Zamknięci
1 2 3 4 5 6 7 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 7. |
Wydawałoby się, że nie ma głębszej ciemności niż ta, która zapanowała w celi po zgaśnięciu ostatniej pochodni. I rzeczywiście, głębsza ciemność nie istniała, ale istniała ciemność zimniejsza, straszniejsza, ziejąca jakąś dziwną grozą i wypełniona nieokreślonym, ostrym zapachem. Taka ciemność ziała z Komnaty Królów, ciemność piekła, której boją się nawet demony. Pięć postaci po omacku zanurzyło się w ten upiorny mrok. Jedna z nich podtrzymywała inną, mniejszą, która chwiała się na nogach. Ale nikt tego nie widział, bo przecież było ciemno...
Oblał ich przenikliwy chłód. Ciężkie powietrze, które od tak dawna stało w miejscu, przesiąkło trudną do zniesienia wonią stęchlizny. Nie widzieli kamiennych sarkofagów rzeźbionych w czaszki, ale wiedzieli o nich dobrze. Szli powoli, posuwając się wzdłuż ściany. Nie wiedzieli, dlaczego czuli na sobie spojrzenia. A raczej wiedzieli, ale woleli o tym nie myśleć. A potem wszystko stało się inne. Lżejsze.
-Pójdziecie prosto tym korytarzem i traficie do wyjścia. Nie bójcie się. Opuściliśmy już Komnatę Królów- rzekł cień.
-Nie idziesz z nami? -zapytała cicho wojowniczka
-Nigdy nie opuszczam tego miejsca- odparł cień- od ponad trzystu lat.
-Tak myślałam. Żegnaj więc, Wasza Wysokość.
***
Zobaczyć światło dzienne, to było jak obudzić się z najgorszego koszmaru w ciepłym łóżku. Oddychali ciężko. Nikt się nie odzywał. Nie było wybuchów radości.
-I tak oto wyszliśmy na wolność- rzekł cicho pijak- Bezbronna kobieta z dzieckiem, morderczyni i zdrajca. Nie patrzcie tak na mnie. Mieli mnie wypuścić, ale nie dotrzymali słowa. Wiedzieli, że staruch coś knuje. Czekali tylko, aż zorganizuje ucieczkę. Brew pozorom, znali parę tajnych przejść.
-To tyle, jeśli chodzi o wyjaśnienia- uśmiechnęła się zimno czarnowłosa- A teraz wypadałoby stąd uciekać. Najlepiej w różne strony.
Ruda patrzyła na nich wielkimi oczami.
-Teraz już wiesz, że nie zawsze dobro zwycięża- parsknął pijak- Jestem osobą, która najmniej zasługiwała na wolność. I na pewno nie zmienię się ani trochę.
Cztery postacie wolno oddalały się od szarych skał, w których nie było najmniejszej szczeliny, nic co sugerowałoby, co się za nią znajduje. Każda w innym kierunku.
Poprzednia | Jesteś na stronie 7. | |
1 2 3 4 5 6 7 |