Poszukiwacz Prawdy, czyli jakie są czarownice

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Poprzednia Jesteś na stronie 9. Następna

Bardzo zdziwiła mnie obecność Marcciusa w Vergravii, biorąc pod uwagę, że on rzekomo tępił psy, których w tym mieście nie było za wiele.
- Co tam u psów Marcciusu?

- A no nic. Kiepski pomysł z tym tępieniem psów. Po kilku miesiącach okazało się, że nie stać mnie nawet na tanie majtki. A tak wogóle to psy nie są takie złe. Mam do Ciebie prośbę.

- Słucham.

- Czy porozmawiałbyś ze mną o dup.. kobietach?

- Ciekawe, Marccius chce rozmawiać o kobietach. Myślałem, że Cię interesuje wojna i... psy.

Nie będę przytaczał tego dialogu, ponieważ Marccius prosił o tajemnicę. Staram się dotrzymać słowa. Faktem jest jednak, że każdy, nawet zatwardziały żołnierz w końcu się zakocha. I nie będzie to zwykła miłość. Marccius nie mówił i niczym innym przez kilka dni, do czasu gdy nie zaczął na niego szczekać pies. Było trochę krwi i przekleństw, ale na szczęście pies przeżył. Marccius jest na ogół fajny, jednak gdy coś mu odbiło to mógł być naprawdę przykry.

Także w Vergravii spotkałem Mefistę. Jakie to było wspaniałe spotkanie. Jak zwykle spacerowaliśmy po parkach. Rozmawialiśmy o wszystkim.
- Wynajęłam dla nas pokój na noc.

- Po co chyba nie chcesz...

- Nie. Uwierz mi. Nigdy bym nie poszłabym do łóżka z krasnoludem. Może ty jesteś inny niż wszyscy, ale uwierz mi, nie wyobrażam sobie krasnoluda w łóżku.- odrzekła lekko się uśmiechając.

Spacerowaliśmy do wieczora, dopóki nie udaliśmy się do pokoju. Dziwne, bo łóżko było jedno.
Pomyślałem, że będę spał na podłodze. Często sypiało się na podłodze, więc mi to nie przeszkadzało.
- Nie martw się nie będziesz spał na podłodze. Masz wypij to i się przebierz.

Udałem się do łaźni. Napój znajdujący się w małym kieliszku miał lekko różowy odcień.

Ufając Mefiście, bez namysłu wypiłem zawartość kieliszka. Smak sfermentowanego jabłka, jednak nie zdąrzyłem nim się zadowolić. Zaczęły boleć mnie wszystkie kości. Straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem poczułem się jakiś wyższy. Spojrzałem w lustro. Wyglądałem, jak człowiek. Dopiero w teraz poczułem, że jestem tym kim powinienem. Nie krasnoludem lecz człowiekiem. Wróciłem do sypialni jednak nikogo nie było. Położyłem się więc i czekałem.

Nagle w drzwiach ukazała się czarnowłosa nimfa. Odziana była w prześwitującą suknię, tak że było widać każdy szczegół jej pięknego ciała. Nawet piersi. Nic nie mówiła tylko cicho, jak wietrzyk podeszła do łoża i położyła się koło mnie. Jej delikatne, ciepłe dotknięcia budziły lekki dreszczyk. Nigdy tego nie mówiłem ale to był mój pierwszy raz. Pierwszy raz spałem z kobietą.
Obudziłem się jednak nikogo nie było. Być może był to tylko sen. Pobiegłem do lustra, mając nadzieję. W odbiciu było widać tylko obrośniętego, brudnego, niskiego krasnoluda.
Wróciłem do sypialni. Zauważyłem na łóżku dziwny kawałek papieru. Pachniał Mefistą. Początek brzmi: "To nie był sen MacDudekusie..."

Postanowiłem szukać Mefisty po świecie, ponieważ poznałem największą prawdę na świecie: "Istota, która nie kocha, nigdy nie będzie szczęśliwa. Może mieć olbrzymie bogactwa, kraj nad którym panuje, jednak zawsze będzie szukała szczęścia. Nie znajdzie jej choćby szukał na najdalszych zakątkach ziemi".

I jeszcze jedno. Poznałem prawdziwe imię Mefisty; Izabela. Piękne prawda?


Poprzednia Jesteś na stronie 9. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10