Zamknięci
1 2 3 4 5 6 7 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 6. | Następna |
Mówi się, że oczy przyzwyczajają się do ciemności. Kiedy przez szparę w murze wpadają cieniutkie pasma księżycowego światła, gdzieś niedaleko dopala się żółto świeca albo pod nieprzeniknioną zasłoną chmur można odgadywać gwiazdy, wtedy rzeczywiście oczy ludzkie łowiąc resztki utraconej jasności zaczynają odróżniać kontury przedmiotów i postaci. Ale odcięte od wszelkiego źródła światła, utopione w bezdennej, przerażającej ciemności nie potrafią już nic. Pożerający wszystko mrok, czerń głębi oceanów i podziemnych jaskiń nie daje żadnej nadziei na ocalenie utraconego wzroku.
Ślepa noc pochłonęła całą kryptę, otulając przesiąknięte wilgocią powietrze i odbierając wszystkiemu kształt i kolor. Ciężkie oddechy pogrążonych w ciemnościach postaci, które teraz stały się duchami, bezimiennymi mieszkańcami cienia, zawieszonymi w powietrzu głosami zanikającymi jak echo, mieszały się z czyimś uciszającym szeptem i delikatnym dźwiękiem kropel spadających ze skalnych załomów na ziemię. Ktoś pracowicie szukał ich i przytykał do zimnej ściany wysuszone usta usiłując oszukać palące pragnienie. Ktoś usilnie starał się powstrzymać szczękanie zębami. Nikt nic nie mówił.
Jedynym punktem pozwalającym jakoś zorientować się w przestrzeni była blokada skalnych ścian i powiewy chłodnego powietrza z kąta krypty.
-Chcę stąd wyjść- rozległ się nerwowy szept rolnika. Ktoś wydał z siebie zniecierpliwiony pomruk. W powietrzu wisiała panika.
-Chcę stąd wyjść- powtórzył z dławioną rozpaczą w głosie,
-Zamkniesz się?- ofuknęła go wojowniczka. Jej głos stracił poprzednią arogancję i szyderstwo. Była w nim już tylko wściekłość.
-Boję się tej ciemności- szepnęła cicho rudowłosa- Kiedy to się skończy, boję się, kiedy to się skończy...
-Jak z małą?- przerwał jej zachrypnięty głos pijaka.
-Śpi. To jeszcze potrwa, zanim oprzytomnieje- odrzekła obojętnie. Jej głos przestał drżeć, widocznie zajęła się dziewczyną i głaskała ją teraz w ciemności zapominając o własnym strachu. Tylko rolnik łkał dalej, oddychając ciężko i szczękając zębami.
-Uciszcie go wreszcie!- krzyknęła rudowłosa- Taki cholera wielki chłop, a maże się jak dziecko! Przestaniesz wreszcie? Myślisz, że innym jest lepiej?
-Takim sposobem go nie uciszysz- zauważył rzeczowo starzec.
-Ludzie- parsknął pogardliwie elf- Nawet umierać nie potraficie z godnością
-Ty za to umierasz godnie, pogrzebany żywcem w łachmanach z kwiczącymi idiotami. Doprawdy piękna śmierć, godna dumnej elfiej rasy!- wycedził starzec.
-Przestańcie wreszcie- rzekł pijak.
-Chcę stąd wyjść- bełkotał łkając rolnik.
-A kiedyś ty się taki mądry zrobił, co? Już zdążyłeś wytrzeźwieć?- syknęła wojowniczka. W tym momencie dał się słyszeć szelest, jakby ktoś przesuwał się po omacku w stronę ściany i natknąwszy się na siedzącą tam osobę i rozpoznawszy jej rysy objął ją mocno.
-Ćśś...- rozległ się uspokajający głos rudej. Łkanie ucichło powoli- już dobrze.
-Nie ma to jak umieć kogoś uspokoić- rzucił ironicznie pijak.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie- wycedziła wojowniczka.
