Łatwa robota
1 2 3 4 5 6 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 5. | Następna |
Nie był nigdy przesądny, więc tego dnia poczuł się naprawdę nieswojo. Zaczęło się od spotkania na głównej ulicy starej wieszczki. Nie żeby wierzył w takie bzdury, po prostu żal mu się zrobiło wygłodniałej kobiety, na którą nikt nie zwracał uwagi.
- Dziękuję synu. - wyszeptała, kiedy położył przed nią srebrnika - Pozwól, że odkryję przed tobą najbliższą przyszłość.
Chwyciła go za rękę przerywając tym samym protesty. Na jej twarzy dostrzegł zaciętość i determinację, więc dla spokoju postanowił przeczekać te kilka chwil. Irytowało go późniejsze interpretowanie wydarzeń pod kątem wróżb i dopatrywanie się zbieżności, ale mimo wszystko ciekawość wzięła górę. Nieco rozbawiony spoglądał jak staruszka wpatruje się w dłoń. Wreszcie wcisnęła w nią kilkanaście kolorowych patyczków i kazała je upuścić na bruk. Badając ich ułożenie zaczęła wieszczyć.
- Spotkasz piękną, młodą kobietę...
"- Jasne."- pomyślał z ironią "- Jakby mogło być inaczej."
- ... lecz strzeż się jej. Może stać się twoim sprzymierzeńcem, ale może zwiastować rychłą śmierć... Przed tobą widzę trudną decyzję. Zastanów się kiedy będziesz ją podejmował... Zmieni ona twoje życie, może nawet położy mu kres... Zapamiętaj jedno: śmierć nie jest końcem.
- A tą kobietę - Cesar odchrząknął - po czym poznam?
- Sam się przekonasz. - głos wróżbitki nabrał nagle stanowczości - Wystarczy, że ją zobaczysz.
- Nie mogę dać ci więcej wskazówek. - uniosła prawa dłoń hamując kolejne pytania cisnące mu się na usta - Dostałeś ich tyle żeby wiedzieć co robić.
Ujrzał ją trzy dni później. Szczupłą, wysoką blondynkę okrytą szarą kolczugą. Nie często widywało się kobiety wojowniczki, więc zwracała na siebie uwagę. Tym bardziej, że była naprawdę ładna i to w tym typie urody, który najbardziej mu odpowiadał. Nie on jeden na nią zerkał; gdy szła ulicą ściągała na siebie spojrzenia mężczyzn, hamowane tylko przez znak łowców noszony na prawym ramieniu. Dwa skrzyżowane miecze, a więc była tylko o krok od mistrzostwa w swojej profesji.
Wiedziony nagłym impulsem, albo i pamięcią o niedawnej wróżbie, ruszył za nią. Wiedział, że działa nieracjonalnie, ale musiał tak postąpić. To była ona. Cokolwiek miałoby to oznaczać.
Starał się być jak najmniej widocznym, bo w jakiś sposób wyczuła, lub spostrzegła, że ktoś za nią podąża. Skręciła na plac targowy i zaczęła kluczyć wśród kramów, wozów i stołów. Jego atutem była masa ludzi kręcących się zawsze w południowych godzinach na ulicach miasta, ale przez to mało jej nie stracił z oczu. Nie wiedział czy został zauważony, czy jej zachowanie zostało podyktowane ostrożnością. W końcu znikła w drzwiach zajazdu "Pod baranami". Szyld przedstawiał dwa tryki pędzące na siebie z opuszczonymi łbami. Cesar stał na zewnątrz patrząc na barany i zastanawiał się czy powinien wejść do środka. Nie miał zbyt dużo pieniędzy, a jeżeli go spostrzegła mógł się wpakować w kłopoty.
Wszedł. Powitał go cichy gwar rozmów prowadzonych przy piwie i winie. Z dziesięciu stolików znajdujących się w pomieszczeniu zajętych było sześć. Kątem oka zauważył łowczynię siedzącą w samym rogu sali. Zza kontuaru ruszył w jej kierunku nieco otyły, podłysiały barman, mógł mieć koło czterdziestu lat. Mimo tuszy poruszał się dość żwawo lawirując między ławami. Nie zareagował na zamówienie innych gości, lecz gestem ręki przywołał do nich posługacza. Zdaje się, że kobieta była tutaj nie pierwszy raz, bo gdy barman do niej dotarł uśmiechnęła się do niego i wskazała miejsce naprzeciw siebie.
Cesar idąc do jednego z wolnych stolików zerkał w ich kierunku. Żeby nie rzucać się zbytnio w oczy usiadł w takim miejscu, że prawie go zasłaniała jedna z grup siedzących tu wcześniej gości. Zamówił piwo i sącząc je powoli obserwował siedzącą w rogu parę. Jednocześnie przysłuchiwał się rozmowie odbywającej się przy stoliku obok. Pięciu mężczyzn zajmowało się wymiana zasłyszanych ostatnio nowin będących w większości zwykłymi plotkami. Jednak znalazło się wśród nich kilka ciekawostek, które miały dużą szansę na bycie prawdą: Wkrótce ma ponoć nastąpić stracenie słynnego rozbójnika, Czarnego Wilka, którego udało się wreszcie pochwycić. Garon de Lubeck podwoił nagrodę za odnalezienia zaginionej córki, suma tysiąca złociszy była naprawdę dużą kwotą. Miłościwie panujący Cesarz organizuje wyprawę w głąb Wielkiego Lasu, bowiem znów namnożyło się tam sporo stworów Chaosu. Nadal szukano sprawcy zuchwałej kradzieży kolekcji biżuterii z posiadłości Lady Eryon, przeprowadzonej podczas zaręczyn jej jedynej córki.
Cesar uśmiechnął się na wspomnienie ostatniego zajścia. Panna Aldona sama go znalazła, gdyby wiedziała o tym jej matka, prawdopodobnie dostałaby ataku. Trzeba przyznać, że mimo młodego wieku panienka doskonale wiedziała jak należy przekonać mężczyznę do własnych planów. Bez trudu skłoniła go do najęcia się do służby na czas uroczystości. Niestety to było miesiąc temu, a teraz, dzięki rozrzutnemu trybowi życia, pozostało mu zaledwie kilka srebrników. Czas rozglądnąć się za kolejną robotą.
Wciąż obserwował dziewczynę rozmawiającą z barmanem. Jej uroda nadawała jej pozory kruchości. Wydawało się, że jest słaba i delikatna, ale przeczył temu wyraz oczu i fakt noszenia miecza. Im dłużej na nią patrzył, tym trudniej mu było oderwać wzrok. W końcu stało się to o co aż się prosił. Ich spojrzenia zetknęły się i iskierki rozbawienia świecące w jej oczach zostały zastąpione przez obojętność i czujność. Czuł jak bacznie mu się przygląda nie przerywając prowadzonej rozmowy. Był trochę zawiedziony, gdy po pobieżnej ocenie jego osoby swoją uwagę skierowała znów ku rozmówcy. Jedynym pocieszeniem był fakt, że od tej chwili co jakiś czas czuł na sobie jej wzrok. Kilkakrotnie oboje uciekali spojrzeniem w bok, nie chcąc się przyznać przed drugą osobą do wzajemnych obserwacji.
Poprzednia | Jesteś na stronie 5. | Następna |
1 2 3 4 5 6 |