Poszukiwacz Prawdy, czyli jakie są czarownice

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Poprzednia Jesteś na stronie 7. Następna

Podróżowałem po świecie, spotkałem wielu ludzi, między innymi moich kolegów z uczelni. Wśród nich był Marccius.
- Witaj Kurwiszonie- odezwał się mały Przemyss chichocząc w jego niepowtarzalnym stylu.

- Witam was koledzy.

Był wśród nich Dzióbek, Madejus, Wielkoręki Mania i Dymomir. Powspominaliśmy dawne czasy, oni jak zwykle ponabijali się ze mnie. Rozstanie jednak było bardzo uroczyste. Marciuss postanowił jechać ze mną. Pewnie miał nadzieje, że jadę na wojnę.
- A gdzie ty właściwie jedziesz, MacDudekusie?

- Na pewno nie na wojnę.

- Szkoda. Chciałem sprawdzić swój najnowszy łuk z nebucka. Jest wspaniały na daleki zasięg.

- Pewnie masz rację. Jadę szukać prawdy.

- Ciebie chyba już naprawdę popieprzyło.

- Dlaczego tak sądzisz?

- Szukać prawdy, też mi coś. Gdzie ty chcesz ją znaleźć.

- Wszędzie.

Mimo iż Marcciusowi nie podobał się cel mojej wyprawy, jednak pojechał ze mną aż do miasta Vergravii.
Spotkałem tam Don Asha.
- Don Ashu stary przyjacielu co tu porabiasz.

- To co zwykle. Tu zaśpiewam, tam zagram, a tam się napiję. Jednak jutro wyjeżdżam.

- Gdzie?

- Do pewnej zacnej karczmy Behemotha. Wydaje mi się, że to miejsce dla mnie. Idealne miejsce dla barda.

Don Ash wyjechał, a ja zostałem z Marcciusem. Wynajęliśmy pokój w karczmie "Pod łapą smoka"
- Idę spać Marcciusu!

- Ja jeszcze pobawię się z tymi miłymi dziewkami.

Gdy szedłem schodami było słychać piski i chichot "miłych dziewek". Jednak gdy wszedłem na moim łoży zauważyłem list. Nie był to zwykły list. Miał kopertę i pieczęć.
Nadawcą była Mefista Riddle. Pomyślałem: "czyżby nadszedł mój czas". Złamałem pieczęć.
List był napisany, jakby ktoś mnie znał od lat:
"Drogi MacDudekusie, pragnę się z Tobą spotkać. Jako miejsce spotkania wybrałam las Forgotton. Przyjedź tam najlepiej za trzy dni. Masz przybyć sam, bez Marcciusa."

Mefista Riddle
Wyruszyłem o danej porze, Marccius bawił się bardzo dobrze, więc nie było kłopotu, aby go zostawić.

Las Forgotton, był bardzo ciemnym, z pozoru nieprzyjemnym lasem. Dlaczego Mefista wybrała to miejsce nie wiem do dzisiaj. Dochodziły tu jedynie pojedyncze promyki słońca. Mimo wszystko atmosfera była bardzo romantyczna.
- Witaj MacDudekusie!- nagle odezwał się głos.

- Witaj... Mefisto!

- Zgadnij dlaczego Cię tu zaprosiłam.

- Nie wiem.

- Zgadnij...

- Bo... nie widziałaś nigdy krasnoluda?

- Oj, krasnoludów to ja widziałam w życiu więcej niż ty.

- Więc może chcesz mnie wyśmiać?

- Za co? Nie znam powodu, dla którego miałabym Cię wyśmiać. Wręcz przeciwnie, MacDudekusie.

Od trzys... trzydziestu lat nie spotkałam osoby tak ciekawej i innej.
- To, że jestem inny to fakt, jednak skąd wiesz, że jestem ciekawy. Znamy się niecałe pięć minut.

- Ty znasz mnie pięć minut. Ja znam Cię trochę dłużej.

Mefista od samego początku była nietypowa. Po pierwsze, podczas tego spotkania w ogóle jej nie zobaczyłem, po drugie miała inne spojrzenie na świat niż kobiety, które wcześniej spotkałem. Kobiety... cały czas myślałem o Aleksi. Mam nadzieję, że nie czytała w moich myślach, co zapewne łatwo by jej przyszło.
- Nie martw się Dudusiu. Ja się w Tobie nie zakochałam.

Jednak czytała.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. To znaczy ona dużo mówiła, ja nie musiałem. Tak narodziła się nasza przyjaźń. Wydaje mi się, że nawet większa niż z Aleksi.
- Muszę wracać. Czy kiedyś Cię zobaczę?

- Na pewno.

Wróciłem do Marcciusa. Nie wiedziałem, że można przez kilka dni "bawić" się z kobietami.
On najwyżej się tym nie przejmował. Być może nawet zapomniał o wojnie. Siedzieliśmy w tym miasteczku, bo nic innego nie przyszło nam do głowy. Codziennie dostawałem list od Mefisty.
- List od cichej wielbicielki.

- Tak jakby.

- Też chciałbym dostawać listy od wielbicielek. Ja nigdy nie znajdę tej jedynej kobiety MacDudekusie.

- Zobaczysz, będziesz pierwszy kobiecie składał przyrzeczenia niż ja.

- Chyba Cię kto pobił dzisiaj. Pleciesz jakieś głupoty.

- Nie głupoty lecz prawdę.

- Rzeczywiście, prawda... A od kogo te listy dostajesz?

- Powiem Ci, ale tylko dlatego, że mam do Ciebie duże zaufanie. To są listy od czarownicy.

- Z czarownicami się zadajesz? No ładnie...

Powiedziałem mu wszystko co sam wiedziałem o Mefiście. Nie wiem czy słusznie, bo on czasami lubi wykorzystywać różne fakty w celu zyskania wyższości w danej sprawie. Wysłałem także list do Don Asha, abym mógł się z nim spotkać i opowiedzieć o tym.


Poprzednia Jesteś na stronie 7. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10