Perypetie pewnego młodzieńca
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 | ||
Jesteś na stronie 1. | Następna |
Bohaterem tego opowiadania, Drogi Czytelniku, jest szesnastoletni chłopak o imieniu Vixel. Vixel byłby całkowicie normalnym szesnastolatkiem, ale niestety jest to niemożliwe, bo inaczej co z niego byłby za bohater? A raczej, co to byłoby za opowiadanie? Tak więc Vixel jest kimś niezwykłym, i zaraz dowiesz się, drogi Czytelniku, dlaczego.
Otóż po pierwsze Vixelowi przyszło żyć w świecie, gdzie elfy, krasnoludy, magowie, jednorożce, i tak dalej, są na porządku dziennym. To w zasadzie byłoby pół biedy, ale jest jeszcze po drugie. A po drugie mianowicie Vixel uczy się właśnie magii w wieży starego i wrednego maga Mociumpana. Wysłał go tam jego ojciec, który, ambitnym będąc, chciał z syna zrobić wielkiego czarodzieja. Nie trzeba chyba dodawać, że Vixelowi ta cała sytuacja bardzo się nie podoba (i słusznie zresztą), na szczęście on nie ma tutaj za wiele do gadania.
- Tylko pamiętaj, pięć i ani kropli więcej - mówiąc to Mociumpan miał minę, jakby patrzył na larwę jakiegoś obrzydliwego owada.
- Tak mistrzu, pięć i ani kropli więcej - powtórzył Vixel, używając wydumanej formułki, jakiej Mociumpan kazał w stosunku do siebie używać.
- Jeśli to spartaczysz, nie dostaniesz kolacji, rozumiesz? Ma być pięć, i ani kropli więcej.
- Rozumiem mistrzu, pięć i ani kropli więcej - Vixel zachowywał kamienną twarz, mimo że w duchu się śmiał.
- I nie powtarzaj po mnie jak cielak! Masz tu te fiolki. Tylko pamiętaj...
- Pięć i ani kropli więcej, tak mistrzu, wiem - Vixel wyjął dwie długie fiolki z rąk Mociumpana. Jedna z nich była wypełniona cieczą jasnozieloną z domieszką fiołkowopomarańczowego, druga natomiast zawierała płyn o barwie wściekłopurpurowej z odcieniem melanżu. Chwycił je pewnie, i przechylił tę z zielonym płynem, ustawiając jej wylot nad drugą. Płyn powoli przesuwał się wzdłuż ścianek naczynia. W końcu zaczął pomału skapywać.
- Jedna - Vixel powiedział to, jakby odprawiał jakiś ważny rytuał.
- Dwie...
- Trzy...
- Cztery...
- Uważaj! Jeszcze tylko jedna! - wtrącił się Mociumpan.
- Wiem mistrzu, pię...
Nagle pojawił się oślepiający błysk, rozległ się huk i brzdęk tłuczonego szkła, a pomieszczenie momentalnie wypełnił gryzący dym.
Po chwili Vixel usłyszał głos Mociumpana, przerywany kaszlnięciami starego maga.
- Ty kretynie! Ty głupi, niekompetentny...niekompetentny...
- Durniu - podsunął Vixel, który stał w dymie i ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- Właśnie! Ty głupi, niekompetentny durniu! Mało razy powiedziałem ci, że ma być pięć kropel, i ani jednej więcej? Czy nic, co do ciebie mówię nie dociera do tego, co masz między uszami? Jak mam cię nauczyć magii, skoro nie chcesz mnie słuchać?
- Ależ mistrzu - Vixel starał się zachować powagę, chociaż miał coraz większą ochotę się roześmiać - było pięć kropel.
- Jak mogło być pięć kropel, skoro wybuchło, chłopcze? - odparł Mociumpan otwierając okno, i energicznie machając rękami, aby odgonić dym. - No jakim cudem? A może chcesz mi powiedzieć, że nie mam racji co? Że jesteś mądrzejszy ode mnie, tak? Że to ja się mylę, a nie ty? - twarz Mociumpana miała teraz kolor przypominający dojrzałego pomidora. Chyba nie lubił, jak ktoś kwestionował jego wiedzę.
- Ależ skąd, mistrzu - Vixel mimo wszystko starał się nie doprowadzać starego maga do szału. - Ja tylko chcę powiedzieć, że naprawdę wlałem tam pięć kropel, i ani jednej więcej.
Dojrzały pomidor przeszedł w soczystą śliwkę.
- To już bezczelność! Jak ty, zupełnie nie znający się na magii bałwan, śmiesz mnie, magowi jednemu z lepszych w tym parszywym kraju (akurat - pomyślał Vixel), wmawiać, że popełniłem błąd? Oj chłopcze, przebrałeś miarkę. Pokażę ci, że mam rację, i że jesteś nikim innym jak dyletantem!
Mociumpan, wciąż krztusząc się od resztek dymu, podszedł do półki z magicznymi ingrediencjami, po czym zabrał stamtąd dwie fiolki identyczne jak poprzednie, z taką samą też zawartością.
- Podejdź tu i obserwuj, jeśli chcesz czegokolwiek się nauczyć, pało zakuta.
Vixel posłusznie wykonał polecenie.
- A teraz licz krople - burknął stary czarodziej i przechylił fiolkę.
- Jedna...
- Dwie...
- Trzy...
- Cztery...
- A teraz patrz - przerwał Mociumpan. - Wlewam piątą, i absolutnie nic się...
Jesteś na stronie 1. | Następna | |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 |