Karbanasa Magnora

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Poprzednia Jesteś na stronie 6. Następna

ROZDZIAŁ SZÓSTY

w którym główni bohaterowie powieści szukają skradzionej wiadomości

Nasi bohaterowie zasnęli dopiero nad ranem, obudzili się zaś po dwunastej, czyli wtedy, kiedy Zło gościło już w rezydencji burmistrza. Pierwszy wstał Geniusz, zaspany zsunął się z łóżka i zszedł na dół, przekąsić coś w gospodzie. Walek zbudził się później i leżał jeszcze dość długo w łóżku... W końcu zdecydował się pójść w ślady Geniusza.

Dzień był pogodny. Słońce górowało nad horyzontem i przygrzewało z wyczuciem, tak żeby było ciepło, ale nie gorąco. Ludzie przemierzali ulice goniąc za mniejszymi i większymi interesami, pszczoły zbierały cierpliwie pyłki kwiatów rosnących w okazałym kwietniku na rynku, nieliczne białe obłoki spoglądały z góry na lśniące w słońcu wieże miasta Taneb. Świat wydawał się piękny i szczęśliwy... Jak dla kogo.

Główni bohaterowie tej powieści nie czytali poprzedniego rozdziału, wydawało się im więc rzeczą jak najbardziej rozsądną, spróbować odnaleźć złodzieja wiadomości. Posiliwszy się, postanowili przesłuchać właściciela gospody i ochroniarzy (słynnych Braci Strach), czy nie zauważyli czegoś podejrzanego.

- Był tu wczoraj jeden Mag - zdradził właściciel gospody. - Nie podobał mi się. Ubrany w długi, czarny jak bezksiężycowe niebo płaszcz... Na głowie miał czarny jak smoła, spiczasty kapelusz, a w ręku ściskał czarną jak noc laskę. Miał ciemne jak węgiel oczy i był dosyć ciemnej karnacji... Na ręku siedział mu czarny kruk. Nie wiem czemu, ale wyglądał mi na czarny charakter...

- Kiedy zjawił się w gospodzie?

- Hmm... Zdaje mi się, że był w gospodzie przed wami i opuścił ją zanim przyszliście, ale wiadomo jacy są magowie... Mógł mieć ze sobą czapkę niewidkę czy coś.

Bracia Strach, trochę podchmieleni, na początku nie mogli sobie nic podejrzanego przypomnieć, w końcu jednak z czeluści ich przepastnych głów, wyłoniło się wspomnienie pewnego Maga:
- Mag, co tu wczoraj zawitał, był trochę podejrzany... - przypomniało się jednemu z Braci.

- Jak wyglądał?

- Miał na sobie ciemne wdzianko - odpowiedział drugi Brat.

- Taki długi, czarny jak bezksiężycowe niebo płaszcz... - dodał pierwszy Strach.

- Czarny jak smoła, spiczasty kapelusz... - dopowiedział drugi.

- Czarną jak noc laskę...

- Ciemne jak węgiel oczy...

- W ogóle był dosyć ciemnej karnacjii...

- Na ręku siedział mu czarny kruk...

- Nie wiem czemu, ale wyglądał mi na czarny charakter.

- Mi też na takiego wyglądał. Miałem go ciągle na oku.

Nasi bohaterowie orzekli, że chodzi o tę samą osobę. Cóż za przenikliwość z ich strony...

Postanowili odszukać tajemniczego Maga. Szukali cały dzień w tawernach, zajazdach, gospodach, domach rozpusty... Przeszukali nawet okoliczne stogi siana, ale znaleźli tylko zapodzianą tam igłę.

W końcu, wieczorem, w świetle zachodzącego słońca zobaczyli ciemne kontury zamczyska, majaczące na jednym z górskich szczytów, daleko za miastem. Zapytali o jego nazwę miejscowych.
- Zamek? Jaki zamek? To jest Granitowy Szczyt, nic więcej!

- Granitowy? Granit, to taka bardzo ciemna skała?

- Tak.

Okazało się, że nikt nie potrafił dostrzec, ani nie wiedział o istnieniu tajemniczego zamczyska. Prawdę mówiąc, sam też nie wiedziałem o jego istnieniu... Dziwne, baaardzo dziwne. Ten świat chyba nie chce się nagiąć do mojej woli...

Autor zamyślił się. Wcale nie miał zamiaru zapisać tego, co właśnie przeczytaliście, więc go wyręczyłem.

Gdzieś w oddali zakrakał kruk. W oddali? Może na jednej z wież granitowego zamku? A może bliżej... Może przeleciał tuż nad głowami naszych bohaterów i zakrakał im prosto do ucha? Czy to zresztą ważne...

Może tak, a może nie... Zapraszam w skromne progi mego zamku...


Poprzednia Jesteś na stronie 6. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13