |
Arimonth był olbrzymi. Miał czerwoną lśniącą skórę, a niektóre miejsca na ciele miał pokryte żółto-pomarańczowymi łuskami. Z jego olbrzymiej paszczy wydobywały się trujące, jak mniemał Osgarth, opary. Jego zęby mogły rozszarpać olbrzymiego Rigtorigna (skrzyżowanie słonia z kondorem) bez najmniejszego problemu. Z czerwonych oczu można było wyczytać wielką mądrość. Jego pazury były wielkości dłoni człowieka, a że miał ich 7 u każdej ręki, stawał się najniebezpieczniejszym smokiem, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. W jego wyglądzie dziwne mogło wydać się tylko to, że na całym ciele miał czarne plamy, przez które wcale nie wyglądał na króla smoków.
Przez chwile w jaskini panowała cisza, a potem przez grotę przetoczył się ni to ryk, ni to pomruk. Głos ten wydał smok, po czym odezwał się:
- Kto zakłóca mój spokój? Czy przyszedłeś się ze mnie naśmiewać, człowieku? Jak cię zwą? I tak właściwie to po co tu przybyłeś? - w jego głosie słychać było ogromne zmęczenie.
- P-p-przybyłem sm-mo-smo... - mag ze strachu zaczął się jąkać - królu s-smoków, żeby odciąć ci twój p-pazur! M-możesz oddać m-mi go z-z-z własnej woli, a-albo s-stanąć d-do n-nierównej w-walki!
- Właściwie to mógłbym stanąć do walki - powiedział drwiąco smok - ale bałbym się, że przegram. Powiedz mi najpierw, co dzieje się w wielkim świecie, zwanym przez was, ludzi, Erthią. Gdy zszedłem do tej jaskini, na górze było jedno wielkie państwo, a jak jest teraz? - Wypowiadając te zdania smok wymachiwał uszami.
- Na górze nadal jest jedno państwo, ale może się to zmienić, bo twoi orkowie szykują się do wojny z całym światem!
- Moi orkowie? Siedzę w tym podziemiu od wieków i straciłem panowanie nad orkami. Nie wiem, kto nimi dowodzi!
- Ale musze ci i tak obciąć pazur! Stawaj do walki!
- Dobrze, jak chcesz, ale pamiętaj, że uprzedzałem!
Osgarth wyciągnął miecz z pochwy i zaatakował. Smok machnął ogonem, ale mag zdążył odskoczyć. Wykonał błyskawiczny wypad trafiając potwora prosto w łuskę. Miecz złamał się z trzaskiem, nie czyniąc Arimonthowi żadnej szkody. Smok się roześmiał i wziął głęboki oddech. Już miał dmuchnąć w maga ogniem, kiedy z jego ust wydobył się dym. Tym razem roześmiał się Osgarth.
- Wiele lat w wilgotnych podziemiach nie działa dobrze na twój ogień? Teraz zobaczymy!
W tej chwili zaczął wymawiać jakieś niezrozumiałe słowa, a na jego palcach pojawiły się złote iskierki. Im dłużej wypowiadał zaklęcie, tym iskierki robiły się większe i większe. Przez chwile na jego palcach paliło się złote ognisko, a kiedy pokazał palcem na smoka, calutki ogień poleciał na smoka. Najpierw zasnuła go mgła, potem na chwile znikł za ścianą dymu, a potem pojawił się, cały i zdrowy, jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
- Zapomniałeś magu, zupełnie jak ja, że jestem smokiem i że na mnie magia nie działa. Teraz zobaczymy, kto jest górą. - Arimonth wstał, ale zaraz się przewrócił. To samo było, kiedy próbował to zrobić po raz drugi i trzeci. W końcu mu się to udało, ale w ciasnej dla niego jaskini nie mógł wznieść się w powietrze. Postąpił jeden krok w stronę Osgartha, ale znów się przewrócił. - Dobrze, idziemy na kompromis, odetniesz mi pazur i sobie pójdziesz. Ta zabawa jest zbyt męczącą dla takiego staruszka jak ja.
Mag był zdziwiony tym, co powiedział smok, ale przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
- Dasz mi jeszcze tyle złota, ile zdążę unieść i powiesz mi, jak wyjść z tej piekielnej jaskini, zgoda?
- Zgodzę się tylko na drugi warunek. Odcinaj pazur i pójdź tą ścieżką przez cały czas prosto. Dojdziesz do komnaty z dwoma głazami. Stamtąd już trafisz.
Odcięcie smokowi pazura złamanym mieczem nie było łatwym zajęciem, więc Osgarth stracił na tej czynności kilka dni. Potem bez problemów wyszedł z jaskini, doszedł do miejsca, w którym spotkał elfy i doniósł olbrzymi pazur do miasta. Król hojnie obdarował go złotem, a zapytany, po co mu pazur, stwierdził:
- Nie wiesz, że można z tego przyrządzić napój nieśmiertelności?
Nigdy więcej nie spotkał już ani księcia elfów ani swojego służącego, Tregnara. Nikt nie wiedział co się z nimi stało. Armia orków, która okazała się być mniejsza, niż w rzeczywistości sądzono, została rozgromiona przez armie Erthi. Król panował jeszcze przez wiele lat, a kiedy znudziło mu się życie, posłał kogoś innego po następny pazur smoka, z którego można było urządzić odtrutkę na napój nieśmiertelności. Ale to jest już zupełnie inna historia.
Poprzednia | Jesteś na stronie 6. | |
1 2 3 4 5 6 |