Perypetie pewnego młodzieńca
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 12. | Następna |
Stary czarodziej siedział przy stole w świetle świecy, i przeglądał księgę, której tytuł brzmiał ""Klątwy i uroki dla zaawansowanych (wiekiem)".
- To jest to! - wykrzyknął po dłuższej chwili. Następnie przeczytał na głos listę potrzebnych składników:
- Hmm, oko muchy, stopa jeża, mysie mleko, ząb trzonowy nietoperza, język traszki, włos niedźwiedzi, i woda - podrapał się w głowę. - Mogą być problemy. Skąd ja wezwę wodę o tej porze roku? - spojrzał jeszcze raz na przepis, po czym przeczytał uwagę drobniejszym drukiem:
- "Uwaga: w razie komplikacji ze znalezieniem składników informujemy, że zasadniczo można się bez nich obejść." No! Skoro tak to świetnie! Teraz rytuał...
Mag przeczytał opis rytuału kilka razy, po czym jako tako ogarnął pomieszczenie, chwycił różdżkę, i stanął na środku.
- Ecie pecie, ecie pecie, ecie pecie - zaczął nucić mantrę, stając wcześniej na lewej nodze. - Ecie pecie, ecie pecie, ecie pecie - powtórzył przeskakując na prawą. Po chwili zaczął skakać po okręgu w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara.
- Ecie ecie, pecie pecie, pecie ecie, ecie pecie.
Zmienił nogę oraz kierunek skoków.
- Pecie pecie, ecie ecie, ecie pecie, pecie ecie.
Na koniec stanął na środku okręgu, po którym skakał, i zaintonował:
- Eeeciee peeecieee!
Machnął różdżką, a następnie wskazał ofiarę swojej straszliwej klątwy:
- Król!
Z końca różdżki wystrzelił promień srebrnobłęitnej z dodatkiem jaskrawocytrynowego energii, i pomknął w niebo wylatując przez okno.
Poprzednia | Jesteś na stronie 12. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 |