Historia Pewnego Wędrowca

1 2 3 4 5 6 7
Poprzednia Jesteś na stronie 7.

Alavander zastanawiał się, co się teraz dzieje z Sabrell, Mezantihem i Oramim. Jechali przecież klatkowozem za nimi...

Z rozmyślań wyrwał go szum - coś jakby woda spadała z dużej wysokości. W pobliżu musiał być wodospad. Ruszył z Puzonem na przełaj przez pole buraków cukrowych. Bynajmniej nie była druga nad ranem.

Po kilkugodzinnej wędrówce dotarli wreszcie pod wodospad. Siedział przy nim wampir. Fioletowy. I mamrotał. Obok latało coś, co przypominało pomidora w kolorze starocerkwiewnosłowiańskim, który za długo leżał na słońcu. Podeszli bliżej. Po dokładniejszych oględzinach okazało się, że pomidor miał skrzydła. Alavander usiadł przy brzegu wodospadu. Szum zagłuszał słowa wampira.

Po kilku minutach nieumarłemu wypadły kły. Chwilę potem wydłużyły się uszy, a wyschnięta, martwa skóra nabrała żywej barwy i gładkości. Na głowie wyrósł ogórek.
Przemiana skończyła się pomyślnie.
Tam, gdzie wcześniej siedział wampir, teraz stał półelf z ogórkiem na głowie. Puzon spojrzał na warzywo.
//Alavanderowi znacznie lepiej by pasowało...// - pomyślał.

Wampir, teraz już półelf podszedł do wody. Przejrzał się swojemu odbiciu. Ręką dotknął ogórka. Pociągnął. Nic. Pomidor podleciał bliżej. Teraz Al mógł mu się lepiej przyjrzeć.

Pomidor okazał się małym demonem o płaskiej twarzy i nieobecnym wyrazie twarzy, jakby lecąc nie zauważył drzewa, czy muru. Na pierwszy rzut oka zdawał się mieć zeza. Wrażenie mijało jednak po kilku chwilach.
W małych dłoniach trzymał trójząb, a właściwie dwójząb, bo jeden kolec był złamany. Lekko pozakrzywiany, niczym druciany ogon kończył się strzałką. Jedynym ubraniem, jakie nosił była kusa przepaska biodrowa i żółte trampki rozmiar 21. Latał dość niezgrabnie, sprawiał wrażenie garbatego.
Mimo wszystko Pomidor wyglądał bardzo sympatycznie.

Półelf wstał. Spojrzał na maga siedzącego po drugiej stronie.
- Czegoś pan chciał? - zapytał. Głos miał łagodny, przesycony spokojem, dumą, inteligencją i Mocą. Dopiero teraz Alavander zauważył, że mężczyzna miał wyraźny wygląd arystokraty...

A może to pozostałości po byciu wampirem?
- Yyy... Nie...

- Rozumiem. - Spojrzał bystrze na maga. Alavander poczuł, że całym sercem nienawidzi tego ciepłego głosu, tego irytującego uśmiechu, tych słów pełnych Mocy i mądrości, której on nigdy nie miał. Słyszał głos Mamutów śmiejących się gdzieś w podświadomości. Jak najszybciej opuścić to miejsce. Jak najszybciej. Nawet ogórek nie zaćmi geniuszu półelfa... - Lecz mniemam, że nie jesteś akwizytorem przybyłym tu w bliżej określonym celu wciśnięcia mi jakiegoś...

- Nie. - odparł mag nieśmiało. Wstał. Półelf spojrzał podirytowany na Alavandera, a ogórek stał się purpurowy - dotychczas jeszcze nikt nigdy nie przerywał mu w mówieniu. Przynajmniej nikt z gminu.

- Jam jest Hieronimus, trzeci regimentarz lorda Wiśniówki z Grodu Kapusty. - wygładził włosy, poprawił przedziałek i przemówił ponownie. Prawdopodobnie ta przerwa miała na celu pozwolenie Alavanderowi na zrozumienie słów półelfa. - A ty kim jesteś?

- Ja?... Alavander, mag z Akademii Antagariańskiej Mądrości. Hieronimus uniósł brwi.

- Jesteś pewien chodzi ci o TĄ Akademię Mądrości?... - głos półelfa przestał być spokojny, a na pewno nie był już dumny. Przestał też mówić z wyższością.

//Bożż... Tera będą się fócić, fto je wyższy stopniem...// - pomyślał z zażenowaniem Pomidor. W końcu był przewodnikiem Hieronimusa i po części odpowiadał za jego zachowanie.

//Niech sękata surykatka ich podziobie, zaraz znów będą się kłócić...// - stwierdził Puzon nie kryjąc irytacji. -No i co ja mam z nimi zrobić?

- Tak, jestem pewien... Najwyższa Akademia Mądrości im. Enlethii Trzykrotnie Grabiami Nawiedzonej...

- No, jestem pełen... - urwał. Na rzece, w odległości nie więcej niż sześćdziesiąt metrów od nich płynęło COŚ. Było małe. Jak się później okazało - metalowe. W kształcie bliżej przybliżonym do spłaszczonej kuli pustej w środku. I miało uchwyty. Dwa. I zbliżało się w kierunku Alavandera piszcząc radośnie.

- Kociołek?! - wydusił mag z niedowierzaniem.

- cytcyt...

- Tak! - krzyknęła Kociołek wyskakując z wody. Przypadkiem oblała Pomidora.


Poprzednia Jesteś na stronie 7.
1 2 3 4 5 6 7