Delirium... tfu! Deliriusa przygody

1 2 3 4 5 6 7 8 9
Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna

Rozdział Drugi

W którym działo się mniej, ale i tak było wesoło.

Rozgoryczenia Deliriusa nie było końca. Rozpaczał. Lamentował. Zawodził. Płakał. Kwilił. W swej desperacji pomyślał nawet o tym, czy nie zostać abstynentem! Zaraz jednak się pohamował, zastanowił głęboko i łyknął zdrowo, by uspokoić zszargane nerwy. Dopiero teraz, kiedy już jako tako udało mu się ulżyć swej rozpaczy, zastanowił się nad tym, co należy zrobić. Ba! Nie tylko pomyślał, co jest czynnością, która trwać może długo, a bez skutku - on coś wymyślił!

Dlatego też - zgodnie ze swym najnowszym zamysłem - uchylił mały bukłak wina, które trzymał zawsze na czarną godzinę, i opróżnił zawartość długim łykiem.

Nastrój poprawił mu się, uśmiechnął się nawet lekko, jednak uśmiech szybko zmienił się w grymas okropnego bólu świadomości. Wypita przed chwilą butelka - była ostatnią jaką posiadał.

Chwilowo sprawa zaginięcia jedynej rodzinnej pamiątki odeszła na dalszy plan. Musiał znaleźć jakiś sposób, po prostu musiał to zrobić, by nadchodzącą noc nie mógł nazwać zmarnowaną... A w jakich kategoriach należy rozumieć "zmarnowaną"? Aby to zrozumieć, drogi Czytelniku, musiałbyś myśleć w sposób tak dekadencko-nihilistyczno-procentowy, jak chyba tylko Delirius. A tego sobie, jak sądzę, nie życzysz nawet w najgorszych koszmarach.


Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9