Przygody Elwina Grumbellgasta
1 2 3 4 5 6 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 4. | Następna |
Rozdział Czwarty
[size=15]Propozycja[/size]
- Szlag by trafił! - krzyknął Elwin.
Czwórka kompanów cały czas wędrowała przez las. Na ich twarzach malowało się zmęczenie i wściekłość.
- Dałbym sobie głowę uciąć, że lasu na drodze do Nowego Etheras nie było... - Elwin zatrzymał się, wyciągnął notatki z torby i zaczął je gorączkowo przeglądać.
- Bo nie ma. - odezwał się nagle Aavil. - Według mapy zboczyliśmy na wschód.
- CO?! Skąd masz mapę?! - Grumbellgast obrócił się, i spojrzał baranim wzrokiem na druida.
- Kupiłem u kartografa za dziesięć sztuk złota, kiedy ty szamotałeś się w oberży. - Elf podniósł wzrok z mapy, i ze zdziwieniem popatrzał na czarownika.
- I nic mi nie powiedziałeś?!
- Nie pytałeś...
I na tym rozmowa się skończyła. Elwin w czasie drogi mruczał coś o kopaniu w odwłok, wyrywaniu głowy i smażeniu na wolnym ogniu, patrząc przy tym na Aavila wilkiem.
- Pokaż no ten kawałek kartki, na który zmarnowałeś dziesiątaka. - odezwał się nagle mag, i wyrwał druidowi pergamin z ręki.
- Ekhe, według tego skrawka papieru, jesteśmy jakieś dwadzieścia mil na wschód od głównego traktu. Super. Genialnie. Podziękujmy panu Aavilowi za popisanie się swoim poziom inteligencji. - zawarczał mag.
Kaiser klasnął parę razy, ale gdy sejmitar elfa niebezpiecznie poruszył się, barbarzyńca przerwał aplauz, schował dłonie za plecy i zaczął cichutko gwizdać, gapiąc się w niebo.
Nagle, zza drzew wyskoczyły dwa trolle.
- Maaaamyyy dlaaaaaaa wassssss korzyssssstnąąąą prooooopozzzzzzyyyyycjęęęę. - odezwał się jeden z nich.
- Nie będziecie się ruszać, kiedy będziemy kopać wam tyłki? - powiedział Sozue z nadzieją w głosie.
- Sssssstuuuuuuul gęęęębęęęęęęę, nieeeeee dooooooo cieeeeeeeebieeeeeeee móóóóóóówięęęęęęę! - zasyczał potwór.
- Przykro mi, potworki, nie ma chleba. Układów z maszkarami nie przyjmujemy. Więc pa, pa. Cześć! - zakończył ironicznie rozmowę mag.
- Utevo Noxe! - wyszeptał Aavil.
Reszta rozmowy była już tylko formalnością. Na trolle padł księżycowy blask, a potwory zaczęły się piec.
- Wiiiiiiiaaaaaaać! - krzyknęły trolle, po czym ulotniły się.
- Elwinie, może powinniśmy się zatrzymać? - wysapała Anishayan. - Zbliża się północ...
- W sumie, masz rację... Dobra, robimy postój! Aavilu, upolujesz coś do żarcia. Kaiserze, znajdziesz trochę drewna na opał.
- Ale... Nie uważasz, przyjacielu, że powinni... - odrzekł Aavil, lecz nie dokończył, gdyż miecz Grumbellgasta zaczął się ruszać.
Po kilkunastu minutach, ognisko było rozpalone, a obok każdego leżał upieczony, dorodny dzik.
- Nie wiem, czy to rozsądny pomysł się zatrzymywać... Trolle lubią się pojawiać w nocy. - powiedział druid.
- Po wywaleniu ich przedstawicieli na pewno nas zaatakują. Co za różnica czy w marszu czy podczas postoju? W obydwu przypadkach musielibyśmy chwycić za broń. - odpowiedział ze spokojem mag.
Trolle tymczasem ukryły się gdzieś w podziemiach.
- Zzzzzzzaaaaapłaaaaaacąąąą zzzzzaaaaaa tooooo!
- Oooooo taaaaaak!
Poprzednia | Jesteś na stronie 4. | Następna |
1 2 3 4 5 6 |