Bełkot Szaleńca

1 2 3 4 5 6 7 8
Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna

- Nie, nie, nie! Zabiję się chyba! – rozpaczał mag Avenis. – Kopiemy już od tygodnia, a wciąż nie możemy go znaleźć!

- Możesz mi wreszcie do jasnej cholery, wytłumaczyć, po co my tu w ogóle jesteśmy?! – ryknął krasnolud Tramwal Drewniana Pięść. – Kopię z tobą ten idiotyczny dół chyba od wieków, a nawet nie wiem, czego szukamy!

- Szukamy – powiedział szeptem Avenis – Pierścienia Dziesięciu Panien.

- Że co? – spytał, nie rozumiejąc cały czas swego kompana krasnolud.

Musisz wiedzieć drogi czytelniku, że w krainie, w której właśnie się znajdujemy, od wielu, wielu lat nie widziano ani jednej kobiety. Możliwe, że wyda Ci się to dziwne, w jaki sposób gatunek ludzki i inne stwory przetrwały bez płci pięknej, ale sam nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Fakt jest faktem – marzenia facetów o pięknych kobietach, o spełnianiu ich marzeń, o najlepszych przyjaciółkach, pannach ich serc, żonach, kucharkach, matkach przewijających dzieci, kochankach, ciotkach, teściowych (!) – cały czas były niemożliwe do spełnienia.

- Według legendy, Pierścień Dziesięciu Panien miał sprowadzić do naszej krainy z powrotem wszystkie dziewczyny. Ale niestety, jak widać stary mag, który dał mi księgę z mapą, okazał się zwykłym hochsztaplerem – żalił się Avenis.

- Co jest, chłopaki? – Tramwal i Avenis usłyszeli czyjś głos. – Jestem Wal, tak na mnie mówią koledzy. Pełnego imienia i tak byście nie spamiętali. Jak widzicie, jestem elfem i mam propozycję – skoro już wykopaliście tak wielką dziurę, to znaczy, że jesteście naprawdę zwariowani, a jednocześnie pracowici.

- Trzasnąć go? – spytał Tramwal swego kompana.

- Panie – rzekł mag – ja już sporo lat na tym świecie żyję, o czym ma siwa broda poświadczy, ale takiego cudaka jak ty, tom na oczy jeszcze nie widział.

Rzeczywiście, elf nie wyglądał zbyt normalnie. Ubrany był w miarę normalnie, nie licząc tego, że zamiast spodni miał długą suknię, a rude włosy dziwnie sterczały mu w górę. Sukienka była wyjątkowo cudaczna, gdyż była nie tylko jasnozielona, ale też z falbankami.
- A, chodzi wam o mój wygląd? Byłem na imprezie karnawałowej, ale gdy wróciłem do domu, ojciec wyrzucił mnie na bruk. Sam nie wiem dlaczego.

- No i co nas to obchodzi? – zapytał zniecierpliwiony krasnolud.

Nagle (bo rzecz, jeśli jeszcze się nie zorientowaliście – dzieje się na leśnej dróżce) zaczął śpiewać słowik.
- Właśnie coś mówiliście o jakimś skarbie. Ale ja, dzięki moim fantastycznym uszom, słyszałem coś niesamowitego! Jeden rycerz w karczmie mówił, że daleko na północy znajduje się wieża z prawdziwą księżniczką!

- Co?! – krzyknęli jednocześnie Avenis i Tramwal. Samo słowo „kobieta” wyjątkowo oddziaływało w tych czasach na męską wyobraźnię, nie mówiąc już o plotkach, iż takowe jeszcze istnieją.

- Żyje ona – kontynuował elf – w wieży z kryształu. Niestety, strzeże jej wielki smok, zwany Kłapouchym. Imię nosi takie, gdyż ma oklapnięte uszy, co jest wyjątkowo dziwne u smoków, nieprawdaż?

- Prawda, prawda. – przytaknął Tramwal. – Gdy ja jednego takiego smoka zauważyłem, od razu spiep… - krasnolud zauważyłem karcący wzrok maga – znaczy się, uciekałem, nie? A uszy miał w górę, a nie oklapnięte. Zresztą, u smoków wszystko jest wielkie i w górę.

- Tak, Tramwalu – rzekł mag – to bardzo ciekawe, nie mniej jednak nie przerywaj, bo to nieładnie. Po co nam jednak to mówisz?

Ptaszek przestał śpiewać. Trzask gałązki, a następnie cisza… Prawdopodobnie ma to związek z orłem, który go zeżarł.
- Bo chcę, byście ruszyli ze mną. Nie powiecie mi, że widok białogłowej nie jest dla was ekscytującym przeżyciem!

Krasnolud i mag spojrzeli na siebie, skinęli głowami, a następnie zaczęli pakować manatki. Elf Wal musiał im pomóc wydostać się z dołu, gdyż był on naprawdę wielki, a następnie ruszyli w drogę.

- Źle, Krzysiu, źle!

- Zapomniałeś o najważniejszym! Nie przedstawiłeś bohaterów!

Dlatego też, zostawmy na chwilę naszych trzech bohaterów, niech sobie wędrują, a my tymczasem cofnijmy się trochę w czasie…


Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8