Perypetie pewnego młodzieńca

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
Poprzednia Jesteś na stronie 16. Następna

W zasadzie już można by zakończyć, ale to, że coś można zrobić, nie znaczy, że zrobić to trzeba. Prawda, Drogi Czytelniku?

Gdy Vixel wszedł do sali tronowej Król akurat coś jadł. Zasadniczo powinno się powiedzieć po prostu, że coś jadł, bo słowo "akurat" bardziej pasowałoby do sytuacji, w której Król czegoś by nie jadł, ale już to pomińmy.
- Świetnie że jesteś Vixelu, właśnie wymyśliłem nowe danie - powiedział Król, gdy tylko zauważył chłopaka. - Kroi się ziemniaka na cienkie słupki, a następnie smaży w głębokim tłuszczu, aż się zarumienią. Je się lekko posolone. Chcesz spróbować? Mówię ci, palce lizać!

Vixel spojrzał na podsuwane mu ziemniaczane słupki.
- Eee, to się chyba nie przyjmie - orzekł spróbowawszy jednego.

Król wzruszył ramionami, i dalej konsumował.
- Wezwałeś mnie, Królu - powiedział Vixel po chwili ciszy.

- Rzeczywiście. Otóż chciałem ci powiedzieć, że wyjeżdżam na wojnę.

Vixelowi rozszerzyły się oczy.
- Na wojnę?

- Owszem - odparł Król oblizując palce. - Wyobraź sobie, że królestwo sąsiadujące z moim ma najlepsze hodowle bydła na świecie. Mięso ich krów jest ponoć nieporównanie bardziej delikatne i kruche od naszego rodzimego - beknął sobie zdrowo. - A ten drań, ich król, nie chce go eksportować! - uderzył dłonią w poręcz tronu. Po chwili się uspokoił. - Sam więc widzisz, że nie mam wyboru, jak najechać to państwo, i osobiście przekonać się, czy to mięso naprawdę jest tak dobre jak mówią.

- No tak, rzeczywiście - bąknął Vixel.

- W związku z tym na ciebie spadnie ogromna odpowiedzialność - ciągnął Król dłubiąc w zębach.

- Tak? Jaka?

- Będziesz musiał zastąpić mnie na czas mojej nieobecności.

- Och doprawdy? - Vixel czuł jak robi mu się słabo.

- Owszem. Może golonkę? - spytał Król podsuwając chłopakowi parujący półmisek.


Poprzednia Jesteś na stronie 16. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17