Płacz

1 2 3 4 5
Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna

Był ranek, wszystkie elfy wciąż spały w swoich domach. Rosa pięknie błyszczała na liściach, a powietrze wypełniał zapach poranku. Kilku mieszkańców było jednak na nogach już od dłuższego czasu. Najwyższy kapłan boga Jarvisa, wraz ze swym uczniem szykowali się do codziennej modlitwy. Cicho przeszli pomiędzy leniwie szumiącymi drzewami, po czym znaleźli się przy świątyni. Zbudowana była z pięknego marmuru, co było dość nie typowe jak na budynek elfów. Kapłan odłożył niesioną przez siebie ofiarę, tacę pełną dorodnych owoców, i wszedł do świątyni. Za nim, jakby ze strachem, wszedł młodszy elf. Kapłan podszedł do srebrnego, stojącego na środku, ołtarza i za pomocą małej szmatki zaczął go polerować. Rzetelnie wykonywał swą pracę, gdy nagle, rzekł do swego ucznia

- Przynieś łaskawie tacę owoców, którą zostawiłem przed drzwiami

- Już mój panie - odrzekł potulnie

Młody elf szybko skierował się do drzwi. Niestety nie znalazł przy nich tacy, pomyślał, więc, że kapłan położył ją gdzieś indziej. Uczeń nie zwracał, bowiem uwagi na każdy jego ruch. Rankiem wolał podziwiać niebo i słuchać ptaków budzących się ze snu. Teraz żałował tego, tacy nie było.


Poszukiwania trwały pewien czas i elf z kapłanem, zaczęli się już niecierpliwić. Młodzieniec biegał pomiędzy krzakami, aż nagle, w ujrzał w nich błyszczący przedmiot. Była to taca, której szukał. Podbiegł do niej i podniósł ostrożnie, by nie zrzucić leżących na niej owoców.
Policzył wszystkie by się upewnić czy żadnej nie brakuje, po czym powoli skierował się w stronę wejścia.

Brnął mozolnie przez korytarz, na którego końcu czekał kapłan. Mijał rzeźby i ołtarze. Gdy dotarł już do opiekuna, powiedział

- Oto twoja ofiara, mis.... - Nie skończył, bo nagle jego słowa, przerwało ukłucie, czymś ostrym, pod łopatkę. Krwawiąc, elf zsunął się na ziemię. Stracił przytomność.


Po jakimś czasie zbudził się. Ramię bolało go potwornie, jednak nie miał czasu przejmować się tym. To, co zobaczył, miało wkrótce zmienić cały jego obraz świata. Na ołtarzu leżało zakrwawione ciało kapłana. Obok, na ziemi, z rozbitą głową leżał elf, którego nigdy wcześniej nie widział. Dopiero po chwili zorientował się, że w swojej dłoni trzyma sztylet, zakrwawiony. Ręce miał ubrudzone we krwi. Nie wahając wyrzucił narzędzie zbrodni, i nie bacząc na swą ranę pomknął w stronę kapłana, by go ratować. Kapłan krwawił mocno, więc uczeń próbował ją zatamować, bez skutku. Próbował jeszcze jakiś czas, po czym zrezygnowany obsunął się na ziemię. Twarz ukrył w zakrwawionych dłoniach i zaczął płakać. Szloch brzmiał głośno w tej świątyni. Od dawna nie rozbrzmiewał w niej taki głos.

Młodzieniec, po pewnym czasie, wziął się w garść. Wstał ciężko z ziemi i podszedł do leżącego nieopodal młodego elfa. Sprawdził czy żyje, gdy nagle do jego zszokowanego umysłu doszło, że jest on zabójcą. Odwrócił go na bok, by zobaczyć, co mu się stało, jednak prócz rozbitej głowy nie zobaczył żadnej innej rany. Pełen gniewu i smutku, starając się zachować zdrowy rozsądek, domyślił się, że zabójca, na swoje nieszczęście, uciekając przewrócił się.

