Perypetie małżeńskie niejakiego księcia Ornald

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Poprzednia Jesteś na stronie 7. Następna

-W ten sposób nic nie znajdziemy! - poskarżył się mag - Już od kilku godzin kręcimy się w kółko! Poznaję to drzewo!

-Mylisz się. Jest tylko trochę podobne do tego, o którym myślisz - zaprotestował tropiciel.

-Wszystko jedno! Tu są tylko drzewa! Nie ma żadnych porwanych arystokratek!

-Las jest najbardziej oczywistym wyborem. - oznajmił Strażnik - Jeśli baronówna była w mieście, to zrzucimy winę na straż miejską, a jeśli wywieziono ją z księstwa to oczernimy straż graniczną. Jernulianie, widzisz jakieś ślady? Liczyłem, że znajdziemy jakichś zbójców, czy coś.

-Hmmm... dwie wiewiórki... mały jeleń... kulawy zając... i to chyba wszystko. - rzekł tropiciel, spoglądając na ścieżkę.

Dwie wiewióry, jeleń mały,
gdzieś tu sobie dzisiaj stały!
Jakby były, to bym zjadł,
ale nie ma - cóż za cholerny i parszywy świaaaaaat!!!

-Trochę cię chyba poniosło. - mruknął Strażnik do Teroka - Ale może przynajmniej zwabisz jakichś bandytów.

-Tty chhcesz zzwabbić bbbanddytów? - wyszczękał mag, rozglądając się niespokojnie - Jja ssię bboję bbbanddytów! Ppo co nnam oni?

-Żeby jakiegoś złapać i przesłuchać. Najlepiej będzie rozbić tu gdzieś obóz i zaczekać, aż nas napadną.

-Nnapadną?! Ale...

-Zamilknij, Antek!

-Nazywam się...

-Nazywasz się "coś długiego i trudnego do zapamiętania" i dlatego od teraz jesteś Antek! A teraz siedź cicho! Rozbijamy obóz!


Poprzednia Jesteś na stronie 7. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14