Perypetie pewnego młodzieńca
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 11. | Następna |
Król drzemał sobie słodko, opierając głowę o złoconą poręcz tronu.
- Vixel Mag, zwany Wielkim! - krzyknął szambelan, wymyślając na poczekaniu jakiś stosowny przydomek. Drzwi sali tronowej otworzyły się, i do środka wszedł nikt inny jak nasz bohater.
Król przetarł oczy i spojrzał na swego gościa.
- A więc to ty - powiedział z jakże wyjątkowym dla niego brakiem znużenia, a nawet zainteresowaniem.
- To ja - odparł Vixel nie zmieszany bezceremonialnością władcy. Zresztą jedyne, czym się teraz przejmował to swoja głowa, a raczej tępy ból w niej.
- Opowiedz mi jak to było z tą hordą potworów.
- Jaką znowu hordą... - zaczął Vixel trzymając się za głowę, lecz zaraz się opanował. - A tak, TĄ hordą. E, to nic takiego - machnął ręką - raptem parę małych potworów. Kilka czarów i było po wszystkim.
Król uśmiechnął się, co w jego wykonaniu wyglądało dość obleśnie.
- Cóż za skromność, mości Vixelu. Doniesiono mi bowiem, że potworów były dziesiątki, a rozgromiłeś ich armię przy akompaniamencie piorunów i kul ognia. Czyż nie tak?
Jeśli Vixela zaskoczyły słowa Króla, to nie dał tego w żaden sposób po sobie poznać.
- Nooo... owszem - powiedział ostrożnie. - Ale to naprawdę nic niezwykłego - dodał szybko.
- Wspaniale! - Król był rozentuzjazmowany. - Nareszcie wydarzyło się coś ciekawego! Ach, szkoda że nie było mnie przy tym, kiedyś będziesz musiał mi to pokazać - przerwał drapiąc się w czwarty, a może piąty podbródek. - Zostaniesz moim magiem nadwornym? - zapytał ni stąd ni zowąd.
Vixel zakrztusił się.
- Co?
- No, pomyślałem sobie, że zabawnie będzie, jeśli zostaniesz u mnie magiem nadwornym. Dostaniesz jedną z wież pałacu na własność, służbę, i, rzecz jasna, odpowiednie wynagrodzenia. Co powiesz na skrzynię złota co kwartał?
- Słucham?! - do Vixela najwyraźniej nie docierały słowa Króla
- Słusznie, niech będą dwie skrzynie - Król machnął ręką. - W końcu czarodziej twojego kalibru... a więc zgoda?
- Co... co dokładnie miałbym robić? - spytał chłopak głośno przełykając ślinę.
- Ach nic szczególnego. Na początek opowiesz mi dokładnie jak to było z tymi potworami - Król klasnął w dłonie. Otworzyły się boczne drzwi pomieszczenia, i do sali wkroczyło ośmiu tęgich mężczyzn, niosąc stół, który aż uginał się od znajdujących się na nim dań. Postawili stół przed tronem i wyszli. Po chwili jeden powrócił niosąc krzesło dla Vixela.
- Nie lubię ruszać się z tej sali - wyjaśnił król w odpowiedzi na zdziwione spojrzenie Vixela. - Dlatego jadam i śpię tutaj. - Król chwycił w obie ręce kawał pieczeni z jednorożca i zaczął obgryzać, głośno mlaszcząc. - No więc siadaj i opowiadaj, mój nowy nadworny magu.
Vixel usiadł z ciężkim sercem.
Poprzednia | Jesteś na stronie 11. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 |