Droga Ku Przeznaczeniu
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 10. |
Prolog
W wieżystej wieży zamczystego zamku trzech czarowników spotkało się przy porannej kawie.
-Mistrzu! Przygotowaliśmy nowy eksperyment! - rzekł jeden z dwóch, którzy nie mieli siwej brody.
-Tak? A cóż to za eksperyment? - niezbyt entuzjastycznie zapytał mistrz (tak, to był ten z siwą brodą).
-Wzięliśmy elfa, goblina, odebraliśmy im broń i przeteleportowaliśmy ich na pustynię! Fajnie, nie? - rozentuzjazmował się drugi niesiwobrody.
-I czego to ma dowieść?
-Chcemy w ten sposób skłonić do międzygatunkowej i wbrew-stereotypowej współpracy dwóch odwiecznych wrogów! - rzekł z pompą pierwszy niesiwobrody.
-A następnie skierujemy ich na Drogę Ku Przeznaczeniu! - dodał drugi.
-Zapomnicie o tym eksperymencie, tak samo jak o poprzednim. - rzekł mistrz i westchnął.
-Eeee... mistrzu? Jakim poprzednim?
-A pamiętacie kozę? Tą, której daliście trzy głowy, skrzydła i możliwość ziania ogniem?
Pierwszy niesiwobrody z wrażenia przewrócił swój kubek z kawą, obdarzając jego gorącą zawartością górną część spodni kolegi.
-ARRRRRGH!
Oblany czarownik zerwał się z miejsca i teatralnym gestem rozpostarł ręce. W wyniku tej nieprzemyślanej czynności zawartość jego kubka znalazła się za nim, a konkretnie na wiszącym na ścianie gobelinie, który przedstawiał goblina. Goblin ów doświadczył przez to sporych problemów związanych z jego ogólną kolorystyką.
Obaj magowie przez chwilę wyglądali na zawstydzonych, a potem, jak na komendę, rzucili się do drzwi, a następnie runęli po schodach w dół.
Mistrz nadal spokojnie sączył kawę z miną człowieka, który już nie takie rzeczy w życiu widział, zaś odgłos, który niewątpliwie oznaczał, iż dwóch czarowników spadło ze schodów, skomentował jedynie wzruszeniem ramionami.
Poprzednia | Jesteś na stronie 10. | |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 |