Zamknięci
1 2 3 4 5 6 7 | ||
Jesteś na stronie 1. | Następna |
W tym momencie rozległ się głuchy huk i w ciemne powietrze wzbiły się tumany duszącego kurzu. Natychmiast zrobiło się niespodziewanie cicho i tylko daleki, coraz dalszy aż do zupełnego zaniknięcia odgłos kroków zmącił chwilowo to grobowe milczenie. Spowijający wszystko mrok lekko rozświetlały dwa chwiejne płomienie pochodni. Poza tym było ciemno. I cicho. Nikt nie śmiał oddychać, jakby ta chwila była tylko złudzeniem, jakby to wszystko mogło stać się iluzją i rozwiać nie zostawiając po sobie śladu. A jednak nie. I, paradoksalnie, pierwszy uświadomił to sobie ten, który stał najbliżej drzwi.
-To koniec- rzekł niskim, jakby matowym głosem, który na tle niedawnego milczenia zalegającego w gęstym mroku wydawał się jakiś obcy i zgrzytał w uszach niemal jak żelazo przesuwane po szkle - Jesteśmy zamknięci.
Brzmiało to jak wyrok wydawany przez sędziego. Skazujący wyrok. Słowa długo jeszcze obijały się echem o chropowate ściany. Potem znowu zrobiło się cicho. Nikt nie miał pojęcia, co powiedzieć.
-I co teraz?- zapytał nieśmiało cienki, kobiecy głosik. I znów długa chwila milczenia.
-Przecież musi być jakieś wyjście!- krzyknął w końcu ktoś spod ściany. Właściciel niskiego głosu, który przed chwilą oznajmił wszystkim ich położenie zaśmiał się szyderczo, ale nie powiedział już nic.
-To znaczy, że...- zaczęła niepewnie kobieta.
-Właśnie tak- niski głos był bezlitosny- czeka nas tu śmierć- ostatnie słowo wymówił głośno, dobitnie, nie kryjąc przy tym cienia satysfakcji. W ciemności dał się słyszeć cichy szelest- ktoś opierając się o ścianę osunął się na ziemię. I znowu milczenie. Po chwili rozległ się głośny szloch, do którego zaraz dołączył drżący, uciszający szept i w pobliżu drzwi kołysały się przytulone do siebie dwa cienie, odwrócone tyłem do padającego z góry światła. To był koniec. Byli zamknięci.
Jesteś na stronie 1. | Następna | |
1 2 3 4 5 6 7 |