Przygody Elwina Grumbellgasta
1 2 3 4 5 6 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
Rozdział Drugi
[size=15]Nocna utarczka[/size]
Elwin ściągnął złodziejowi kaptur z głowy. Jego oczom ukazała się twarz młodej, wyjątkowo pięknej elfki, która patrzyła na niego mściwie. W stronę czarownika i dziewczyny zbliżały się tumany odmieńców.
- PADNIJ!!! - ryknął mag, po czym pchnął dziewczynę, a sam chwycił za miecz i wykonał nim młynek.
Ostrze rozbłysło mocnym, księżycowym blaskiem. Elwin wystawił broń w stronę trolli. Te zatrzymały się, a maszkary najbliżej ostrza zaczęły płonąć. Nagle, obok Grumbellgasta pojawił się Aavil, trzymającego na plecach ogłuszonego strażnika.
- Smacznego, brzydale! - druid rzucił w stronę trolli ciałem wartownika.
Potwory rzuciły się na biedaka, całkowicie ignorując światło księżyca, które padało z miecza czarownika.
- Utevo Noxe! - krzyknął Aavil, a na maszkary, pożerające ciało, padł trzy razy mocniejszy księżycowy blask. Trolle zaczęły się smażyć. W tym czasie, Kaiser wyskoczył na odmieńców, i zaczął ciąć każdego z osobna. Te jednak nie broczyły krwią, jak inne stwory, a zwyczajnie przemieniały się w proch. Po kilku chwilach, z trolli została tylko ogromna kupa czarnego pyłu, a obok leżało martwe już, zmasakrowane ciało strażnika.
- Ueeech... Aavilu, rozumiem, że w tym mieście ta sama gwardia zabiła ci rodzinę, ale bez przesady... Musisz się mścić w tak okrutny sposób?! - Elwin spojrzał na zwłoki, a potem na młodego druida, który chichotał z satysfakcją.
- Ten trup pójdzie na rachunek naszego pracodawcy... - zaśmiał się Aavil.
- ...albo na nagrodę za nasze głowy. - dokończył Kaiser.
Na bruku leżała młoda elfka. Była całkowicie wstrząśnięta widokiem, który zobaczyła, jednak gdy Elwin podszedł do niej, by pomóc jej wstać, natychmiast otrzeźwiała. Wstała, wzięła zamach, i uderzyła maga prosto w twarz. Grumbellgast chwycił się za policzek, w który dostał, po czym włożył palce do ust i wyjął wybitego zęba.
- Dzięki... Nie muszę już go wyrywać, wystarczy że pójdę do ciebie... - powiedział niewyraźnym głosem do dziewczyny.
- Ja... Ja... Przepraszam. - odezwała się elfka, i spuściła głowę.
- Musiałam odreagować.
- Nic się nie stało... Ale następnym razem, jak będziesz chciała odregaować na mnie, celuj w brzuch. Zawsze to jeden ząb więcej... Jestem Elwin Grumbellgast, czarownik i łowca nagród. - rzekł Elwin i ukłonił się. - Ten młodzieniec za mną, który... Ekhm, spowodował szybszą śmierć tego o to strażnika, to Aavil, druid. - Aavil uśmiechnął się w stronę dziewczyny. - A ten koło bramy, który... ekhe, ekhe, zamiata proch po trollach to Kaiser Sozue, barbarzyńca. - Kaiser odburknął coś niezrozumiałego do elfki, podniósł ciało strażnika, i wyrzucił je za mur.
- A ty?
- Anishayan, również łowczyni nagród. Miałam wam ukraść broń i znaleźć waszą kryjówkę. Jutro zgłaszam wymówienie... - Anishayan zarumieniła się.
- No... Nareszcie znamy tego szantażystę, który podpalił nam ubrania, wbił mi nóż w udo, Aavilowi pociął szatę, a Elwina ogolił gdy ten spał. - zaśmiał się Kaiser.
- Przepraszam, moje pytanie jest strasznie głupie... Ale po wymówieniu nie będę miała gdzie iść... Mogę podróżować z wami?
- Pytasz się, czy możesz iść z nami? Cóż... - Grumbellgast wyciągnął dłoń w stronę elfki.
- ... może uznasz nas za szaleńców, ale witamy na pokładzie!
Anishayan była zdumiona. Myślała, że za szantaż zostanie conajmniej wychłostana, a za to pytanie zabite, ale ci ludzie okazali się inni. Cała trójka śmiała się z tych wszystkich występków, które Anishayan popełniła, by im przeszkodzić.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się, i uścisnęła rękę magowi.
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
1 2 3 4 5 6 |