-Bo nie odpowiadam na głupie pytania- odciął się pijak. Elf prychnął, odpowiedział mu gniewny pomruk starca
-Chcę stąd wyjść!- zawył ze zdwojoną siłą rolnik. W ciemności coś się poruszyło, ktoś wrzasnął wściekle i rzucił się na podłogę, rozległo się głośne uderzenie, ktoś kogoś bił po twarzy, mocno, a ten drugi wył, wył coraz głośniej, aż ryk bólu i strachu napełnił całe pomieszczenie i wydawało się, że drgają od niego krople wilgoci w powietrzu.
-Cicho! Cicho! Ucisz się wreszcie!- krzyczała czarnowłosa bijąc wyjącego rolnika po twarzy.
-Przestań, słyszysz, zostaw go!- szlochała ruda, ale szybko została uciszona przez jedno wściekłe uderzenie. Szelest w ciemności sugerował, że ktoś po omacku próbuje podejść do wyładowującej strach wojowniczki i załagodzić sytuację, ale nie może trafić, albo po prostu się waha.
Rolnik zawył raz jeszcze, mimo swojej postury i siły nie bronił się wcale, sparaliżowany klaustrofobicznym strachem przed wszechogarniająca ciemnością.
-Ucisz się wreszcie!- krzyknęła raz jeszcze czarnowłosa i złapawszy go za głowę uderzyła nią mocno o ścianę. Nie patrzyła już, co robi i dlaczego. Nic ją nie obchodziło, chciała tylko przestać słyszeć ten okropny ryk, chciała tylko choć przez chwilę zaznać ciszy.... z daleka dobiegał ją płacz rudej, jakieś szelesty, krzyki... ale wszystko to docierało do niej jak przez mgłę.
Ocknęła się dopiero wtedy, kiedy poczuła na rękach ciepły płyn. Wtedy dopiero zrozumiała, co się stało. Wrzask umilkł. Zapadła głęboka, niemal namacalna cisza. Wydawało się, że nikt nie oddycha. Wydawało się, że wcale nikogo tu nie ma, tylko ona, ciemność i ta krew.
Wtedy rozległ się cichy śmiech. Nie był to śmiech elfa, nawet on zamarł teraz w niemym bezruchu. Nie był to nawet śmiech człowieka. Straszny, wydobywający się jakby ze studni chichot odbijał się od wilgotnych ścian.
-Wystarczy tego cyrku- rzekł cień spod ściany- Wychodzę. Ktoś idzie ze mną?
Nikt nie odpowiedział. Wiadomo było, że w tej sytuacji tylko czekać, aż ktoś dostanie pomieszania zmysłów. To nic.
-Nie żartuję- powtórzył cień- Można stąd wyjść przez Komnatę Królów. I zamierzam to zrobić. Ktoś idzie ze mną?
Cisza. Tylko ruda niepewnie nabrała oddechu, żeby coś powiedzieć, ale widocznie zrezygnowała.
-Boicie się duchów?- zapytał cień szyderczo.
-Ja idę- odpowiedział mu pijak. Coś poruszyło się w mroku.
-Ja też idę- szepnęła czarnowłosa.
-Powariowaliście- prychnął starzec- Nie da się tamtędy przejść i dobrze o tym wiecie. Chwytacie się ostatniej iskierki nadziei, ale to tylko przedłuży waszą mękę. Lepiej umrzeć tutaj.
-To umieraj!- krzyknęła czarnowłosa z nienawiścią i rozpaczą w głosie Ja się będę trzymać ostatniej nadziei. My nie jesteśmy wielkimi mędrcami czy elfami. Jesteśmy ludźmi i trzymamy się nadziei głupio i bezsensownie!
-I dlatego ten świat jeszcze istnieje- dodał pijak.
Poprzednia | Jesteś na stronie 6. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 |