Droga Ku Przeznaczeniu
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 5. | Następna |
Rozdział 4: Las (w nocy)
Gobi był niespokojny. Trudno nazwać jakiegokolwiek goblina spokojnym (nawet podczas odpoczynku po ciężkim, całodziennym plądrowaniu lasu), ale ten był wyjątkowo niespokojny. Było to poniekąd związane z faktem, iż siedział sam (znaczy z Elkiem, ale Elk spał, więc tak jakby sam) w lesie, i to w środku nocy. Niesplądrowany las wyraźnie mu działał na nerwy. Kolejną rzeczą, która mu działała na nerwy, był brak mięsa. Minęła już ponad doba od jego ostatniego mięsnego posiłku.
-Obmierzły, bezmięsny las!
Okrzyk ten nie zrobił żadnego wrażenia ani na Elku, który spał dalej, ani na lesie, który stał dalej. Nie wiedzieć czemu, zaniepokoiło to goblina jeszcze bardziej.
-Elk, Elk, obudź się! - Gobi potrząsał śpiącym elfem.
-(ziewnięcie) Co się (ziewnięcie) stało? Już (ziewnięcie) moja kolej? (długie ziewnięcie)
-Nie, ale coś tu jest nie tak!
-Widziałeś coś?! - elf natychmiast się rozbudził.
-Nie...
-Słyszałeś?
-Też nie...
-Wywęszyłeś może?
-Właśnie nie...
-To o co chodzi?!
-Tu nic nie ma! Nic nie widać, nic nie słychać, żadnych potępieńczych wyć, żadnych świecących oczu w krzakach... coś tu jest nie tak!
-To jest nie tak, że mnie budzisz bez powodu! Rozumiem, jakbyś przestraszył się jakiejś... jakiejś... jakiejś bałwaniastej sowy?! - Elk był już wkurzony nie na żarty, Gobi zaś był nienażarty, ale to tylko taka gra słów.
-Sowaaa... - rozmarzył się goblin i resztę warty spędził na wypatrywaniu sów w celach wybitnie kulinarnych. Oczywiście żadnej nie dojrzał, nie wspominając już o złapaniu, ale przynajmniej przestał się denerwować.
Poprzednia | Jesteś na stronie 5. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 |