Perypetie pewnego młodzieńca
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 17. |
Ach, to już koniec tego opowiadania, Drogi Czytelniku. Ponieważ jednak kilka rzeczy wymaga dodatkowego wyjaśnienia, powstał ten oto, ostatni, siedemnasty rozdział. Tak więc:
Mociumpan wkrótce po wyrzuceniu Vixela wyjechał i wszelki słuch o nim zaginął. Mówi się, że został Pierwszym Czarodziejem w królestwie, gdzie stanowiska przyznaje się za to, ile się gada, a nie ile się robi.
Straszny potwór nie uciekł przed Vixelem. Po prostu dnia poprzedniego zjadł wołu z kopytami, i zaszkodziły mu kopyta, w związku z czym musiał w te pędy polecieć w jakieś ustronne krzaki.
Stary Mag, dowiedziawszy się, ze jego potężną klątwę złamał jakiś talizman kupiony na placu, porzucił magię i otworzył kwiaciarnię.
Wieśniak dalej co wieczór upijał się "Pod Zasupłaną Stonogą", i co wieczór opowiadał historię o Vixelu i stadzie potworów.
Uliczny handlarz wystąpił tylko w jednej scenie tego opowiadania.
Król wygrał wojnę, ale podczas wizyty w wojskowej latrynie zgubił swój amulet. Dzięki temu pozornie niefortunnemu zdarzeniu poznał uroczą ogrzycę, i zakochał się w niej bez pamięci, zresztą z wzajemnością. Otworzyli razem karczmę szybkiej obsługi, w której głównymi serwowanymi daniami były ziemniaczane słupki i krowie mięso z podbitego państwa w bułce.
Zrobili furorę.
A Vixel rządził państwem, aż w końcu wszyscy zapomnieli, że był jakiś Król, który wyjechał na wojnę i nie wrócił. Tak więc Vixel został królem i rządził długo i szczęśliwie...
...chociaż z tymi czarodziejami to nigdy nic nie wiadomo, mówię Wam.
Poprzednia | Jesteś na stronie 17. | |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 |