Nagle czujność, młodego elfa, pobudził dźwięk otwieranych drzwi. Już po chwili, gdy tylko zdążył wstać, biegł wprost nań oddział zbrojnych elfów. Jeden z nich podbiegł do młodzieńca i uderzył rękojeścią miecza w głowę. Młodzieniec stracił przytomność. Pobudka miała rozpocząć coś nowego...


Obudził się w części lasu, jakiej nie znał. Ręce miał związane a ramię, jak i głowa, bolało go jak diabli. Z wysiłkiem, przewrócił się na brzuch, po czym zaczął pełznąć, w stronę znajdującego się nieopodal kamienia. Całe szczęście, że ów kamień był na tyle ostry, by elf mógł nim rozciąć więzy. Obolały wstał powoli, strzepując z siebie piasek i źdźbła trawy. Dopiero wtedy rozejrzał się wokół siebie. W pobliżu, zobaczył kilka worków, 2 łuki, sztylet, siekierę i jeszcze kilka narzędzi. Jego uwagę przykuł jednak mały świstek pergaminu, leżący w krzakach. Podniósł go i od razu zobaczył elfie runy. Powoli usiadł na kamieniu i zaczął czytać list. Napisane było w nim tak:

"Zdrada, której się dopełniliście była wielka, jednak Bogowie najwyraźniej zdecydowali, że wasze życie coś znaczy. Za pomocą, nadanej nam mocy, chcieliśmy wysłać was wprost do Wielkiej Ciemności. Lecz Bogowie postanowili. Przeżyliście, ale klątwa na was zesłana, wciąż obowiązuje. Wraz z Garoullem, jesteście skazani na wygnanie, nie tylko z elfiego kraju, ale i z elfiej rasy. Zostaliście oboje pozbawieni waszych wszystkich przywilejów, z wyjątkiem elfiej długowieczności, bowiem to nie my ją sobie obraliśmy. Jesteście teraz oboje powiązani więzami klątwy, która po waszej śmierci, uwięzi wasze dusze w Wielkiej Ciemności. Gdy jeden z was zginie, drugi również niebawem skończy swój nędzny żywot. Tak, więc jeśli chcecie przeżyć musicie opanować swe zdradzieckie serca, i pilnować się nawzajem. Byście mogli sobie poradzić, dajemy wam trochę, zapasów, broni i ubrań. Pamiętajcie jednak, że pod groźbą śmierci nie wolno wam powrócić do Lasów Elfów. Jeśli to uczynicie, Bogowie nie będą interweniować i pozwolą nam was zabić.

Pamiętajcie dali wam szansę, więc ją wykorzystajcie.

Or glagthe, neure sivite. Kharna'isna pha'rgutja geonure nereth ekebbe.

Wielka rada elfów."

Gdy młody banita doczytał do końca, w jego umyśle zagościł, smutek, zdziwienie i gniew jednocześnie. Dlaczego uważają, że to on zabił kapłana? Dlaczego przeżył?

Nie mógł na to odpowiedzieć, i być może, dlatego opanowała go wściekłość. Szarpiąc się i miotając niczym dzikie zwierze podniósł topór i począł nim rąbać drzewo. Zerwał ze swoją największą miłością, z naturą. Nie wiedział jak mógł, dawać upust swoim emocjom, w taki sposób - raniąc niewinne drzewo. Ból innych sprawiał mu jednak przyjemność, wrażenie, że ktoś ma gorzej zawsze dodaje nam pewnej otuchy. Jednak to jest złe. Elf rąbał, i rąbał dopóty dopóki nie opadł z sił, a ostrze nie stępiało.

Zsunął się na ziemię i tam, opierając się o ścięty przed chwilą pień, zaczął płakać. Odgłos szlochu, wypełnił te dzikie, i nieznane nikomu lasy. Po chwili, do jego uszu, doszedł jęk. Wygnany zerwał się na nogi i dobiegł do jego źródła. Tuż za krzakami, tam gdzie znalazł list, leżał elf......


Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna
1 2 3 4 5