Perypetie pewnego młodzieńca

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
Poprzednia Jesteś na stronie 13. Następna

Przyznasz chyba, Drogi Czytelniku, że Vixel nie może narzekać na fabułę. Nie musi wrzucać biżuterii do wulkanów, szlajać się po całej krainie tępiąc potwory, ani brać udziału w bójkach ulicznych i rozróbach. Nie musi nawet w ostatniej chwili przechylać szali zwycięstwa bitw, od których zależy los świata. Wszystko, co w tej chwili musi robić, to jadać z Królem posiłki (obfite dodajmy) i opowiadać mu coraz bardziej niesamowite historie, dzięki czemu Król jest w siódmym niebie. Oprócz tego musi spać w wielkim wygodnym łożu, rozkazywać swojej służbie, i rozmyślać, na co przeznaczy swą pierwszą wypłatę. O tak, Vixel ma wszelkie podstawy do zadowolenia, lecz niestety sielanka taka nie może trwać zbyt długo, bo inaczej co to byłoby za opowiadanie?

- A wtedy ja wycelowałem w ten głaz...i...hmm...i wtedy... - Vixelowi powoli zaczynało brakować pomysłów na kolejne swoje przygody. Król w tym czasie siedział i uważnie słuchał, co nie przeszkadzało mu w pochłanianiu gotowanego dzika w sosie miętowym. Nagle rozległ się odgłos, który jednoznacznie wskazywał na to, iż ktoś pierdnął.

- Oho - uśmiechnął się Król. - To pewnie ten wędzony łosoś z bananami - pomachał ręką przy swoim nosie. - Kontynuuj Vixelu.

- Ekhem - Vixel lekko się zażenował. - A więc jak już wycelowałem w ten głaz, to on...

Król znowu pierdnął, tym razem głośniej.
- O rany - jęknął Król. - Co za smród! Niesamowite! - najwyraźniej miał niezłą zabawę, czego nie można powiedzieć o Vixelu, do którego doleciały właśnie gazowe rezultaty procesów trawiennych Króla. Ten tymczasem pierdnął ponownie.

- Mam świetny pomysł - powiedział Król rozochocony. - Urządzimy sobie zawody. Ten, kto pierdnie najsmrodliwiej wygrywa na deser kremówkę z wędzonką.

- Ale jak rozróżnimy czyje pierdnięcie jest czyje? - zauważył Vixel przytomnie, lekko przy tym zieleniejąc, trudno powiedzieć czy od smrodu, czy też od propozycji deseru.

- Hmm - zamyślił się Król popierdując. - W takim razie wygrywa ten, kto pierdnie najgłośniej.

- Obawiam się... - Vixelowi nagle zrobiło się niedobrze, zupełnie nie wiadomo dlaczego. - Obawiam się, że bijesz mnie na głowę Królu... czy... czy mogę na chwilę wyjść?

- Rany, Vixelu, cały zzieleniałeś! To pewnie ta faszerowana kiszka niedźwiedzia, jest ciężkostrawna - powiedział Król z troską w głosie, pierdząc przy tym. - Wyjdź, wyjdź jeśli musisz, ale zaraz wracaj, na nasze małe zawody - zachichotał, po czym zabrał się do konsumowania sępich ozorów w sosie własnym z migdałami, oczywiście nie przerywając pierdzenia.

Vixel wybiegł z sali trzymając się za usta. Gdy drzwi zamknęły się za nim Król mruknął:
- Ta dzisiejsza młodzież... - i pierdnął.


Poprzednia Jesteś na stronie 13. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17