Balladnik

1 2 3 4 5 6 7 8
Poprzednia Jesteś na stronie 6. Następna

BALLADA O WŁASNY OGRÓDEK

[Marcie Ryzner]

Wieść jest z ostatniej chwili!
Wieść nadeszła znienacka...
Ot, uwzięła się w Gdyni
na Koszycką Zasławska.

Bez cienia sentymentów,
nie bacząc na maniery,
kręciła jej przekręty
i robiła afery.

Raz rzuciła Zasławska
w swą sąsiadkę kaparem.
Raz jej zżarła pół placka.
Raz zrobiła zakalec.

I, jakby było mało,
to rozbiła jej flakon,
i rozwlekła makaron.
I nazwała sobaką.

A by dokuczyć snadnie,
swej sąsiadce w jej trudzie,
groziła, że zagarnie
jej niechybnie ogródek.

Koszycka słów sąsiadki
tych nie mogła popierać.
Wszak kochała swe kwiatki,
jak cymbały Jankiela!

Więc znać dała do prasy,
że się dzieje jej zdrada,

się Zasławska tłumaczy...
Lecz źle słowa układa!

I wyszło w reportażu,
że Zasławska jest menda,

że ma zmarszczki na twarzy

i po mieście się szwęda.

Przeczytała sadystka
i ją szlag trafił w biegu...
I z osiedla wnet prysła
gołą stopą po śniegu!

Ponoć leży pod lasem
i szumi nad nią trawa..
A Koszycka tymczasem
wciąż rabatki uprawia!

* * *

Gdy masz własną zagrodę,
to przy swych pracuj trzódkach...
I nigdy nie właź w szkodę,
do cudzego ogródka...

[VII 2004]


Poprzednia Jesteś na stronie 6. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8