Droga Ku Przeznaczeniu
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 3. | Następna |
Rozdział 2: Nadal pustynia
Pustynia. Piasek. Żółty piasek, różowy piasek, zielony piasek, fioletowy piasek... oraz elf i goblin którym trochę mieni się w oczach.
-To według ciebie jest blisko? Idziemy już od kilku godzin, a przed nami przynajmniej drugie tyle!
-To pewnie chata Morgany.
-Co takiego?
-Taka legenda jest. Zła czarownica Morgana pokazuje chatę ludziom na pustyni, żeby pobłądzili. To może nam pokazuje las?
-Może... Hej! Czy ty czasem nie powinieneś mówić bezokolicznikami?!
-Czym?!
-No, bezokolicznikami, takie co się na ć kończą - iść, jeść, spać i tym podobne...
-Aha, to. Część goblinów rzeczywiście tak mówi. Ale nie ja, bo ja jestem goblin wykształcony! Chodziłem... eee... znaczy uczęszczałem do szkoły! - rzekł goblin z dumą - Nauczyli mnie tam wielu różnych rzeczy... jak się ładnie wysławiać, jak rachować, jak plądrować, jak podpalać... Wiem też co nieco o elfach, chcesz posłuchać?
-Chcę. - Elf był nieco zaciekawiony, jakąż to wiedzą o jego gatunku dysponuje wykształcony goblin. Normalnie byłby tym nawet bardzo zaciekawiony, ale akurat lwia część jego ciekawości zaprzątnięta była zagadnieniem: "Kiedy wreszcie się skończy ta bardzo niemiła pustynia?!"
-Tak więc, elfy żyją w lasach. Są one wysokie, elfy, znaczy, chociaż lasy też. Elf z łuku szyć umie i mieczem obracać również, najlepiej więc zajść go po cichu od tyłu i zaatakować znienacka. Zabitego w żadnym wypadku nie jeść, gdyż elfie mięso jest diablo trujące...
-Że co?!
-Znaczy to, że jakbym cię zjadł, to bym umarł w koń-wulscjach, czy jakoś tak, znaczy bardzo niemiło i w ogóle.
Zapadła niezręczna cisza, podczas której elf przyjmował do wiadomości fakt, iż jego przydatność do spożycia była tematem szkolnych rozważań. Wreszcie zadecydował, iż lepiej nie kontynuować tego tematu i postanowił pchnąć rozmowę na nowe tory.
-A tak właściwie, to jak się nazywasz?
-Z tym możesz mieć mały kłopot...
-To znaczy?
-Nazywam się... - tu nastąpiło szczeknięcie, krótki warkot, a następnie ciche beknięcie.
-Tak się nazywasz?!
-Dokładnie tak.
-Nie wymówię tego!
-Tak myślałem.
-Hmmm... Musiałbym jakoś cię nazwać... Jesteś goblinem, to może Gobi?
Goblin się skrzywił.
-No jeśli musisz... Osobiście wolę moje prawdziwe imię, ale możesz nazywać mnie Gobi. Ale tylko póki jesteśmy sami!
-Dobrze już, dobrze.
-A ty, jak się zwiesz?
Elf się zatrzymał, uniósł głowę, a następnie rzekł głośno i dźwięcznie:
-Nazywam się Elkhelinelatius ons Aespenethiunares omr Oestanirath.
Normalnym głosem dodał:
-Dla przyjaciół Elkhelinelatius. Co prawda przyjaciółmi nie jesteśmy, ale...
-Ale nawet tego nie zapamiętam! Muszę to jakoś skrócić!
-Na przykład jak?
-Elk?
-Ehhh... no trudno, niech będzie Elk. Niech się już skończy ta... wybitnie nieprzyjazna pustynia!
-Chciałeś powiedzieć perfidna, przeparszywa i paskudna?
-Właśnie.
Poprzednia | Jesteś na stronie 3. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 |