Balladnik

1 2 3 4 5 6 7 8
Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna

BALLADA O PANNIE HANI I O KOTKU PANNY HANI

[Kamili Trawińskiej]

Była sobie panna Hania.
Panna Hania miała kotka.
Ten dostawał od niej w baniak,
raz z patelni, a raz z młotka.

Nie dość na tym: panna Hania
pewną miała złą manierę:
tarką kotka przecierała,
po czem grzała bestii w beret.

Inne mieli też zabawy:
w piłkę grali, a dla zmyłki,
kotek toczył się po trawie,
grając w charakterze piłki.

Fajnie było przy jedzeniu:
by dostać od Hani jadło
grał jej kotek na grzebieniu
i mówił jej abecadło.

Merdał kotek też ogonem
i gazetkę nosił w pysku...
Pełen był radości domek,,
pełen śmiechu, mruku, pisku!

I usłyszał ów ambaras
raz ekolog rodem z Zgierza...
Cosik dukał, że zabrania
i odebrał Hani zwierza.

Ale zwierz ten, proszę Państwa,
miał Zgierz cały w poważaniu:
w mig obrócił się na palcach
i ku swemu szedł mieszkaniu!

I do Hani przybył kotek,
zwrócił na nią oczy szczere...
Wyjął grzebień, zagrał "Rotę"
i poprosił fangę w beret!

* * *

Tu jest motto, co wyraźne,
na krótkim wierszyka szlaku:
Tym większe pewne przyjaźnie,
im więcej na nich siniaków!

[23.04.2004]


Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8