Łatwa robota
1 2 3 4 5 6 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 6. |
- Można? - pytanie padło z ust mężczyzny, który dopiero wszedł do środka.
- Niech pan siada - skinął niepotrzebnie głową, gdyż nowoprzybyły i tak sadowił się naprzeciw, nie czekając na odpowiedź.
Skądś znał tego człowieka, lecz nie mógł sobie skojarzyć twarzy. Czarny zarost okalający jego oblicze był zadbany i krótko przystrzyżony. Orli nos nadawał twarzy wygląd drapieżności, a ciemne, piwne oczy przyglądały mu się ze zdenerwowaniem.
- Szukam cię już tydzień, Cesar. - zaczął ściszonym głosem - Mam dla ciebie zajęcie.
Podsunął Cesarowi niewielką sakiewkę i zachęcił gestem do jej wzięcia. Ten, wciąż zastanawiając się gdzie już go widział, wziął mieszek i zajrzał do środka. Na dnie zobaczył dziesięć złotych monet, całkiem miły początek rozmowy.
- Skąd wiesz, że mogę ci pomóc? - spytał chowając pieniądze za kurtkę.
- Miesiąc temu wykonałeś podobną pracę dla Aldony Eryon. Poleciła ciebie jako, że tak to określę, godnego zaufania i dyskretnego specjalistę.
Cesar z trudem stłumił uśmiech. Teraz sobie przypomniał, oto miał przed sobą szczęśliwego narzeczonego, obecnie męża owej młodej damy. Należałoby mu złożyć wyrazy współczucia, ale chyba lepiej żeby sam przekonał się jakiego dokonał wyboru.
- Moi służący znaleźli cię wczoraj, - kontynuował czarnobrody - ale nie byłeś w stanie do rozmowy.
Nic dziwnego. Udało mu się wydać resztkę złota otrzymanego od córki markizy. Nie był w stanie oprzeć się urokowi Sabiny, była jego ulubioną dziewczyną z lunaparu "Czerwona przystań". Nie żałował tej nocy, może tylko za wyjątkiem faktu, że teraz był całkowicie spłukany.
- Słucham - rzekł tonem dający do zrozumienia, że jest zasypywany różnymi ofertami, lecz być może znajdzie między nimi odrobinę wolnego czasu.
- Nie wiem czy można tutaj bezpiecznie rozmawiać.
- Spokojnie - Cesar omiótł wzrokiem całą salę - Każdy jest zajęty swoimi sprawami.
- Sprawa wygląda tak. - zaczął mężczyzna po chwili namysłu - Działam w imieniu kogoś, kto chce zdobyć pewien przedmiot. Zależy mi bardzo...
- Zaraz, zaraz - przerwał mu w pół słowa - Jeśli mam wykonać robotę muszę znać konkrety, a nie: pewien, jakiś. Zresztą nie interesuje mnie kto, ale czego chce.
- W porządku - widać było, że mężczyzna jest zdenerwowany, teraz odetchnął i zaczął mówić spokojniej - potrzebna jest mi czara Aldwara i daję za nią sto złociszy.
- Chyba oszalałeś! - z niedowierzaniem spojrzał mu wprost w oczy - Chcesz żebym wykradł relikt ze świątyni Vaina!? I to za taką cenę?
- Mówię poważnie. - dla poparcia słów wyciągnął zza pasa niewielki, owalny klejnot - Ten kamyk zagwarantuje ci ochronę przed czarami i klątwami, które mogą tam na ciebie czekać. Jeżeli się zgodzisz przyjąć zadanie będzie również częścią twojej zapłaty.
Młody złodziej wpatrzył się w klejnot. Był to nieduży, mniej więcej jak paznokieć kciuka, kamień, płaski i zaokrąglony jak otoczaki rzeczne. Jego jasnozieloną barwę mąciły ciemniejsze warstwy leżące bardziej w głębi. Gdyby nie one byłby z pewnością przezroczysty. Nie wiedział czy ma naprawdę moc ochronienia go przed magią, miał jednak nadzieje, że zleceniodawcy zależało na czarze na tyle, żeby była to prawda.
- Zgoda, - decyzję podjął dość szybko - ale dorzuć jeszcze dwudziestkę.
- Pieniądze otrzymasz w zamian za czarę. To... - w jego stronę poleciał kamyk - i to, - mężczyzna wskazał miejsce gdzie znikła sakiewka - musi wystarczyć za zaliczkę. Moi służący odnajdą cię po wszystkim.
Wypił kilka ostatnich łyków wina, które zamówił, otarł chustką brodę i wstał. Pochylił się jeszcze nad stołem.
- Masz tydzień czasu. Później umowa wygasa i oczekuję zwrotu kosztów. Zwłaszcza... - tu spojrzał na klejnot trzymany w lewej ręce - Powodzenia - dodał jeszcze i wyszedł z karczmy.
Wzrok Cesara powędrował natychmiast w kierunku łowczyni. Niestety kiedy był zajęty rozmową ona zdążyła już wyjść. Barman stał ponownie za kontuarem i wskazywał posługaczowi opustoszały stolik ze stojącym na nim dzbanem i dwoma kuflami. W tym momencie Cesar doszedł do wniosku, że trzeba będzie się na jakiś czas wprowadzić do zajazdu, być może uda mu się czegoś dowiedzieć o kobiecie.
Dopił piwo i ruszył na ulice miasta. Chociaż był dopiero ranek, spieszył się. Miał zamiar skompletować jeszcze dzisiaj całe wyposażenie. Otrzymane złoto i znajomości powinny w tym celu wystarczyć. Im prędzej się uwinie z robotą, tym szybciej będzie miał spokój. Nie lubił zajęć, które musiał brać, bo był bez pieniędzy. Wolał sam decydować co ma robić.
Poprzednia | Jesteś na stronie 6. | |
1 2 3 4 5 6 |