Poszukiwacz Prawdy, czyli jakie są czarownice

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna

- Hej ho, hej ho, rąbać głowy by się szło!

- Tak Duduś! Masz talent do śpiewania!

- Obedrzemy wszystkim skórki, hopsasa, hopsasa! Mam dziś wspaniały humor! W końcu wojna idzie. Mamy piękną pogodę, dobry topór pod ręką. Dlaczego ty nie walczysz?

- Jakoś nie mam ochoty. Wolę pośpiewać przy ognisku, gdy nasi będą regenerować siły.

- Przy Tobie nie odpoczną, ha, ha!!! Ja wolę śpiewać w rytm spadających głów orków.

Jechaliśmy na wojnę. Don Ash pojechał tak aby mi towarzyszyć. Jak zwykle nie wiedziałem o co chodzi. Ważne aby walczyć. Dojechaliśmy na miejsce i od razu zaczęliśmy rozkładać obóz.
Nagle podszedł do nas jakiś krasnolud i oznajmił, że niedaleko widział latające, czarne smoki. Nikt mu nie chciał wierzyć. "Smoka to ty masz w dupie!": odpowiadali mu jego koledzy.
Dopiero gdy ustawiliśmy się na na wzgórzu, z którego widać było nacierających orków, w przestworzach wszyscy ujrzeli dwa, czarne jak chmury burzowe smoki. Zaczęły do mnie docierać liczne przekleństwa, niektórzy zaczęli się pakować a inni po prostu wiali.
Niebo zaszyły chmury. Między nami, a orkami była dolina. Ten kto pierwszy w nią wejdzie ten przegra. Dlatego czekaliśmy. Rytm deszczu zakłucało donośne brzmienie bębnów. Nagle zaatakowały smoki. Od razu w ich stronę poleciały tysiące strzał elfich i ludzkich, a także topory. Wyciągnąłem topór jednak nie zdążyłem nim rzucić. Smok nagle wybuchł.
- Pieprzone elfy! Co byśmy bez nich zrobili!- krzyknął jeden z krasnoludów podnosząc topór.

Został jeszcze jeden smok. Przeleciał nad naszą armią. Zaatakował. Stopił większą część armii tak, że niewiadomo było co jest ciało, a co zbroja. Większość naszych zaczęła wiać.
- Niech mnie ktoś weźmie! Nie mam nóg!

Wiele podobnych głosów dało się słyszeć z pola walki. Tu kałuża krwi, tam głowa elfa, gdzie indziej wrzeszczący krasnolud, który dostał wiele orkowych strzał. Jednak nikt ich nie słyszał. Nikt nie myślał aby komuś pomagać. Byli zajęci biciem orków. Nie uważali na poległych. deptali po nich skracając im męki. Nie walczyliśmy jak elfy. Walczyliśmy jak orkowie w bałaganie i nie ładzie, nie szanując żadnego żołnierza.
- Gdzie jest prawe skrzydło!?

Nie było go. Zostało spalone, przez krążącego smoka.
- Gdzie idziecie? Bitwa się jeszcze nie skończyła!- odezwał się ten krasnolud widocznie wyższy rangą. Tęten bębnów, świst strzał i wrzaski ginących krasnoludów, orków, ludzi i elfów tworzyły żałobny, przerażającą muzykę.

Moja jednostka skierowała się na pędzących orków. Mimo iż wrzeszczeli niemiłosiernie, odparliśmy ich bez większego kłopotu. Sam zaliczyłem z dziesięciu.
Elfy kierowały strzały w stronę smoka, jednak ten nie chciał wybuchnąć. Nie chciał nawet spaść. Widziałem Jednostkę elfich łuczników, którzy po chwili zostali zrównani z ziemią. Nawet nie mieli czasu, aby poczuć ból i wypowiedzieć ostatnie słowa.
Zaczęło grzmieć. Jednak wszyscy byli przejęci bardziej siekaniem orków. Nad nami latał smok dziesiątkując armię. W końcu było nas nie więcej niż pięćdziesięciu. Nie byliśmy w stanie opanować nawet ataku orków. Zaczęliśmy się wycofywać. Nagle zobaczyłem Don Asha.
- Wiejmy Dudek!

- Ale gdzie?

- Zostaw to mnie.

Jakimś cudem udało się nam uciec, jednak trzeba było się pogodzić z przegraną bitwą. Schowaliśmy się w grocie. Czuliśmy się bezpiecznie gdy nagle przyleciał smok. Był przy wyjściu, już zacząłem myśleć jak czuje się smażony dzik, jednak smok wybuchł.
- Co to do cholery jest?

- Nie wiem Don Ashu. Może one były jakieś chore?

W oddali było słychać zwycięskie, bębny i ryki orków. Widzieliśmy ich zbierających mięsno z pola bitwy. Postanowiliśmy udać siędo najbliższego miasteczka, aby znaleźć kogoś, kto poinformuje króla o porażce. Po czterech dniach podróży dotarliśmy do Raumirri, aby tam przekazać gońcowi smutną informację. Następnie udaliśmy się do karczmy, aby opowiedzieć im wojenną przygodę. Niektórzy zaczęli się bać, że orkowie przybędą niedługo. Inni zaś ich uspokajali, mówiąc, że w Raumirri znajduje się jednak z największych twierdz na wschodnich granicach. My się tym nie przejmowaliśmy, za to ja nie mogłem się doczekać następnego spotkania starcia z orkami.


Poprzednia Jesteś na stronie 2. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10